Małżeństwo - Bóg się pomylił ?

Czyli rozmowy na temat planowania rodziny, czystości w małżeństwie, ile powinniśmy mieć dzieci, czy powinniśmy je karać.
Magnolia

Re: Małżeństwo - Bóg się pomylił ?

Post autor: Magnolia » 2019-04-09, 13:32



Więcej filmików od psychologa, jak zapobiegać kryzysom?

https://www.youtube.com/playlist?list=P ... _C-fESzE9k

Dodano po 2 minutach 21 sekundach:

Magnolia

Re: Małżeństwo - Bóg się pomylił ?

Post autor: Magnolia » 2019-04-09, 14:35


Buckees

Re: Małżeństwo - Bóg się pomylił ?

Post autor: Buckees » 2019-04-09, 19:01

Viridiana pisze: 2019-04-09, 11:02
Buckees pisze: 2019-04-09, 09:01 ona ma teraz zamiar "zacząć żyć" itd ...puste brednie
Spróbuj zastanowić się co zrobić, by "zaczęła żyć" przy tobie. ;) Może czas na odrobinę romantyzmu? @};-
Slyszalem kiedyś jej rozmowy z jedna koleżanka o drugiej jak to ona odzyła po rozwodzie i jak teraz żyje...mysle że to o to chodzi...

Dodano po 6 minutach 35 sekundach:
Magnolia pisze: 2019-04-09, 09:12
Jesli dotychczasowe życie ją rozczarowuje to jest sygnał dla Ciebie, że warto się starać o żonę, szczególnie jeśli ją kochasz i chcesz z nią przeżyć życie.
Dotychczasowa logika nie przyniosła efektów? to zmień logikę, zajmij się żoną, poświęć się dla Niej i Jej szczęścia
Co myślisz o takiej zmianie?
Ehhh to jest wszystko skomplikowane, życia by nie startczyło żeby to opisac...
Jesli chodzi o moja relację to jest to sytuacja bez wyjścia...ja w sumie walcze o moje troche beznadziejne małżeństwo...
Problem polega na tym że ja poslubiłem dwie kobiety moją żonę i jej mamusię, jej mamusia jest najważniejsza osoba w jej życiu, i pozniej jej tatus, ja od początku jestem dodatkiem i to się nie zmieni...
Niestety tak to jest nie mieszkało się przed slubem a po ślubie okazuję się że ktoś nie zrozumiał istoty małżeństwa i uważa że to co robi jest normalne...

Dodano po 3 minutach 22 sekundach:
Andej pisze: 2019-04-09, 10:00
Uważam, że zbawienie dziecka powinno być Twoim naczelnym zadaniem. Żona jest dorosła. Niewiele zdziałasz. Ale dziecko trzeba kształtować. W wyższych wartościach.
Dzieki Andej świeta racja...

Awatar użytkownika
Viridiana
Biegły forumowicz
Biegły forumowicz
Posty: 1707
Rejestracja: 6 sie 2018
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 552 times
Been thanked: 419 times

Re: Małżeństwo - Bóg się pomylił ?

Post autor: Viridiana » 2019-04-09, 19:33

Buckees pisze: 2019-04-09, 19:01
Viridiana pisze: 2019-04-09, 11:02
Buckees pisze: 2019-04-09, 09:01 ona ma teraz zamiar "zacząć żyć" itd ...puste brednie
Spróbuj zastanowić się co zrobić, by "zaczęła żyć" przy tobie. ;) Może czas na odrobinę romantyzmu? @};-
Slyszalem kiedyś jej rozmowy z jedna koleżanka o drugiej jak to ona odzyła po rozwodzie i jak teraz żyje...mysle że to o to chodzi...
Kobieta to nie taka prosta konstrukcja, może chodzić nie tylko o to. ;)
Buckees pisze: 2019-04-09, 19:01 Niestety tak to jest nie mieszkało się przed slubem a po ślubie okazuję się że ktoś nie zrozumiał istoty małżeństwa i uważa że to co robi jest normalne...
Nie uważam, żeby to była kwestia braku mieszkania przed ślubem - tylko kwestia tego, czy rozmawiałeś ze swoją żoną przed ślubem o istocie małżeństwa, jak bardzo swoją żonę poznałeś.
Miłość nie wyrządza zła drugiemu człowiekowi. Miłość więc jest wypełnieniem Prawa (Rz 13, 10)

Buckees

Re: Małżeństwo - Bóg się pomylił ?

