Jak wielbisz tak żyjesz...

Piszemy tutaj wszystkie rozterki w naszym życiu duchowym. Rady na temat naszego życia w Kościele katolickim, pouczenie, itp.
Magnolia

Re: Jak wielbisz tak żyjesz...

Post autor: Magnolia » 2018-05-26, 08:51

Wnioskuję, że martwicie się o mnie. A gdzie ja napisałam że mam objawienia, albo że ich pragnę?

Awatar użytkownika
Marek_Piotrowski
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 18650
Rejestracja: 1 cze 2016
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 2560 times
Been thanked: 4565 times
Kontakt:

Re: Jak wielbisz tak żyjesz...

Post autor: Marek_Piotrowski » 2018-05-26, 09:22

Magnolia pisze: 2018-05-26, 08:51 Wnioskuję, że martwicie się o mnie. A gdzie ja napisałam że mam objawienia, albo że ich pragnę?
Magnolio, dyskutujemy na temat pewnej kwestii, w której wyraziłaś pewną opinię.
Odnosimy się (mam nadzieję, że mamamondfa potwierdzi) do tego co napisałaś, a nie do Ciebie jako takiej.
Czemu przenosisz to na poziom personalny?

Magnolia

Re: Jak wielbisz tak żyjesz...

Post autor: Magnolia » 2018-05-26, 09:38

Czytam to co cytujecie i skoro nie dostrzegam jak to się ma do uwielbienia Boga, a taki mamy temat wątku, to wnioskuję że piszecie do mnie.

Awatar użytkownika
Marek_Piotrowski
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 18650
Rejestracja: 1 cze 2016
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 2560 times
Been thanked: 4565 times
Kontakt:

Re: Jak wielbisz tak żyjesz...

Post autor: Marek_Piotrowski » 2018-05-26, 11:32

Magnolia pisze: 2018-05-26, 09:38 Czytam to co cytujecie i skoro nie dostrzegam jak to się ma do uwielbienia Boga, a taki mamy temat wątku, to wnioskuję że piszecie do mnie.
Piszemy do Ciebie. A konkretnie odpowiadamy na to, co napisałaś.
Czy o Tobie, tego nie wiemy, ale nikt podobnej sugestii nie czynił
W czym tkwi problem?
Ostatnio zmieniony 2018-05-26, 11:33 przez Marek_Piotrowski, łącznie zmieniany 1 raz.

Magnolia

Re: Jak wielbisz tak żyjesz...

Post autor: Magnolia » 2018-05-26, 12:40

Może że to nie jest w temacie uwielbienia?

Magnolia

Re: Jak wielbisz tak żyjesz...

Post autor: Magnolia » 2018-05-29, 14:27

Marek_Piotrowski pisze: 2018-05-26, 00:04
"Dusza zadowolona z siebie, że jest już bliska Bogu, może nawet święta" - naprawdę co jest złego w tym, że dusza/człowiek obserwuje swój postęp duchowy i widzi, że wzrasta?
Pytasz poważnie czy samozadowolenie tego typu jest złe?
Nawet jeśli przez chwilę pojawi się myśl tego typu myśl, to następne poruszenie Ducha św duszy przypomina, że wciąż jest słaba i grzeszna, przypomina o pokorze, przypomina o codziennym nawracaniu.
Pojawi się z dużo większą trudnością. Nadto, przez to że nastąpi jakieś opamiętanie nie oznacza że to, z czego się opamiętujemy (przekonanie o wyższym uduchowieniu) było dobre.

