Czy rzeczywiscie rozumiemy czym jest Kosciol

[Jozek]

Jak w tytule, ale chcialby to napisac w pytaniach.
Czy wiemy rzeczywiscie czym jest Kosciol, jak go rozumiemy i kto tak naprade stanowi ten Kosciol.
Czy sa to wszyscy ochrzczeni, czy wszyscy wierzacy, czy wszyscy ktorzy mysla ze znaja i rozumieja Nauczanie Jezusa, czy wszyscy ktorzy najlepiej znaja Pisma, czy ci ktorzy je rozumieja, czy moze ci ktorzy je wypelniaja?
Pytan takich mozna by podac wiele, ale ktore jest wlasciwe i jaka jest wlasciwa odpowiedz?

[Efezjan]

Kościół jest pewnego rodzaju tajemnicą, bo w niego wierzymy, a wierzymy przecież w rzeczy, których do końca nie możemy 'dotknąć'. Tak jest w wyznaniu wiary.

Kościół to:
1. wspólnota wierzących zebrana na sprawowaniu Eucharystii.
2. Kościół to Ciało Chrystusa.
3. Kościół to wspólnota ludzi ochrzczonych /zanurzonych w Chrystusie/.
4. Kościół pielgrzymujący na ziemi, cierpiący w czyśćcu i tryumfujący w niebie.

[Tek de Cart]

oczywiście że nie wiemy - co więcej sam Kościół w oficjalnych dokumentach to stwierdza niezły paradoks, co?

[Jozek]

A czy w ogole rozumiemy kto tak rzeczywiscie tworzy Kosciol?
Tu glownie daje sie zauwazyc ze niektorzy uwazaja sie za Kosciol i poprawiaja, czy nawracaja innych, ktorzy tez uwazaja sie za Kosciol, czy tez czlonkow Kosciola.
Jak to jest naprawde i kto rzeczywiscie ma prawo do poprawiania i nauczania innych?
Czy rzeczywiscie ci co mysla ze rozumieja wiare sa tymi ktorzy maja w ogole jakiekolwiek prawo stawiac sie w roli Kosciola?
Kto poza kaplanami i na jakiej podstawie, ma takie prawo?
W ogole to dziwi mnie tak mala ilosc wypowiedzi, biorac pod uwage tak powszechne na forach poprawianie i nawracanie innych w autorytecie Kosciola.

[kundelek]

Ja nie rozumiem . Ja uznaje autorytet i wierze. Czasem udaje mi sie cos zajarzyc.

[Jozek]

Ale chyba zauwazyles na forach jak wiele osob stawia siebie w pozycji autorytetu Kosciola?
Jaka maja pewnosc i gwarancje ze ich rozumienie Nauk jest tym wlasciwym i rzeczywiscie zgodnym z Nauczaniem Jezusa i Kosciola?
Skad oni maja ta pewnosc i z taka stanowczoscia twierdza np. ze ktos pisze herezje, albo blednie cos rozumie?
Czyzby dostali do tego upowaznienie by wypowiadac sie w autorytecie Kosciola?
To raczej jest watpliwe, wiec skad sie biora te wypowiedzi w autorytecie Kosciola.
Cytowanie fragmentow Pism tego nie daje, a same cytaty tez moga byc blednie rozumiane przez osobe cytujaca.

[Marek_Piotrowski]

Kościół jest pewnego rodzaju tajemnicą, bo w niego wierzymy, a wierzymy przecież w rzeczy, których do końca nie możemy 'dotknąć'. Tak jest w wyznaniu wiary.

Kościół to:
1. wspólnota wierzących zebrana na sprawowaniu Eucharystii.
2. Kościół to Ciało Chrystusa.
3. Kościół to wspólnota ludzi ochrzczonych /zanurzonych w Chrystusie/.
4. Kościół pielgrzymujący na ziemi, cierpiący w czyśćcu i tryumfujący w niebie.

Wyliczając "skład" Koscioła nie zapominajmy, ze żadna grupa - wierząca czy nie - to jeszcze nie "Kościół". W Kościele musi przede wszystkim być Jego Głowa, Jezus Chrystus. Inaczej to coś w rodzaju "fun-clubu" Jezusa.

[Dezerter]

Kościół jest pewnego rodzaju tajemnicą, bo w niego wierzymy, a wierzymy przecież w rzeczy, których do końca nie możemy 'dotknąć'. Tak jest w wyznaniu wiary.

Kościół to:
1. wspólnota wierzących zebrana na sprawowaniu Eucharystii.
2. Kościół to Ciało Chrystusa.
3. Kościół to wspólnota ludzi ochrzczonych /zanurzonych w Chrystusie/.
4. Kościół pielgrzymujący na ziemi, cierpiący w czyśćcu i tryumfujący w niebie.

Wyliczając "skład" Koscioła nie zapominajmy, ze żadna grupa - wierząca czy nie - to jeszcze nie "Kościół". W Kościele musi przede wszystkim być Jego Głowa, Jezus Chrystus. Inaczej to coś w rodzaju "fun-clubu" Jezusa.