Post autor: Buckees » 2019-04-10, 02:46

Viridiana pisze: 2019-04-09, 19:33 Nie uważam, żeby to była kwestia braku mieszkania przed ślubem - tylko kwestia tego, czy rozmawiałeś ze swoją żoną przed ślubem o istocie małżeństwa, jak bardzo swoją żonę poznałeś.
Tak moja wina nie rozpoznalem...juz pomiajac kwestie wiary, w naszej kulturze jeszce kilkadziesiat a może 100 lat temu tak zawsze bylo, że sie płakało nad panieństwem, że córka idzie za mąż i już nie ma powrotu do tego co było...niestety u mnie to nie nastąpiło nigdy w małżeństwie...

A jak już porównujemy nasze czasy to u nas w Polskiej kulturze nie jest normalnie do końca...Rodzice często dyryguja związakmi dzieci wtrącają się, nie umieją odciąć pępowiny...myśla, że w ten sposób pomagają a niszczą życie swoim dorosłym dzieciom... "doradzając" , "pomagając"

@Magnolia , dzięki za filmy są bardzo dobre...

I to jest to co ja pisałem wcześniej, Pan na ostatnim filmie z YT mowi "proszę Pana ja juz go nie kocham wyprowadzam się biorę dzieci do mamusi" to jest cytat z tego filmiku...

No to jest teraz opcja na stole "Mamusia"...

No to ja się podzielę swoimi doświadczeniami dlaczego Stany Zjednoczone są takie potężne (jeszcze ) i dlaczego statystycznie glupszy amerykanin odnosi duże sukcesy...

Generalnie w USA jak młody człowiek idzie na studia to wyjeżdża daleko na campus często do innego stanu, tysiące mil...jak wraca po kilku miesiącach na Boże Narodzenie to przeżywa pierwszy szok - pyta się gdzie jest mój pokój, na co rodzice odpowiadają spakowany w garażu w pudłach, to jest pokój gościnny ty tu już nie mieszkasz...młody człowiek od tej pory wie że musi sobie radzić sam...nie ma pępowiny...Jak ten sam człowiek przyjdzie sobie (będąc w małżeństwie) na pierogi do mamusi w tygodniu to dostanie kopa w 4 litery i mamusia mu powie, chcesz to przywieź żonę w niedzielę na obiad zrobię Indyka a teraz won do żony jak się ożeniłeś...

Tak to mniej więcej się odbywa...a w Polsce ilu dzieciom się likwiduje pokoiki po wyprowadzce ? Bo wielu moich znajomych ma cieplutki pokoik u mamusi nietknięty który czeka... więc jest zawsze za uszami opcja "mamusia", jakby nie było to trzeba było by się już dogadywać...

podobnie jest z opcja "rozwód", jak ktoś ja ma na stole to czemu nie spróbować, w serialach wygląda kolorowo...ale jak jak ktoś jej nie ma to trzeba dojść do porozumienia...

ot takie moje przemyślenia, jeżeli zrobił się off topic to przepraszam...

Dodano po 53 minutach 43 sekundach:
Dobre porady s\a w tych filmikach dr Marii Popkiewicz - Ciesielskiej... dzięki @Magnolia
Ostatnio zmieniony 2019-04-10, 02:15 przez Buckees, łącznie zmieniany 2 razy.

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22636
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4217 times

Re: Małżeństwo - Bóg się pomylił ?

