Samotność to największe przekleństwo

Piszemy tutaj wszystkie rozterki w naszym życiu duchowym. Rady na temat naszego życia w Kościele katolickim, pouczenie, itp.
ODPOWIEDZ
Marcin_

Re: Samotność to największe przekleństwo

Post autor: Marcin_ » 2017-09-19, 14:07

Dajcie spokój z tymi wspólnotami.

Awatar użytkownika
Tek de Cart
Biegły forumowicz
Biegły forumowicz
Posty: 1600
Rejestracja: 4 wrz 2017
Lokalizacja: szczęśliwy mąż i ojciec, Warszawa
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 200 times
Been thanked: 638 times
Kontakt:

Re: Samotność to największe przekleństwo

Post autor: Tek de Cart » 2017-09-19, 22:42

czemu? :) mi osobiście pomaga i widzę wiele innych osób którym też pomaga w drodze wiary. Jasne jest że nie każda wspólnota jest dla każdego - ludzie są różni i wspólnoty też mają różną specyfikę. Jedni odnajdą się w Żywym Różańcu (tu można nawet się nie spotykać z innymi! kontakt przez e-mail czy telefon jest możliwy w niektórych kółkach/różach), inni wolą skakać i klaskać przy uwielbieniowej muzyce.
Nie sprzedawaj duszy diabłu, Bóg da Ci za nią więcej!

Awatar użytkownika
Magdalena
Bywalec
Bywalec
Posty: 181
Rejestracja: 14 sie 2017
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 4 times
Been thanked: 12 times

Re: Samotność to największe przekleństwo

Post autor: Magdalena » 2017-09-20, 09:00

A ja uważam tak jak moi przedmówcy, że wspólnota to dobra rzecz. I choć sama do żadnej nie należę, gdybym znalazła odpowiednią dla siebie, pewnie bym się przyłączyła :) Dobre są też wycieczki organizowane w parafiach. W mojej, księża często organizują różne wyjazdy. Przy okazji takich "imprez" też można poznać wielu wartościowych ludzi :)

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22636
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4217 times

Re: Samotność to największe przekleństwo

Post autor: Andej » 2017-09-20, 13:14

Jak bez otwarcia się na Boga i ludzi porozumiewać się z innymi? Jak można szukać ograniczając aktywność do chcenia?
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

Marcin_

Re: Samotność to największe przekleństwo

Post autor: Marcin_ » 2017-09-20, 13:51

Andej pisze:Jak bez otwarcia się na Boga i ludzi porozumiewać się z innymi?
Nie mam pojęcia.

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22636
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4217 times

Re: Samotność to największe przekleństwo

Post autor: Andej » 2017-09-20, 21:02

Budujemy mury wokół, aby bronić się przed złem. Ale mur uniemożliwia kontakt w obie strony.
Czasem trzeba rzucić się w głęboką wodę.
"Wypłyń na głębię!"
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

Awatar użytkownika
Magdalena
Bywalec
Bywalec
Posty: 181
Rejestracja: 14 sie 2017
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 4 times
Been thanked: 12 times

Re: Samotność to największe przekleństwo

Post autor: Magdalena » 2017-09-20, 23:56

To prawda, ale niełatwa. Bo owszem, mur blokuje nam dostęp do kontaktu z drugim człowiekiem, a zarazem jest w stanie ochronić nas przed różnymi formami zła. Czasami bardzo ciężko owy mur zburzyć zwłaszcza, gdy ma się "pecha" do ludzi. Piszę to niestety z własnego doświadczenia. Nie chcę absolutnie robić tu z siebie wielkiej męczennicy, ale gdyby przysłowiowe noże wbite w plecy mogły zadawać realne rany, moje plecy byłyby jak sito. I tak dzieje się od najmłodszych lat.
A ja ciągle wierzę, że odnajdę kiedyś dobrych i życzliwych ludzi. Staram się jak mogę, wpatrując się w Jezusa, nie być dla innych takim człowiekiem, jakimi byli ci, którzy mnie skrzywdzili.

Niebieska

Re: Samotność to największe przekleństwo

Post autor: Niebieska » 2017-09-21, 00:16

Marcin_ pisze:Brak odwagi by w ogóle podjąć próbę włączenia się do jakiejś wspólnoty. Nie wyobrażam siebie tam i swojej roli a kierować się tam w celu poznania nowych ludzi to brzmi słabo.
Dobrze to określiłeś.. brak odwagi. Pytanie jest też z tego rodzaju, czy faktycznie nie widzisz sensu do wstępowania do jakiejś wspólnoty, albo zrobienia jakiegokolwiek innego kroku żeby kogoś poznać, czy po prostu nie masz na to.. odwagi, boisz się. Czasami, a nawet bardzo często warto jest się przełamać i mimo strachu odważyć się zrobić coś.. nawet szalonego, czego po sobie byśmy się nie spodziewali. A może akurat w takim miejscu znalazłbyś miejsce dla siebie? Wiem, że pewnie łatwo się pisze, a gorzej takie coś zrobić, jednak wydaje mi się, że warto. Nie mówię konkretnie o wstępowaniu do wspólnoty, ale może do zrobienia jakiegoś kroku do przodu. Bo niestety, ale od samego chcenia to raczej nic się nie zmieni, trzeba też włączyć w to wszystko jakieś działanie ;)

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22636
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4217 times

Re: Samotność to największe przekleństwo

Post autor: Andej » 2017-09-21, 14:27

Niebieska ma rację.
Czasem skoczyć trzeba. Raz złamiesz nogę, innym razem ktoś złapie.

