Samotność to największe przekleństwo

Piszemy tutaj wszystkie rozterki w naszym życiu duchowym. Rady na temat naszego życia w Kościele katolickim, pouczenie, itp.
ODPOWIEDZ
Króliczek

Re: Samotność to największe przekleństwo

Post autor: Króliczek » 2020-10-15, 07:40

Adam pisze: 2020-10-13, 23:45 Niby to wszystko ładne co piszecie, coś w stylu podobne przyciąga podobne, ja nawet rozumiem te mechanizmy, czytałem o tym niejedną książkę. Rozumiem też, że nikt nie chce człowieka co marudzi, kto jest życiowym nieudacznikiem tak jak ja, itp. Niemniej też po części postawcie się w mojej sytuacji. Kiedy jest Wam ciężko to pewnie dzwonicie to jakiejś koleżanki, kolegi i sobie gadacie o tym co Was przerasta, z czym się borykacie, ale oczywiście jest to secret. Ja nie mam nikogo od takich spraw to chociaż sobie tutaj ponarzekam i napiszę co myślę o tym wszystkim co mnie spotyka.

W głównej mierze chodzi o to, że ja już nie mam sił żyć dalej schematem typu praca, dom, praca, pociąg i tak w kółko. Moje życie ani w 1% nie potoczyło się tak jakbym chciał, a skoro człowiek dobija do tej trzydziestki i dalej jak nie miał nic, tak nic nie ma, to po co się męczyć? Ja tego nie rozumiem. Dobrze wiem, że nic dobrego mnie już tutaj nie spotka. Bo co, mam się cieszyć, że sobie kupię Xboxa na raty, aby pograć w Cyberpunka w święta? To ma być moją skarbnicą szczęścia. Potem pójdę na pasterkę, by znów widzieć przed oczami pary jeszcze młodsze niż ja, do tego z dzieciakami. To jeszcze bardziej ryje psychikę, ponieważ wiem, że nigdy nie osiągnę takiego progu spełnienia. Mam iść do hospicjum i patrzeć jak ludzie umierają? To też nie dla mnie. Kiedyś jeszcze myślałem, że zapiszę się na kursy gry dla starców, ale trzeba mieć na takie rzeczy czas, aby regularnie ćwiczyć. Ja niestety na regularność wcale sobie pozwolić nie mogę, tym bardziej przez to, że co tydzień jestem w innym miejscu, do tego co chwile jakieś nadgodziny wylatują. Więc witam w moim świecie.

Dlatego wiem, że nikogo już tutaj nie spotkam. A w Internecie znaleźć kogoś kto chce pogadać dłużej to jak znaleźć igłę w stogu siana. A to co przesyłasz wilki Karolu, w sumie nie wiem jak Ci tam, nick strasznie ciężki :) To znam, próbowałem, w sumie na tej grupie jestem, a to badoo to kiedyś przerabiałem epizodycznie jak byłem na studiach. Ale jak zwykle nic z tego nie wynikło.

Kiedy byłem młody musiałem walczyć o przetrwanie, wtedy na zapleczu mojego życia działy się cuda i okazje, na które nie mogłem sobie pozwolić. Teraz kiedy w końcu ta walka powoli się kończy, cuda już dawno odeszły w zapomnienie. To co najlepsze już minęło i dobrze o tym wiem, w sumie to mnie boli najbardziej, straconego życia nie można odbudować. Teraz pozostał tylko schemat praca, pusty dom, praca, pociąg i to jest moja perspektywa wspaniałego życia. Więc ja dziękuję i wysiadam. A to, że wstanę rano z uśmiechem na ustach, powiem: Boże dziękuję za ten piękny i wspaniały dzień, potem pojadę do pracy i wrócę padnięty, nie zmieni tego życia, nie zmieni tego schematu.

W sumie to czuję się trochę jak ten Murzyn z Zielonej Mili Kinga.