Post autor: Andej » 2019-04-10, 07:19

Wydaje i się, że dominująca większość młodych ludzi nie zdaje sobie sprawy z istoty małżeństwa. Podobnie jest z wiarą. Zwykle powierzchowna i niekonsekwentna. DO tego dochodzą różne tefałeny z obsesyjnym promowaniem rozwodów. Czy jest jakiś serial, w którym nie ma rozwiedzionych? W których dzieci rozwiedzionych rodziców są szczęśliwe. Rodzice zaprzyjaźnienie. Nowi partnerzy mają doskonały kontakt z dziećmi?
Już samo określenie ślub cywilny zaczęło rozmywać istotę małżeństwa. Dla mnie nigdy nie istniał ślub cywilny i nadal nie istniej. To rejestracja w USC. Zwykły akt urzędowy. Tak jak zameldowanie. Czyli stwierdzenie pewnego stanu rzeczy. Niemal bez zobowiązań. Ślub to przysięga. Przysięga wieczna. W obliczu Boga i ludzi. Obligatoryjna. Ślub do dożywotnie zobowiązanie wobec Boga, małżonka i dzieci.
Ale czego można oczekiwać od osoby niewierzącej? To znaczy takiej, której wiara ogranicza się do braku negacji istnienie Boga. Jeśli ktoś pojawia się w kościele tylko z okazji świąt Bożego Narodzenia i Zmartwychwstania (i w okolicach kościoła ze święconką), to znaczy że nie jest wierzący. To znaczy, że Bóg jest takiej osobie obojętny. To agnostyk.

Podkreślenie samodzielności jest bardzo ważne. Rzeczywiście, studiujące "dziecko" jest na garnuszku rodziców. Kredyt studencki jest pojęciem teoretycznym. Samodzielne utrzymywanie się w trakcie nauki dotyczy u nas niewielkiego marginesu (choć coraz powszechniejsze), gdy w krajach zachodnich jest dość powszechne. Samodzielność uczy odpowiedzialności za życie. Uczy podejmowania odpowiedzialnych decyzji.

Kolejnym zagadnieniem jest to, czy ślub nastąpił zgodnie z prawem kanonicznym. Sadzę, że naiwność oczekiwań nie czyni przysięgi nieważną. Jeśli nie było zatajenia. Ale skoro nie było rozmów, to nie mogło dojść do zatajenia.

Czy Advocatus Diaboli nie powinien być nieodzownym elementem kursu przedmałżeńskiego?
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

Buckees

Re: Małżeństwo - Bóg się pomylił ?

Post autor: Buckees » 2019-04-11, 01:31

Andej pisze: 2019-04-10, 07:19 Kolejnym zagadnieniem jest to, czy ślub nastąpił zgodnie z prawem kanonicznym. Sadzę, że naiwność oczekiwań nie czyni przysięgi nieważną. Jeśli nie było zatajenia. Ale skoro nie było rozmów, to nie mogło dojść do zatajenia.

Czy Advocatus Diaboli nie powinien być nieodzownym elementem kursu przedmałżeńskiego?
Ehhhrozmow bylo tyle że hoho ale wiesz mówic sobie można a robić to co innego...
Niestety świat oszalał dzisiaj i dla chrzescijan jest strasznym...mowię kilku znajomym że mam kryzys w małżeństwie poważny to pada szybka rada stary rozwiedź się...Jest to przerażające wszystko...

Myślę, że moja żona niestety kogoś poznała, poszła do nowej pracy i nagle ja sie stałem potworem a jej małżeństwo to istny koszmar...cudów nie ma szatan za pomoca kogos miesza a ja jestem bezsilny, nawet nie mogę mówic na siebie "mąż" bo dostaje piany zaraz na samo to...

Kiedyś słuchałem kazania ks Pawlukiewicza i własnie mówił ze obecne seriale są groźniejsze znacznie niż porno...myślałem co on gada za bzdury ale to tak jest ludzie oglądają seriale właśnie o tym jakie to rozwiedzione rodziny są kolorowe i jak jest pięknie no i mamy to co mamy...jak komuś się sączy taki obraz do głowy latami to człowiek ma taki obraz w głowie...

Ciężkie jest to życie...

Z drugiej strony myślę, że większość małżeństw po rozwodach przeżywa to co przeżywa właśnie Kaz Marcinkiewicz tylko tutaj jest to publiczne a normalnie zatajane...ludzie boją się przyznać do błędu, chcą pokazać że moja decyzja była super, Kaz nie mógł pokazac tego bo szambo samo wybiło publicznie...z drugiej strony jest to małe pocieszenie dla jego byłej prawdziwej żony, której życie zniszczył...w piekle powinien się smażyć...
Ostatnio zmieniony 2019-04-11, 01:37 przez Buckees, łącznie zmieniany 2 razy.

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22636
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4217 times

Re: Małżeństwo - Bóg się pomylił ?