Co to znaczy wstąpić do wspólnoty? Zapisać się, podpisać cyrograf, złożyć deklarację, przysięgę? Po porostu idź. Nie musisz deklarować. Przyjdź i powiedz: Nie jestem przekonany, nie wiem czy tu znajdę swoje miejsce. Powiedz, że szukasz. Na oślep. Ale pójdź. Zrób krok. Podaj rękę. Nawet najdłuższy marsz zaczyna się od pojedynczego kroku. Najkrótszy, też.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

Benjamin

Re: Samotność to największe przekleństwo

Post autor: Benjamin » 2017-09-23, 16:08

Spogladajac na tytul tego watku nie moge sie z nim zgodzic ... bo sa ludzie, powolani przez Boga ... wybrani do samotnosci. Sa ludzie, ktorzy moga powiedziec - samotnosc to najwieksze blogoslawienstwo.

Marcin_

Re: Samotność to największe przekleństwo

Post autor: Marcin_ » 2017-09-25, 12:42

Magdalena pisze:Czasami bardzo ciężko owy mur zburzyć zwłaszcza, gdy ma się "pecha" do ludzi
Oprócz ludzi niska samoocena , brak akceptacji siebie i swojej przeszłości to też duży problem jeśli chodzi o jakiś krok do przodu.

Awatar użytkownika
Magdalena
Bywalec
Bywalec
Posty: 181
Rejestracja: 14 sie 2017
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 4 times
Been thanked: 12 times

Re: Samotność to największe przekleństwo

Post autor: Magdalena » 2017-09-25, 13:06

Marcin_ pisze:
Magdalena pisze:Czasami bardzo ciężko owy mur zburzyć zwłaszcza, gdy ma się "pecha" do ludzi
Oprócz ludzi niska samoocena , brak akceptacji siebie i swojej przeszłości to też duży problem jeśli chodzi o jakiś krok do przodu.
Niestety, to prawda. Nie będę Ci pisać, że trzeba się zaakceptować, bo wiem co czujesz. Na moją nerwicę ludzie pracowali od przedszkolnych lat.

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22636
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4217 times

Re: Samotność to największe przekleństwo

Post autor: Andej » 2017-09-26, 09:41

Szukaj dobra, którego jesteś przyczyną. Szukaj na wszelkie sposoby. Czynisz wiele dobra, ale nie dostrzegasz. Umniejszasz swoje zasługi, a właściwie pomijasz.
Pamiętasz, jak w szkole, gdy nauczyciel pytał, mając niemal pewność prawidłowości odpowiedzi, strach powstrzymywał przed zgłoszeniem się. Obawa przed ośmieszeniem. Przed wyjściem przed szereg.
Z jednej strony cały czas nie chcesz iść w tłumie, może nim w jakiś sposób gardzisz, a z drugiej marzysz, aby być wśród nich. Iść razem, do przodu, z nadzieją.
Weź pod uwagę, że świata nie zmieniają szarzy ludzie, tylko indywidualiści. Ci, którzy dostrzegają więcej. Należysz do nich. Ale, aby dokonać dzieła musisz uwierzyć w swoje możliwości.
MArtwe ryby z prądem płyną. Płyniesz pod prąd, to znaczy że żyjesz. Wykorzystaj czas dani Ci przez Boga.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

Awatar użytkownika
ciasteczkowy_potfur
Super gaduła
Super gaduła
Posty: 1039
Rejestracja: 16 paź 2016
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 59 times
Been thanked: 112 times

Re: Samotność to największe przekleństwo

Post autor: ciasteczkowy_potfur » 2017-09-26, 23:24

Ja poznałam mojego faceta w internecie. I, co więcej, wcale nie na katolickiej grupie. Żeby było zabawniej, to katolik, może taki bładzący, ale był w stanie zaakceptować moje wybory (poprzedni tego nie potrafił, chociaż też niby katolik).

Nie każdy ma w swojej parafii grupy. A moja parafia wcale jakaś wybitnie maleńka nie jest. A główne grupy to jakieś AA i tym podobne, no litości. Po drugie - jak już jakieś są, to muszą odpowiadać danej osobie (nic na siłę, bo zamiast rozwijać swoją wiarę można się zniechęcić - ja mam tak na przykład z uber-charyzmatykami, dla których wyznacznikiem "dobrej" wiary są te wszystkie upadki w Duchu i inne cyrki, a jak to się kończy, to nagle czary mary, koniec wiary), muszą też odpowiadać z o wiele bardziej prozaicznych powodów - jak studiowałam to chciałam dołączyć do oazy czy czegoś tam - nie dało rady, bo nie było kiedy. Kolidowało mi to ze studiami, jak oni kończyli swoje zabawy to ja do domu dojeżdżałam, nie wiem, oaza chyba była dla max licealistów, ostatecznie dla studentów zaocznych pracujących w pierwszej części dnia. Jak kończyłeś po 18 to zapomnij. Wszystkie grupy u nas takie są. A jak parafia mała, to i wybór mniejszy.
Do tego - niestety, to nieprawda, że we wspólnocie jest tak super, jeśli ludzie serio są tam dla Boga, to może tak, ale różnie to bywa. Czasem wcale nie akceptują członków, robi się jakiś jeden najpopularniejszy, ciebie mają gdzieś... ech. różnie to z tym jest.