Obrazek
Jestem w twoim wieku ale zabolał mnie ten tekst o hospicjum, gdybys był wolontariuszem w hospicjum to byś pomagał a nie patrzył jak ktoś umiera, patrz inaczej na świat, dam ci przykład wczoraj w moim mieście mocno wieczorem pada, jadę z mężem samochodem a on mnie prosi żebym się zatrzymała i wysiada, ściąga swoje buty i oddaje jakiemuś bezdomnemu, bo ten bezdomny nie miał butów a chodził po mokrej ulicy, nie piszę to po to żeby się chwalić tylko po to bo mój mąż po prostu taki jest, on się dobrze rozgląda całe życie i patrzy czy może komuś pomóc, i on nie jest jedyny, ja znam bardzo wiele takich osób i uwierz mi, że oni nie czują się samotni, myślą o innych samotnych,pozdro.

ktokolwiek
Bywalec
Bywalec
Posty: 97
Rejestracja: 7 lip 2019
Lokalizacja: Mazury
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 137 times
Been thanked: 67 times

Re: Samotność to największe przekleństwo

Post autor: ktokolwiek » 2020-10-15, 16:59

Rozmowy w pociągach tylko z pijanymi? Nigdy w życiu. Pijany to człowiek, którego unika, bo się boję. Z różnych powodów są te rozmowy inicjowane, ale są częste (przynajmniej ja się z tym spotykam).
Rzecz na którą patrzysz jest taka, jak chcesz ją widzieć. To jak z tą szklanką do połowy pustą albo pełną. Zacznij może dostrzegać tę część pełną.
Z tym błogosławieństwem grzeszników jest tak być może, że Pan Bóg obiecał każdemu szczęście i jeśli ktoś nie może/nie chce osiągnąć nieba, dostaje pełny wymiar szczęścia tu na ziemi.
A może przeczytaj sobie książkę św. Katarzyny ze Sieny "Traktat o Bożej Opatrzności. Tam jest ładnie opisane, co do nieba prowadzi, a co ma wartość tylko ziemską. Nie każdy bowiem uczynek dobry ma swoją wartość nadprzyrodzoną.
Życzę ci więcej optymizmu, @Adam. To naprawdę zależy od ciebie.
Z drugiej strony, Pan Bóg ci błogosławi, ale może ty nie takiego błogosławieństwa oczekujesz i dlatego go nie widzisz. Rozmawiaj z panem o tym, ale nie tylko mów, ale staraj się Go usłyszeć.
Wierzę, że dasz radę. Rozejrzyj się wokół i zobacz, komu możesz jakoś pomóc: słowem dobrym, uśmiechem, czy w jakikolwiek sposób. Jak się oderwiesz od siebie, wszystko potoczy się inaczej. Uwierz mi, ja przez to przeszłam.

Adam
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 231
Rejestracja: 13 paź 2019
Has thanked: 21 times
Been thanked: 20 times

Re: Samotność to największe przekleństwo

Post autor: Adam » 2020-10-15, 23:45

Właśnie tego się boję najbardziej, że ta pustka, ta samotność to jest mój krzyż, że to mi zostało przeznaczone do końca moich dni. Rozumiem też postawę wdzięczności, też już niejeden raz o tym słyszałem i też czytałem w niejednej książce. Ja mogę tutaj zacytować mojego ulubionego rapera Magika „Nie poddawajcie się, walczcie”. Ale wiadomo jak skończył, pomimo że tak naprawdę dostał od Boga wszystko, talent, rodzinę no i dragi... :(

Ja ogólnie rzecz biorąc w towarzystwie, np. w takiej pracy, często się śmieje, nie siedzę jak z krzyża zdjęty i narzekam, że zaraz zrobię seppuku. Nawet można ze mną pogadać na różne tematy, jeśli oczywiście coś kumam. Dopiero powrót z pracy dobitnie uzmysławia mi kim jestem i do czego zmierzam. A za te 5-10 wilku lat to mam nadzieję, że już będę miał te 5-10 lat po reinkarnacji w jakiś bardziej sprzyjających warunkach, chociaż boję się, że mój introwertyzm połączony z borderline jest wgrany w duszę i nijak lepiej nie będzie, ale przynajmniej się trochę dzieciństwem pocieszę i może w końcu pójdę na normalne studia dzienne i wtedy będę miał w końcu okazję żyć, poznawać ludzi, realizować pasje.

