A winno być żywe dla "martwych" szczególnie.Biserica Dumnezeu pisze: ↑2020-04-26, 22:34 Bywa martwe wowczas, gdy odbiorca bywa martwy. A gdy stan martwoty przeciaga sie, to staje sie suchy i lykowaty.
Wybaczanie wrogom i brak zainteresowania ofiarą
- sądzony
- Legendarny komentator
- Posty: 13777
- Rejestracja: 20 lut 2020
- Lokalizacja: zachodniopomorskie
- Wyznanie: Chrześcijanin
- Has thanked: 2020 times
- Been thanked: 2197 times
Re: Wybaczanie wrogom i brak zainteresowania ofiarą
"W owym dniu poznacie, że Ja jestem w Ojcu moim, a wy we Mnie i Ja w was." J 14.20
Re: Wybaczanie wrogom i brak zainteresowania ofiarą
Nikko dużo w tym sarkazmu, bólu, rozgoryczenia, nienawiści i zazdrości - pewnie to masz w sercu i wiele innych uczuć, które sprawiają Ci nie lada cierpienie.Nikka pisze: ↑2020-04-27, 08:13
Nie przyszlo Ci jednocześnie do głowy że ofiarą jestem ja, jestem nią także wtedy gdy zatrzymuję na sobie zło, gdy nie odpłacam złem podczas gdy inni ludzie mnie krzywdzą. Bo tak właśnie czynię, co doprowadzilo mnie do nienawiści samej siebie(skoro kazdy może mi wszystko zrobić, będzie z tego usprawiedliwiony, ciągle obrywam, muszę wybaczyć to znaczy że jestem zerem, nikim, a przynajmniej taka sama jak krzywdziciel a że otrzymuję wiecej ciosów - kto by się przejmował, nawet sam Bog każe mi zapomnieć, nie widzę aby się o mnie zatroszczył). Co mi po miłości Boga skoro kocha wszystkich równo ale nie błogosławi równo i co mi po tej miłości skoro ktoś kto mnie bije jest już dawno usprawiedliwiony a skutki pobicia noszę ja...ojej, no cóż biedny ktoś, pewnie miał do czynienia z takimi okropni ludzmi jak mnie tu opisujesz i mu psychika siadła.... i sie wyżywa, sama żem sobie winna...a wstrząsnienie mózgu- ofiarować trzeba za tego biednego czlowieka co mnie pobił, wszak Jezus oddał za niego życie i zrobilby to drugi raz no i trzeba dążyć do świętości.. A to że komuś innemu sie to nie przytrafilo, ze ma zdrowie, rodzinę , ojoj nie wolno zazdrośćic.. Trzeba kochać , wszystkich, za nic. A siebie - w ofierze miłości oddać. Taka jest nasza wiara właśnie, jest zapomnieniem o sobie. Troche tak jakby inni mieli prawo do bycia kochanymi tylko nie ci co wierzą w Boga, bo oni maja kochać, bezinteresownie. Magnolio - a może znam podstawy wiary ale przypowiesc o nielitościwym dłuzniku i synu marnotrawnym powoduja ze nie kocham Boga za to jaki jest ? Nawet jesli to ja jestem corka marnotrawną ? wcale mi by nie bylo do usmiechu gdyby ktos kto cale zycie sluzyl Bogu dostal taka sama nagrode jak ja, co sie nawroce w ostatnim momencie. Ale jest tak, jest wlasnie tak. Z drugiej strony,- Bóg odda każdemu wg jego uczynków. Ja liczd na to,ze bede ukarana za zlo ktore popelnilam i nie zamierzam przed karą się kryć. Nadal to jednak nie tlumaczy dlaczego w zyiu otrzymalam duzo mniej dobra i duzo wiecej cierpienia niż np moja przyjaciolka.
Pamiętam jak ja nosiłam w sercu te wszystkie rzeczy i naprawdę czułam się jak w piekle.
A potem przyszło nawrócenie i Bóg odmienił moje serce.
Tego Ci trzeba.
