Problem z wytrwaniem w wierze

Piszemy tutaj wszystkie rozterki w naszym życiu duchowym. Rady na temat naszego życia w Kościele katolickim, pouczenie, itp.
Gierek
Przybysz
Przybysz
Posty: 15
Rejestracja: 29 paź 2021
Has thanked: 1 time
Been thanked: 2 times

Problem z wytrwaniem w wierze

Post autor: Gierek » 2021-10-29, 22:42

Dobry wieczór.

Jak wspomniałem w moim poście powitalnym, mam spore problemy z wytrwaniem w wierze. Szatan strasznie mnie doświadcza duchowo, żebym przestał wierzyć w Boga. Nigdy mu się to nie udało, ale obawiam się, że ta granica może kiedyś zostać złamana, i mogę zrobić głupotę = ogień piekielny.

U mnie przez całe moje życie z wiarą było różnie. Jestem ochrzczony, bierzmowany, regularnie się spowiadam, oczywiście sakrament Eucharystii też został przyjęty przeze mnie po raz pierwszy w wieku 9 lat, chodzę do kościoła co niedzielę. Oczywiście nigdy nie wyparłem się wiary w Boga.
Przez całe moje życie tak do ukończenia 3 klasy gimnazjum było w porządku w kwestii wiary.

Niestety, w 1 liceum przyszedł taki straszny moment kryzysu, który do teraz, ciągle odbija się mi czkawką. Otóż była sobie raz taka sytuacja, w której normalnie byłem sobie w niedzielę na mszy, msza się skończyła, i chciałem wyjść z ławki, z kościoła. Czy słyszeliście kiedyś o grzechu, bluźnierstwie przeciwko Duchowi Świętemu? Na pewno wtedy coś powiedziałem - ale nieświadomie, w ogóle nie pamiętam tych słów, które wtedy powiedziałem, nie kontrolowałem ich - i duch zły wpycha mi do głowy raz na jakiś czas myśli kłamliwe, nawet i wizje, że mogłem popełnić ten grzech, że podobno - w tej wizji - powiedziałem te straszne słowa. To wraca do mnie raz na jakiś czas, i obawiam się, że jeżeli kiedykolwiek mogłem popełnić ten grzech, to mogę sobie dać spokój z wiarą, bo ten grzech nie zostanie mi wybaczony.
Próbuję się uspokoić myślami, słowami, że:
1. Gdybym popełnił ten grzech, to od razu bym to wiedział.
2. Popełniłbym ten grzech, gdybym powiedział też straszne słowa świadomie, dobrowolnie i w czystości serca,
ale raz na jakiś czas, jak pisałem wcześniej, szatan wpycha mi do głowy kłamstwa, że mogłem popełnić ten grzech kiedykolwiek.

Potem, poza tymi wizjami kłamliwymi przez długi czas był spokój. Niestety po ukończeniu liceum (całe liceum było dla mnie katorgą z mojej winy - lenistwo i egoizm zniszczyły mnie całkowicie, i przy okazji narobiły sporo szkód innym - komputer zabójcą) usiadłem na komputerze - ani nie poszedłem do pracy - ani nic. Całkowicie się rozleniwiłem. Problemy z zadbaniem o siebie, brak starań o siebie, o innych. Gdy ktoś mnie zdenerwował, to potrafiłem obrzucać mięsem niestety. Brakowało mi cierpliwości do innych, do różnych sytuacji. Po powrocie z kościoła potrafiłem tak jakby "zapomnieć o Bogu", i korzystać z komputera cały dzień, spać do 11, 12, nic nie robić w domu. Raz na jakiś czas w kościele zdarzały mi się całkowicie nieświadome myśli przeciwne Bogu, nawet i miałem różne obrazy, w których widziałem np. w stylizacji Facebooka "Bóg Ojciec w związku z Jezus Chrystus". Padały też całkowicie nieświadomie - w myślach - bardzo niemiłe obrazy, słowa na Matkę Bożą. Kryzys ciągle trwał.