Zebrałam się dziś by skosić trawę na działce i takie miałam myśli patrząc na stan mojego ogrodu.
Skojarzył mi się mój ogród z moją duszą.
Bo i duszę i ogród muszę/chcę doglądać, czuję się za nie odpowiedzialna.
Czasem wystarczy regularne doglądanie i małe prace porządkowe (jak przy codziennym rachunku sumienia)
Czasem potrzebne poważne odchwaszczanie, raz - dwa razy do roku (rekolekcje)
Często trzeba podlewać i nawozić (czytanie pisma św i modlitwa, sakramenty św)
Czasem podlewam duszę własnymi łzami, jak ogród Bóg podlewa małym deszczem.
A czasem trzeba mi szlochu, czyli jakiegoś większego deszczu, który podleje/obmyje co nieświęte.
Czasem trzeba zakasać rękawy i na kolanach plewić chwasty (modlitwa)
Czasem potrzebne są porządne nożyce i przycinanie to, co się rozrosło za bardzo (np wady).
Czasem regularnie trzeba kosić i przyglądać się jak praca przynosi efekty (np regularna spowiedź)
Mam też kilka krzaczków owocowych, które przynoszą dobre owoce (analogia jest prosta)
Posadziłam też kilka nowych krzaków i drzewek owocowych, ale niektóre się przyjęły, a niektóre uschły. (nie wszystko nam w pracy nad sobą od razu wychodzi i przynosi dobre efekty)
Z daleka już widać, że jest to ogród zadbany, z bliska wyłażą chwasty. (Ktoś powie, zostaw, nie będzie nigdy idealnie. Ja mówię nie mogę się poddać, muszę doglądać)
Czasem mam tak mało czasu na ogród, że muszę pogodzić się że gdzieś chwasty rosną. Ale ciągle mam je w pamięci, żeby się i tym zająć - po prostu w tej chwili coś innego jest ważniejszego.
Popatrzyłam na działkę z tyłu, 1/3 powierzchni leży odłogiem, wstyd mi, że tak to wygląda... ale gdzieś w wyobraźni widzę jak kiedyś w tym miejscu będzie ogród japoński z tym co najbardziej mi się podoba w tych ogrodach: harmonią cieszącą oko.
I po co to robię?! By zrobić wrażenie na ludziach? nie, choć widzę że podziwiają. Celem jest (podobnie jak praca duchowa) by mój ogród podobał się Bogu, bo to On najczęściej Mu się przygląda.
A jeśli czasem usiądę na fotelu by się trochę spokojnie rozejrzeć, zauważyć jak dużo zrobiłam i ile jeszcze planuję, nacieszyć oko i poczuć dumę z efektu... to mimo wszystko nie boję się pychy, bo pokornie przyjdę po kolejnej ulewie, wichurze, dwóch tygodniach by skosić trawę, przycinać i pielęgnować.
Ta praca się nie kończy, z tego trzeba zdawać sobie sprawę. Ale trzeba też wiedzieć po co to robimy i dla kogo, do Kogo idziemy w swojej pracy nad sobą.
Daleko mi do poziomów św Jana od Krzyża, nie aspiruję by wiedzieć o czym On mówi ;) Patrzę na św Faustynę. Cel osiągnęli oboje, liczę że i ja nie zbłądzę.

W każdym razie patrząc na mój ogród/duszę w sercu mam uczucie wdzięczności za czas dany mi tu na ziemi, za dar życia, za to wszystko piękne co mnie otacza, za małżeństwo, za dobrych ludzi, za przyjaciół i za rodzinę. To jest coś takiego, ta wdzięczność, że nie gubię jej już nawet w trudnych chwilach. Nauczyłam się doceniać to co się udaje, nauczyłam się szukać rozwiązań/osób, które mi pomagają.

Dlatego codziennie wielbię Boga. Bo mam przede wszystkim świadomość, że to wszystko dzięki łasce od Boga. Do wszystkiego łaska mnie uzdalnia, nic/niewiele pochodzi ode mnie.

Nie jest to związane z poszukiwaniem radości i zadowolenia z "fajnego" nabożeństwa. Najpierw jest potrzeba uwielbienia, oddania Bogu chwały - nieważne czy to będzie godzinne radosne uwielbienie, czy ciche westchnienie, dziękuję, gdy właśnie coś niemożliwego stanie się możliwym, albo coś trudnego prostym.
Ten filar, który jak najbardziej wynika przede wszystkim z decyzji woli, że tak chcę wierzyć, tak chcę żyć dla Boga, pomaga nie tracić zaufania do Boga, gdy chłosta (trudności życiowe) dopadają jedna po drugiej na moje plecy. A i zapowiedź męki nie przeraża bo przecież później będzie zmartwychwstanie.
Umrzeć ma tylko mój egoizm, by pozostała tylko miłość do Boga i ludzi.

Na ten moment mam takie wnioski.
Ostatnio zmieniony 2018-05-29, 15:19 przez Magnolia, łącznie zmieniany 2 razy.

Magnolia

Re: Jak wielbisz tak żyjesz...

