mamamondfa pisze: ↑2018-05-25, 13:04 ... Zasadą życia duchowego, życia wewnętrznego jest to, że Pan Bóg i jego jakość daleko przewyższają możliwości percepcji naszych pięciu zmysłów. Bóg jest duchem i zmysły nie mogą sięgnąć realności ducha. Dlatego zmysły nie są instrumentami przystosowanymi, zdolnymi do poznania rzeczywistości niebiańskiej. Bóg jest tak wielki, że zmysły pewno nie mogą doświadczyć czegoś od Niego. ...
Jeśli odrzucę zmysły, to tym samym odrzucam wszelkie wartości poznawcze. Nie korzystając ze zmysłu wzroku, nie przeczytam Pisma. Nie zobaczę tego, co Bóg stworzył. Nie korzystając ze zmysłu słuchu, nie usłyszę słowa.
Wszystko co Bóg stworzył poznaję wyłącznie za pomocą zmysłów. Chyba, że Bóg objawił mi to w jakiś inny, pozazmysłowy sposób.
Nie mając żadnej możliwości Boga nie mam pomysłu w jaki sposób mogę rozwiną życie duchowe. Konieczna byłaby bezpośrednia interwencja boża. Bóg musiałby załadować do mojej jaźni całość. Obraz całej rzeczywistości. Materialnej i duchowej. Bez udziału człowieka, albowiem ten, pozbawiony zmysłów, nie jest w stanie odebrać, ani przyswoić sobie żadnej informacji.
Wykręcaniem kota ogonem jest twierdzenie, skądinąd oczywiste, że możliwości naszych pięciu zmysłów to za mało. Toż to trywialna prawda. Gdyby było to możliwe, to bylibyśmy równi Bogu.
Mt 11.27 Wszystko przekazał Mi Ojciec mój. Nikt też nie zna Syna, tylko Ojciec, ani Ojca nikt nie zna, tylko Syn, i ten, komu Syn zechce objawić. To jest nieprzekraczalna granica. Przynajmniej za życia na ziemi.
Napisałaś: "Bóg jest tak wielki, że zmysły pewno nie mogą doświadczyć czegoś od Niego." Owszem, jest tak wielki, że dał nam zmysły, abyśmy mogli Go poznawać. Aby docierało do nas Jego objawienie. Dając nam zmysły, dał na szansę na poznawanie Go.
Uwaga: na POZNAWANIE, a nie na POZNANIE. Do końca życia, będziemy Go poznawać. Coraz lepiej. Ale nigdy do końca. Nigdy nie staniemy się Mu równi. A to jest warunkiem sine que non, abyśmy Go poznali.
Napisałaś: "Bóg jest tak wielki, że zmysły pewno nie mogą doświadczyć czegoś od Niego." A ja podaję kontrprzykład (a wiadomo, że kontrprzykład obala teorię). Oczyma poznaję stworzenie Boga. Doświadczam piękna i sensu Jego dzieła. Oczyma czyta Biblię i w ten sposób doświadczam tego, co mi przekazał przez natchnionych pisarzy. Uszami słucham słowa bożego i w ten sposób doświadczam Jego miłości i uświadamiam sobie wszystkie dary otrzymane od Niego. I przez Niego. Gdy Jezus przychodzi do mnie w postaci fizycznej, czuję Jego obecność na języku. Obecność która przenika do każdej komórki mojego ciała. Także zmysł węchu pozwala mi doświadczać bogactwa Jego dzieł. Wywołuje zachwyt nad doskonałością całego stworzenia.
Napisałaś: "zmysły nie są instrumentami przystosowanymi, zdolnymi do poznania rzeczywistości niebiańskiej'. Tak. Ale bez nich, nie poznalibyśmy niczego. Żadnego dzieła boskiego. Zmysły, rozum i kreatywność pozwalają nam, lepiej lub gorzej, zrozumieć objawienia boże. Dzięki zmysłom możemy cokolwiek wnioskować. Dzięki zmysłom możemy poznać życie Jezusa i Jego słowa. To zmysły dają nam szansę na poznanie. Tego co realne. I na poznawanie tego, co duchowe.
Bez korzystania ze zmysłów, takie jak kamień przydrożny, mielibyśmy pojęcie o niebie. Zmysły sa kluczem poznanie. Świata, Bożego dzieła. Są furtką pozwalającą na poznawanie Boga.
Każdy akapit tekstu, który przytoczyłaś wzbudza podobne wątpliwości. Trudno. Zbyt dużo, abym odniósł się do każdej z przedstawionych tez. Zakończyłem na pierwszej. I na koniec ostatni dowód. Niniejsze forum. Czy pomaga poznać Boga? Jeśli tak, to wyłącznie za sprawą zmysłów. A jeśli nie? To nie warto cokolwiek na nim robić.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.