Nie zmienisz swojej historii życia, ale znacznie możesz zmienić siebie jeśli zaufasz Bogu choćby w jednej sprawie i zaczniesz się modlić o nawrócenie serca.
Z Bogiem wszystko się rozjaśnia, prostuje i jest lepiej.
Miłość do Boga i ludzi jest łaską i mamy prawo o tą łaskę prosić, o łaskę wiary także. Choćby tych rzeczy zapragnij całym sercem.
Re: Wybaczanie wrogom i brak zainteresowania ofiarą
Wiem o tym, dlatego właśnie uważam,że sytuacja jest beznadziejna, bo mogę być jedynie uwolniona od złych uczuć i tyle. To dla mnie za mało, nie widzę powodów aby za takie życie dziękować choć są tacy co mają dużo gorsze. Niestety " człowiek się rodzi i to mu szkodzi". Co do nienawisci i zazdrosci - z tego drugiego jestem uwolniona, pozostała tylko żałoba po własnym zyciu i zniszczonej godności.Magnolia pisze: ↑2020-04-27, 09:10 A potem przyszło nawrócenie i Bóg odmienił moje serce.
Tego Ci trzeba.
Nie zmienisz swojej historii życia, ale znacznie możesz zmienić siebie jeśli zaufasz Bogu choćby w jednej sprawie i zaczniesz się modlić o nawrócenie serca.
Z Bogiem wszystko się rozjaśnia, prostuje i jest lepiej.
Miłość do Boga i ludzi jest łaską i mamy prawo o tą łaskę prosić, o łaskę wiary także. Choćby tych rzeczy zapragnij całym sercem.
Re: Wybaczanie wrogom i brak zainteresowania ofiarą
Nie tylko uwolnienie z negatywnych uczuć Ci jest potrzebne ale wlana miłość do serca. A to może Bóg.
W sercu wtedy panuje miłość, pokój i wdzięczność.
Na razie tego w Tobie nie ma i dlatego tak cierpisz. Oceniasz wszystko negatywnie bo nie znasz niczego innego. Ale może po to nas znalazłaś aby usłyszeć że jednak jest inna rzeczywistość. I że to właśnie Boża łaska otwiera te możliwości.
W sercu wtedy panuje miłość, pokój i wdzięczność.
Na razie tego w Tobie nie ma i dlatego tak cierpisz. Oceniasz wszystko negatywnie bo nie znasz niczego innego. Ale może po to nas znalazłaś aby usłyszeć że jednak jest inna rzeczywistość. I że to właśnie Boża łaska otwiera te możliwości.
- sądzony
- Legendarny komentator
- Posty: 13777
- Rejestracja: 20 lut 2020
- Lokalizacja: zachodniopomorskie
- Wyznanie: Chrześcijanin
- Has thanked: 2020 times
- Been thanked: 2197 times
Re: Wybaczanie wrogom i brak zainteresowania ofiarą
I słusznie. Ja również.
Czy Wasze życia już się pokończyły, że już je podsumowujesz i oceniasz?
"W owym dniu poznacie, że Ja jestem w Ojcu moim, a wy we Mnie i Ja w was." J 14.20
- Marek_Piotrowski
- Legendarny komentator
- Posty: 18926
- Rejestracja: 1 cze 2016
- Wyznanie: Katolicyzm
- Has thanked: 2608 times
- Been thanked: 4610 times
- Kontakt:
Re: Wybaczanie wrogom i brak zainteresowania ofiarą
Nikko, mam nieco inne spojrzenie niż Józek, ale... odniosę się do Twoim odpowiedzi Jemu, gdyż ujawniłaś w nich pewne przekonania.
Proszę Cię jednak, byś się na mnie nie gniewała, jesli nie spodoba Ci się to, co napiszę (nie śmiałbym w ogóle dawać tego rodzaju rad, gdyby nie to, że to Ty wywołałaś temat).
To, co Cię niszczy, to nie "nieodpłacenie" za zło, ale to, że chociaż nie odpłacasz, żyjesz wciąż tym, że chciałabyś to zrobić. Innymi słowy, żyjesz nieprzebaczeniem i niegotowością do przebaczenia - to MUSI być niszczące.