Post autor: Magnolia » 2018-06-22, 15:39

Kochamy Boga naprawdę wtedy, kiedy staramy się Mu podobać we wszystkim, co robimy.

"Dwóch pustelników przez dłuższy czas prosiło kiedyś Boga o łaskę wiernego służenia Mu i kochania Go – przecież dla tego celu porzucili świat. W czasie modlitwy usłyszeli głos, który wezwał ich, by poszli do Aleksandrii, gdzie znajdą człowieka imieniem Eucharystes i jego żonę Marię, którzy służą wiernie Bogu; od nich mieli się nauczyć, jak doskonale miłować. Uszczęśliwieni tym natchnieniem, wybierają się więc do Aleksandrii.

Po przybyciu na miejsce, przez kilka dni rozpytują się o te święte osoby, ale nie mogą ich znaleźć. Już mieli wracać na pustynię, sądząc, że głos, który słyszeli, był zwodniczy. Nagle w progu mieszkania spostrzegli jakąś niewiastę, spytali ją więc, czy nie zna przypadkiem człowieka imieniem Eucharystes.

– To mój mąż – odpowiedziała niewiasta.
– A ty się nazywasz Maria? – dopytywali się pustelnicy.
– Kto wam powiedział, jak mam na imię?
– Głos nadprzyrodzony. Przybyliśmy tu, żeby odbyć z wami rozmowę.

Wieczorem powrócił do domu mąż tej niewiasty, prowadząc maleńką trzodę baranów. Pustelnicy powitali go i poprosili, żeby im opowiedział o swoim sposobie życia.

– Ach, ojcowie, przecież ja jestem biedny pasterz!
– Nie o to pytamy; powiedz, w jaki sposób żyjecie i jak służycie dobremu Bogu?
– Ojcowie, to raczej wy mnie pouczcie, jak trzeba służyć Bogu, bom ja ubogi i nieoświecony prostak.
– Mniejsza o to! – oni na to. – Z polecenia Bożego przyszliśmy cię zapytać, jak oboje z żoną służycie Bogu.
– Więc dobrze, opowiem wam. Miałem bogobojną matkę, która od młodości zachęcała mnie, żebym wszystko robił i wszystko znosił z miłości do Boga. Przyjmuję też chętnie uwagi, jakie mi ludzie robią; wszystko odnoszę do Boga. Wstaję rano, odmawiam modlitwy i pracuję z miłości ku Bogu. Na spoczynek udaję się również z miłości ku Niemu. Z tych samych pobudek cierpię głód, pragnienie, zimno i gorąco, znoszę choroby i wszelkie dolegliwości. Dzieci nie mam; z żoną żyję zawsze w wielkiej zgodzie jak z siostrą. Oto sposób postępowania mój i mojej żony.

Pustelnicy z podziwem popatrzyli na te miłe Bogu dusze i spytali jeszcze, czy mają oni jakiś majątek.

– Mało posiadam; ta trzódka, którą odziedziczyłem po ojcu, zupełnie mi wystarcza. Moje skromne dochody dzielę na trzy części: jedną daję kościołowi, drugą ubogim, a reszta służy na utrzymanie moje i mojej żony. Odżywiam się skromnie; nigdy się jednak nie żalę, wszystko znoszę z miłości ku Bogu.

– Czy masz jakichś nieprzyjaciół? – pytali jeszcze pustelnicy.
– Ach, ojcowie, kto by ich nie miał! Chociaż ich mam, to jednak staram się im przy każdej sposobności wyświadczać jakieś przysługi, a sam nikomu nie wyrządzam krzywdy.

Wysłuchawszy tego wszystkiego pustelnicy wrócili do domu, bardzo zadowoleni, że pokazano im tak łatwy sposób podobania się Bogu i uświęcenia się.

Widzicie stąd, bracia, że jeśli chce się kochać Boga i bliźniego, nie trzeba wcale być ani uczonym, ani mądrym – we wszystkich uczynkach trzeba tylko szukać chwały Bożej i wszystkim świadczyć dobro – tak samo złym, jak i dobrym.

