Po tym wszystkim uwierzyłem w Boga - na zawsze!

Dzielimy się dowodami Bożego działania w naszym życiu i życiu znanych osób, jak i naszych bliskich i innych ludzi; piszcie to, co zbuduje wszystkich w wierze w Boga.
ODPOWIEDZ
Odbierz wiadomość

Po tym wszystkim uwierzyłem w Boga - na zawsze!

Post autor: Odbierz wiadomość » 2018-07-22, 12:16

Witajcie!

Napisane tego wszystkiego będzie dla mnie bardzo trudne, ponieważ początek historii nie jest dla mnie w żaden sposób przyjemny, ale na szczęście zakończenie jest metą tej trudnej dla mnie drogi przez życie. Będę starał się to możliwie skrócić, żebyście nie zasnęli przed komputerem.

Od samego początku jak tylko pojawiłem się na świecie już nie miałem lekko. Mój ojciec podczas kłótni z matką był w stanie podnieść niemowlę i rzucić nim o oparcie łóżka tak mocno, żeby odbiło się od niego i spadło na podłogę. Był bardzo agresywnym człowiekiem z brakiem poczucia humoru i dystansu do własnej osoby. Uzależniony od hazardu, prostytutek. Zażywał sterydy i spożywał alkohol co prawdopodobnie powodowało wybuchy agresji.

Opiszę kilka sytuacji z dzieciństwa, które bardzo mocno zapamiętałem:

Kiedy miałem około 5 lat
Ojciec często spędzał czas po pracy poza domem w swoim ulubionym towarzystwie. Kiedy mama pracowała i nie mogła się mną zajmować przyjeżdżała do nas moja prababcia, która do dzisiaj żyje dzięki Bogu.
Jako pierwsza pokazała mi wtedy ilustrowane Pismo Święte dla dzieci. Uwielbiałem słuchać jak babcia opowiadała mi różne historie o Panu Jezusie, świadectwa wiary znajomych jej osób oraz swoje. Mimo piekła jakie przeżywałem to spędzanie czasu w ten sposób z babcią dawało mi poczucie bezpieczeństwa, radość i ukojenie. Kiedy ojciec wracał po pracy szczęście za każdym razem odchodziło szybko w cień.
Kłótnie o byle co były codziennością, wymiana zdań, bluźnierstwa jak w każdym domu, ale niestety pojawiła się przemoc psychiczna i fizyczna.
Tłuczenie talerzy mamie na głowie, rzucanie mną o ścianę kiedy nie miałem apetytu po czym wracał za 5 minut przepraszał i pytał czemu płaczę?
Modliłem się wieczorami do Pana Boga tak jak nauczyła mnie moja pra babcia. Prosiłem Boga i swojego anioła stróża, żeby strzegł nas od wszelkiego zła, a mój ojciec w tym czasie robił się co raz bardziej agresywny.

Kiedy miałem 6 lat
Pewnego dnia w przedszkolu miałem przedstawienie. Moja mama zachęcała ojca, żeby poszedł i zobaczył jak sobie radzę.
Stwierdził, że mu się nie chce i moja mama poszła sama. Wróciła z przedstawienia i ojciec zapytał się ,,jak było na przedstawieniu?", odpowiedziała ,,gdybyś był to byś wiedział". Nie zorientowała się kiedy ojciec uderzył ją swoją głową. Upadła i krwawiła z nosa.
Zacząłem płakać to jak za każdym razem słyszałem, że mam ,,wypi... do swojego pokoju".

Jakiś czas później pamiętam kolejną kłótnie, której byłem świadkiem jak mama uciekła przed ojcem do łazienki, a on dobijał się z całej siły pięścią uszkadzając położone na nich białe panele.

