Jak (nie) stracić dorosłe dziecko?

Czyli rozmowy na temat planowania rodziny, czystości w małżeństwie, ile powinniśmy mieć dzieci, czy powinniśmy je karać.
Magnolia

Jak (nie) stracić dorosłe dziecko?

Post autor: Magnolia » 2018-08-15, 08:50

Ten odcinek jest dedykowany rodzicom dorosłych dzieci.
O. Szustak jaskrawo ujawnia kilkanaście najczęstszych błędów rodziców, które zasadniczo wpływają negatywnie na relacje z dorosłymi dziećmi.

Uwaga SARKAZM.



Bardzo zimny prysznic. Ale też okazja do stawania w prawdzie.

Dominik

Re: Jak stracić dorosłe dziecko?

Post autor: Dominik » 2018-08-15, 09:13

Dobre :)) :)) =)) =)) :))

Magnolia

Re: Jak stracić dorosłe dziecko?

Post autor: Magnolia » 2018-08-15, 09:29

Dominik pisze: 2018-08-15, 09:13 Dobre :)) :)) =)) =)) :))
Ale to czarny humor prawda?
Albo wcale nie śmieszne jeśli taką sytuację ktoś (dorosłe dziecko) dźwiga np od 30 lat.... x_x

Dominik

Re: Jak stracić dorosłe dziecko?

Post autor: Dominik » 2018-08-15, 09:54

Tak, mam tutaj na myśli sposób wytłumaczenia tego przez o. Szustaka,, czarny humor też.

Magnolia

Re: Jak stracić dorosłe dziecko?

Post autor: Magnolia » 2018-08-15, 10:04

Nawet rozważałam wysłanie tego filmu mojej mamie, ale doszłam do wniosku, że mogłaby to skomentować tak: ale o co chodzi? wszystko zrobiłam jak ten Szustak mówi.... :))

agust
Gawędziarz
Gawędziarz
Posty: 425
Rejestracja: 3 cze 2018
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 56 times
Been thanked: 98 times

Re: Jak stracić dorosłe dziecko?

Post autor: agust » 2018-08-20, 20:13

Magnolia pisze: 2018-08-15, 08:50 Ten odcinek jest dedykowany rodzicom dorosłych dzieci.
O. Szustak jaskrawo ujawnia kilkanaście najczęstszych błędów rodziców, które zasadniczo wpływają negatywnie na relacje z dorosłymi dziećmi.

Uwaga SARKAZM.



Bardzo zimny prysznic. Ale też okazja do stawania w prawdzie.
Tak, to prawie to samo:

Ludzie w
podeszłym wieku spełniają ewangeliczną
misję doradców. W
tym kontekście współcześnie
następuje wymiana wiedzy międzypokoleniowej.
Natomiast trzecie zadanie ludzi po 60 roku ży
-
cia manifestuje się zaangażowaniem w
modlitwę,
przekazywanie wartości religijnych, służenie radą
i pomocą. Rozwiązanie kryzysu etapu starości jest
związana z
akceptacją śmierci przez ludzi starych,
co prowadzi do nawiązywania relacji z
Bogiem.
Jest to obszar relacji niedokonanych, bowiem tylko
Bóg wie kiedy te relacje nawiązuje. Dialog z
Bogiem
podczas nabożeństw, wspólnotowość starzenia się,
żegnania rówieśników przedstawia perspektywę
odchodzenia, wycofywania się. Nie można jedno
-
cześnie zapominać o
wychowawczym oddziaływa
-
niu na siebie ludzi w
każdym wieku. Zmaganie się
z cierpieniem, niepełnosprawnością jest przykła
-
dem godnym naśladowania. Ludzie starzy częściej
pogrążają się w
modlitwie, która łagodzi ich powięk
-
szające się dolegliwości. Uczestnictwo w
nabożeń -
stwach staje się sensem życia dla części seniorów.
Duszpasterstwo dostrzega ograniczenia wynikają
-
ce z ich wieku i
stanu zdrowia. Jednak z
uwagi na
wartości preferowane i
realizowane przez seniorów
podejmowane są działania sprzyjające ich przeka
-
zywaniu przez ludzi starych (Przygoda 2015)
Ludzie starzy nie mogą być zepchnięci na mar
-
gines życia, ponieważ mają znacząca rolę do ode
-
grania w
społeczeństwie (Jan Paweł II 1982a).
W seniorach tkwią bogate możliwości, które winny
być wykorzystane przez młode pokolenie. Ojciec
Święty pisze o
seniorach „(...) waszą misją jest da
-
wanie świadectwa, o
prawdziwych wartościach.
(...), możecie wnieść szczególny wkład w
rozwój
autentycznej «kultury życia»” (Jan Paweł II 2000,
s. 14). W
tym zadaniu najbardziej ujawnia się kon
-
takt międzypokoleniowy, bowiem seniorzy wspie
-
rają rodziny w
sprawowaniu opieki nad kolejnym
pokoleniem. Cechując się cierpliwością przekazują
wiedzę, doświadczenie i
wiarę w
Boga kolejnemu
pokoleniu. Dziadkowie występują w
stosunku do
wnuków w
roli nieprofesjonalnych wychowawców
i nauczycieli, „stoją na straży transmisji kulturowej”
(Szatur-Jaworska i in. 2006, s. 104).