Przez kilka lat - dokładnie 4 - trwałem w takiej agonii, niszczeniu się. Na szczęście niedawno - w połowie września - poszedłem po raz pierwszy do pracy, i tam chodzę, pracuję. Początkowo kryzys osłabł - tak jakby przez ten cały okres - zagłuszałem swój głos sumienia, oddałem się przyjemnościom życia. Niestety po pójściu do pracy - czas kryzysu osiągnął apogeum. Dotarły do mnie myśli na temat śmierci, oczywiście też odezwały się stare demony. Zacząłem być bardzo mocno poruszany duchowo przez złego. Doszło to do takiego stopnia, że całkowicie nieświadomie te nie moje myśli wchodzą mi do głowy, pomimo mojej walki z nimi, ja tych myśli w ogóle nie akceptuję, walczę z nimi, ja ich nie chcę mieć. Z moich obserwacji często powtarzają się takie myśli w mojej głowie - całkowicie nieświadomie:
- "Nie będę wierzyć w Boga - będę wierzyć w Szatana - gdybym tak powiedział, to byłby problem, ale tak nigdy nie powiedziałem"
- "Pan Bóg jest szatanem dla niektórych osób, które przestały wierzyć w Boga, i zaufały Antychrystowi"
- "Nigdy nie wierzyłem w Boga zniszczenia - czyli szatana"
- "Nie wierzę w Boga - gdybym tak powiedział, to byłby problem, ale tak nigdy nie powiedziałem"
- "Wyrzekam się Pana naszego Jezusa Chrystusa - będę wierzyć w Szatana - gdybym tak powiedział, to byłby grzech, ale tak nigdy nie powiedziałem"
- różnorakie myśli, w których całkowicie nieświadomie zły Duch miesza prawdziwego Jezusa z fałszywym Jezusem (fałszywy Jezus to Antychryst)
- "Nie wierzę w Boga" (o dziwo po powiedzeniu tych słów przez złego Ducha w moim umyśle następował spokój - i po chwili prostowałem te myśli)
- "coś tam to Pan Bóg dla niektórych (np. pieniądze, reklamówka, paragon, komputer, inni ludzie) - oczywiście dla mnie nie"
I tym podobne bluźniercze, straszne myśli.

W ogóle nie umiem się odpędzić od tych myśli. W jednym orędziu słyszałem, że będziemy poruszeni duchowo przez diabła - i to jest prawda - jeszcze takiej nawałnicy ze strony Antychrysta nigdy nie miałem. Szatan co chwilę wpycha mi do głowy różnorakie durne myśli, że tak jakbym zaakceptował te myśli, co jest kłamstwem, tak samo, jakby te myśli wychodziły ode mnie. Ja w ogóle nie umiem kontrolować swojego umysłu.

Oczywiście - żeby nie było - nigdy świadomie takich słów nie powiedziałem, słowami, nigdy nie zaparłem się Jezusa, nie wyparłem się Jezusa. Podczas czytania najnowszych orędzi, słuchania szatan mi wpycha do głowy różnorakie kłamliwe myśli, i w ogóle nie mogę się skupić na wysłuchaniu orędzia, bo ten zły duch mnie rozprasza.
W ogóle straciłem radość z życia, pomimo chodzenia do pracy sam nie wiem, co robić ze swoim życiem. Dalej się tak zdarza, że po powrocie z kościoła - siadam na komputer, i potrafię przesiedzieć niedzielę całą na komputerze. Aż doszło do czegoś takiego, że nie wiem w ogóle co robić ze swoim życiem, gdy nie ma komputera. Gdy nie ma prądu - jestem wściekły. Co raz częściej komputer mnie nudzi, aż mnie czasami ciągnie na wymioty gdy idę na komputer, tak bardzo mam go dosyć w niektórych momentach, ale tam dalej siadam. Dalej źle się odżywiam, zero ćwiczeń fizycznych itd.
Kolejna kwestia to nie czuję w sobie miłości, czuję pustkę. Czuję w sobie taki smutek, pustkę, nicość, że nie spełniam woli Bożej dokładnie, że jestem bardzo przywiązany do spraw tego świata, od których ciężko mi się odzwyczaić. Moje całe życie było złe. Wiele win, grzechów. Obawiam się, że mogę zostać potępiony pomimo mojej wiary w Boga.