Niech naszym wzorem będzie Jezus Chrystus, który umiłował wszystkich ludzi, nie wyłączając Swoich katów. Patrzcie, jak prosi dla nich o przebaczenie i miłosierdzie! Także i za nich ofiaruje Swoją mękę i śmierć. Jeżeli nie mamy cnoty miłości, to nie mamy niczego – jesteśmy chrześcijanami tylko z pozoru. Jeżeli nie będziemy kochali wszystkich ludzi – nawet największych nieprzyjaciół – to pójdziemy na potępienie. A ponieważ, bracia moi, ta piękna cnota jest darem niebios, módlmy się o nią gorąco, a wtedy na pewno ją otrzymamy. A kiedy posiądziemy cnotę miłości, będziemy podobać się Bogu i zapewnimy sobie niebo."

Św. Jan Maria Vianney, Kazania proboszcza z Ars, VIATOR, Warszawa 1999, s. 299-301

Awatar użytkownika
Dezerter
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 14818
Rejestracja: 24 sie 2015
Lokalizacja: Inowrocław
Has thanked: 4121 times
Been thanked: 2907 times
Kontakt:

Re: Jak wielbisz tak żyjesz...

Post autor: Dezerter » 2018-06-23, 18:19

Dzięki za te potrzebne słowa:
"Niech naszym wzorem będzie Jezus Chrystus, który umiłował wszystkich ludzi, nie wyłączając Swoich katów. Patrzcie, jak prosi dla nich o przebaczenie i miłosierdzie! Także i za nich ofiaruje Swoją mękę i śmierć. Jeżeli nie mamy cnoty miłości, to nie mamy niczego – jesteśmy chrześcijanami tylko z pozoru. Jeżeli nie będziemy kochali wszystkich ludzi – nawet największych nieprzyjaciół – to pójdziemy na potępienie. A ponieważ, bracia moi, ta piękna cnota jest darem niebios, módlmy się o nią gorąco, a wtedy na pewno ją otrzymamy. A kiedy posiądziemy cnotę miłości, będziemy podobać się Bogu i zapewnimy sobie niebo."
Nie czyńcie tak jak ci przeciw którym występujecie.

Magnolia

Re: Jak wielbisz tak żyjesz...

Post autor: Magnolia » 2019-07-05, 11:09

Bóg jest Bogiem. Bóg jest Nieskończony. Bóg jest Doskonały. Jego chwale i Jego szczęściu niczego nie brakuje. Bóg jest Pełnią. W rzeczywistości nie potrzebuje naszego uwielbienia, nic nie możemy dodać do tego, co jest doskonałe.
Jesli Bóg domaga sie byśmy Go wielbili, to dlatego że to jest dobre dla człowieka.
KKK zaczyna się od słów: "Bóg nieskończenie doskonały i szczęśliwy zamysłem czystej dobroci w sposób całkowicie wolny, stworzył człowieka, by uczynić go uczestnikiem swego szczęśliwego życia."
To co mówi nam Bóg, to czego od nas oczekuje, ma na celu nasze szczęście. To ciekawe, dlaczego tak trudno nam to zrozumieć, że Boże przykazania pokazują nam jak żyć w pełnej radości i szczęściu, pokazują drogę dobrą dla człowieka. Prośmy Pana, byśmy to zrozumieli i byśmy Mu bardziej ufali. Prośmy o łaskę życia według przykazań, aby poczuć szczęście i pełną radość zjednoczenia z Bogiem.

Uwielbienie jest sposobem, abyśmy się zbliżyli do Boga, ta bliskość jest/powinna być naszym upragnionym dobrem.
Żeby uwielbiać Pana trzeba odnaleźć w sobie zachwyt. Umiejętność zachwytu jest łaską, o którą powinniśmy prosić.
W psalmach znajdziemy wiele przykładów jak uwielbiać Pana:
Ps 92, 1-6
Dobrze jest dziękować Panu
i śpiewać imieniu Twemu, o Najwyższy:
głosić z rana Twoją łaskawość,
a wierność Twoją nocami,
Bo rozradowałeś mnie, Panie, Twoimi czynami,
cieszę się dziełami rąk Twoich.
Jakże wielkie są dzieła Twe, Panie,


Jesli dostrzegamy w naszym życiu to co pochodzi od Boga (świat stworzony, wielkie Jego dzieła, dobrych ludzi, dobre zdarzenia, doceniamy rodzinę, relacje itd) to w naszym sercu budzi się radość i pojawia się wdzięczność, a te prowadzą nas do uwielbienia.