Post autor: Andej » 2019-04-11, 09:57

To bardzo smutne. I bardzo trudne.
A to, co napisze, też jest trudne. Ale możliwe do realizacji. Nie pisze tego gołosłownie.

Jesteś odpowiedzialny. Najpierw za samego siebie. Za potomstwo jesteś współodpowiedzialny. A Twoja odpowiedzialność, że żonę też jest współodpowiedzialnością, ale mniejszą niż za dziecko. Celowo określam gradację.
1. Główny Twoim zadaniem jest zadbanie, aby wszystko co robisz było właściwe. By było zgodnie z wolą bożą. Za to jesteś odpowiedzialny wyłącznie Ty sam. Życie niesie wiele trudów i nawet nieszczęść. Ale każdy kieruje własnym życiem. To Ty jesteś odpowiedzialny za swoje zbawienie. To Ty jesteś odpowiedzialny za efekt swojego życia. Czy żyjesz dla osiągania przyjemności, czy czynienia dobra? Jaki jest Twój naczelny cel życia?
2. Dziecko/dzieci. Po pierwsze opieka i przykład. Tak postępuj, aby Twoje potomstwo było z Ciebie dumne. Wspominasz Kaza, on według mnie postąpił jak prosiak. Jego dzieci wstydzą się jego postępowania, nie dlatego, że zostało to upublicznione, ale dlatego, że zachował się jak gnojek. Nawet jeśli dziecko nie rozumie, jest nastawione przeciw Tobie, to Ty zawsze bądź doń nastawiony pozytywnie. Okazuj miłość i troskę. Nie przeciągaj na swoja stronę. Ale wyjaśniaj swoją motywację. Pokazuj swoją wiarę.
3. Żona. Niezależnie od jej postępowania bądź lojalny. Módl się za nią. Ale pamiętaj, że to Ty musisz dochować przysięgi. To Ty się zobowiązałeś. Nie jesteś odpowiedzialny za postępowanie żony, ale za swoje. Jeśli ona złamie przysięgą, to wcale nie oznacza, że zostałeś zwolniony ze swojej.

Przepraszam, że poniższe napisałem dość kategorycznie i w formie wskazówek, zaleceń. Nie chcę Cię urazić, ani się wywyższać. Wiem doskonale jakie bolesne jest to, co przeżywasz. Teraz wydaje Ci się, ze tracisz całe życie. Nie jesteś przegrany. Módl się o naprawę, ale nie wal głową w mur. Warto skoncentrować się na tym, co da się uratować. Nie podoba Ci się postawa żony? Jeśli tak, to nie planuj pójścia w jej ślady. Nie szukaj pociechy w ramionach innych kobiet. Nie Ty jeden w takiej sytuacji. Wielu wytrwało. Znacznie więcej niż myślisz. Ale nikt nie chce o tym mówić, ani się przyznawać. To takie mało męskie - im się wydaje. A męskość właśnie polega na opanowaniu.
A dziecku trzeba dawać przykład stale. Nigdy nie odpuszczać. Zawsze pokazywać to, co dobre. Długa walka. Ale warto podjąć. Jeśli nie teraz, to po latach, dziecko zrozumie, doceni. Pójdzie w ślady. Wtedy będzie to Twoją zasługą.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

Awatar użytkownika
Marek_Piotrowski
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 18851
Rejestracja: 1 cze 2016
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 2599 times
Been thanked: 4595 times
Kontakt:

Re: Małżeństwo - Bóg się pomylił ?

Post autor: Marek_Piotrowski » 2019-04-11, 12:32

Przepraszam z góry, jesli to co napisze, będzie nieadekwatne.
Jesli zupełnie mijam się z rzeczywistością, po prostu zlekceważ. Chciałbym po prostu zasugerować inną perspektywę...

To może być zupełnie inaczej niż myślisz. Być może niechęć, nerwowość i dystans tworzony przez Małżonkę ma zupełnie inne przyczyny, niż Ci się wydaje. Może nie miec nic wspólnego ze sprawami mesko-damskimi.

Pisałeś, że poszła do nowej pracy. Może źle jej idzie, a może praca nie odpowiada? Może jest obiektem niechęci ze strony szefa lub współpracowników?
A może sprawa lezy gdzie indziej? Może coś Jej dolega, o czym nie chce mówić?
Możliwości są tysiące...