Mam wrażenie, że nie do końca wierzysz w całość rzeczywistości - że myślisz "co tam Czyściec, ja chcę żeby ten gość, który mnie skrzywdził, tu, zaraz, cierpiał na moich oczach!". Powiedz szczerze- czy się mylę?
Istotą możliwości bycia szczęśliwym w Wieczności jest zdolność do przebywania, bliskiej relacji z Bogiem (co nazywamy "Niebem"). Ta zdolność to nic innego niż podobieństwo do Boga. A On, całkowicie bezinteresownie, przyszedł nas wybawić. I nie żalił się, że niczym nie zawinił, a doznał w życiu dużo więcej twierdzeń, niż Jego koledzy z podwórka w Nazarecie...
Zwróć uwagę, że zarówno on, jak i Ty dostaniecie nieproporcjonalnie więcej od tego, na co zasłużyliście...
Zobaczmy jeszcze raz przypowieść o niesprawiedliwym dłużniku, która tak Cię (nie wiem czemu?) zbulwersowała (Mt 18:23-34):
"Dlatego podobne jest królestwo niebieskie do króla, który chciał się rozliczyć ze swymi sługami.
Gdy zaczął się rozliczać, przyprowadzono mu jednego, który był mu winien dziesięć tysięcy talentów.
Ponieważ nie miał z czego ich oddać, pan kazał sprzedać go razem z żoną, dziećmi i całym jego mieniem, aby dług w ten sposób odzyskać.
Wtedy sługa padł mu do stóp i prosił go: „Panie, okaż mi cierpliwość, a wszystko ci oddam”. Pan ulitował się nad owym sługą, uwolnił go i dług mu darował.
Lecz gdy sługa ów wyszedł, spotkał jednego ze współsług, który mu był winien sto denarów. Chwycił go i zaczął dusić, mówiąc: „Oddaj, coś winien!” Jego współsługa padł przed nim i prosił go: „Okaż mi cierpliwość, a oddam tobie”. On jednak nie chciał, lecz poszedł i wtrącił go do więzienia, dopóki nie odda długu. Współsłudzy jego, widząc, co się działo, bardzo się zasmucili. Poszli i opowiedzieli swemu panu wszystko, co zaszło.
Wtedy pan jego, wezwawszy go, rzekł mu: „Sługo niegodziwy! Darowałem ci cały ten dług, ponieważ mnie prosiłeś. (33) Czyż więc i ty nie powinieneś był ulitować się nad swoim współsługą, jak ja ulitowałem się nad tobą?” (34) I uniósłszy się gniewem, pan jego kazał wydać go katom, dopóki mu nie odda całego długu."
Jesteśmy dokładnie w tym samym położeniu
Patrz na tę sytuację nie na zasadzie "jak Bóg mógł mu dać Niebo, jak mi" tylko uświadom sobie, jak wielka jest nasza bezczelność wobec Boga - i jak w stosunku do wielkości tej winy niewielka stosunkowo jest różnica pomiędzy mną, a kimś, kogo uważam za wielkiego grzesznika.
Pływamy po szyję w g... naszych grzechów, Chrystus wchodzi w ten smród i wyciąga do nas rękę, aby nas wyciągnąć, oczyścić i przyjąć. A Ty krzyczysz: "Rozumiem, że mnie ratujesz, ale tego obok nie, on jest gorszy! On bardziej grzeszył! Jak go też wyciągniesz, to się na ciebie obrażę. Jak można!"
Po drugie - znowu patrzysz tylko na doczesność. Tak jakby Wieczności nie było.
Rz 8:18-23 bt5 "Sądzę bowiem, że cierpień teraźniejszych nie można stawiać na równi z chwałą, która ma się w nas objawić. Bo stworzenie z upragnieniem oczekuje objawienia się synów Bożych. Stworzenie bowiem zostało poddane marności - nie z własnej chęci, ale ze względu na Tego, który je poddał - w nadziei, że również i ono zostanie wyzwolone z niewoli zepsucia, by uczestniczyć w wolności i chwale dzieci Bożych. Wiemy przecież, że całe stworzenie aż dotąd jęczy i wzdycha w bólach rodzenia. Lecz nie tylko ono, ale i my sami, którzy już posiadamy pierwsze dary Ducha, i my również całą istotą swoją wzdychamy, oczekując przybrania za synów - odkupienia naszego ciała."
