Chodzenie do kościoła
Chodzenie do kościoła
Może banał, ale jakoś nie natknęłam się tu stricte na taki wątek.
Zawsze uważałam, że chodzenie do kościoła nie jest konieczne, a jedynie ułatwia komunikację z Bogiem niektórym ludziom, lecz że nie wszyscy tego potrzebują. W końcu modlić można się wszędzie i na swój własny sposób. I nie chodzi o to, że "nie chce mi się" tam chodzić - jest to mój świadomy wybór, bo nigdy nie czułam potrzeby uczestnictwa w mszy. Oczywiście omijam w ten sposób przyjmowanie komunii czy spowiedź, ale to również było dla mnie zawsze symboliczne i "do zrobienia samemu". Czy to głos mojego pysznego ego? Może Szatan próbuje mnie zbuntować? A może wynika to z jakichś zasłyszanych opinii w tych bezbożnych czasach? Nie wiem. Paradoksalnie jednak, widząc jak coraz więcej ludzi odchodzi od Kościoła, jak rośnie liczba ateistów (nawet w Polsce), szczególnie wśród młodych ludzi - odczuwam potrzebę ratowania tej tradycji (jednakże bez poczucia osobistego związania z ów instytucją).
Dodatkowo jestem zniechęcona tą całą "służebnością", "wysławianiem" - ma to dla mnie okropnie pejoratywny wydźwięk, jakoby człowiek był niewolnikiem Boga. Bycie sługą, traktowanie Go jak króla... nie podoba mi się to. Być może sens tych słów jest inny niż go odbieram.
Nie tyle zadaję poprzez ten temat jakieś konkretne pytania co chciałabym, aby ktoś zdołał przekonać mnie, że jednak się mylę i jest to faktycznie niezbędne i niezastąpione.
Zawsze uważałam, że chodzenie do kościoła nie jest konieczne, a jedynie ułatwia komunikację z Bogiem niektórym ludziom, lecz że nie wszyscy tego potrzebują. W końcu modlić można się wszędzie i na swój własny sposób. I nie chodzi o to, że "nie chce mi się" tam chodzić - jest to mój świadomy wybór, bo nigdy nie czułam potrzeby uczestnictwa w mszy. Oczywiście omijam w ten sposób przyjmowanie komunii czy spowiedź, ale to również było dla mnie zawsze symboliczne i "do zrobienia samemu". Czy to głos mojego pysznego ego? Może Szatan próbuje mnie zbuntować? A może wynika to z jakichś zasłyszanych opinii w tych bezbożnych czasach? Nie wiem. Paradoksalnie jednak, widząc jak coraz więcej ludzi odchodzi od Kościoła, jak rośnie liczba ateistów (nawet w Polsce), szczególnie wśród młodych ludzi - odczuwam potrzebę ratowania tej tradycji (jednakże bez poczucia osobistego związania z ów instytucją).
Dodatkowo jestem zniechęcona tą całą "służebnością", "wysławianiem" - ma to dla mnie okropnie pejoratywny wydźwięk, jakoby człowiek był niewolnikiem Boga. Bycie sługą, traktowanie Go jak króla... nie podoba mi się to. Być może sens tych słów jest inny niż go odbieram.
Nie tyle zadaję poprzez ten temat jakieś konkretne pytania co chciałabym, aby ktoś zdołał przekonać mnie, że jednak się mylę i jest to faktycznie niezbędne i niezastąpione.
