Przeciwnie.
Wszystkie trzy teksty zaprzeczają Twojej tezie:
BTW: miałeś podać jej źródło/uzasadnienie.Bog na pierwszym miejscu, ale wobec ludzi nie powinno byc roznicowania
Przeciwnie.
BTW: miałeś podać jej źródło/uzasadnienie.Bog na pierwszym miejscu, ale wobec ludzi nie powinno byc roznicowania
A co mam niby "wykazywać" skoro wszystkie trzy teksty mówią explicite że istnieje ordo caritatis (porządek miłosci) który każe najpierw kochać tych, którzy są najbliżej (czyli coś przeciwnego do Twojego twierdzenia, jakoby rzekomo "wobec ludzi nie powinno byc roznicowania")?
Jeśli prawdą jest to, co napisałeś, to przytocz fragment mojej wypowiedzi, w której cię oceniłem. Albo odwołaj oskarżenie.
Zatem lepiej wiesz co i jak rozumiem, niż ja. W takim razie dyskusja straciła sens.
Widzisz, ja zapytalem z czego ci wynika taki wniosek, ty i Marek nawet nie zapytaliscie czy dobrze rozumiecie tylko od razu zarzuty.
Ależ zaprzeczasz. Twoje twierdzenie jest wprost z nim sprzeczne:Marek, porzadek milosci tak, ale ja temu nigdzie nie zaprzeczam wiec co niby mam ci innego wyjasniac i dlaczego?
Zwłaszcza, że dodatkowo opatrzyłeś je retorycznym pytaniem, cytuję:wobec ludzi nie powinno byc roznicowania
Co do oskarżania, wycieczek personalnych itd - jesteś tu niewątpliwie liderem. Podobnie jak w czynieniu siebie samego przedmiotem dyskusji. Nawet gdy nie piszę nic na Twój temat (jak w ostatnim mailu) uważasz za stosowne obrzucić mnie błotem.Dlaczego stopniujemy i ograniczamy okazywanie tej milosci?
Dzięki Marku za przytoczenie tych słów, bo one porządkują "właściwe rozumienie miłości". W sytuacji usilnego przekonywania przez "odkrywców", że wszyscy ludzie są jednakowymi naszymi bliźnimi, to tak pojęta enigmatyczna miłość jest bardzo wygodna, bo do niczego praktycznie nie zobowiązuje. Tylko usta są pełne frazesów...Marek_Piotrowski pisze: ↑2018-12-17, 11:33 Czy jest możliwe ustalenie jakiejś „kolejności” pomagania?
Tak. Najpierw jest troska o swój dom, potem o rodzinę, sąsiedztwo, miasto, ojczyznę. Taka kolejność narzuca się sama. Najbardziej kochamy tych, którzy są nam najbliżsi, z którymi łączą nas różne więzy. Poświęcamy im najwięcej czasu. Nie jesteś w stanie dać tyle samo czasu innym, ile dajesz własnej rodzinie. Św. Paweł pisze: „A jeśli kto nie dba o swoich, a zwłaszcza o domowników, wyparł się wiary i gorszy jest od niewierzącego” (1 Tm 5,8). Ranga miłości wobec „swoich” jest tu podkreślona.
Marek, w przeciwieństwie do CIebie, opiera swoje wypowiedzi na czymś. Dlatego to, co masz za zarzut (wspieranie się Pismem, Ojcami i Magisterium), poczytuje sobie za komplement
Jeśli tak uważasz, to spróbuj wytłumaczyć
Sorry, ale nie udawaj durnia. Od kilkunastu postów usiłuję się od Ciebie dowiedzieć skąd wziąłeś twierdzenie, jakobyO jakie znowu twierdzenie ci chodzi, znow cos sobie wymysliles i mam ci twoje wymysly wyjasniac?
z dodatkowym pytaniem krytykującym "stopniowanie"miłości.wobec ludzi nie powinno byc roznicowania
Może zamiast "naprowadzać" napisz o co Ci chodzi. Będzie prosciej i nie będziesz musiał rozdzierać szat i lamentować, że nie jesteś rozumiany.Jak jeszcze nie zauwazyles to dopiero 2 osoby zaczynaly rozumiec 3 slowa z moich wyjasnien, ktore sa jedynie naprowadzeniem na tok myslenia ktory dopiero moze im pomoc zrozumiec to o czym jest temat.
Nie pisałem nic o herezji. Pytałem o źródła Twojego (moim zdaniem fałszywego) twierdzenia i podałem źródła, które mu przeczą.Ty w tym swoim chorym ferworze walki o wiare probujesz zrobic herezja instrukcje obslugi pralki.
Wez ty sie opamietaj w koncu bo chlapiesz jak golab na patapet i mieszasz w to Ojcow Kosciola i Pisma.