Żona może w ogóle nie dostrzegać, że jest jakiś problem.

Jedno warknie, drugie jest urażone (często słusznie). A potem to już jest spirala: on robi to, ona nie robi tamtego, a ona powiedziała, a on zrobił...

Najtrudniej zacząć rozmowę. Jako (były, ale jeszcze pamiętam) doradca małżeński polecam forme listu. Nie e-mail, broń Boże. Nie SMS. List, staroświecki, na papierze. Najlepiej odręczny (jesli da się przeczytać Twoje pismo), na pewno podpisany ręcznie.

Napisz co czujesz, napisz że kochasz, napisz czego pragniesz. Nie w konfrontacji "A Ty powiedziałaś" lecz o tym żeczujesz się samotnie i odrzucony. Że pragniesz bliskości.

List pozwala wypowiedzieć wszystko co chcesz - bez przerywania. Kontrolujesz jego treść - nie napiszesz niepotrzebnego słowa.
Również adresat nie odpowie w pół słowa. Nie odpowie tez zaraz po przeczytaniu, w nerwach (nie bądź przy czytaniu listu - niech Żona ma czas).
List jest merytoryczny, ludzie wypowiadają się mniej emocjonalnie i bardziej odpowiedzialnie za słowo.

Awatar użytkownika
Viridiana
Biegły forumowicz
Biegły forumowicz
Posty: 1707
Rejestracja: 6 sie 2018
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 552 times
Been thanked: 419 times

Re: Małżeństwo - Bóg się pomylił ?

Post autor: Viridiana » 2019-04-11, 15:19

Dokładnie. Trzeba zadbać o dialog, zrozumienie, dlaczego żona chce odejść (nie szukaj tylko zewnętrznych przyczyn) i wyrażenie jej swoich uczuć.
Miłość nie wyrządza zła drugiemu człowiekowi. Miłość więc jest wypełnieniem Prawa (Rz 13, 10)

Buckees

Re: Małżeństwo - Bóg się pomylił ?

Post autor: Buckees » 2019-04-12, 01:27

Andej pisze: 2019-04-11, 09:57 To bardzo smutne. I bardzo trudne.
A to, co napisze, też jest trudne. Ale możliwe do realizacji. Nie pisze tego gołosłownie.

Jesteś odpowiedzialny. Najpierw za samego siebie. Za potomstwo jesteś współodpowiedzialny. A Twoja odpowiedzialność, że żonę też jest współodpowiedzialnością, ale mniejszą niż za dziecko. Celowo określam gradację.
1. Główny Twoim zadaniem jest zadbanie, aby wszystko co robisz było właściwe. By było zgodnie z wolą bożą. Za to jesteś odpowiedzialny wyłącznie Ty sam. Życie niesie wiele trudów i nawet nieszczęść. Ale każdy kieruje własnym życiem. To Ty jesteś odpowiedzialny za swoje zbawienie. To Ty jesteś odpowiedzialny za efekt swojego życia. Czy żyjesz dla osiągania przyjemności, czy czynienia dobra? Jaki jest Twój naczelny cel życia?
2. Dziecko/dzieci. Po pierwsze opieka i przykład. Tak postępuj, aby Twoje potomstwo było z Ciebie dumne. Wspominasz Kaza, on według mnie postąpił jak prosiak. Jego dzieci wstydzą się jego postępowania, nie dlatego, że zostało to upublicznione, ale dlatego, że zachował się jak gnojek. Nawet jeśli dziecko nie rozumie, jest nastawione przeciw Tobie, to Ty zawsze bądź doń nastawiony pozytywnie. Okazuj miłość i troskę. Nie przeciągaj na swoja stronę. Ale wyjaśniaj swoją motywację. Pokazuj swoją wiarę.
3. Żona. Niezależnie od jej postępowania bądź lojalny. Módl się za nią. Ale pamiętaj, że to Ty musisz dochować przysięgi. To Ty się zobowiązałeś. Nie jesteś odpowiedzialny za postępowanie żony, ale za swoje. Jeśli ona złamie przysięgą, to wcale nie oznacza, że zostałeś zwolniony ze swojej.