Proszę Cię jednak, byś się na mnie nie gniewała, jesli nie spodoba Ci się to, co napiszę (nie śmiałbym w ogóle dawać tego rodzaju rad, gdyby nie to, że to Ty wywołałaś temat).
Jest akurat odwrotnie; zło wyrządzone Tobie nie pozostaje w Tobie by szkodzić, o ile nie odpłacisz złem za zło, albo nie zatrzymasz go w sobie - jak to najwyraźniej robisz.
To, co Cię niszczy, to nie "nieodpłacenie" za zło, ale to, że chociaż nie odpłacasz, żyjesz wciąż tym, że chciałabyś to zrobić. Innymi słowy, żyjesz nieprzebaczeniem i niegotowością do przebaczenia - to MUSI być niszczące.
Bo tak właśnie czynię, co doprowadzilo mnie do nienawiści samej siebie(skoro kazdy może mi wszystko zrobić, będzie z tego usprawiedliwiony, ciągle obrywam, muszę wybaczyć to znaczy że jestem zerem, nikim, a przynajmniej taka sama jak krzywdziciel a że otrzymuję wiecej ciosów - kto by się przejmował, nawet sam Bog każe mi zapomnieć, nie widzę aby się o mnie zatroszczył).
- Po pierwsze, nie każdy będzie usprawiedliwiony - tylko ten, kto się od podobnego postępowania odwróci, będzie żałował itd.
- Po drugie, jeśli nawet zostanie usprawiedliwiony, to i tak będzie musiał to odpokutować (w życiu doczesnym lub Czyśćcu).
Mam wrażenie, że nie do końca wierzysz w całość rzeczywistości - że myślisz "co tam Czyściec, ja chcę żeby ten gość, który mnie skrzywdził, tu, zaraz, cierpiał na moich oczach!". Powiedz szczerze- czy się mylę?
Jest usprawiedliwiony w tym sensie, że Bóg za niego umarł. I że może się nawrócić i do tego odwołać. To mocno inna rzecz, niż wymowa tego co napisałaś.Co mi po miłości Boga skoro kocha wszystkich równo ale nie błogosławi równo i co mi po tej miłości skoro ktoś kto mnie bije jest już dawno usprawiedliwiony
To zależy co rozumiesz pod słowem "zazdrościć". Jeśli rozumiesz przez to "chciałabym, żeby mi się to nie przytrafiło", to nie ma w tym nic złego. ALe jeżeli patrzysz na kogoś kto miał to szczęście i drżysz z zawiści, że wolałabyś, żeby on nie miał tego, czego Ty nie masz ("żeby było równo"), to rzeczywiście - czynisz źle.A to że komuś innemu sie to nie przytrafilo, ze ma zdrowie, rodzinę , ojoj nie wolno zazdrośćic..
Tak.Trzeba kochać , wszystkich, za nic.
Czasem tak. Nie zapominaj jednak, że masz obowiązek kochania także i siebie. TA siebie - w ofierze miłości oddać
Do pewnego stopnia nie, do pewnego tak. Jakoś tak jest, że najszczęśliwsi są Ci, co zapominają o sobie. I odwrotnie (co, wybacz, potwierdza Twój stan). Wiara tylko pokazuje, jak być szczęśliwym. I widzisz, będziesz nieszczęśliwa dopóki (zamiast buntować się przeciw dobrym radom) nie spróbujesz. Bo wiara, to nie abstrakcyjne zasady, to trzeźwe, realne porady. Czasem wydają nam się dziwne (no bo jak to? Będę szczęśliwy, jeśli będe myślal o cudzym szczęściu?), ale działają. ZAWSZE.aka jest nasza wiara właśnie, jest zapomnieniem o sobie.