A - i tak dla wyjaśnienia - mam zespół Aspergera, i dokucza mi ogromna samotność. Problemy z akceptacją samego siebie - fajnie kiedyś to określiłem - jestem żywym trupem.

Wiem, można sobie pomyśleć, że czuje się tak, jakby był na spowiedzi. Po prostu chciałem z siebie to wyrzucić. W ogóle sobie nie radzę.
Poproszę o porady, jakieś nie wiem, wsparcie, dobre słowo, żebym jakoś mógł wytrwać. Mam nadzieję, że jakoś sobie dam rady.

Jeżeli ktoś zechce pomóc, za każde miłe słowo, gest dziękuję.

Pozdrawiam serdecznie, i życzę miłej nocy.

Awatar użytkownika
miłośniczka Faustyny
Mistrz komentowania
Mistrz komentowania
Posty: 4448
Rejestracja: 26 sie 2018
Lokalizacja: Ulica Sezamkowa
Has thanked: 1081 times
Been thanked: 1150 times

Re: Problem z wytrwaniem w wierze

Post autor: miłośniczka Faustyny » 2021-10-30, 00:08

Gierek pisze: 2021-10-29, 22:42 Niestety, w 1 liceum przyszedł taki straszny moment kryzysu, który do teraz, ciągle odbija się mi czkawką. Otóż była sobie raz taka sytuacja, w której normalnie byłem sobie w niedzielę na mszy, msza się skończyła, i chciałem wyjść z ławki, z kościoła. Czy słyszeliście kiedyś o grzechu, bluźnierstwie przeciwko Duchowi Świętemu? Na pewno wtedy coś powiedziałem - ale nieświadomie, w ogóle nie pamiętam tych słów, które wtedy powiedziałem, nie kontrolowałem ich - i duch zły wpycha mi do głowy raz na jakiś czas myśli kłamliwe, nawet i wizje, że mogłem popełnić ten grzech, że podobno - w tej wizji - powiedziałem te straszne słowa. To wraca do mnie raz na jakiś czas, i obawiam się, że jeżeli kiedykolwiek mogłem popełnić ten grzech, to mogę sobie dać spokój z wiarą, bo ten grzech nie zostanie mi wybaczony.
Próbuję się uspokoić myślami, słowami, że:
1. Gdybym popełnił ten grzech, to od razu bym to wiedział.
2. Popełniłbym ten grzech, gdybym powiedział też straszne słowa świadomie, dobrowolnie i w czystości serca,
ale raz na jakiś czas, jak pisałem wcześniej, szatan wpycha mi do głowy kłamstwa, że mogłem popełnić ten grzech kiedykolwiek.
Nie popełniłeś grzechu przeciwko Duchowi Świętemu. Ten grzech nie polega na powiedzeniu bluźnierstwa. Nawet świadomie.
Ten grzech to nie jest jeden czyn. To nawet nie jest wiele czynów, bo można mieć wiele grzechów ciężkich, ale żałować ich i wracać do Boga. Ten grzech, przeciwko Duchowi Świętemu to postawa, gdy odrzuca się Boga do końca życia.
Więc nie nie ma takiego grzechu, którego Pan Jezus by nie odpuścił w sakramencie spowiedzi. Zawsze jest gotowy przebaczyć. Zwrot "bluźnierstwo przeciwko Duchowi Świętemu" nie oznacza obraźliwych słów ani jakiegoś konkretnego czynu, to nie jest pojedyńczy grzech, tylko całkowite odrzucanie Boga aż do śmierci. Czyli odrzucenie łaski Bożej, odrzucanie nawrócenia, bo Duch Święty działa w nas, głębi duszy, w sumieniu. Więc nie martw się, gdybyś był na drodzę do tego grzechu to w ogóle byś się nad takimi sprawami nie zastanawiał, nie żałował, nie szukał Boga.
Gierek pisze: 2021-10-29, 22:42 Aż doszło do czegoś takiego, że nie wiem w ogóle co robić ze swoim życiem, gdy nie ma komputera. Gdy nie ma prądu - jestem wściekły.
Jesteś poważnie uzależniony od komputera. Poszukaj pomocy psychologicznej.
A o innych sprawach, związanych z problemami duchowymi, porozmawiaj z jakiś mądrym księdzem.
Odkąd umiłowałam Boga całą istotą swoją, całą mocą swego serca, od tej chwili ustąpiła bojaźń, i chociażby mi nie wiem już jak mówiono o Jego sprawiedliwości, to nie lękam się Go wcale, bo poznałam Go dobrze: Bóg jest Miłość a Duch Jego- jest spokój"