Przepraszam, że poniższe napisałem dość kategorycznie i w formie wskazówek, zaleceń. Nie chcę Cię urazić, ani się wywyższać. Wiem doskonale jakie bolesne jest to, co przeżywasz. Teraz wydaje Ci się, ze tracisz całe życie. Nie jesteś przegrany. Módl się o naprawę, ale nie wal głową w mur. Warto skoncentrować się na tym, co da się uratować. Nie podoba Ci się postawa żony? Jeśli tak, to nie planuj pójścia w jej ślady. Nie szukaj pociechy w ramionach innych kobiet. Nie Ty jeden w takiej sytuacji. Wielu wytrwało. Znacznie więcej niż myślisz. Ale nikt nie chce o tym mówić, ani się przyznawać. To takie mało męskie - im się wydaje. A męskość właśnie polega na opanowaniu.
A dziecku trzeba dawać przykład stale. Nigdy nie odpuszczać. Zawsze pokazywać to, co dobre. Długa walka. Ale warto podjąć. Jeśli nie teraz, to po latach, dziecko zrozumie, doceni. Pójdzie w ślady. Wtedy będzie to Twoją zasługą.
Dzieki Andej za bardzo dobrą radę...

Dodano po 9 minutach 32 sekundach:
Marek_Piotrowski pisze: 2019-04-11, 12:32 Przepraszam z góry, jesli to co napisze, będzie nieadekwatne.
Jesli zupełnie mijam się z rzeczywistością, po prostu zlekceważ. Chciałbym po prostu zasugerować inną perspektywę...

To może być zupełnie inaczej niż myślisz. Być może niechęć, nerwowość i dystans tworzony przez Małżonkę ma zupełnie inne przyczyny, niż Ci się wydaje. Może nie miec nic wspólnego ze sprawami mesko-damskimi.

Pisałeś, że poszła do nowej pracy. Może źle jej idzie, a może praca nie odpowiada? Może jest obiektem niechęci ze strony szefa lub współpracowników?
A może sprawa lezy gdzie indziej? Może coś Jej dolega, o czym nie chce mówić?
Możliwości są tysiące...

Żona może w ogóle nie dostrzegać, że jest jakiś problem.

Jedno warknie, drugie jest urażone (często słusznie). A potem to już jest spirala: on robi to, ona nie robi tamtego, a ona powiedziała, a on zrobił...

Najtrudniej zacząć rozmowę. Jako (były, ale jeszcze pamiętam) doradca małżeński polecam forme listu. Nie e-mail, broń Boże. Nie SMS. List, staroświecki, na papierze. Najlepiej odręczny (jesli da się przeczytać Twoje pismo), na pewno podpisany ręcznie.

Napisz co czujesz, napisz że kochasz, napisz czego pragniesz. Nie w konfrontacji "A Ty powiedziałaś" lecz o tym żeczujesz się samotnie i odrzucony. Że pragniesz bliskości.

List pozwala wypowiedzieć wszystko co chcesz - bez przerywania. Kontrolujesz jego treść - nie napiszesz niepotrzebnego słowa.
Również adresat nie odpowie w pół słowa. Nie odpowie tez zaraz po przeczytaniu, w nerwach (nie bądź przy czytaniu listu - niech Żona ma czas).
List jest merytoryczny, ludzie wypowiadają się mniej emocjonalnie i bardziej odpowiedzialnie za słowo.
Dziekuję Marek bardzo dobra rada... może trochę i tak jest możliwości jest sporo...
Ja święty nie jestem, raniłem żonę słowami nie raz ale jednak nie miałem żadnych romansów ani zdrad (jak u niech to nie wiem) no i jednak nie mówię że nasze małżeństwo od lat nie istnieje....bo jakie by nie było jak jest kościelne to musi istnieć...
Tak rozmawiam teraz bez pretensji spokojnie zobaczymy czy to coś da...

ursa

Re: Małżeństwo - Bóg się pomylił ?