Rozumiem też przytoczoną postawę w stylu pomagaj innym, bądź dobrym człowiekiem, oddawaj to co masz, bo wtedy Twoje życie będzie super, najlepsze przecudowne. Ale moim byli kumple, u których działy się cuda po prostu żyli. Mieli podobny schemat: praca, dom, praca. Mieli wady, uzależnienia, nie emanowali super ultra wiarą, nawet nie jeździli na imprezy. To nie byli super pozytywnie zakręceni ludzie, często sami narzekali, mieli mnóstwo dylematów, a ja czułem się czasami jak ich spowiednik, wysłuchać, udzielić rady, dać rozgrzeszenie. Niemniej każdy z nich kogoś znalazł na swoje ścieżce. Bóg połączył drogi, czynił cuda, by każdy poczuł się kochany. Bóg odmienił ich życie, a oni go o to zbytnio nie prosili.. Tylko dla mnie Bóg zachował nicość. Przez to czuję, że to już koniec życia. Mojego życia.

Ostatnio byłem na 18-nastce, w sumie nie za bardzo chciałem iść, bo najgorsze jest dla mnie przebywanie w towarzystwie par. Kuzynka kiedyś ultra introwertyk, aż trochę jej żałowałem, bo za czasów wczesnoszkolnych miała jeszcze gorzej niż ja. A teraz jakiś chłopak, odbijanie się od imprezy do imprezy, no w sumie byłem trochę zaskoczony. Ale takie sytuacje coraz bardziej uzmysławiają mi, że jestem wybrańcem pustki.

Wiecie możecie pisać mi, że mam zawierzyć życie Bogu i wtedy moje życie się ułoży, ale ja w to nie wierzę. A to z prostego powodu. Obserwuję ludzi i widzę, że nawet Ci co regularnie na mszach czytają, modlą się na różnych grupkach są samotni. Gdzież zatem jest Bóg, skoro tak traktuje swoich wyznawców? Ktoś się odezwie pewnie, że Bóg nie spełnia życzeń, no to w takim razie czym są nasze prośby, intencje, skoro przeznaczenia nie idzie oszukać. Najgorzej jest właśnie odkryć to przeznaczenie. Może to sprawia szatan, może nie. A może właśnie tak miało być, to kolejny element przeznaczenia, jego odkrycie. A każda sekunda z mojego losu jest już dawno wyryta tam na górze. Hmm...
"Szczęśliwe rodziny ryją mi łeb, patrzę głodny na malowany chleb" - Quebo

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22636
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4217 times

Re: Samotność to największe przekleństwo

Post autor: Andej » 2020-10-15, 23:47

Lepsza samotność, niż uzależnienie od imprezowania.

Niestety, ludzie, którzy nie potrafią lub nie chcą wyjść do innych, zostają sami. Ale i w tym można znaleźć dobro. Czegoć życzę.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

ktokolwiek
Bywalec
Bywalec
Posty: 97
Rejestracja: 7 lip 2019
Lokalizacja: Mazury
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 137 times
Been thanked: 67 times