Magnolia

Re: Jak stracić dorosłe dziecko?

Post autor: Magnolia » 2018-08-20, 20:34

Agust ze wszystkim się zgodzę. Masz rację, możemy się uczyć od siebie na różnych płaszczyznach międzypokoleniowo i z pewnością taki był zamysł Boży.
Sądzę jednak, że nie zrozumiałeś przesłania filmu.
Bo nie da się wypełnić tego zamysłu Boga, jeśli nie ma relacji między rodzicami i dziećmi (już dorosłymi). Obie strony są za tą relację odpowiedzialne. O. Szustak pokazał jakie błędy robią rodzice dorosłych dzieci, co skutkuje rozpadem relacji i brakiem kontaktu. Zrobił to w formie sarkastycznej, ale może dzięki temu lepiej dotrze do niektórych, aby nie popełniali tych błędów, a zrobili cos przeciwnego.

Wbrew pozorom, gdy rodzic chce przyciągnąć do siebie dorosłe dziecko to powinien dać mu wolność, a nie próbować przyciągnąć go kontrolą, wchodzeniem w życie z butami i dobrymi radami na każdym kroku. Bo to prowokuje do samoobrony i ucieczki od takiego rodzica.
Za to, gdy relacje są oparte na zasadzie wolności to możliwe jest zbudowanie czegoś takiego dobrego, jak pisał o tym papież JPII.
Młodzi którzy są szanowani jakoś tak sami chcą pytać o wiele rzeczy, o radę, szukają pomocy, chcą sie podzielić tym co przeżywają. Ale jak brakuje szacunku to i na rozmowę nie ma co liczyć... I cierpią obie strony, młodzi i starzy.

agust
Gawędziarz
Gawędziarz
Posty: 425
Rejestracja: 3 cze 2018
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 56 times
Been thanked: 98 times

Re: Jak stracić dorosłe dziecko?

Post autor: agust » 2018-08-21, 09:23

Magnolia pisze: 2018-08-20, 20:34 Młodzi którzy są szanowani jakoś tak sami chcą pytać o wiele rzeczy, o radę, szukają pomocy, chcą sie podzielić tym co przeżywają. Ale jak brakuje szacunku to i na rozmowę nie ma co liczyć... I cierpią obie strony, młodzi i starzy.
Jakoś tak było, że wolałem przedmioty ścisłe i logikę, ale porównuję i nie kapuję:
To cytat ze złotych myśli ks dyr. Pawła N.:
"Jeżeli czasem potrzebujemy porady, to lepiej zwrócić się do przyjaciół, którzy mają większy staż małżeński lub w poważniejszych sprawach pójść do spowiednika, poradni rodzinnej, a nie do swoich rodziców".