- Tek de Cart
- Biegły forumowicz
- Posty: 1600
- Rejestracja: 4 wrz 2017
- Lokalizacja: szczęśliwy mąż i ojciec, Warszawa
- Wyznanie: Katolicyzm
- Has thanked: 200 times
- Been thanked: 638 times
- Kontakt:
Re: Chodzenie do kościoła
Jezus powiedział do tłumów: "Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba. Jeśli kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki. Chlebem, który Ja dam, jest moje ciało za życie świata". Sprzeczali się więc między sobą Żydzi mówiąc: "Jak On może nam dać swoje ciało do spożycia?". Rzekł do nich Jezus: "Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie. Kto spożywa moje Ciało i pije moją Krew, ma życie wieczne, a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym. Ciało moje jest prawdziwym pokarmem, a Krew moja jest prawdziwym napojem. Kto spożywa moje Ciało i Krew moją pije, trwa we Mnie, a Ja w nim. Jak Mnie posłał żyjący Ojciec, a Ja żyję przez Ojca, tak i ten, kto Mnie spożywa, będzie żył przeze Mnie. To jest chleb, który z nieba zstąpił - nie jest on taki jak ten, który jedli wasi przodkowie, a poumierali. Kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki".
J 6,51-58
pytanie jak możesz spożywać Ciało Syna Człowieczego jeśli nie ma Cię na Mszy Świętej? Jeśli Jezus mówi, że od tego zależy Twoje życie wieczne to chyba jest to jakiś argument?
J 6,51-58
pytanie jak możesz spożywać Ciało Syna Człowieczego jeśli nie ma Cię na Mszy Świętej? Jeśli Jezus mówi, że od tego zależy Twoje życie wieczne to chyba jest to jakiś argument?
Nie sprzedawaj duszy diabłu, Bóg da Ci za nią więcej!
- Tek de Cart
- Biegły forumowicz
- Posty: 1600
- Rejestracja: 4 wrz 2017
- Lokalizacja: szczęśliwy mąż i ojciec, Warszawa
- Wyznanie: Katolicyzm
- Has thanked: 200 times
- Been thanked: 638 times
- Kontakt:
Re: Chodzenie do kościoła
1) piją - nawet w wąskim rozumieniu tego fragmentu jako rzeczywistości 'rozdzielnych', bo są momenty gdy udzielana jest Komunia pod dwoma postaciami - chociażby podczas Liturgii Sakramentu Małżeństwa.
2) ciało i krew - jest to pewnego rodzaju językowa konstrukcja hebrajska oznaczająca jednocześnie CAŁOŚĆ - dopiero ciało + krew jest w pełni żyjącym człowiekiem. Samo ciało bez krwi jest martwe, sama krew bez ciała też nie jest życiem. Stąd też spożywanie jednej postaci Eucharystycznej (Ciała lub Krwi, bo choć standardowo widzimy raczej przyjmowanie Komunii pod postacią Ciała, to są przypadki gdy udzielana jest Komunia tylko pod postacią Krwi) jest spożywaniem CAŁEGO ciała Jezusa.
2) ciało i krew - jest to pewnego rodzaju językowa konstrukcja hebrajska oznaczająca jednocześnie CAŁOŚĆ - dopiero ciało + krew jest w pełni żyjącym człowiekiem. Samo ciało bez krwi jest martwe, sama krew bez ciała też nie jest życiem. Stąd też spożywanie jednej postaci Eucharystycznej (Ciała lub Krwi, bo choć standardowo widzimy raczej przyjmowanie Komunii pod postacią Ciała, to są przypadki gdy udzielana jest Komunia tylko pod postacią Krwi) jest spożywaniem CAŁEGO ciała Jezusa.
Nie sprzedawaj duszy diabłu, Bóg da Ci za nią więcej!
Re: Chodzenie do kościoła
Nie znam się na kanibalizmie ale dla mnie jest wyraźnie rozróżnione na dwie osobne czynności, nawet w Twoim cytacie.
- Tek de Cart
- Biegły forumowicz
- Posty: 1600
- Rejestracja: 4 wrz 2017
- Lokalizacja: szczęśliwy mąż i ojciec, Warszawa
- Wyznanie: Katolicyzm
- Has thanked: 200 times
- Been thanked: 638 times
- Kontakt:
Re: Chodzenie do kościoła
dla Ciebie może są, dla pierwszych chrześcijan - wywodzących się z judaizmu - rozumienie było właśnie takie. Stąd też wolę rozumieć to tak jak rozumieli to Apostołowie i ich uczniowie, niż jak rozumie to człowiek z XXI wieku, z zupełnie innej kultury i do tego jeszcze określający się jako niewierzący...