Nie bardzo rozumiem, w jaki sposób prawo do bycia kochanym kłóci się z kochaniem bezinteresownym?Troche tak jakby inni mieli prawo do bycia kochanymi tylko nie ci co wierzą w Boga, bo oni maja kochać, bezinteresownie.
Istotą możliwości bycia szczęśliwym w Wieczności jest zdolność do przebywania, bliskiej relacji z Bogiem (co nazywamy "Niebem"). Ta zdolność to nic innego niż podobieństwo do Boga. A On, całkowicie bezinteresownie, przyszedł nas wybawić. I nie żalił się, że niczym nie zawinił, a doznał w życiu dużo więcej twierdzeń, niż Jego koledzy z podwórka w Nazarecie...
Czyli jednak mówimy o zawiści, a nie o zazdrości.Magnolio - a może znam podstawy wiary ale przypowiesc o nielitościwym dłuzniku i synu marnotrawnym powoduja ze nie kocham Boga za to jaki jest ? Nawet jesli to ja jestem corka marnotrawną ? wcale mi by nie bylo do usmiechu gdyby ktos kto cale zycie sluzyl Bogu dostal taka sama nagrode jak ja, co sie nawroce w ostatnim momencie.
Zwróć uwagę, że zarówno on, jak i Ty dostaniecie nieproporcjonalnie więcej od tego, na co zasłużyliście...
Zobaczmy jeszcze raz przypowieść o niesprawiedliwym dłużniku, która tak Cię (nie wiem czemu?) zbulwersowała (Mt 18:23-34):
"Dlatego podobne jest królestwo niebieskie do króla, który chciał się rozliczyć ze swymi sługami.
Gdy zaczął się rozliczać, przyprowadzono mu jednego, który był mu winien dziesięć tysięcy talentów.
Ponieważ nie miał z czego ich oddać, pan kazał sprzedać go razem z żoną, dziećmi i całym jego mieniem, aby dług w ten sposób odzyskać.
Wtedy sługa padł mu do stóp i prosił go: „Panie, okaż mi cierpliwość, a wszystko ci oddam”. Pan ulitował się nad owym sługą, uwolnił go i dług mu darował.
Lecz gdy sługa ów wyszedł, spotkał jednego ze współsług, który mu był winien sto denarów. Chwycił go i zaczął dusić, mówiąc: „Oddaj, coś winien!” Jego współsługa padł przed nim i prosił go: „Okaż mi cierpliwość, a oddam tobie”. On jednak nie chciał, lecz poszedł i wtrącił go do więzienia, dopóki nie odda długu. Współsłudzy jego, widząc, co się działo, bardzo się zasmucili. Poszli i opowiedzieli swemu panu wszystko, co zaszło.
Wtedy pan jego, wezwawszy go, rzekł mu: „Sługo niegodziwy! Darowałem ci cały ten dług, ponieważ mnie prosiłeś. (33) Czyż więc i ty nie powinieneś był ulitować się nad swoim współsługą, jak ja ulitowałem się nad tobą?” (34) I uniósłszy się gniewem, pan jego kazał wydać go katom, dopóki mu nie odda całego długu."
Jesteśmy dokładnie w tym samym położeniu
Nie wiesz co mówisz. Gdyby tak się stało i otrzymałabyś to, na co zasłużyłaś, bez bezinteresownego cierpienia Jezusa Chrystusa, wylądowałabyś w piekle (jak zresztą każdy z nas).Ale jest tak, jest wlasnie tak. Z drugiej strony,- Bóg odda każdemu wg jego uczynków. Ja liczd na to,ze bede ukarana za zlo ktore popelnilam i nie zamierzam przed karą się kryć.
Patrz na tę sytuację nie na zasadzie "jak Bóg mógł mu dać Niebo, jak mi" tylko uświadom sobie, jak wielka jest nasza bezczelność wobec Boga - i jak w stosunku do wielkości tej winy niewielka stosunkowo jest różnica pomiędzy mną, a kimś, kogo uważam za wielkiego grzesznika.
