ciasteczkowy_potfur pisze:Widzisz, Andeju, pamiętam swoją myśl, po pewnym niepowodzeniu z płcia przeciwną. Że nie ma co się mnartwić. Że Bóg nie da mnie skrzywdzić. Że może faktycznie lepszy byłby katolik, współwyznawca. I fakt, trafił się. Katolik, do tego interesujący i przystojny nawet, pom,yślałam, że Bóg się wreszcie zatroszczył. A Bóg sobie tylko jaja robił, bo tak, jak ten koleś, nie zranił mnie żaden. No, tylko Bóg. I nie, koelś mnie nie zdradzał, nie olewał, nic z tych rzeczy, znajomość rozpadła się, bo nie chciał mnie zranić właściwie. Bo ja (taki wielki "seksoholik" według Twojego myślenia) nie chciałam się z nim przespać.
Rozumiem. Od dziś unikać będę mężczyzn, zwłaszcza katolików. Tylko jak odróżnić, katolika od tego kto twierdzi, że nim jest, a tak na prawdę nim nie jest.
Jednak się pomyliłem. Przecież unikać muszę także kobiet. I dzieci. Transwestytów. Rudych. Znajomych. Nieznajomych. Rodaków i obcokrajowców.
Paranoja.
Ale nic. Wytrwam. Zamknę się w skorupie nienawiści. Zrobię w niej tylko mały otworek, abym pluć mógł.
Albo wrócę do siebie. Wybaczę 7 raz. Pomogę niewdzięcznikowi 77 raz. Narażę się na ból 777 raz. I dopóki sił starczy, wybiorę uśmiech zamiast grymasu. Przez łzy, przez ból, przez poczucie niesprawiedliwości czy pogardy. I dziękować będą Bogu za to, co dla mnie uczynił. Także za to, co za mnie uczynił. Bóg kiedyś powiedział mi, że jestem kowalem swojego losu. I tak śpię, jak sobie pościelę. A miarę aktualnych możliwości. Raz zdrowy, raz chory. A gdy już jest za dużo, proszę Boga o śmierć. I Bóg wysłuchuje mojej prośby. I Bóg daje mi siłę, abym dalej szedł. Czasem na czworakach. Ale do przodu. Wysłuchuje prośby. I tak jest dobrze. Chwalę dzieła Boga. One są dobre. A ja staram się pokornie przyjmować to, co Bóg dla mnie przeznaczył. I na dodatek proszę, aby pomógł mi jak najlepiej wypełniać Jego wolę.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.