Awatar użytkownika
lambda
Zasłużony komentator
Zasłużony komentator
Posty: 2577
Rejestracja: 7 gru 2019
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 162 times
Been thanked: 369 times

Re: Problem z wytrwaniem w wierze

Post autor: lambda » 2021-10-30, 01:20

Myśli o których piszesz raczej nie są objawem kryzysu a nerwivy natręctw.

Awatar użytkownika
sądzony
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 13794
Rejestracja: 20 lut 2020
Lokalizacja: zachodniopomorskie
Wyznanie: Chrześcijanin
Has thanked: 2020 times
Been thanked: 2203 times

Re: Problem z wytrwaniem w wierze

Post autor: sądzony » 2021-10-30, 09:13

Gierek pisze: 2021-10-29, 22:42 A - i tak dla wyjaśnienia - mam zespół Aspergera, i dokucza mi ogromna samotność.
Kiedy miałeś tę diagnozę? (ile masz lat i ile lat miałeś gdy dostałeś diagnozę)
Czy w stawianiu jej psychiatra korzystał z opinii, wywiadu psychologicznego?
Samotność i trudność w relacjach pasuje do aspergera, jednak rodzaj kompulsji bardziej do zaburzeń nerwicowych.
Czy korzystałeś w dorosłości w psychoterapii (choć w tym zaburzeniu trudno o specjalistę)?
Czy te myśli kompulsywne dotyczą jedynie Boga i wiary czy czegoś jeszcze.

Co lubisz w swoim zaburzeniu? :)
Osobiście uważam, że ludzie z tym zaburzeniem są "uroczy", np. Mateusz w serialu "the chosen" lub sheldon w "teoria wielkiego podrywu".

Szczerze nie wiem czy ktoś z nas jest w stanie Ci pomóc. Możemy starać się Cię wspierać. Rozmową, modlitwą, obecnością.
Pomocy, moim zdaniem, winieneś szukać u specjalisty.

W miłości
DT
"W owym dniu poznacie, że Ja jestem w Ojcu moim, a wy we Mnie i Ja w was." J 14.20

Gierek
Przybysz
Przybysz
Posty: 15
Rejestracja: 29 paź 2021
Has thanked: 1 time
Been thanked: 2 times

Re: Problem z wytrwaniem w wierze

Post autor: Gierek » 2021-10-30, 12:32

1. Mam 23 lata, i diagnozę mi postawiono, dostałem diagnozę w wieku 15 lat.
2. Z tego co pamiętam to tak, było sporo pytań do mnie, wywiad.
3. Chodzę do psychiatry i psychologa, tuż przed Świętem Niepodległości mam wizytę u psychiatry w tym roku. Niestety nigdy nie byłem na terapii.
4. Tak, te myśli dotyczą tylko Boga i wiary - myśli religijne. Straszny atak był podczas mojej wieczornej wczorajszej modlitwy - w ogóle nie mogłem się skupić, bo Zły co chwilę rozpraszał i wpychał do głowy takie kłamstwa, bluźnierstwa, że coś ogromnego. Odrzucałem je, ale powracały z większą mocą.

5. Myślę, że mogę lubić w sobie tylko to, że staram się dobrze wykonać swoją pracę. Niestety mam całkiem obniżoną samoocenę, i znalezienie dobrych cech u mnie przeze mnie jest bardzo trudne.

Teraz czuję się dobrze, myśli mnie w ogóle nie nawiedzają, Zły być może dał sobie spokój. Jakie to jest fajne uczucie.