Pielgrzymki - temat rzeka. W życiu bym nie poszła na pielgrzymkę. Jestem w stanie się przełamać i w tłumie totalnie obcych mi osób śpiewać "Hej sokoły" na weselu (na którym znam jedną osobę tylko i nie jest to żadne z młodych) - tym bardziej jestem w stanie szaleć duchowo na pielgrzymce, bo "znam" głównych bohaterów. Ale co z tego, skoro nie znam tam nikogo z pielgrzymujących? Na ww. wesele namawiano mnie dobry miesiąc. Nawet półtora. A nie szłam sama. A tam? W życiu nie pójdę. A ja jestem osobą powoli odzyskujaca wrodzoną pewność siebie, którą stłumiły niefajne wydarzenia. A co z introwertykami i iosobami nieśmiałymi z natury i/lub tak wychowanymi? Już widzę jak biegną i zagadują.

Zresztą, chodzenie na oazy czy pielgrzymki nie dla Boga, ale dla poznania drugiej półówki to pomyłka. 1. nie skupisz się na Bogu, tylko będziesz obczajać innych, to będzie najważniejsze (a chyba nie po to na pielgrzymki się idzie, co?), 2. sytuacja niemal identyczna jak z obcymi na ulicy, już o tym mówiłam. Podejdziesz, zagadasz i "Ups, mam chłopaka/dziewczynę". Poza tym, na pielgrzymkach można znaleźć też niedzielnych katolików, nie oszukujmy się. Owszem, szanse na osobę szczerze wierzącą rosną, ale... szukaj osoby, która pokochasz, a dopiero potem patrz na wiarę jako taką. Co ci po kimś, kogo nie jesteś w stanie pokochać, bo po prostu do siebie nie pasujecie? Nie macie niczego co was łączy? O różańcu będziecie gadać? Mało tego, wyobrażacie sobie takiego kogoś jak Dezerter w związku z ultratradsem? Bo ja nie. Przecież oni by się pozabijali. Bo ultratradsi nie cierpią protestantów i protestantyzujących katolików (szczerze mówiąc też nie przepadam, jakieś dziwne tańce na mszy, pamiątce śmierci Jezusa są okej, litania do wszystkich Świętych łącznie z ich dniem są okej, ale Matka Boska już jest be, ciekawe). I charyzmatyków. Msza trydencka forever. A przecież religia ta sama (i o ile poraża mnie to częste wariactwo charyzmatyków - choć szanuję tych, którym pozytywnie "odwala" z miłości do Boga i wyznacznikiem wiary nie są tylko dzikie harce - boli mnie nienawiść tradsów, którą częściej widać względem wszelkich nietradsów - bo nawet nie tylko charyzmatyków - niż od charyzmatyków względem tridentinofilów. A Jezus kazał miłować bliźniego, chyba się tak zatracili w tej jedynej słusznej i miłej Bogu formie Mszy, że zapomnieli o podstawie katolicyzmu)...
Owszem, związek z innowiercą nie byłby zapewne dobry, bo w końcu moja racja byłaby najmojsza i już - ale brać kogoś na siłę, kompletnie z innego świata, tylko dlatego, że wierzący? Nieeee. W skrócie: ważne jest, by się dogadać w kwestiach typowo świeckich - charakter, zainteresowania, jakies wspólne rzeczy - i by wiara jednocześnie była na pozytywnym poziomie w kwestii zgodności z Kościołem (znaczy: trzymacie się Biblii, przykazań i Magisterium, a wiara w to, co nie jest konieczne - np. objawienia prywatne - jest waszą sprawą) i z wami nawzajem (znowu, nic na siłę - jedno jest tradsem, drugie "typowym" charyzmatykiem, ale potraficie się dogadać to spoko, jak nie potraficie i prowadzi to do wiecznych sporów - to warto to ciągnąć?).

A może daj szansę komuś, kto na pierwszy rzut oka nie jest w twoim typie? Widzisz, całe życie szukałam swojego wspaniałego wikinga, męża Północy, o włosach długich i oczach niebieskich. I co? I guzik, bo co się taki trafił, to albo niewierzący, albo odciągał mnie od wiary... a wystarczyło dać szansę komuś innemu, kto nie wpisuje się w szablon, ale, mimo błędów, daje się naprostować i naprostowuje mnie w wierze.

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22636
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4217 times

Re: Samotność to największe przekleństwo

Post autor: Andej » 2017-09-27, 10:52

Jestem pod wrażeniem!!!!!!!!
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

ODPOWIEDZ