Rzecz w tym, że taki Kanon Rzymski zasadniczo pochodzi z okresu między IV a VI wiekiem, ale obecny tekst stosowany na mszy trydenckiej był wielokrotnie poprawiany (ostatni raz za św. Jana XXIII, tuż przed SWII). Pytanie: a niby po co, skoro wszystko już raz zostało precyzyjnie i "niezmiennie" wyrażone? Otóż właśnie dlatego, że język też się nieco zmienił pod wpływem zmian cywilizacyjno-kulturowych, dlatego należało go od czasu do czasu "wyprostować". Pewne słowa mogą być używane w zupełnie innym kontekście w innym znaczeniu - i mimowolnie mogą się zacząć inaczej kojarzyć w głowie celebransa (i tego, kto rozumie łacinę).
Jeślibyśmy chcieli mieć język "niezmienny", to musielibyśmy zakazać tworzenia w nim nowych słów i pojęć. Ale wtedy też musielibyśmy założyć, że nasza wiara się nie rozwija, nie wyrasta "organicznie" ze wspólnego pnia czy gałęzi, które jednak zawsze pozostają takie same, gdy już się pojawiły. To byłoby sprzeczne nie tylko z SWII, ale też całą Tradycją, którą wspaniale rozumiał i podsumował bł. kard. Newman.
Owszem, przywołanie Mahometa jest tu jak najbardziej właściwe. Koran nie może być z tego powodu nigdy komentowany, bo tam słowa zamknęły się w swych pierwotnych znaczeniach - i to nawet tak, że większość muzułmanów już nie rozumie tej archaicznej arabszczyzny. Czasem mam wrażenie, że niektórzy tradycjonaliści chcieliby właśnie zamknąć szacowne teksty liturgiczne w coś w rodzaju "chrześcijańskiego Koranu": niezmiennego, raz danego, nie podlegającego żadnej interpretacji. Ale to jest kompletnie sprzeczne z danymi współczesnej lingwistyki. Tego typu twór po prostu nie istnieje. A jeśli już, to prowadzi do zupełnego skostnienia wspólnoty wyznawców w jakimś dawno nieistniejącym świecie.
Dalej, ktoś może powiedzieć, że wiara to sprawa jakiejś archaicznej przeszłości, skoro używa archaicznych pojęć. Znam osoby, które mówią: "A dlaczego mam pozdrawiać Maryję przez 'zdrowaś' jak w średniowiecznej Polsce, zamiast 'witaj' lub 'raduj się", jak to jest zapisane w Ewangelii?. Albo czemu Jezus to 'owoc żywota', skoro teraz mówi się 'owoc łona', a 'żywot' oznacza teraz zupełnie co innego?".
Skoro żyjemy w XXI wieku, nie zmuszajmy się do używania słów, których już albo nie ma, albo też zupełnie zmieniły sens. W ten sposób utrwalamy przekonanie, że wiara, to rodzaj muzealnego spadku, który trzeba wprawdzie pielęgnować, ale który nie dotyczy obecnej epoki. Zresztą spójrzmy tylko do Biblii ks. Wujka: w swoim czasie wspaniały przekład, a dziś to tylko ciekawostka dla filologów i pasjonatów.
Pamiętam jak to na jakiejś oazie ktoś miał Biblię Gdanską i zaczał czytać J 15,1: "Ja jestem winna macica..." nie dokończył, bo zagłuszyły go salwy śmiechu. No i właśnie: czy to oznacza wierne trzymanie się Tradycji?
Ale tradycyjnego przeżywania Świąt Paschy życzę jak najbardziej