Kto chce się nauczyć żyć w ciągłym uwielbieniu Boga?

Ja!!

Opowiem Wam mój jeden dzień z wakacji. Mieszkaliśmy w Bukowinie Tatrzańskiej, ale tego dnia pojechaliśmy do Zakopanego, bo mąż bardzo chciał wjechać na Kasprowy Wierch. Podjechaliśmy na jakiś całkiem pusty parking, gdzie zaoferowano nam dojazd busikiem do Kuźnicy. Ok, bierzemy. (Chwała Panu nie musimy iść dwa kilometry pod górę). Wysiadając spotykamy konika, który proponuje nam bilety na kolejkę za jedyne 500 zł. Nie mam gotówki, więc odpowiadam, że się zastanowię i poszukam bankomatu. Mąż z córką stanęli w kolejce do kas, wyglądało na 2h stania. Ja szukałam bankomatu, juz prawie wyciągam pieniądze, ale widzę pustą kasę, gdzie jest napisane, zakupy bezgotówkowe. Więc podchodzę i pytam o bilety, Pan odpowiada że za chwilę będą. Mogę poczekać, żeby kupić i zapłacić kartą. Wszystko wydaje mi się stosunkowo dziwne, ale jeszcze nie rozumiem. Po chwili słyszymy komunikat z głośników, że jest awaria prądu i trwa naprawa, za pół godziny kolejny komunikat. Myślę sobie: "grubo! A co gdybyśmy zdążyli kupić bilety u konika?! Albo stracilibyśmy kasę, albo właśnie wisiałabym w wagoniku na linie kolejki, która nie ma prądu, by mnie ściągnąć...a ja mam lęk wysokości!!" (Chwała Panu!! Dziękuję, że mnie ustrzegłeś od utraty pieniędzy, że mnie ustrzegłeś od wiszenia w wagoniku nad ziemią!) Wracam do męża i decydujemy się zrezygnować z czekania na naprawę. (Chwała Panu, ze nie straciliśmy zbyt wiele czasu na czekanie w kolejce, bo od razu wyszła awaria). Busikiem wróciliśmy na parking, spojrzeliśmy na Kasprowy Wierch otoczony ciemnoszarą chmurą. (Chwała Panu, że nie jesteśmy tam w tej chmurze na Wierchu)
Chcieliśmy zwiedzić w Zakopanem kilka rzeczy... ale szło nam nie najlepiej.. zamknięte, albo dawno minęliśmy, a nie chcieliśmy się wracać...humory nam się psuły i było nudno...
Co poprawia humor? Lody! (Chwała Panu za lody) Spacerując dalej po Krupówkach znalazłam bardzo dobre okulary przeciwsłoneczne, bo moje poprzednie znalazłam rano połamane w torebce. (Chwała Panu, że znalazłam dobre okulary) Jednak snucie się po Krupówkach nie było do końca fajne, więc pojawiła się propozycja obiadu w Bukowinie.(Chwała Panu, że chociaż w jednej rzeczy dziś jesteśmy zgodni) Wsiadamy w auto i jedziemy, córki narzekają że nic nam dziś nie wychodzi... Więc na głos powtarzam, za co można dziś, w tym nieudanym dniu, dziękować Bogu. Kolejne rzeczy dodaję spontanicznie: Dziękuję Bogu, że mamy sprawne auto i możemy podróżować. Dziękuję że mamy pieniądze na wakacje i obiad. Dziękuję, że wszyscy jesteśmy zdrowi. Dziękuję, że ustrzegłeś nas Boże od burzy w górach. Dziękuję za rodzinę i jej miłość. Dojechaliśmy do restauracji, ale okazało się po karcie dań, że nie pasuje nikomu z nas menu (dania były zbyt wyszukane). Wstaliśmy z decyzją że szukamy dalej, w Białce Tatrzańskiej znaleźliśmy fajną karczmę góralską, w której najedliśmy się do syta i humory w końcu na dobre nam się poprawiły (Chwała Panu za dobre jedzenie).
Potem drzemka w pokoju, gry planszowe, jakiś dobry film. (Chwała Panu za dobry wypoczynek na wakacjach i że nas strzeżesz i ochraniasz Panie. Bądź uwielbiony Panie. Dobranoc.)

Napiszcie za co dziś dziękujecie Bogu, za co chcecie Go dziś uwielbiać.