Któregoś wieczoru modliłem się jak zawsze w swoim pokoju prosząc anioła stróża o pomoc. Zauważyłem, że kalendarz na ścianie zaczął się delikatnie bujać się wahadłowym ruchem. Przestraszyłem się i zawołałem mamę. Powiedziała, że to pewnie wiatr po czym sprawdziliśmy szczelność okien w całym mieszkaniu. Wszystkie były zamknięte. Uwierzyłem jednak mamie, że mi się przewidziało.
Zasypiałem tej nocy z dużym niepokojem. Miałem wrażenie jakby ktoś mnie obserwował, był tam razem ze mną w tym pokoju.
Było to niepokojące uczucie szczególnie, że za każdym razem ojciec zamykał moje drzwi od pokoju i gasił światło. W pokoju zawsze było całkowicie ciemno, ponieważ za oknem był tylko sad, a na drzwiach wisiał koc, który zasłaniał całe światło. Bałem się tej nocy spać przy zgaszonym świetle dlatego włączyłem sobie telewizor. Wiedziałem wtedy, że będzie świecił dopóki nie skończy się program w telewizji, więc miałem poczucie bezpieczeństwa. Wiedziałem, że zdążę zasnąć.
Obudziłem się w nocy z pełnym pęcherzem, a za ścianą słyszałem jak ojciec zmusza matkę do seksu, drze na niej ubrania i bije.
Usiadłem na łóżku w ciemnym pokoju i nie wiedziałem co mam robić. Wyjście z pokoju w takim momencie oznaczało by tak bolesne bicie, że nie miałbym siły podnieść się o własnych siłach. Siedziałem i czekałem aż to się skończy. Postanowiłem wtedy wstać i kiedy wstałem na równe nogi i spojrzałem w kierunku drzwi, które znajdowały się na drugim końcu pokoju tuż obok mnie zaraz przy biurku ujrzałem jak coś białego spada na ziemię, a po chwili uformowała się z tego postać z zarysami sylwetki bez wyraźnej twarzy. Stała nieruchomo, a ja wpatrywałem w to miejsce sparaliżowany ze strachu. Czekałem wtedy nieruchomo na jakąś reakcje, a największą nadzieję miałem, że mam przewidzenia. Niestety po chwili delikatnym krokiem postać zaczęła iść w moim kierunku. Tak silnych dreszczy nigdy nie miałem. Było to tak dziwne i nie spotykane doświadczenie, że strach jaki mi towarzyszył wtedy nie równał się z ojcem katem, który regularnie się na nas znęcał. Zacząłem wtedy krzyczeć na cały blok przybiegła mama i mogłem spać u nich w pokoju. Poczułem się pierwszy raz jakbyśmy byli kochającą się rodziną. Nie na długo.
Kolejnego dnia rodzice poszli do pracy, a ja zostałem sam w domu. Po ich powrocie ojciec znowu zaczął się wyżywać. Od słowa do słowa wpadł w furię. Pobiegł po duży kuchenny nóż, popchnął matkę na łóżko, usiadł okrakiem na jej klatce piersiowej przystawił na moich oczach mamie nóż do gardła i krzyczał: ,,a teraz Cię ku**o zapi*****ę, potem siebie, a dzieciak zostanie sierotą!" Narobiłem dużego hałasu, mama zdołała zadzwonić na policję. Mój ojciec był na tyle nienormalny, że do słuchawki krzyczał, że to jego bije żona. Przyjechali, postali chwilę, zadali kilka pytań. Mama błagała ich, żeby go zabrali bo się nad nami znęca, a ojciec miał swoją wersję bardzo przekonywującą i odjechali z niczym. Drzwi się zamknęły, zaczął ją wyzywać, a po chwili znowu bił.
Tego dnia mama spała u mnie w pokoju. Ojciec mimo, że tak nas traktował wtedy miałem nadzieję, że się zmieni bo zawsze to obiecywał dlatego nie chciałem się wyprowadzać. Kochałem takiego ojca bo miałem bardzo dużą nadzieję, ale tej nocy powiedziałem mamie ,,uciekajmy stąd bo nas pozabija", a w głowie miałem większy strach przed ciemnością. Byłem dla mamy natchnieniem wtedy byśmy uciekli od ojca raz na zawsze.
Poszedł do pracy na nocną zmianę, spakowaliśmy szybko swoje rzeczy i uciekliśmy.
Zatrzymaliśmy się u znajomych, później u babci. Tutaj już w skrócie były sprawy sądowe, walka o majątek, prawa do opieki i takie tam.
Mimo, że chodziłem już do szkoły podstawowej i mieszkaliśmy na drugim końcu miasta u babci nie powstrzymało to mojego ojca przed nękaniem nas. Zdażyło się, że podczas szarpaniny jeszcze uderzył mamę w nos dopóki nie dostał zakazu zbliżania.
Wykorzystał jeszcze ostatni raz swoją szansę by mnie zastraszyć. Czekałem wtedy na autobus by dojechać do szkoły, która znajdowała się niedaleko poprzedniego miejsca zamieszkania. Podjechał on wtedy z kolegą taksówkarzem srebrnym mercedesem i zaoferował, że podwiezie mnie do szkoły, że szkoda, żebym marzł i czekał na autobus. Zapewniał, żebym się nie bał. Zaufałem mu po raz kolejny, że może jednak się zmienił.
Wsiadłem, zamknąłem drzwi odjechaliśmy kawałek, a mój ojciec odpalił papierosa i poważnym tonem powiedział w moim kierunku.
,,A co byś teraz gnoju zrobił, gdybym wywiózł Cię do lasu i zakopał? Nikt by o Tobie nie wiedział, nikt by Cię nie znalazł" Jego kolega zaczął się śmiać, a ojciec powiedział, że żartował. Bardzo śmieszny żart kiedy znęca się ojciec nad rodziną...