A widziałeś Ciało bez Głowy? - ja myślę, że Efezjan w tej telegraficznej formie w punkcie 2 myślał o pełnym Ciele z Głowa
Świetna definicja Efezjanie

[Jozek]

No dobrze, ale czy ktos moglby sie wypowiedziec kto i na jakiej podstawie moze jesli nie uwazac sie za czlonka Kosciola, to przynajmniej czuc sie czlonkiem kosciola?
Czy sa to wszystkie elementy przynaleznosci na raz, czy wystarcza jeden?

[Andej]

Uważać się może każdy. To jedynie kwestia samooceny. Za członka Kościoła może uważać się każdy zbrodniarz, ateista, komunista … Ale co z tego? Co z tego, że ktoś się uważa za kogoś, kim nie jest? Ciekawsze jest to, dlaczego tak robi. Czy po to, aby podbudować swoje ego? Czy się usprawiedliwić? Czy może aby prowokować i szkodzić?

Uważam, że członkiem Kościoła jest ten, kto chce iść do Boga i przyjmuje Naukę Kościoła. Stara się ją realizować własnym życiem. Stara się naśladować Jezusa.
Świadomie i celowo napisałem "stara się". Bo nie trzeba być ideałem, aby być członkiem Kościoła. Trzeba się starać. Mimo ułomności i słabości. Trzeba wiarę pogłębiać.

Natomiast czuć się należącym do Jezusa, do Jego Kościoła, to już wyższa szkoła jazdy. Jak też skala uczuć. To już mistycyzm. Sam o sobie nie potrafię powiedzieć, czy czuję się członkiem Kościoła. Raczej nie czuję i nie wiem, czy czuć potrafię. Wydaje mi się też, że sprawa czucia ma się nijak do samego bycia członkiem Kościoła.
Bycia członkiem Kościoła, jest różnoznaczne z byciem elementem Jezusa, który Głową Kościoła jest.
Nie zastanawiam się nad czuciem, ani nad tym, za kogo mam się uważać. Poczekam z oceną, aż do momentu stanięcia w prawdzie po drugiej stronie życia. Sam Jezus dokona oceny przyjmując mnie do swojego Królestwa, na co mam wielką nadzieję i czego pragnę.

[sądzony]

Ja szczerze powiedziawszy nie rozumiem pojęcia Kościoła.
Trudniej mi to chyba pojąć niż duszę i ducha oraz Trójcę Świętą. Tu trochę pomaga psychologia i logika paradoksu.
Choć pojęcie Kościoła wydaje się być bardziej racjonalne i logiczne uważam, że wcale takowe nie jest.
Mógłbym wymienić parę symboli, które moim zdaniem opisują Kościół, lecz żaden nie byłby właściwy.
Wierzę jednak, że kiedyś mnie "oświeci".
Na dziś Kościół staram się "rozumieć" z etymologicznego punktu widzenia:
"Zwołanie".
Jeśli "słyszę" wołanie Chrystusa i choć odrobinkę dziennie staram się iść w Jego kierunku, uważam, że jestem w Kościele.
Podążam za Jego wołaniem.

[Andej]

Jeśli "słyszę" wołanie Chrystusa i choć odrobinkę dziennie staram się iść w Jego kierunku, uważam, że jestem w Kościele.
Podążam za Jego wołaniem.

Sądzę, że tak. Choć z powodów formalnych, ktoś może uznać, że nie. Według mnie najbardziej się liczy kierunek. Jeśli właściwy. Jednak w naszym życiu mamy pułapki. Nie zawsze to, co bierzemy za głos Pana, jest nim. Zwodziciel potrafi naśladować, udawać. Dlatego dobrze jest podążać utartym szlakiem. Szlakiem, którym stąpali ci, którzy już doszli.

Oczywistym jest, że nie rozumiemy pojąć wielu, choć je używamy. To wszystko są nasze przybliżenia. Bliższe lub dalsze. Uważam, że trzeba wielkiej arogancji, by autorytatywnie stwierdzać, czym Jest Kościół, dusza, niebo, czy Królestwo Niebieskie. Jestem przekonany, że dopiera tam, dokąd zmierzamy, dowiemy się, co kryje się za tymi pojęciami. A może i tam nie dowiemy się, gdyż przestanie to mieć jakikolwiek znaczenie, gdy w szczęściu miłości do Stworzyciela pogrążymy się.
Teraz trza na kompas boży patrzyć, aby kierunku nie zgubić. Wierzę, że jest on w posiadaniu Kościoła.

[sądzony]

Tak sobie pomyślałem, te problemy mogą wynikać z faktu, że Kościół
jest pojęciem niedualistycznym i symbolicznym, aby nie rzec abstrakcyjnym.
Co, przynajmniej z mojego (opartego na logice paradoksu) punktu widzenia
nie oznacza nierzeczywistym czy nieistniejącym.
Tak samo jak hostia jest zarówno symbolem (pamiątką) jak i rzeczywistym ciałem Jezusa Chrystusa, które spożywamy
tak też Kościół jest zarówno symbolem (zwołaniem)
jak i rzeczywistą przemianą w Jezusa Chrystusa w akcie spożywania Jego ciała.
Kościół jest więc nieustającym procesem wypełniania się Jezusem Chrystusem
umierającym (czytaj niedualistycznie - rodzącym się) na krzyżu.