Re: Samotność to największe przekleństwo

Post autor: ktokolwiek » 2020-10-17, 14:12

Chyba najgorsze jest w tym porównywanie się i zazdrość. O ile wiem, zazdrość jest grzechem. Może trzeba zacząć od dobrej spowiedzi i odnalezienia relacji z Bogiem.
Ty opierasz się na tym, co u innych widzisz. Nie widzisz jednak ich dusz, serc, nie wiesz, co naprawdę czują i dlaczego zachowują się tak a nie inaczej. Taka powierzchowna ocena nie jest dobra.
I ten determinizm. Co ma być, i tak się stanie. Sam dla siebie jesteś bogiem, kreujesz swoją rzeczywistość i masz ją taką, jak sobie wymyśliłeś. Skąd wiesz, że ta pustka jest od boga? Bo jeśli jest rzeczywiście od Niego, może cię zaprowadzić na wyżyny. Święci przechodzą przez pustynię wiary, by tam kształtować swoją wierność i zaufanie Bogu, zawierzenie Mu.
Można też przejść przez nią, Boga przeklinając, odrzucając Go.
To jest nasz wybór.
A modlitwy? Bóg wysłuchuje ich i daje nam to, co potrzebne nam do zbawienia i jeszcze daje to we właściwym czasie. Nie zawsze wtedy, kiedy nam się wydaje, że on jest właściwy. Znowu więc potrzeba zaufania, ćwiczenia cnoty cierpliwości.
Z każdej sytuacji na zewnątrz pozornie identycznej są różne wyjścia. Dużo zależy od nas. Módl się do Ducha Świętego, On może ci powiedzieć, o co chodzi. Tylko Mu nie podpowiadaj rozwiązań, ale Go wysłuchaj i posłuchaj, nawet, jeśli wyda ci się to dziwne i nie po twojemu.
Co do przeprowadzek, zmiany pracy, sama tego trochę przeżyłam. To może być jakaś szansa, a nie tragedia. Śmierć bliskiej osoby nie musi być tragedią, jeśli dla tej osoby będzie to droga do Boga i Jego królestwa. Warto patrzeć na wiele spraw z punktu widzenia osób, które to dotyczy, ale zawsze trzeba wiedzieć, że nie znamy wszystkich okoliczności.
Lubię Psalm 37, bo on właśnie mówi o pozornym dobru i ,żeby nie patrzeć na innych, tylko robić swoje. A to znaczy ni mniej ni więcej, jak kochać i rozdawać miłość. i w tym szukać radości.
Tak w ogóle może zacznij metodą na Poliannę, czyli w każdym wydarzeniu zobaczyć coś dobrego. Uśmiechaj się do siebie, a życie zacznie uśmiechać się do ciebie. Czego ci z całego serca życzę. I nie ulegaj złym pokusom, bo nie do tego jesteś przeznaczony, żeby złemu służyć.

Adam
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 231
Rejestracja: 13 paź 2019
Has thanked: 21 times
Been thanked: 20 times

Re: Samotność to największe przekleństwo

Post autor: Adam » 2020-10-18, 15:50

Thx, rozumiem waszą postawę w stylu ufaj, zawierz życie Bogu, ale tak jak już wspominałem, możesz nawet nie wierzyć, a i tak nie być samotnym, a możesz błagać Boga i być na samotność skazany. Tak to już niestety jest.
Mnie życie minęło. Tam gdzie było najwięcej szans, najwięcej okazji żeby tchnąć w to życie trochę miłości i przyjaźni mnie tam nie było. Nie mogło mnie tam być. Lata minęły bezpowrotnie. Teraz mogę tylko patrzeć na złote obrączki na palcach i odbijać się pomiędzy pracą, a pustym domem. Takie jest moje powołanie. Najpierw dostałem powołanie do najciężej pracy fizycznej i olbrzymiego wysiłku, teraz dostałem powołanie do tułaczki. Alleluja!
Wiem, że jestem trochę niereformowalnym przypadkiem, ale to już koniec. Wiem, że nic dobrego się nie zdarzy, ponieważ z roku na rok przychodzi tylko jeszcze większa samotność, nic pozytywnego, co dałoby mi szanse na jakąś przyszłość.
"Szczęśliwe rodziny ryją mi łeb, patrzę głodny na malowany chleb" - Quebo

ktokolwiek
Bywalec
Bywalec
Posty: 97
Rejestracja: 7 lip 2019
Lokalizacja: Mazury
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 137 times
Been thanked: 67 times

Re: Samotność to największe przekleństwo

Post autor: ktokolwiek » 2020-10-18, 17:42

Zaufanie jest decyzją. Masz wolną wolę i aby przejść od teorii do praktyki, trzeba do tego twojego wysiłku. Stojąc w miejscu nigdzie nie dojdziesz.
Mam wrażenie, że usilnie chcesz wmówić sobie i nam, że cię wszystko ominęło, że czytałeś dużo i wszystko wiesz, o czym ci mówimy, ale nic z tego nie wynika.
Może cię nic nie ominęło, tylko to nie było dla ciebie dobre i oszczędzono ci tego. A może ty się nie ruszyłeś. Nie wiem. Jedno jest pewne: kto stoi w miejscu ten się cofa. I wygląda, z tego co piszesz, że stoisz/siedzisz i czekasz aż życie podsunie ci właściwe okazje. Życie tak nie działa, ono wymaga twojego wysiłku, najpierw do pokonania swoich słabości i niemożności.