A to już pachnie mi manipulacją... ocierającą się o sprawy finansowe, uzależnieniem od pomocy psychologicznej, a psycholog, jak każdy fachowiec z sektora usługowego, dba o to, by klienta szybko z rąk nie wypuścić. Jeżeli dorosłe dzieci nie są własnością rodziców, to na pewno nie są własnością ojców duchowych... Mogą rozważać w tym zakresie dobre skutki i złe zachowania, jak to robi Jan Paweł II.
Inną sprawą jest, że w dobie internetu i łatwości przekazywania różnych wartości, sugerowanie, że rodzice mogą manipulować dorosłymi dziećmi, jest bardzo naiwne, z Rodziców robi się czarne charaktery.

I następne złote myśli z tego samego dzieła: " Często młoda żona, czy młody mąż wtajemniczają rodziców w małżeńskie problemy, a potem jest tak, że para już dawno rozwiązała swoje problemy, a...."

A ja czytałem taką wypowiedź młodej żony na forum, że na tematy intymne, damsko męskie, najlepiej się jej rozmawia z teściową, bo jest bezpośrednia i nazywa rzeczy po imieniu. Natomiast z mamą nigdy na takie tematy nie rozmawiała i nawet teraz, gdy wyszła za mąż też byłaby skrępowana.

Nie zwalczam poradni rodzinnych, ani żadnego działania Kościoła związanego z pomocą biednym, samotnym i zagubionym. Kościół, ma wręcz obowiązek wynikający z Przykazania Miłości, taką działalność prowadzić. Ale, jeżeli ingeruje się w utrwaloną od wieków Tradycję rodzinną, ścisłe więzi i wzajemne zależności, to namawiając do bezwzględnego odcięcia się od Rodziców, trzeba młodym i niedojrzałym emocjonalnie 30 latkom - jak chce ks Paweł N.(co oni robili na tych studiach?) powiedzieć także, że oprócz praw, mają także i obowiązki od których nie uciekną:

https://www.google.pl/url?sa=t&rct=j&q= ... hCk4lZXWUM

Dla starych to nie jest takie straszne, bo w DPS ach warunki są lepsze niż ma wielu we własnych domach, i my z żoną chętnie tam pójdziemy, gdy nie będziemy sobie radzili. Tylko, co zrobią wtedy młodzi? W swoich złotych myślach Ojcowie duchowni o tym nie wspominają.

Magnolia

Re: Jak stracić dorosłe dziecko?

Post autor: Magnolia » 2019-11-22, 20:43

Chciałabym odświeżyć ten temat.

Jestem jak wiecie mamą dorosłej córki, świeżo zakochanej w pierwszym chłopaku. Przeżywałam podobne emocje w klasie maturalnej, jak Ona teraz. Chcą się spotykać, gdzieś wyjeżdżać razem, wychodzić na miasto i wracać późno...
No i muszę się przyznać, moje serce matki, nie było na to przygotowane i często drży o bezpieczeństwo mojej córki.

Nie chcąc popełnić jakichś karygodnych błędów pytam innych rodziców dorosłych dzieci o to jak wypracowali sobie porozumienie z dorosłym dzieckiem (mieszkającym w domu i będącym na utrzymaniu rodziców)

Młodych forumowiczów proszę o rady czego absolutnie nie robić, by uszanować wolność i odpowiedzialność córki.

Podpowiedzcie jakie rozmowy przeprowadzić z córką, a może i z jej chłopakiem?

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22634
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4213 times

Re: Jak (nie) stracić dorosłe dziecko?