Nie sprzedawaj duszy diabłu, Bóg da Ci za nią więcej!
- Efezjan
- Super gaduła
- Posty: 1161
- Rejestracja: 15 kwie 2017
- Ostrzeżenia: 1
- Lokalizacja: Chorzów
- Wyznanie: Ateista
- Has thanked: 66 times
- Been thanked: 243 times
Re: Chodzenie do kościoła
To nie jest kanibalizm, bo to nie jest mięso ludzkie. Chrystus jest tam obecny w sposób realny, ale jednak inny niż typowo cielesny w naszym rozumieniu. Ma on ciało takie jak po zmartwychwstaniu, a więc inne od naszego ciała.afilatelista_michal pisze: ↑2020-10-08, 08:59 Nie znam się na kanibalizmie ale dla mnie jest wyraźnie rozróżnione na dwie osobne czynności, nawet w Twoim cytacie.
"E parvo eu não sou!!!
E fico a pensar
Que mundo tão parvo
Onde para ser escravo
E preciso estudar..."
Deolinda, Parva que eu sou
E fico a pensar
Que mundo tão parvo
Onde para ser escravo
E preciso estudar..."
Deolinda, Parva que eu sou
- Andej
- Legendarny komentator
- Posty: 22636
- Rejestracja: 20 lis 2016
- Been thanked: 4218 times
Re: Chodzenie do kościoła
W pełni popieram. A nawet więcej, uznaję, że nic nie jest konieczne. Spożywanie pokarmów nie jest konieczne, jedynie ułatwią życie. Picie napojów nie jest konieczne, jedynie gasi pragnienie.
W pełni popieram tezę, że chodzenie do kościoła nie ma sensu. Dopiero uczestnictwo w sakramentach nadaje temu sens. I stanowi treść.
Chodzenie do kościoła osób, które nie ufają Bogu, nie ma żadnego sensu. Bóg nie potrzebuje spektakularnego względnie zewnętrznego okazywania Mu swojego stosunku. Bóg oczekuje zaufania, wiary. Wypełniania Jego woli.
Chodzenie do kościoła na przekór innym uważam za fajną demonstrację, ale niosącą więcej zła niż dobra. Bo prędzej, czy później ktoś odkryje fałsz takiego postępowania.
Jeśli chcesz zwiększyć ilość osób wierzących, to apostołuj swoją postawą. Okazuj miłość Bogu i ludziom. Tak postępuj aby ludzie widzieli Twoje dobre czyny i chwalili Boga za nie. Aby widzieli działanie Boga w twoim życiu. Nie jako demonstrację na zewnątrz, ale tak, aby ludzie na podstawie Twoich czynów domyślali się, odgadywali, skąd czerpiesz siłę i motywację do życia. Żeby odkrywali to, że celem jest Bóg.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.
Re: Chodzenie do kościoła
Odniosę się do tego bycia "niewolnikiem Boga".
Właśnie chyba często mamy tendencję myśleć w ten sposób - jak ktoś jest wierzący, to przyjmuje (z większym czy mniejszym przekonaniem), że wszystko co otrzymał, pochodzi od Boga. Czyli jest zależny od Boga.
Z drugiej strony, wyznajemy, że darem Boga dla człowieka jest wolność - i to do tego stopnia, że można się od Niego całkowicie odwrócić. Czyli nie jesteśmy niewolnikami. Taki stan myślenia oddaje np. przypowieść o synu marnotrawnym.
Syn marnotrawny po powrocie z tułaczki zachowuje się jak niewolnik - spodziewa się, że ojciec będzie go też tak traktować. Ale tak samo starszy syn - ten wierny - też żyje i zachowuje się jak niewolnik. Wypełnia polecenia ojca, stara się być mu wierny, ale nosi w sobie i wypowiada pretensje właściwe dla niewolnika. "Oto tyle lat ci służę i nigdy nie przekroczyłem twojego rozkazu" Nie rozumie słów ojca "Moje dziecko, ty zawsze jesteś przy mnie i wszystko moje do ciebie należy."
