Rozważacie kwestie grzechu i to jest ok, ale pozwólcie, że odniosę się do pierwotnego pytania. Myślę, że z osobowości trudno wyjść, o ile w ogóle to możliwe. Choleryk to nie przypadłość, której można się pozbyć. Ale faktycznie można pracować nad tym by swoimi wybuchami nie skrzywdzić innych. Choć to często trudne, wiem. Pytanie właśnie, jak pisano na początku tego wątku, czy tłumienie w sobie ma sens. Długo tak robiłam. Nigdy nie podniosłam głosu, nie powiedziałam, że coś mnie boli a potem kończyło się autoagresją, bo tłumione emocje musiały mieć jakiś wentyl bezpieczeństwa. Teraz uczę się mówić o swoich emocjach, o złości. Ale to nie takie proste. Czasem chciałabym być znów cichą myszką, ale wiem, że to dla nikogo nie byłoby dobre, bo kiedy krzywdzę siebie, to w pewnym sensie krzywdę też innych.
Takie moje refleksje w tym temacie.
Nerwowość
- lambda
- Zasłużony komentator
- Posty: 2577
- Rejestracja: 7 gru 2019
- Wyznanie: Katolicyzm
- Has thanked: 162 times
- Been thanked: 369 times
Re: Nerwowość
Podobno św. Jan Maria Vianey był raptusem i zdecydowanie to przeswyciezylIlona89 pisze: ↑2021-05-04, 22:31 Rozważacie kwestie grzechu i to jest ok, ale pozwólcie, że odniosę się do pierwotnego pytania. Myślę, że z osobowości trudno wyjść, o ile w ogóle to możliwe. Choleryk to nie przypadłość, której można się pozbyć. Ale faktycznie można pracować nad tym by swoimi wybuchami nie skrzywdzić innych. Choć to często trudne, wiem. Pytanie właśnie, jak pisano na początku tego wątku, czy tłumienie w sobie ma sens. Długo tak robiłam. Nigdy nie podniosłam głosu, nie powiedziałam, że coś mnie boli a potem kończyło się autoagresją, bo tłumione emocje musiały mieć jakiś wentyl bezpieczeństwa. Teraz uczę się mówić o swoich emocjach, o złości. Ale to nie takie proste. Czasem chciałabym być znów cichą myszką, ale wiem, że to dla nikogo nie byłoby dobre, bo kiedy krzywdzę siebie, to w pewnym sensie krzywdę też innych.
Takie moje refleksje w tym temacie.