Post autor: ursa » 2019-04-13, 15:57

Nie zdecydowalam sie nigdy na malzenstwo z prostej przyczyny: bo nie sadzilam, ze bede mogla wytrzymac z kims cale swoje zycie. Sama tez nie naleze do latwych osob, a kiedys bylo nawet jeszcze gorzej.
Myslalam kiedys, ze jesli trafie na tego kogos, z kim bede pewna, ze wytrzymam cale swoje zycie, ta przyslowiowa "druga polowke" to wtedy tak, wyjde za maz. Nigdy nikogo takiego nie spotkalam, ale dzis wiem, ze nigdy kogos takiego nie spotkam! Bo dwoje ludzi nie moze byc dwoma polowkami, a to co przeze mnie przemawialo to byly po prostu oczekiwania.
Zwiazek dwojga ludzi to kompromisy, to poswiecenie. To dawanie milosci i nie oczekiwanie niczego w zamian, to zaufanie... tyle, ze obydwie strony powinny do tego podchodzic w ten sam sposob, bo jesli to bedzie jednostronne, to niestety zamieni sie w wyrok. Nie jest to proste, dlatego Pan Jezus powiedzial:
Czyżbyście nie czytali w Piśmie, że na początku „Bóg stworzył mężczyznę i kobietę”?—odrzekł Jezus.—Bóg powiedział również: „Dlatego mężczyzna opuści rodziców i złączy się z żoną, tak że ci dwoje staną się jednym ciałem”. Nie są więc już dwojgiem ludzi, lecz jednym ciałem! Niech człowiek nie rozdziela tego, co złączył sam Bóg!
—Dlaczego więc Mojżesz nakazał wręczyć żonie dokument rozwodowy i odprawić ją?—kontynuowali.
—Mojżesz pozwolił wam na rozwód tylko z powodu waszych zatwardziałych serc—odparł Jezus. —Ale nie taki był Boży zamiar. Dlatego mówię wam: Jeśli ktoś rozwodzi się żoną (z wyjątkiem przypadku rozwiązłości seksualnej) i poślubia inną kobietę, dopuszcza się grzechu niewierności małżeńskiej.
Na to uczniowie rzekli do Jezusa:
—Jeśli sprawa wygląda aż tak poważnie, to nie warto się żenić!
—Nie wszyscy mogą pozostać samotni—rzekł Jezus—tylko ci, którzy mają taki dar. Niektórzy są samotni, bo od urodzenia są niezdolni do małżeństwa. Inni pozostają samotni, bo ludzie uczynili ich niezdolnymi do tego. A jeszcze inni decydują się żyć samotnie ze względu na królestwo niebieskie.
Kto może, niech stara się to pojąć.

Jesli z jakis przyczyn kogos porzuca maz lub zona, to mozna sie zalamac... ale jesli Bog jest na pierwszym miejscu, to mozna znalezc w tej sytuacji tez pozytywy.
Mysle, ze najwazniejsza jednak w malzenstwie jest komunikacja.
Ps. Podpisano: specjalistka od malzenstw, stara panna z wyboru :))

Buckees

Re: Małżeństwo - Bóg się pomylił ?

Post autor: Buckees » 2019-04-14, 22:14

ursa pisze: 2019-04-13, 15:57
Zwiazek dwojga ludzi to kompromisy, to poswiecenie. To dawanie milosci i nie oczekiwanie niczego w zamian, to zaufanie... tyle, ze obydwie strony powinny do tego podchodzic w ten sam sposob, bo jesli to bedzie jednostronne, to niestety zamieni sie w wyrok. Nie jest to proste, dlatego Pan Jezus powiedzial:
No właśnie, niestety dzisiaj mam wrażenie że dzisiaj ludzie zupełnie inaczej żyją... nikt już dziś się niczemu nie poświęca...
Małżeństwo jest paradoksem...życiem na bombie...

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22636
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4217 times

Re: Małżeństwo - Bóg się pomylił ?