Post autor: Andej » 2019-11-22, 22:57

Nie powiem. Zgodnie z antyradą z filmiku niemal nie stawiałem wymagań. Zamiast tego starałem się dawać przykład. Mi też rodzice niczego nie zakazywali. Ani nie nakazywali. Może tylko mówili: Bądź odpowiedzialny. Nie byłem do niczego zmuszany. Ja też nie wywierałem presji na synów. Oni sami wiedzą, że są pewne wartości, których nie można niweczyć. Wystarczy mieć zaufanie. Dziecko świadome zaufania będzie starać się go nie stracić.
Dziecko, każde, nawet to buntujące się, przesiąka tym, co w domu. Jeśli dobrze obserwujecie, to zauważycie u swych dzieci dokładnie swoje cechy. Nie identyczne, bo mogą iść w nieco innym kierunku. Obserwuję, że z pokolenia na pokolenie są one przenoszone. Aby cechy te dojrzały, czasem trzeba poczekać wiele lat. Czasem parędziesiąt. Czym skorupka za młodu nasiąknie, tym na starość trąci. Oczywiście, zmieniają się czasy. Zmieniają się normy. Ale główny kierunek pozostaje. Czasem syn jest karykaturalną kopią ojca. Ale z czasem przestaje być karykaturą. Okazuje się, że to przecuiw czemu się buntował, ma sam we krwi.
Powiecie, że się mylę. Bo tylu wierzących rodziców ma agnostyczne dzieci. A ja twierdzę, że ci rodzice nie byli wierzący. Nie żyli wiarą. Byli powierzchownie wierzący. Czynili to z obowiązku (Bój się Boga!), z obawy przed czyjąś reakcją. Jeśli sami macie zasady, co do których jesteście do głębi przekonani i realizujecie je swoim życiem, to wasze dzieci to przejmą.
Gdy synowie wyjeżdżają na jakieś ryzykowne (w moim odczuciu) wyjazdy, to prosimy, codziennie SMS. Wyśmiewał to Szustak. Ale dzięki temu wiedzą, jak nam na nich zależy.
I jeszcze jedno. Dom to azyl dla dziecka. Małego i dorosłego. To miejsce, gdzie można zawsze przyjść. Gdzie zawsze czeka zrozumienie, bezpieczeństwo. Niezależnie, co zrobiło. W jakim stanie przyjdzie. Konsekwencje samo poniesie. Ale zawsze zostanie przyjęte z otwartymi ramionami. Czasem bez słów i gestów. Nawet w milczeniu. Ale przyjaznym.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

takisobie
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 313
Rejestracja: 20 sie 2019
Has thanked: 21 times
Been thanked: 24 times

Re: Jak (nie) stracić dorosłe dziecko?

Post autor: takisobie » 2019-11-24, 20:24

Nadopiekuńczość i przekraczanie granic wobec dorosłego dziecka to działanie chyba często nieświadome ale katastrofalne w skutkach.

Magnolia

Re: Jak (nie) stracić dorosłe dziecko?

Post autor: Magnolia » 2019-11-24, 21:24

Tak mówisz... ale co już jest przekraczaniem granic? co jest nadopiekuńczością?

Skoro moje dorosłe dziecko chce jechać do znajomych pod miasto, w ciemny las, gdzie nie ma nikogo z (bardziej ) dorosłych... tylko młodzi... moja wyobraźnia sobie wyobraża szereg niebezpiecznych sytuacji i wydarzeń...

Jak postąpić mam ?

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22634
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4213 times

Re: Jak (nie) stracić dorosłe dziecko?

Post autor: Andej » 2019-11-24, 21:56

Nie chcę, aby zabrzmiało obraźliwie. Ale zawsze porównywałem dziecko do psa. Właściwie psów. Prowadzonego zawsze na smyczy i drugiego puszczanego wolno. Ten pierwszy, gdy smycz się zerwie poleci gdzieś w nieznane. Ten luźno puszczany, gdy się zgubi, to znajdzie drogę do domu. Ale zwykle nie gubi się, gdyż wie, że trzeba kontrolować odległość.
Co nie znaczy, że nie warto w jakiś sposób obserwować. Z daleka. Ryzykując.
Na przykład proponując przyjazd na koniec imprezy i odwiezienie do domu. Bez inspekcji lokalu. A dziecina może poinformować, że taryfa przyjechała. Albo Uber.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

Niezapominajka
Aktywny komentator
Aktywny komentator
Posty: 644
Rejestracja: 28 wrz 2019
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 157 times
Been thanked: 160 times

Re: Jak (nie) stracić dorosłe dziecko?