Awatar użytkownika
sądzony
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 13794
Rejestracja: 20 lut 2020
Lokalizacja: zachodniopomorskie
Wyznanie: Chrześcijanin
Has thanked: 2020 times
Been thanked: 2203 times

Re: Problem z wytrwaniem w wierze

Post autor: sądzony » 2021-10-30, 12:43

Gierek pisze: 2021-10-30, 12:32 Straszny atak był podczas mojej wieczornej wczorajszej modlitwy - w ogóle nie mogłem się skupić, bo Zły co chwilę rozpraszał i wpychał do głowy takie kłamstwa, bluźnierstwa, że coś ogromnego.
Staraj się z nimi nie walczyć, a nie skupiać się na nich. Pozwalać im "płynąć obok". Może zmień rodzaj modlitwy.
Może rodzaj, miejsce i czas.

To czego nie robisz świadomie w wolności nie jest grzechem więc nie martw się tymi myślami.
"W owym dniu poznacie, że Ja jestem w Ojcu moim, a wy we Mnie i Ja w was." J 14.20

Gierek
Przybysz
Przybysz
Posty: 15
Rejestracja: 29 paź 2021
Has thanked: 1 time
Been thanked: 2 times

Re: Problem z wytrwaniem w wierze

Post autor: Gierek » 2021-10-30, 15:28

Staram się, ale wychodzi to z wielkim trudem. Zły znowu mnie zaatakował, i to tak paskudnie... Ech, jak ten antychryst potrafi zepsuć dzień, i zdrowie... Aż te poczucie winy, wyrzuty sumienia, które mi robi Zły wpędziły mnie w zły stan tak ogólnie. Tym razem poszło o to, co mi się zachciało - porównać zachowania: świadome, i nieświadome. Niestety, jak na złość, Zły podsunął mi na myśl jedno ze sformułowań, którego powiedzenie może skutkować ogniem piekielnym. W teorii świadomie, w praktyce nieświadomie (ja tego w ogóle nie chciałem mówić, ale to tak zabrzmiało, jakbym to powiedział sam od siebie) w myślach Zły podsunął mi takie sformułowanie, że wyrzekam się wiary w Jezusa Chrystusa - gdybym to powiedział świadomie, to by to było po chwili zastanowienia, a nieświadomie - to tak z rozpędu - i dodałem: gdybym tak powiedział, to byłoby źle, ale tak nigdy nie powiedziałem. Jest to wyparcie się wiary, czy nie? Nie wiem, jak będzie dalej, ale może być tak, że prędzej głupotę powiem zanim antychryst mnie opuści. Oczywiście cała sytuacja miała miejsce w myślach, i chciałem porównać postawy: świadomą, i nieświadomą.

Wiem, można sobie pomyśleć, że jestem panikarą, że przesadzam, ale ja już tak mam, że panikuję - nawet i na zapas. Robię, co mogę, żeby uniknąć ognia piekielnego, ale wychodzi mi to z wielkim trudem... Ja za raz zwariuję... nie dość, że zły stan fizyczny i psychiczny, to i jeszcze możliwe wyparcie się wiary... Słyszałem, że wielu się zaprze Jezusa - jedni myśląc, że będą mogli pokutować później, inni ze strachu, lęku przed śmiercią. Ich dom nie będzie w Niebie. Jest się czego obawiać, czy nie? Zabrzmiało to tak, jakbym powiedział to świadomie, dobrowolnie, ale ja tego nie chciałem mówić... Z góry przepraszam.

Oczywiście psychiatrze powiem o tych moich problemach, myślach.

PS. W ogóle to mam takie wrażenie, jakby sporo tych myśli wychodziło ode mnie, przepływały przeze mnie, i takie mylne wrażenie, jakbym te myśli akceptował, co jest kłamstwem. Trochę obawiam się też faktu, że ten w/w przykład powiedziałem w myślach niczym niezmanipulowany - tak jakby świadomie i dobrowolnie, a ja nie chcę mieć tych myśli, chcę normalnie, spokojnie żyć...
Ostatnio zmieniony 2021-10-30, 15:38 przez Gierek, łącznie zmieniany 2 razy.