Pływamy po szyję w g... naszych grzechów, Chrystus wchodzi w ten smród i wyciąga do nas rękę, aby nas wyciągnąć, oczyścić i przyjąć. A Ty krzyczysz: "Rozumiem, że mnie ratujesz, ale tego obok nie, on jest gorszy! On bardziej grzeszył! Jak go też wyciągniesz, to się na ciebie obrażę. Jak można!"
Po pierwsze, niech Cię dobrze zrozumiem. Jeśli ktoś podejdzie i Cię na przykład kopnie - to nie jest wina tego kogoś, tylko Boga?Nadal to jednak nie tlumaczy dlaczego w zyiu otrzymalam duzo mniej dobra i duzo wiecej cierpienia niż np moja przyjaciolka.
Po drugie - znowu patrzysz tylko na doczesność. Tak jakby Wieczności nie było.
Rz 8:18-23 bt5 "Sądzę bowiem, że cierpień teraźniejszych nie można stawiać na równi z chwałą, która ma się w nas objawić. Bo stworzenie z upragnieniem oczekuje objawienia się synów Bożych. Stworzenie bowiem zostało poddane marności - nie z własnej chęci, ale ze względu na Tego, który je poddał - w nadziei, że również i ono zostanie wyzwolone z niewoli zepsucia, by uczestniczyć w wolności i chwale dzieci Bożych. Wiemy przecież, że całe stworzenie aż dotąd jęczy i wzdycha w bólach rodzenia. Lecz nie tylko ono, ale i my sami, którzy już posiadamy pierwsze dary Ducha, i my również całą istotą swoją wzdychamy, oczekując przybrania za synów - odkupienia naszego ciała."
Ostatnio zmieniony 2020-04-27, 11:05 przez Marek_Piotrowski, łącznie zmieniany 1 raz.
Re: Wybaczanie wrogom i brak zainteresowania ofiarą
Wsystko co Marek napisal warto wziac do serca i przemyslec. I ... probowac zastosowac w zyciu na dystansie co najmniej lat trzydziestu. To da wlasciwa plaszczcyzne do zrozumienia swojej postawy i przemiany zycia.
- sądzony
- Legendarny komentator
- Posty: 13777
- Rejestracja: 20 lut 2020
- Lokalizacja: zachodniopomorskie
- Wyznanie: Chrześcijanin
- Has thanked: 2020 times
- Been thanked: 2197 times
Re: Wybaczanie wrogom i brak zainteresowania ofiarą
no może poza tym:Biserica Dumnezeu pisze: ↑2020-04-27, 20:22 Wsystko co Marek napisal warto wziac do serca i przemyslec. I ... probowac zastosowac w zyciu na dystansie co najmniej lat trzydziestu. To da wlasciwa plaszczcyzne do zrozumienia swojej postawy i przemiany zycia.
"W owym dniu poznacie, że Ja jestem w Ojcu moim, a wy we Mnie i Ja w was." J 14.20
Re: Wybaczanie wrogom i brak zainteresowania ofiarą
Ciekawy temat. ;P
Ja jakbym miał tak coś wtrącić to bym powiedział, że to wszystko się bierzę ze swojego obrazu Boga, w sensie bierzę się Go za takiego jaki nie jest. ;P
Ja jakbym miał tak coś wtrącić to bym powiedział, że to wszystko się bierzę ze swojego obrazu Boga, w sensie bierzę się Go za takiego jaki nie jest. ;P
Re: Wybaczanie wrogom i brak zainteresowania ofiarą
Ja też uważam Nikko że wpis Marka warto poważnie wziąć sobie do serca, a na pewno przemyśleć.
Biserico, nie strasz dziewczyny, że potrzebuje 30 lat, mniej, ale na pewno trzeba przebyć jakąś drogę by zmienić swoje myślenie.
Biserico, nie strasz dziewczyny, że potrzebuje 30 lat, mniej, ale na pewno trzeba przebyć jakąś drogę by zmienić swoje myślenie.
Re: Wybaczanie wrogom i brak zainteresowania ofiarą
Ja nie strasze. To jest socjologicznie potwierdzone - tyle czasu potrzebujemy na przewartosciowanie i uporanie sie z upiorami.