Udało się w końcu od niego uwolnić.
Nadszedł wiek dorastania, okresy buntu, pierwsze miłości, wzloty i upadki.
Do bierzmowania jeszcze pamiętałem o Bogu choć czasami w towarzystwie, żeby się dopasować nie powiedziałbym o tym głośno. I tak mijały lata w strachu przed ciemnością i letnią wiarą.

Szkoła średnia
Poznałem pewną kobietę, która była dla mnie wtedy wsparciem i lekarstwem na to wszystko co przeżyłem w dzieciństwie. Była to osoba z mocnym charakterem. Dużo słuchałem o jej problemach, mało mówiąc o swoich, ogólnie mało mówiąc. Miałem bardzo duże zaległości w kontaktach międzyludzkich, mój zasób słów był tak słaby, że jak nie wiedziałem jak zebrać myśli to wolałem nic nie mówić i dzięki temu nikt nie wiedział jaka jest przyczyna, że się mało odzywam. Zawsze wszyscy ludzie, którzy ze mną przebywali, uważali, że po prostu jestem nieśmiały i spokojny. Czasami się uśmiechnąłem coś odpowiedziałem krótko i tyle. Z klasy do klasy zawsze zdawałem ledwo. Byłem zastraszony i pogubiony, aż do ostatniej klasy technikum.
Po 2.5 roku znajomości okazało się, że kobieta, z którą spedzałem codziennie po 10 godzin czasu okazała się oszustką. Miała inaczej na imię, nie była studentką psychologii i wszystko inne było fikcją, a dodatkowo była z kimś innym i mnie zdradzała przez cały ten czas. To był cios prosto w serce.

To był moment kulminacyjny w moim życiu. Ojciec kat, straszna przeszłość, problemy w nauce i zdobywaniu nowych kontaktów i jeszcze osoba, której bezgranicznie zaufałem okazała się oszustką. Wtedy pamiętam świat mi się zawalił. Miałem myśli samobójcze, zacząłem sięgać po alkohol, płakałem całe dnie, nic nie jadłem z nerwów schudłem do 51.5kg przy wzroście 184cm.
Od sytuacji z postacią w pokoju minęło już mnóstwo czasu, a to był wtedy ostatni raz kiedy się modliłem. Tak mocno załamałem się, że upadłem na kolana i po raz kolejny szczerze oddałem się modlitwie.

Prosiłem o rzeczy, których nigdy nie otrzymałem - O MIŁOŚĆ!, kobietę u której bardziej docenię jej DOBRO niż fajne ciało - jak w przypadku tamtej kobiety (bo jaką miłość ja wtedy znałem z dzieciństwa?) Nic dobrego od siebie bym nie dał.
Chciałem to zmienić i prosiłem o wiele bym wyrwał się z rodzinnego miasta bo mam same przykre doświadczenia z nim związane.

Nie minęło dużo czasu i wszystkie te dary otrzymałem
Poznałem w dziwny sposób całkiem przypadkiem kobietę, która okazała się być Oazowiczką, bardzo spokojna, kochająca ciepła osoba. Pokochałem ją. Wyprowadziłem się 450km od mojego rodzinnego miasta (tak jak prosiłem Boga, ale nie spodziewałem się, że aż tak daleko) bo tak daleko był jej dom rodzinny.