Awatar użytkownika
lambda
Zasłużony komentator
Zasłużony komentator
Posty: 2577
Rejestracja: 7 gru 2019
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 162 times
Been thanked: 369 times

Re: Problem z wytrwaniem w wierze

Post autor: lambda » 2021-10-30, 16:30

Gierek pisze: 2021-10-30, 15:28 Staram się, ale wychodzi to z wielkim trudem. Zły znowu mnie zaatakował, i to tak paskudnie... Ech, jak ten antychryst potrafi zepsuć dzień, i zdrowie... Aż te poczucie winy, wyrzuty sumienia, które mi robi Zły wpędziły mnie w zły stan tak ogólnie. Tym razem poszło o to, co mi się zachciało - porównać zachowania: świadome, i nieświadome. Niestety, jak na złość, Zły podsunął mi na myśl jedno ze sformułowań, którego powiedzenie może skutkować ogniem piekielnym. W teorii świadomie, w praktyce nieświadomie (ja tego w ogóle nie chciałem mówić, ale to tak zabrzmiało, jakbym to powiedział sam od siebie) w myślach Zły podsunął mi takie sformułowanie, że wyrzekam się wiary w Jezusa Chrystusa - gdybym to powiedział świadomie, to by to było po chwili zastanowienia, a nieświadomie - to tak z rozpędu - i dodałem: gdybym tak powiedział, to byłoby źle, ale tak nigdy nie powiedziałem. Jest to wyparcie się wiary, czy nie? Nie wiem, jak będzie dalej, ale może być tak, że prędzej głupotę powiem zanim antychryst mnie opuści. Oczywiście cała sytuacja miała miejsce w myślach, i chciałem porównać postawy: świadomą, i nieświadomą.

Wiem, można sobie pomyśleć, że jestem panikarą, że przesadzam, ale ja już tak mam, że panikuję - nawet i na zapas. Robię, co mogę, żeby uniknąć ognia piekielnego, ale wychodzi mi to z wielkim trudem... Ja za raz zwariuję... nie dość, że zły stan fizyczny i psychiczny, to i jeszcze możliwe wyparcie się wiary... Słyszałem, że wielu się zaprze Jezusa - jedni myśląc, że będą mogli pokutować później, inni ze strachu, lęku przed śmiercią. Ich dom nie będzie w Niebie. Jest się czego obawiać, czy nie? Zabrzmiało to tak, jakbym powiedział to świadomie, dobrowolnie, ale ja tego nie chciałem mówić... Z góry przepraszam.

Oczywiście psychiatrze powiem o tych moich problemach, myślach.

PS. W ogóle to mam takie wrażenie, jakby sporo tych myśli wychodziło ode mnie, przepływały przeze mnie, i takie mylne wrażenie, jakbym te myśli akceptował, co jest kłamstwem. Trochę obawiam się też faktu, że ten w/w przykład powiedziałem w myślach niczym niezmanipulowany - tak jakby świadomie i dobrowolnie, a ja nie chcę mieć tych myśli, chcę normalnie, spokojnie żyć...
Myśli bluźniercze nie są za sprawą szatana a są objawem nerwicy, to choroba.

Awatar użytkownika
sądzony
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 13794
Rejestracja: 20 lut 2020
Lokalizacja: zachodniopomorskie
Wyznanie: Chrześcijanin
Has thanked: 2020 times
Been thanked: 2203 times

