Odniosę się tutaj do posta z wątku "Dziesięć Przykazań", żeby nie robić tam zamieszania. Co do prawa cywilnego to chyba nie do końca tak. Wydaje mi się, że jeśli rodzic porzucił dziecko i nie płacił alimentów to dziecko może prawnie odmówić pomocy. Andej, masz rację, że opieka nad rodzicami wynika z prawa miłości i moralnie należy udzielić pomocy, jeśli mamy możliwość, ale to, że" na dzieciach ciążą obowiązki wobec rodziców" jest dla mnie niesprawiedliwe. Na przykład mój tata mnie porzucił i chociaż był w dobrej sytuacji finansowej to nie płacił alimentów, nie odbiera telefonów... Łatwo tak powiedzieć, że mam obowiązek, ale co jeśli on nie spełnił żadnego obowiązku wobec mnie? Wiem, że należy pomóc, jeśli rodzic jest w potrzebie i nie porzuciłabym taty, tak jak on porzucił mnie, jednak nie przemawia do mnie, że ja mam obowiązek mu pomóc, a on nie musi nawet odebrać telefonu? Wiesz ile razy do niego przez te lata dzwoniłam? Nie mam teraz do niego żalu i życzę mu jak najlepiej, mam nadzieję, że kiedyś odzyskamy kontakt, ale uważam, że to nie w porządku pisać o prawach rodziców i pomijać wszystkie moje prawa, jakie powinnam mieć, pomijać moją samotność, odrzucenie... Co z tego, że otrzymałam "dzięki niemu" życie? To jakaś jego zasługa? Dlaczego mam być mu za to wdzięczna? Wdzięczna mogę być za to, że kiedyś się ze mną widywał, że czasem odnawiał kontakt, choć nie na długo. Bo to wynikało z jego dobrej woli i wiem, że ta dobra wola wciąż w nim jest, ale jest bardzo zagubiony.Andej pisze: ↑2021-03-08, 18:23 Wytłumaczyłeś dobrze. Przykazanie nie brzmi: Czcij ojca, który był dla ciebie dobry. Nie ma żadnych zastrzeżeń, ani ograniczeń. Na tym polega miłość. Matka i ojciec, nawet najgorsi, są tymi, przez których każdy otrzymał życie. Być może, że ci najgorsi czekają aby dzieci zapracowały na ich zbawienie.
Można to odnieść do prawa cywilnego. Na dzieciach ciążą obowiązki wobec rodziców. Także takich, o których dowiadują się dopiero wtedy, gdy żądają oni pomocy. I dziecko ma obowiązek jej oddzielić. A skoro tak jest sformułowana sprawiedliwość ludzka, jaka ma być sprawiedliwość Boże, która przesiąknięta jest miłością? Tym bardziej dziecko jest winne zajmować się rodzicami.
Czcić rodziców, to jest odbębnianie prawem określonych obowiązków. To dbanie o ich dobro. I to z całej mocy. Nie jako wyraz "spłaty długu", ale dzielenia się miłością. Skoro wrogów mamy kochać, to co dopiero rodziców.
Ja bym na to raczej patrzyła w ten sposób: pomoc tacie nie jest moim obowiązkiem prawnym. Ale jeśli Pan Jezus tyle razy mi w spowiedzi przebaczył i nie wraca do przeszłości, to ja podobnie przyjmę tatę, ucieszę się, że jest. Nie czuję się zniewolona tym, że muszę, tylko chcę dla Jezusa i chcę mieć znów z tatą kontakt, poznać go, nawiązać relację.