Mimo przeszłości wszystkie prośby z modlitwy wypełniły się, Pan Bóg ofiarował mi to wszystko o co prosiłem. Minął rok, minęły 2 lata, potem 3 związku z tą wspaniała kobietą, ale czegoś tutaj brakowało. Boga w moim życiu. Zdawałem sobie sprawę, że to Bóg zesłał mi wszystkie dary, a ja nie doceniłem tego i szybko o nim zapomniałem.

Żyłem w taki sposób bez Boga. Obudziłem się rano pewnego dnia i zaraz po przebudzeniu pojawiła się taka bardzo głośna myśl jakby czyjś głos mi mówił w głowie, że mam zrobić stronę religijną w internecie. Zdziwiłem się i zadałem sobie pytanie skąd pojawił mi się w głowie taki pomysł jak ja modliłem się ostatnio kilka lat temu, do kościoła nie chodzę i skąd w ogóle ten pomysł? I znowu ta sama głośna myśl ,,to będzie dobre ludzi". To mi wystarczyło, żeby mnie przekonać, że to nie moje pomysły. Wstałem jakby ogłosili ewakuację w budynku nie wiem o godzinie 7-8 i zabrałem się za tworzenie strony. Miałem mnóstwo motywacji do działania, gotowe pomysły na tematykę strony, nazwę i wszystko co będzie się tam znajdować. Gotowy plan działania prosto od Boga. I tak też się stało. Na początku było wielkie bum. Dopóki facebook nie ograniczał zasięgów wzrastało 1500 polubień strony tygodniowo.
Byłem podekscytowany!

Podsumowując
Wnioski z pewnych wydarzeń w naszym życiu możemy dopiero wyciągnąć czasami za kilka lat. Bóg pokazuje nam czasami, że nie jesteśmy gotowi by przyjąć pewne sytuacje takimi jakimi my chcielibyśmy je otrzymać.
Kobieta, w której się zauroczyłem może i była wsparciem, ale przez przeszłość w moim domu mogła by doprowadzić, że traktował bym ją przedmiotowo. Wtedy czułem się zraniony, a dopiero teraz wiem, że skupiałbym się na fizyczynym zbliżeniu z nią. Bóg mnie przed tym uchronił.

Sytuacja z postacią w pokoju była przerażająca i mam obawy przed ciemnym pomieszczeniem do dzisiaj, ale dopiero po latach wiem, że była to większa motywacja by stamtad uciec niż cierpienie jakie wyrządzał własny ojciec. Nadzieja była silniejsza niż chęć zostawienia go. Nie wiem kto to był. Czy to Anioł stróż, któego często wtedy prosiłem, czy sam Bóg nie wiem, ale wiem jedno, że pomógł mi przemówić mojej mamie, że czas najwyższy uciekać.
(Dość niedawno do mojej mamy odezwał się Pan, z któym zamienialiśmy się wtedy na mieszkania. Powiedział, że musi jej coś powiedzieć bo go sumienie gryzie dlaczego zamienił się na gorsze mieszkanie tak po prostu, ponieważ tam ich coś straszyło) - więc po latach miałem okazję utwierdzić się w przekonaniu, ze tam jednak coś czuwało nad przebiegiem wydarzeń.

Natchnienie do stworzenia strony w internecie jest teraz formą okazywania wdzięczności Panu Bogu za wszystkie dary jakie od Niego otrzymałem. Czuję, że właśnie to był powód.
Nie żadne zjawy, czy dary odmieniły moje życie na zawsze, a niespodziewany dotyk Boga zaraz po przebudzeniu. Nic w życiu nie da nam tyle radości i szczęścia co sam Bóg. Szcęście, które daje moja strona ludziom i nadzieję jest bezcenna.
Głoszenie Słowa Bożego stało się od 2016 roku moim codziennym przyjemnym obowiązkiem i nie spocznę dopóki będę żył na tym świecie.