Post autor: Niezapominajka » 2019-11-24, 22:03

Magnolio ja nie mam dzieci a jak przeczytałam opis sytuacji to aż się przeraziłam. I pomyślałam sobie - jak moja mama miała sie nie bać kiedy ja jechałam w podobne miejsce?

Ja bym swojego dziecka nie puściła w takim wypadku. No chyba ze co jakiś czas dawałoby znać ze jest ok. Zwykły SMS. Mam 24 lata a teraz za każdym razem jak mam gdzieś jechać (np. Z siostra) to dzwonię bądź pisze ze wszystko jest okej. Bo wiem ze mama się martwi. Dziecko musi dostrzec w zachowaniu rodziców miłość i troskę a nie ograniczenia. Myśle ze rozmowa z dzieckiem „jestes dla mnie bardzo ważna dlatego się martwię. Nie chce robić Ci kłopotów bądź przynosić wstydu. Proszę daj mi znać ze jest w porządku. Pamiętaj ze Cię kocham i nie złość się. Nie chce się martwić, a jeśli Tobie również zależy na takiej relacji i dobrej zabawie to spełnij moja prośbę. Ufam Ci i nie zmuszaj mnie abym przestała” czy coś w tym stylu da pozytywne skutki. Mówię to ja, z perspektywy „dziecka” które chciałoby właśnie takiej rozmowy. I takiego podejścia. Spokojnie bez nerwów i zbędnych komentarzy które mogą wyprowadzić z równowagi.


A ja popełniłam wiele błędów bo nie byłam zbyt kontrolowana. Oczywiście nie zrzucam tego na rodziców bo sama jestem winna sobie, ale myśle ze gdybym wzięła do serca ich rady i nie odsunęła ich tak od siebie, to byłoby troszkę inaczej.
Oz 11:4 bt5 ~ Pociągnąłem ich ludzkimi więzami, a były to więzy miłości. Byłem dla nich jak ten, co podnosi do swego policzka niemowlę - schyliłem się ku niemu i nakarmiłem je.

takisobie
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 313
Rejestracja: 20 sie 2019
Has thanked: 21 times
Been thanked: 24 times

Re: Jak (nie) stracić dorosłe dziecko?

Post autor: takisobie » 2019-11-24, 22:20

Magnolia pisze: 2019-11-24, 21:24 Tak mówisz... ale co już jest przekraczaniem granic? co jest nadopiekuńczością?

Skoro moje dorosłe dziecko chce jechać do znajomych pod miasto, w ciemny las, gdzie nie ma nikogo z (bardziej ) dorosłych... tylko młodzi... moja wyobraźnia sobie wyobraża szereg niebezpiecznych sytuacji i wydarzeń...

Jak postąpić mam ?

A spróbuj odpowiedzieć co nie jest przekraczaniem granic jeśli dorosły człowiek chce coś robić a drugi go próbuje ograniczać ?
Co innego jest wyrazić własne zdanie ale decyzyjność pozostawić i przyjąć to co zostanie wybrane , a czym innym szukanie sposobu by za wszelką cenę nastąpiła zmiana decyzji na tą pożądaną i bezpieczną dla ciebie

Postąpisz jak chcesz ale ciekawe ile w tym będzie twoich potrzeb i uczuć, a gdzie będą potrzeby i uczucia twojego dziecka.

Mam dla ciebie filmik z kazaniem ks.Piotra
W wolnej chwili warto odsłuchać całe ale na ten moment to co się tyczy dorosłego odpowiedzialnego człowieka

minuty : od 7:05 do 7:49
od 8:30 do 9:30



ODPOWIEDZ

Wróć do „Rodzina, małżeństwo, narzeczeni”