NIESAM pisze: ↑2017-07-26, 12:50 Silnie wierzę w Boga. Kiedyś modliłem się o czas wolny i odejście z pracy. Wówczas zdarzył się istny cud i udało mi się zabezpieczyć finansowo na pewien okres czasu, przez co właśnie mogłem zrezygnować z pracy. Takich pomniejszych cudów było w moim życiu pełno, nie zmienia do jednak faktu, że czuję się, jakbym był przeznaczony do pustki.
Przez całe życie nie znalazłem drugiej połówki (nie grzeszę wyglądem), stąd perspektyw na najbliższe lata nie mam żadnych. Nawet jakbym na kogoś takiego natrafił, to zawsze mam wielką pustkę w głowie i, i tak nie wiem o czym rozmawiać. Na filozofowanie o muzyce niestety nikogo nie zachwycę. Opowieści ze swojego życia nie mam zbyt wiele, podobnie jak wspomnień, ponieważ z reguły prowadzę nudne i monotonne życie, ale to z powodu braku ludzi, z którymi mógłbym coś zrobić. Poza tym spotkać płeć przeciwną też nie mam gdzie, gdyż brak znajomych utrudnia jakiekolwiek interakcje społeczne. Nie żebym był jakimś całkowicie aspołecznym typem, wprost przeciwnie, miałem kilku znajomych, ale każdy sobie kogoś znalazł, dlatego widuję ich bardzo rzadko; szczerze każdy ma gdzieś głęboko kumpla i jego dogorywanie w samotności. Z moją rodziną zresztą podobnie, zna mnie tylko jak coś chce, inaczej to ma w głębokim poważaniu, dlatego liczyć na nich również nie mogę.
Zawsze chciałem zajmować się profesjonalnie muzyką, ale tutaj z kolei nigdy możliwości finansowe na to nie pozawalały. Poza tym czas, który poświęcałem na naukę niepotrzebnych rzeczy też zaprzepaścił moje marzenia. Teraz zdolności motoryczne zmniejszyły się do absolutnego minimum, przez co nauka czegoś nowego idzie mi z ogromnym trudem. Pozostaje mi zatem poszukać jakiejś beznadziejnej pracy, w której będę się użerał z rzeczami, które nie będą sprawiały mi krzty satysfakcji, poza tym będę patrzył jak marnuję reszta swojego życia. A w domu przywita mnie kurz na meblach.
Boję się myśleć, że zostałem przeznaczony do pustki i już nigdy nie będę szczęśliwy. Chciałem o tym tylko napisać, bo nawet nie mam komu o tym powiedzieć.
P.S. Módlcie się za mnie żebym znalazł swoją drugą połówkę oraz oczywiście godną pracę Very Happy
Pozdrawiam
Jakbym czytał o sobie. Prawie wszystko się zgadza, niemniej z pracą to trochę lepiej wygląda , niemniej samotność nie ustępuje. Hmm... Chyba mamy wiele wspólnego Ja w sumie przez samotność mam większe i mniejsze kryzysy wiary, myśląc sobie w duchu, why me? Zewsząd czytam: zbuduj życie w oparciu o Boga, módl się, wierz, będzie dobrze i życie się ułoży. Ale spotykam również coraz więcej świadectw osób, które tak właśnie robią, a ich życie dalej jest jakie jest i nie polepszyło się ani trochę. Gdzie zatem leży przyczyna? Czy w zbyt małej wierze, która ponoć ma góry przenosić, czy też w naszym przeznaczeniu? Ciężko to wszystko ocenić Niby człowiek może wszystko, a tak naprawdę może jedynie tyle na ile pozwala mu obecna sytuacja. Napisałbym więcej, ale z późna pora na takie rozważanki. Może jeszcze się zmotywuję, kiedyś tam