Re: Problem z wytrwaniem w wierze

Post autor: sądzony » 2021-10-30, 16:37

Gierek pisze: 2021-10-30, 15:28 Staram się, ale wychodzi to z wielkim trudem. Zły znowu mnie zaatakował, i to tak paskudnie... Ech, jak ten antychryst potrafi zepsuć dzień, i zdrowie... Aż te poczucie winy, wyrzuty sumienia, które mi robi Zły wpędziły mnie w zły stan tak ogólnie. Tym razem poszło o to, co mi się zachciało - porównać zachowania: świadome, i nieświadome. Niestety, jak na złość, Zły podsunął mi na myśl jedno ze sformułowań, którego powiedzenie może skutkować ogniem piekielnym. W teorii świadomie, w praktyce nieświadomie (ja tego w ogóle nie chciałem mówić, ale to tak zabrzmiało, jakbym to powiedział sam od siebie) w myślach Zły podsunął mi takie sformułowanie, że wyrzekam się wiary w Jezusa Chrystusa - gdybym to powiedział świadomie, to by to było po chwili zastanowienia, a nieświadomie - to tak z rozpędu - i dodałem: gdybym tak powiedział, to byłoby źle, ale tak nigdy nie powiedziałem. Jest to wyparcie się wiary, czy nie? Nie wiem, jak będzie dalej, ale może być tak, że prędzej głupotę powiem zanim antychryst mnie opuści. Oczywiście cała sytuacja miała miejsce w myślach, i chciałem porównać postawy: świadomą, i nieświadomą.

Wiem, można sobie pomyśleć, że jestem panikarą, że przesadzam, ale ja już tak mam, że panikuję - nawet i na zapas. Robię, co mogę, żeby uniknąć ognia piekielnego, ale wychodzi mi to z wielkim trudem... Ja za raz zwariuję... nie dość, że zły stan fizyczny i psychiczny, to i jeszcze możliwe wyparcie się wiary... Słyszałem, że wielu się zaprze Jezusa - jedni myśląc, że będą mogli pokutować później, inni ze strachu, lęku przed śmiercią. Ich dom nie będzie w Niebie. Jest się czego obawiać, czy nie? Zabrzmiało to tak, jakbym powiedział to świadomie, dobrowolnie, ale ja tego nie chciałem mówić... Z góry przepraszam.

Oczywiście psychiatrze powiem o tych moich problemach, myślach.

PS. W ogóle to mam takie wrażenie, jakby sporo tych myśli wychodziło ode mnie, przepływały przeze mnie, i takie mylne wrażenie, jakbym te myśli akceptował, co jest kłamstwem. Trochę obawiam się też faktu, że ten w/w przykład powiedziałem w myślach niczym niezmanipulowany - tak jakby świadomie i dobrowolnie, a ja nie chcę mieć tych myśli, chcę normalnie, spokojnie żyć...
Jesteś mężczyzną czy kobietą?
To co piszesz ma wydźwięk raczej neurotyczny, a miejscami psychotyczny, a nie autystyczny.
Rozumiem, że jesteś w farmakoterapii?

W miłości
DT
"W owym dniu poznacie, że Ja jestem w Ojcu moim, a wy we Mnie i Ja w was." J 14.20

Gierek
Przybysz
Przybysz
Posty: 15
Rejestracja: 29 paź 2021
Has thanked: 1 time
Been thanked: 2 times

Re: Problem z wytrwaniem w wierze

Post autor: Gierek » 2021-10-30, 16:48

Jestem mężczyzną. OK, czyli zobaczymy, co powie na to psychiatra, może... leki coś na to pomogą? Zobaczymy.

Awatar użytkownika
sądzony
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 13794
Rejestracja: 20 lut 2020
Lokalizacja: zachodniopomorskie
Wyznanie: Chrześcijanin
Has thanked: 2020 times
Been thanked: 2203 times

Re: Problem z wytrwaniem w wierze

Post autor: sądzony » 2021-10-30, 16:58

Gierek pisze: 2021-10-30, 16:48 Jestem mężczyzną. OK, czyli zobaczymy, co powie na to psychiatra, może... leki coś na to pomogą? Zobaczymy.
Nie jestem wyrocznią, ani lekarzem, nie chcę Cię także urazić, ale wydaje mi się, że nie bardzo jesteśmy w stanie Ci pomóc.
Zawsze jednak jesteśmy i możesz pisać.
Cokolwiek.
"W owym dniu poznacie, że Ja jestem w Ojcu moim, a wy we Mnie i Ja w was." J 14.20

Gierek
Przybysz
Przybysz
Posty: 15
Rejestracja: 29 paź 2021
Has thanked: 1 time
Been thanked: 2 times