Tego roku i w tym miesiącu były moje 28 urodziny. Mój ojciec odezwał się po 15 latach. Wykazał skruchę, przepraszał, że źle wyszło, mówił, że był złym ojcem. Rozmawiałem z nim przez telefon jak z dobrym ojcem, jak gdyby nic się nie wydarzyło. Nawet planowałem już spotkanie. Wybaczyłem mu dawno temu i miałem nadzieję, że się zmieni. Nadzieja mnie nigdy nie opuszczała. Świetny kontakt, ale w końcu postanowiłem poruszyć poważny temat i zapytałem wprost dlaczego się nad nami znęcał. Opowiedziałem mu wszystkie historie, które pamiętam z dzieciństwa. Mój ojciec powiedział, że niczego takiego nie pamięta. Zaczął mi ubliżać, a sam uważał, że na rodzinę nigdy ręki nie podniósł. Musiałem kontakt zerwać ponownie. Teraz już wiem, że raczej prędko nie dowiem się jaka była przyczyna jego zachowania, ale nadzieję mam dalej, że w końcu on sam uwierzy w Boga i ugnie przed Nim swoje kolano i przeprosi go za swoje grzechy, wróci ponownie do mnie przyzna się do błedu i odświeżymy kontakt na nowo. O tym będę pamiętał w swojej modlitwie.

I za to wszystko Chwała Panu!

Magnolia

Re: Po tym wszystkim uwierzyłem w Boga - na zawsze!

Post autor: Magnolia » 2018-07-22, 20:22

Chwała Panu że udało wam się uciec z matką i że masz swoje, nowe życie. Niech wdzięczność zawsze wypełnia twoje serce, rozwijaj wiarę, wybierz się na rekolekcje albo na msze z modlitwą o uwolnienie.
Niech ci Bóg błogosławi.
Obejmę Cię modlitwą.
Pozdrawiam serdecznie
Ostatnio zmieniony 2018-07-22, 21:46 przez Dezerter, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
Dezerter
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 14805
Rejestracja: 24 sie 2015
Lokalizacja: Inowrocław
Has thanked: 4115 times
Been thanked: 2906 times
Kontakt:

Re: Po tym wszystkim uwierzyłem w Boga - na zawsze!

Post autor: Dezerter » 2018-07-22, 22:02

Bardzo ciekawe i oryginalne świadectwo nawrócenia. A w realu też prowadzisz jakieś studium biblijne, albo koło?
Nie czyńcie tak jak ci przeciw którym występujecie.

Odbierz wiadomość

Re: Po tym wszystkim uwierzyłem w Boga - na zawsze!

Post autor: Odbierz wiadomość » 2018-07-22, 22:17

Dezerter pisze: 2018-07-22, 22:02 Bardzo ciekawe i oryginalne świadectwo nawrócenia. A w realu też prowadzisz jakieś studium biblijne, albo koło?
Nie, niestety nie prowadzę niczego takiego.
Obecne projekty pochłaniają mi mnóstwo czasu, zresztą chyba nie czułym się na siłach. Nie jestem aż tak dobrym mówcą.
A Ty jesteś zaangażowany w jakieś organizacje religijne?

Awatar użytkownika
Dezerter
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 14805
Rejestracja: 24 sie 2015
Lokalizacja: Inowrocław
Has thanked: 4115 times
Been thanked: 2906 times
Kontakt:

Re: Po tym wszystkim uwierzyłem w Boga - na zawsze!

Post autor: Dezerter » 2018-07-22, 22:34

Trochę się tego nazbierało, ale to twój wątek. Dopytuję się bo jesteś nowy i twoja droga do wiary jest nietypowa- mamy taki wątek - natura wiary
viewtopic.php?f=41&t=8517
gdzie zastanawiamy się nad naturą wiary i na czym polega łaska wiary - ciekaw jestem twoich wniosków na podstawie doświadczeń.
Nie czyńcie tak jak ci przeciw którym występujecie.

Odbierz wiadomość

Re: Po tym wszystkim uwierzyłem w Boga - na zawsze!

Post autor: Odbierz wiadomość » 2018-07-25, 00:12

Dzięki! W wolnej chwili na pewno zajrzę i się wypowiem
Ostatnio zmieniony 2018-07-25, 00:13 przez Odbierz wiadomość, łącznie zmieniany 1 raz.

ODPOWIEDZ

Wróć do „Świadectwa działania Boga”