Mimo że był wierny i był synem, to wcale nie rozumiał tej godności. Nie rozumiał i tak naprawdę nie znał ojca.
Myślę, że podobnie jest z osobami wierzącymi - często bardziej skupiamy się na pozycji niewolnika niż córek i synów Króla - a właśnie to drugie bardziej odpowiada rzeczywistości Królestwa Bożego.
Właśnie chyba często mamy tendencję myśleć w ten sposób - jak ktoś jest wierzący, to przyjmuje (z większym czy mniejszym przekonaniem), że wszystko co otrzymał, pochodzi od Boga. Czyli jest zależny od Boga.
Z drugiej strony, wyznajemy, że darem Boga dla człowieka jest wolność - i to do tego stopnia, że można się od Niego całkowicie odwrócić. Czyli nie jesteśmy niewolnikami. Taki stan myślenia oddaje np. przypowieść o synu marnotrawnym.
Syn marnotrawny po powrocie z tułaczki zachowuje się jak niewolnik - spodziewa się, że ojciec będzie go też tak traktować. Ale tak samo starszy syn - ten wierny - też żyje i zachowuje się jak niewolnik. Wypełnia polecenia ojca, stara się być mu wierny, ale nosi w sobie i wypowiada pretensje właściwe dla niewolnika. "Oto tyle lat ci służę i nigdy nie przekroczyłem twojego rozkazu" Nie rozumie słów ojca "Moje dziecko, ty zawsze jesteś przy mnie i wszystko moje do ciebie należy."
Mimo że był wierny i był synem, to wcale nie rozumiał tej godności. Nie rozumiał i tak naprawdę nie znał ojca.
Myślę, że podobnie jest z osobami wierzącymi - często bardziej skupiamy się na pozycji niewolnika niż córek i synów Króla - a właśnie to drugie bardziej odpowiada rzeczywistości Królestwa Bożego.
-
- Super gaduła
- Posty: 1094
- Rejestracja: 28 wrz 2020
- Has thanked: 457 times
- Been thanked: 182 times
Re: Chodzenie do kościoła
Wszystko jest od Boga.
Nie wszystko nalezy uzywac.
Na stole jest tysiace dan. Bog je nam darowal.
Zjedz albo skosztuj te, ktore beda korzystne dla Ciebie. Masz w tym wolnosc.
Ktos inny uzyje innych dan. Ma w tym wolnosc.
Ale wszystkie sa na stole caly czas.
Czego Bog zakazuje? Zakazuje ( a raczej przestrzega ) : jedz ze stolu, a nie z podlogi - bo tam moze lezec trucizna. A JA ( czyli Bog ) podaje tylko dobre dania.
Nie wszystko nalezy uzywac.
Na stole jest tysiace dan. Bog je nam darowal.
Zjedz albo skosztuj te, ktore beda korzystne dla Ciebie. Masz w tym wolnosc.
Ktos inny uzyje innych dan. Ma w tym wolnosc.
Ale wszystkie sa na stole caly czas.
Czego Bog zakazuje? Zakazuje ( a raczej przestrzega ) : jedz ze stolu, a nie z podlogi - bo tam moze lezec trucizna. A JA ( czyli Bog ) podaje tylko dobre dania.
-
- Początkujący
- Posty: 62
- Rejestracja: 8 wrz 2020
- Wyznanie: Chrześcijanin
- Has thanked: 1 time
- Been thanked: 23 times
Re: Chodzenie do kościoła
Nie można być niewolnikiem kogoś, kto chce dla nas jak najlepiej. Czy jako dzieci jesteśmy niewolnikami swoich rodziców, kiedy każą nam myć ręce, zęby, jeść zdrowe rzeczy, ubierać się ładnie, czysto, kiedy każą nam przyłożyć się do nauki itp? Ja uważam, że właśnie zniewolić się w dzisiejszych czasach bardzo łatwo bez Boga. Zniewalają media, pieniądze, pęd za byle g*wnem w perspektywie czasu. Wbrew pozorom szczęście i spełnienie łatwiej jest znaleźć w "niewoli" u Boga.