Re: Problem z wytrwaniem w wierze

Post autor: Gierek » 2021-11-02, 21:06

Uspokoiłem się, ale znowu kryzysy przychodzą. Czekam na wizytę u psychiatry, może on mi coś doradzi. Tym razem poszło o to, co całkowicie nieświadomie, niechcący, w ogóle nie kontrolując tego powiedziałem szeptem: "Antychryście, Boże mój, opuść mnie"... Ech... za co... Nie zdziwię się, jeżeli pójdę do jeziora ognia i siarki - piekła. Ani miłości nie czuję, ani nic... jeszcze zająłem się rozrywkami tego świata, w ogóle nie patrząc na czas. OK, nigdy nie wyrzekłem się wiary, ale czy przez takie całkowicie niekontrolowane gadanie tak jakby wyrzekłem się wiary? Nie mam zielonego pojęcia... Po ludzku jest mi żal. Ciekawe, co powie psychiatra.

Awatar użytkownika
Dezerter
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 14976
Rejestracja: 24 sie 2015
Lokalizacja: Inowrocław
Has thanked: 4202 times
Been thanked: 2953 times
Kontakt:

Re: Problem z wytrwaniem w wierze

Post autor: Dezerter » 2021-11-02, 22:27

Lambda napisała ci mądrze i prawdziwie
Myśli bluźniercze nie są za sprawą szatana a są objawem nerwicy, to choroba.
przynajmniej w twoim chorobowym przypadku - jesteś więc całkowicie usprawiedliwiony
Jak myślisz, czy Bóg, który wie i przenika wszystko, który zna intencje i źródła twoich myśli (jakiekolwiek by nie były), który jest miłością, a ty jego ukochanym dzieckiem, czy on może cię potępić i skazać na piekło?
Nie w takiego Boga wierzymy, a w Boga Miłosiernego, w Jezusa, który w niebie się za nami wstawia, który przez swoje cierpienie na krzyżu nas usprawiedliwił, ciebie usprawiedliwił za wszystkie pojawiające się myśli.
Pomódl się z nami (my w twojej intencji) o uwolnienie od natrętnych myśli, o wiarę i zaufanie Bogu, że jest dobry i że cię kocha.
Amen
Nie czyńcie tak jak ci przeciw którym występujecie.

Gierek
Przybysz
Przybysz
Posty: 15
Rejestracja: 29 paź 2021
Has thanked: 1 time
Been thanked: 2 times

Re: Problem z wytrwaniem w wierze

Post autor: Gierek » 2021-11-07, 13:14

Dobrze, już jest w porządku, a co w przypadku, gdy ma miejsce sytuacja, w której np. czytam orędzie, coś mówię, i potem - z niczego - pojawiają mi się myśli natrętne na ten temat? Czyżby to była nerwica, kolejny objaw? Mam nadzieję, że lekarz da mi jakieś leki, nie wiem, skierowanie, cokolwiek...

Gierek
Przybysz
Przybysz
Posty: 15
Rejestracja: 29 paź 2021
Has thanked: 1 time
Been thanked: 2 times

Re: Problem z wytrwaniem w wierze

Post autor: Gierek » 2021-11-16, 20:10

OK, byłem u psychiatry, dał mi lek, i zacząłem go spożywać, i była poprawa. Niestety dalej mam problemy z myślami (lek dalej będę spożywać) - mam wrażenie, jakby te myśli zaczęły wychodzić od samego mnie - tak to czuję się nieźle - poza tymi myślami. Zauważyłem też niestety coś takiego, że całkowicie nieświadomie... (to nie jest dobrowolnie, ja tego w ogóle nie kontroluję pomimo starań) zaczęły pojawiać się też słowa - po cichu - nikomu ich nie mówię osobiście tutaj z ludzi na tym świecie realnym - poza Internetem - związane z tymi myślami. Oczywiście wiadomo, że nie chcę mieć tych myśli, słów, nie akceptuję ich, walczę z nimi.

Chciałbym normalnie żyć... Tak bez żadnych myśli, wątpliwości... Czy jest się czym przejmować?

ODPOWIEDZ