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22636
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4217 times

Re: Samotność to największe przekleństwo

Post autor: Andej » 2020-10-18, 18:48

To smutne, bo rzeczywiście, musisz mieć już 70 lat a może więcej, skoro tak napisałeś. Z wiekiem coraz trudniej znaleźć. A ja znajduję. Znajduję w dobrym słowie obcych ludzi spotkanych na spacerze. W uśmiechu. Znajduję w kościele.
I na podstawie własnego życia stwierdzam, że to ja jestem autorem swoich porażek. I swoich młodzieńczych ambicji, marzeń. Potem podjąłem decyzję o odrzuceniu marzeń i pragmatycznej realizacji jednego z pragnień (pragnień, nie marzeń). I sięgnąłem. Niestety, nie zawsze per fas. Ale konsekwentnie ponoszę wszelkie skutki. Z pokorą i przekonaniem, że tak należy.
Zauważyłem też, że znacznie lepiej się żyje, gdy żyje się dla kogoś, a nie dla siebie. Więcej satysfakcji daje sprawienie komuś przyjemności, niż sobie. Każde uczynione dobro wraca pozytywnym echem. Ale głównie wtedy, gdy się na nie nie czeka. Staje się miłą niespodzianką.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

ktokolwiek
Bywalec
Bywalec
Posty: 97
Rejestracja: 7 lip 2019
Lokalizacja: Mazury
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 137 times
Been thanked: 67 times

Re: Samotność to największe przekleństwo

Post autor: ktokolwiek » 2020-10-18, 19:10

On ma 30 lat. Jest na początku życia.
@Andej , przypomniałeś mi, że najlepsze zaczęło się dziać, gdy odpuszczałam i po prostu robiłam swoje.
Święta Faustyna, gdy przeżywała trudności powierzała je do rozwiązania Panu Jezusowi mówiąc, że ona w tym czasie zajmie się Jego kochaniem. Polecam lekturę jej Dzienniczka.

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22636
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4217 times

Re: Samotność to największe przekleństwo

Post autor: Andej » 2020-10-18, 19:14

Dzięki za wyjaśnienie. W takim wieku już pozbyłem się marzeń. Z całej ich góry wybrałem to, co możliwe do zrealizowania. Tylko jedno. Najważniejsze. Ale teraz chyba przesuwa się wiek dorosłości. Choć prawdę mówiąc, każdy mężczyzna pozostaje chłopcem.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

Adam
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 231
Rejestracja: 13 paź 2019
Has thanked: 21 times
Been thanked: 20 times

Re: Samotność to największe przekleństwo

Post autor: Adam » 2020-10-18, 20:04

Właśnie to jest to. To jest trudny wybór żyć dalej złudzeniami odbijając się od pracy do domu, czy też nie żyć wcale i mieć, że tak powiem święty spokój.

Mi też znacznie lepiej by się żyło gdybym żył dla kogoś, bo najwięcej szczęścia czuję kiedy mogę wywołać uśmiech na czyjejś twarzy i moim absolutnym marzeniem jest wywoływać uśmiech na twarzy kogoś takiego jak żona, dzieci. Sprawiać im radość, nie sobie. To jest moje katharsis, azyl, ukojenie, raj... Ale zbyt długo żyłem sam, zbyt długo ta walka o lepsze jutro trwała i w sumie dalej trwa, tylko fundamenty są trochę bardziej stabilne.

