Dlatego nie wiem jak sobie nasze małżenstwo poradzi z tym wszystkim z tym bardzo odmiennym spojrzeniem na życie.
Jesli jego frustrcje beda narastac ze go nie rozumiem i zupelnie inaczej mysle bo bardzien po "bożemu". On ma ukryte pretensje do mnie, ktore objawiaja sie w byciu "czepialskim" czepianiu sie o pierdoly, jakies oskarzenia ze wszysrko zle robie, ze ze wiare rozumiem jak talib, ze wszystkie inne kobiety na moim miejscu byly by lepsze, staram sie tym nie przejmowac wpuszczam jednym uchem a drugim wypuszczaca a w dyskusje tez nie wchodze bo nie ma to sensu, ale nie ogolnie czuje z nim zadnej wiezi za bardzo. Ciesze sie jak po pracy ma cos do zalatwienia i wraca pozno...