Poniekąd, ale.ktokolwiek pisze: ↑2020-10-10, 23:19 @Modraszka , Bóg do ciebie mówi, troszczy się o ciebie, spełnią twoje prośby. Ok, Bóg pokazuje ci swoje ojcowskie oblicze. Po pewnym czasie jednak spróbuje oczyścić twoją wiarę, oczyścić ją z ciebie samej i może nie być tak pięknie. Czy wtedy pozostaniesz Mu wierna? Czy może wtedy zacznie się dla ciebie czas, że nie Bóg będzie szukał ciebie, a ty będziesz musiała szukać Jego.
Czas pustyni, czas osamotnienia w Ogrójcu.
Bóg okazuje ci miłość, a ty?
Święty Jan Apostoł mówi, że ten kocha Boga, kto wypełnia Jego przekazania. Nie chodząc w niedziele do kościoła, nie wypełniasz ich, a przynajmniej jednego z nich.
Jak na razie szukasz siebie, chcesz po swojemu traktować wiarę, Boga, Kościół. To łatwe. Bądź wolą Twoją, Panie, wymaga zaparcia się siebie i prawdziwej wiary, miłości i zaufania.
Sam fakt, że @Modraszka tu trafiła potwierdza właściwość Jej drogi (tak uważam).
Ja osobiście najczęściej odnajduję Boga na placu zabaw (obecnie).
Oczywiście wierzę, że jest również w kościele. A Kościół to "złwołanie", podążanie za Chrystusem, "tworzenie" Ciała, którego On jest głową.
III. "pamiętaj abyś dzień święty święcił" - nie ma tu mowy o kościele.
Szukanie siebie (prawdziwego siebie) to szukanie Boga, a czy to takie łatwe.
Dla mnie szukanie prawdziwego siebie (a co za tym idzie Boga) wymaga nie tyle zaparcia, a "śmierci" "fałszywego ja" osadzonego w ego.
Prawdziwa wiara (moim zdaniem) polega na wolności polegającej na zjednoczeniu własnej woli z wolą Boga.