Ostatnio zmieniony 2020-04-27, 22:43 przez Biserica Dumnezeu, łącznie zmieniany 1 raz.
- Jozek
- Złoty mówca
- Posty: 7337
- Rejestracja: 18 lut 2020
- Has thanked: 1181 times
- Been thanked: 708 times
Re: Wybaczanie wrogom i brak zainteresowania ofiarą
Tyle moze potrzebujemy gdy sami chcemy z nimi walczyc.
Z Bogiem wystarczy jedna chwila. Wystarczy Mu zaufac i poddac sie Jego woli.
Z Bogiem wystarczy jedna chwila. Wystarczy Mu zaufac i poddac sie Jego woli.
Ostatnio zmieniony 2020-04-27, 22:55 przez Jozek, łącznie zmieniany 1 raz.
Moje wypowiedzi sa nieautoryzowane przez Kosciol.
Re: Wybaczanie wrogom i brak zainteresowania ofiarą
Odp do Marka : to że komuś zyczę cierpienia ( czy to w czyśccu czy na ziemi) to sobie sam wymyśliłeś. Być może jakaś projekcja?
Co do reszty - nie mam czasu się rozpisywać, natomiast nadal nie widzę w Twoich odpowiedziach nic co wskazywałoby,że dla Boga ludzkie cierpienie coś znaczy. Nadal postrzegam to tak : wybacz, znoś cierpliwie, kochaj. Wniosek jest prosty: ci którym udało się życie na ziemi ( zdrowie, uroda, miłość wzajemna) mają po prostu szczęście bo przecież w niebie , w jedności z Jezusem mogą się znaleźć. Tym którym życie nie oszczędziło bólu... dla nich nie ma innej oferty niż wybaczenie.
Co do reszty - nie mam czasu się rozpisywać, natomiast nadal nie widzę w Twoich odpowiedziach nic co wskazywałoby,że dla Boga ludzkie cierpienie coś znaczy. Nadal postrzegam to tak : wybacz, znoś cierpliwie, kochaj. Wniosek jest prosty: ci którym udało się życie na ziemi ( zdrowie, uroda, miłość wzajemna) mają po prostu szczęście bo przecież w niebie , w jedności z Jezusem mogą się znaleźć. Tym którym życie nie oszczędziło bólu... dla nich nie ma innej oferty niż wybaczenie.
- Jozek
- Złoty mówca
- Posty: 7337
- Rejestracja: 18 lut 2020
- Has thanked: 1181 times
- Been thanked: 708 times
Re: Wybaczanie wrogom i brak zainteresowania ofiarą
Ale zapomnialas ze powiedziano, "komu wiecej dano od tego bedzie wiecej wymagane", oraz, "latwiej wielbladowi przejsc przez ucho igielne, niz bogatemu wejsc do Nieba, czyli ci co mieli w zyciu lepiej, by osiagnac to samo musza w inny sposob duzo wiecej zrobic. To nie jest takie proste jak ci sie wydaje, ze inni maja teraz lepiej, a tak naprawde nie masz pojecia czy maja lepiej i czy nie cierpia, bo moga po prostu tego nie pokazywac i nie oglaszac na kominach fabrycznych.Nikka pisze: ↑2020-04-28, 19:05 Odp do Marka : to że komuś zyczę cierpienia ( czy to w czyśccu czy na ziemi) to sobie sam wymyśliłeś. Być może jakaś projekcja?
Co do reszty - nie mam czasu się rozpisywać, natomiast nadal nie widzę w Twoich odpowiedziach nic co wskazywałoby,że dla Boga ludzkie cierpienie coś znaczy. Nadal postrzegam to tak : wybacz, znoś cierpliwie, kochaj. Wniosek jest prosty: ci którym udało się życie na ziemi ( zdrowie, uroda, miłość wzajemna) mają po prostu szczęście bo przecież w niebie , w jedności z Jezusem mogą się znaleźć. Tym którym życie nie oszczędziło bólu... dla nich nie ma innej oferty niż wybaczenie.
Moje wypowiedzi sa nieautoryzowane przez Kosciol.