Post autor: Andej » 2019-04-14, 22:30

ursa pisze: 2019-04-13, 15:57 Nie zdecydowalam sie nigdy na malzenstwo z prostej przyczyny: bo nie sadzilam, ze bede mogla wytrzymac z kims cale swoje zycie. ...
Ja też tak sądziłem. Ale się ożeniłem. I wpadłem na minę. Siedzę na niej już blisko 36 lat. Nie jest wygodnie, ale i wylatywać w powietrze nie pragnę. Rzeczywiście, nie wytrzymuję, ale trwam. I wiele dobrego udało się przez ten czas zbudować. A i teraz czasem się udaje.
Buckees pisze: 2019-04-14, 22:14
ursa pisze: 2019-04-13, 15:57 Zwiazek dwojga ludzi to kompromisy, to poswiecenie. To dawanie milosci i nie oczekiwanie niczego w zamian, to zaufanie... tyle, ze obydwie strony powinny do tego podchodzic w ten sam sposob, bo jesli to bedzie jednostronne, to niestety zamieni sie w wyrok. Nie jest to proste, dlatego Pan Jezus powiedzial:
No właśnie, niestety dzisiaj mam wrażenie że dzisiaj ludzie zupełnie inaczej żyją... nikt już dziś się niczemu nie poświęca...
Małżeństwo jest paradoksem...życiem na bombie...
Kompromis w małżeństwie często polega na tym, że zawsze jedna strona ustępuje, a druga uważa, że ustępuje. Gdy ktoś ma rację (zawsze), to niestety tylko takie kompromisy w grę wchodzą.
-------------------------------
Ale jeśli jest jakaś wartość, wtedy można wytrwać. I przetrwać wiele.
1. Wartość wspólna - łączy, motywuje.
2. Wartość jednostronna - umożliwia ofiarę.
Ale nigdy czarne nie jest całkowicie czarne, a na białym nigdy nie obędzie się bez zabrudzenia. Patrząc na doznawane krzywdy warto jest zauważyć krzywdy, które komuś się wyrządza. Dobrze jest to spostrzec, zanim będzie za późno.
---------------------------------
Szmonces
W restauracji, w wielkim przemysłowym mieście, toczy się w żydowskim towarzystwie dyskusja na temat małżeństwa.
- Małżeństwo to instytucja zdrowotna - mówi lekarz.
- Małżeństwo to mniejsze zło - zauważa prawnik.
Młody student twierdzi z zachwytem:
- Małżeństwo to przecież spokojna przystań, na której spotykają się dwa okręty.
Milczący dotychczas szef restauracji wzdycha głęboko:
- Niestety, niektórzy natknęli się na okręt wojenny!
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

Buckees

Re: Małżeństwo - Bóg się pomylił ?

Post autor: Buckees » 2019-04-15, 03:54

Ja uważam, że jak w małżeństwie nie ma na stole opcji rozwód to wszystko da się załatwić bo dwójka ludzi jest skazana na siebie i musi się zmienić...
Niestety dzisiaj chyba już żyjemy w czasach ostatecznych patrząc na to co się dzieje...

Augusty Pelanowski (odsunięty od kazań i przeniesiony przez zakon - a jakże !) stwierdził ostatnio:

"Ojciec Pelanowski nie ma wątpliwości jednak, że czasy, w których przyszło nam żyć, są znacznie gorsze niż te, w których degeneracja ludzi doprowadziła do konfliktów zbrojnych. – Jestem przekonany, że dzisiaj jest gorzej niż przed II wojną światową. Królują pycha ludzka, rozpusta, chciwość; jest tyle przypadków aborcji, pedofilii… Bóg nie może powstrzymać pewnych konsekwencji, więc kara za dzisiejsze grzechy będzie wielka – przestrzega zakonnik."

I moje pytanie nie miał racji ?

Kiedyś, nie tak dawno, za moich czasów było pojęcie - "cichodajki"(Nawet pada w filmie Wielki Szu), pojęcie którego nie ma..dzisiaj każdy "daje" komu chce i jak chce i się z tym w ogóle nie kryje...

Nie tak dawno może 5-7 lat temu pojechałem do małej miejscowości na Śląsk w pewnej sprawie, mały interes kupna czegoś tam...Facetowi się spieszyło bardzo i nie mogliśmy już przedłużać a były pewne problemy, i pan wyznał z wielkim wstydem i po cichu że musi już iść bo ma "nieślubnego syna" i ma z nim widzenie dzisiaj...

Wbiło mnie to w ziemię muszę przyznać...dzisiaj w wielkich miastach jest to nie do pomyślenia...ludzie odbijają mężów, żony, ślub po raz kolejny, wszyscy bawią się na drugim trzecim weselu... Totalna akceptacja wszystkiego !!!

ODPOWIEDZ

Wróć do „Rodzina, małżeństwo, narzeczeni”