Niechęć do relacji i spotkań

Piszemy tutaj wszystkie rozterki w naszym życiu duchowym. Rady na temat naszego życia w Kościele katolickim, pouczenie, itp.
Awatar użytkownika
Zebra
Super gaduła
Super gaduła
Posty: 1027
Rejestracja: 20 lut 2021
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 336 times
Been thanked: 202 times

Re: Niechęć do relacji i spotkań

Post autor: Zebra » 2021-07-03, 15:36

Meduza pisze: 2021-07-03, 15:14 Dziękuję wam. Może powoli jakoś się przemogę - nie mogę ciągle odwoływac spotkań i zaszywać się w domu. Choć trochę przeraża mnie to wszystko
To może zobacz co ciebie odpycha. Może imprezy, zbyt głośna muzyka to nie dla ciebie, może wolisz chodzić gdzieś tylko z jdna osobą, a nie z grupą. A może wolisz właśnie kilku osobowe grono.

Mnie w sumie nikt nigdzie nie zaprasza... ale w liceum to mnie by babcia z domu nie puściła sama a i tak zawsze nauka i nauka na pierwszym miejscu. Na studiach trochę się odizolowalam o ludzi i mnie nikt nie zapraszał.
Potem padnemia to już wiadomo. Teraz jak wrócę chce być bardziej otwarta na ludzi. Ale nie będę wychodzić z nimi na miasto i imprezy. To nie jest dla mnie. Często te imprezy to tylko rozpusta (tak mi się wydaje).
Nie wiem nigdy nie byłam nigdzie sama z kolegami czy koleżankami. Zawsze mi nie wolno było. Teraz jedno, że się boję ale druga tak jak mówię - nie będę się upijać ani zachowywać tak jakby nagle nie byłam osobą wierzącą.

Może bym spróbowała gdzieś wyjechać z nimi ale też się boję. Nie wiem. Może kiedyś pojadę, może nie.
Moje relację chyba leżą i sobie płaczą. To znaczy ja serio chce w końcu rozmawiać i pomagać ale... nie wiem. Chyba nie nadaje się do jak już pisałam głebszych relacjach (czy to koleżeńskich, czy nawet partnerskich z mężczyzną). Znam też swoje złe skłonności, nad którymi muszę panować.

Nie rób niczego na siłę. Co innego jest "szalajać się po mieście" a co innego mieć dobrego znajomego.

Dodano po 2 minutach 10 sekundach:
Choć mimo wszystko staraj się być pomocną dla ludzi i kochać ich, jako drugiego człowiek.
Kto zebrę wolno wypuszcza?
Kto osła dzikiego rozwiąże?
Za dom mu dałem pustkowie,
legowiskiem zaś jego słona ziemia.
Śmieje się z miejskiego zgiełku,
słów poganiacza nie słyszy,
w górach szuka pokarmu,
goni za wszelką zielenią.

Hi 39, 5-8

orzeszku

Re: Niechęć do relacji i spotkań

Post autor: orzeszku » 2021-07-03, 15:37

@Zebra bo męża to się jednak inaczej, he he, znajduje, niż przyjaciółkę :D

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22636
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4218 times

Re: Niechęć do relacji i spotkań

Post autor: Andej » 2021-07-03, 20:07

Z doświadczenia powiem, że najtrudniejsze jest pierwsze 50 lat. Potem, wprawdzie nie jest lepiej, ale już się to akceptuje.

Wierzę jednak, że jak się kilka razy przełamiesz, to obawy miną. Ale błagam, wrzuć na luz. Nie przeginaj w przeciwną stronę. Bądź sobą, a wszystko będzie dobrze. I pamiętaj o modlitewnym wsparciu. Bóg Cię kocha. Forumowicze też.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

adampiotr
Gawędziarz
Gawędziarz
Posty: 595
Rejestracja: 23 lut 2021
Has thanked: 105 times
Been thanked: 38 times

Re: Niechęć do relacji i spotkań

Post autor: adampiotr » 2021-07-05, 16:06

lambda pisze: 2021-07-02, 17:10
Meduza pisze: 2021-07-02, 14:27
Andej pisze: 2021-07-01, 23:56 A jaka jest tego przyczyna? Niechęć do ludzi? Bojaźń? Obawa przed zranieniem? A może nieumiejętność nawiązywania relacji. Zwłaszcza takich, które rodzą zobowiązania.
Warto zacząć od analizy przyczyn.
Obawa przed zranieniem i niechęć do ludzi
Katolik musi wychodzić ze strefy komfortu
Ja tam wolę wygodne życie. NIe muszę się komunikować , jak ktoś mnie nie chce to na siłę nie bede probował z obcymi.
Oczywiscie chodzi mi o wyjscie ze strefy komfortu. W sumie dlaczego niby katolik musi, a inni to nie muszą.
Ostatnio zmieniony 2021-07-05, 16:08 przez adampiotr, łącznie zmieniany 2 razy.

ODPOWIEDZ