Re: Chodzenie do kościoła
Co do chodzenia do kościoła - zgadzam się z przedmówcami, że najważniejsza jest tutaj obecność Boga, przyjmowanie Go w Eucharystii.
To brzmi jak truizm, ale dla mnie nie zawsze było to oczywiste i nie miałam głębokiego przekonania, że o to właśnie chodzi.
Wiem z doświadczenia, że tą prawdę łatwo stracić z oczu, jeśli się zaniedba rozwijanie życia duchowego i pogłębianie wiedzy religijnej.
To brzmi jak truizm, ale dla mnie nie zawsze było to oczywiste i nie miałam głębokiego przekonania, że o to właśnie chodzi.
Wiem z doświadczenia, że tą prawdę łatwo stracić z oczu, jeśli się zaniedba rozwijanie życia duchowego i pogłębianie wiedzy religijnej.
Re: Chodzenie do kościoła
Taka ciekawostka, każda msza zaczyna się i kończy pocałunkiem ołtarza, bo niby chodzi o miłość w tym wszystkim. Pamiętam dawno temu na religii w liceum ksiądz mówił, że nie ma czegoś takiego jak wierzący nie praktykujący, że to podstawowy obowiązek katolika itd. ale statystyki mówią co innego.
Re: Chodzenie do kościoła
Właśnie sęk w tym, że nie chcę tam chodzić "na pokaz", albo "bo tak trzeba". Uważam to za brak szacunku. Chciałabym poczuć i zrozumieć potrzebę obecności tam i udziału w sakramentach. Teorię znam, jednak kompletnie nie mogę się do niej odnieść w praktyce. Przystąpienie do komunii bezmyślnie to raczej nie jest droga ku zbawieniu. No chyba, że zrozumienie przyjdzie z czasem jeśli ten rytuał będę kultywować regularnie?
+ co jeśli ktoś nie zna Chrześcijaństwa, lub wychowany jest w innej religii? Nie zna tych nauk, ale jednak jest dobrym człowiekiem i ma bogate życie duchowe? Ktoś kto przez całe swoje życie nie przyjmował komunii (ba, nie przystąpił nawet do żadnego z sakramentów)? Jakoś wątpię żeby Bóg nie przyjął takiej osoby do siebie, zatem trochę mi się to nie klei.
+ co jeśli ktoś nie zna Chrześcijaństwa, lub wychowany jest w innej religii? Nie zna tych nauk, ale jednak jest dobrym człowiekiem i ma bogate życie duchowe? Ktoś kto przez całe swoje życie nie przyjmował komunii (ba, nie przystąpił nawet do żadnego z sakramentów)? Jakoś wątpię żeby Bóg nie przyjął takiej osoby do siebie, zatem trochę mi się to nie klei.
Dzięki, faktycznie wielokrotnie natknęłam się na to przyrównanie Boga do rodzica, a jednak gdzieś mi to umykało zawsze. W takim wypadku ma to jak najbardziej sens. Łatwo to mylnie zinterpretować i myślę, że dla wielu ludzi jest to taki główny odstraszacz od Boga.
Re: Chodzenie do kościoła
Którzy pierwsi chrześcijanie?Tek de Cart pisze: ↑2020-10-08, 09:02 dla Ciebie może są, dla pierwszych chrześcijan - wywodzących się z judaizmu - rozumienie było właśnie takie. Stąd też wolę rozumieć to tak jak rozumieli to Apostołowie i ich uczniowie, niż jak rozumie to człowiek z XXI wieku, z zupełnie innej kultury i do tego jeszcze określający się jako niewierzący...
Dodano po 1 minucie 30 sekundach:
Czyli jakie? Są tam ludzkie komórki? Jeśli nie to dlaczego nazywać to ciałem?