Gdyby chociaż Bóg mi powiedział: "Adamie nie będziesz sam, wytrzymaj jeszcze troszeczkę i już nie strzęp tutaj jęzora", to poczułbym się jakby mi wyrosły skrzydła, mimo, że nie piję red bulla. A tak, skąd brać chęci do dalszej tułaczki, skoro absolutnie nic nie wskazuje na jakiekolwiek szanse na normalne rodzinne życie, a wszystkie znaki na niebie i ziemi pokazują mi tylko pustkę, niezależnie co bym robił, gdzie bym poszedł, zawsze jestem sam.
"Szczęśliwe rodziny ryją mi łeb, patrzę głodny na malowany chleb" - Quebo

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22636
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4217 times

Re: Samotność to największe przekleństwo

Post autor: Andej » 2020-10-18, 21:35

Co chcesz przeczytać? Każdą radę odrzucisz. Bo w każdym kierunku widzisz betonową ścianę. Doskonale rozumiem. Pewnego razu się rozpędziłem. Walnąłem z całej siły. I przeleciałem na drugą stronę. Z wątpliwościami (ale te mam zawsze), zrezygnowany (bo nie to, co sobie wyobrażałem), szczęśliwy, że przebrnąłem i mogę budować.
Co robisz, aby wyjść z impasu? Jesteś w jakiejś wspólnocie? Pracujesz społecznie? Bierzesz udział w wolontariacie? Co robisz dla ludzi? Co robisz, aby komuś coś dać, bez oczekiwania na rewanż?
Zastanów się. Odpowiedz samemu sobie.
Czekasz na cud. W pracy klapki na oczach, bo jest robota. Potem szybko do domu, bo nie chcesz odstawać w towarzystwie (dlatego odstajesz od towarzystwa). Potem zamykasz się w 4 ścianach o bolejesz nad tym, że jesteś zamknięty. Potem kiepski sen i od rana ten sam kierat. To samo zaklęte koło.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

Szukajacy

Re: Samotność to największe przekleństwo

Post autor: Szukajacy » 2020-10-19, 21:10

Jak tak sobie czytam ten temat to tak sobie myślę że za dużo kombinujecie. Ktoś ludziom włożył do głowy jakieś dziwne pojęcia powymyślane przez nie wiadomo kogo "innowertyk" czy jakoś tak itp. A z takiego kombinowania nic dobrego nie przychodzi i wiem to na swoim przykładzie. Też kiedyś pisałem na forach że nie jestem samotny itp aż w końcu zalogowałem się na portal dla katolików szukających swojej połowy i udało mi się żonę poznać ;) .Życie mi to chyba uratowało bo naprawdę z zakompleksionego chłopaka który wszystkiego się wstydził zrobiłem się bardziej śmiały i nauczyłem się olewać niektóre rzeczy które należy olewać np swoje głupie lęki itp. I to nie jest tak że komuś jest przypisana samotność bo przecież w piśmie jest żeby się żenić itp,swoimi słowami piszę ale taki jest mniej więcej tego sens. Bo to mało jest samotnych porządnych dziewczyn tylko trzeba je wyłowić. ;]

Awatar użytkownika
abigail
Gaduła
Gaduła
Posty: 876
Rejestracja: 18 lip 2020
Has thanked: 201 times
Been thanked: 221 times

Re: Samotność to największe przekleństwo

Post autor: abigail » 2020-10-19, 21:19

introwertyk. i to nie jest jedynie nazwa
nie spodziewajcie sie po mnie ani wiedzy, ani mądrości

ToTylkoJa
Zasłużony komentator
Zasłużony komentator
Posty: 2207
Rejestracja: 2 sty 2019
Has thanked: 22 times
Been thanked: 367 times

Re: Samotność to największe przekleństwo

Post autor: ToTylkoJa » 2020-10-19, 21:24

Introwertyków jest skrajnie mało, fakt. Ale dużo jest ambiwertyków i każdy z nich ma swój własny próg tolerancji ludzi.
Ja np. nie mam problemu, żeby codziennie wyjść i rozmawiać z ludźmi te standardowe 8h w szkole/pracy.
Ale już jak miałam zdalne to miesiąc bez wychodzenia też mi nie przeszkadzał. Po prostu każdy ma inne potrzeby w tym temacie i trzeba to zaakceptować.

ODPOWIEDZ