Magnolia

Re: Jak wielbisz tak żyjesz...

Post autor: Magnolia » 2019-07-07, 22:38

Obrazek

Magnolia

Re: Jak wielbisz tak żyjesz...

Post autor: Magnolia » 2019-11-29, 13:24

Tb 4, 19 W każdej chwili uwielbiaj Pana Boga i proś Go, aby drogi twoje były proste i aby doszły do skutku wszystkie twoje zamiary i pragnienia, ponieważ żaden naród nie posiada mądrości, lecz wszystko, co dobre, daje sam Pan i kogo Pan chce, tego upokarza, jak chce. A teraz, dziecko, pamiętaj na moje zalecenia i nie wymazuj ich z serca!

Tb 8, 5
Wstała i ona i zaczęli się modlić i błagać, aby dostąpić ocalenia. I zaczęli tak mówić:
«Bądź uwielbiony, Boże ojców naszych,
i niech będzie uwielbione imię Twoje
na wieki przez wszystkie pokolenia!
Niech Cię uwielbiają niebiosa
i wszystkie Twoje stworzenia

po wszystkie wieki.


Tb 12, 6
Wtedy [Rafał] poprosił ich obu na bok i rzekł do nich: «Uwielbiajcie Boga i wysławiajcie Go przed wszystkimi żyjącymi za dobrodziejstwa, jakie wyświadczył wam - w celu uwielbienia i wysławienia Jego imienia. Ogłaszajcie przed wszystkimi ludźmi dzieła Boże, jak są godne uwielbienia, i nie wahajcie się wyrażać Mu wdzięczności.

Magnolia

Re: Jak wielbisz tak żyjesz...

Post autor: Magnolia » 2019-12-29, 14:34

Obrazek

Magnolia

Re: Jak wielbisz tak żyjesz...

Post autor: Magnolia » 2020-07-21, 19:39

Fragmenty Katechizmu Kościoła Katolickiego, które bezpośrednio dotyczą modlitwy uwielbienia:

2639 Uwielbienie jest tą formą modlitwy, w której człowiek najbardziej bezpośrednio uznaje, iż Bóg jest Bogiem. Wysławia Go dla Niego samego, oddaje Mu chwałę nie ze względu na to, co On czyni, ale dlatego że ON JEST. Uczestniczy w szczęściu serc czystych, które kochają Go w wierze, zanim ujrzą Go w chwale. Przez nią Duch łączy się z naszym duchem, by świadczyć, że jesteśmy dziećmi Bożymi (Por. Rz 8, 16); daje świadectwo Jedynemu Synowi, w którym zostaliśmy przybrani za synów i przez którego uwielbiamy Ojca. Uwielbienie zespala inne formy modlitwy i zanosi je do Tego, który jest ich źródłem i celem: „Dla nas istnieje tylko jeden Bóg, Ojciec, od którego wszystko pochodzi i dla którego my istniejemy” (1 Kor 8, 6).

2640 Święty Łukasz często wspomina w swojej Ewangelii o zdumieniu i uwielbieniu wobec cudów Chrystusa; podkreśla to także, gdy mówi w Dziejach Apostolskich o dziełach Ducha Świętego, takich jak: wspólnota jerozolimska (Por. Dz 2, 47), uzdrowienie chromego przez Piotra i Jana (Por. Dz 3, 9), tłum, który uwielbia Boga za cud (Por. Dz 4, 21), poganie z Pizydii, którzy „radowali się i wielbili słowo Pańskie” (Dz 13, 48).

2641 „Przemawiajcie do siebie wzajemnie w psalmach i hymnach, i pieśniach pełnych ducha, śpiewając i wysławiając Pana w waszych sercach” (Ef 5, 19; Kol 3, 16). Podobnie jak natchnieni pisarze Nowego Testamentu, tak pierwsze wspólnoty chrześcijańskie odczytują na nowo Księgę Psalmów, wyśpiewując w nich misterium Chrystusa. Odnowione w Duchu, układają również hymny i pieśni opiewające niesłychane wydarzenie, jakie Bóg wypełnił w swoim Synu: Jego Wcielenie, Jego Śmierć zwyciężającą śmierć, Jego Zmartwychwstanie i Wniebowstąpienie na prawicę Ojca (Por. Flp 2, 6-11; Kol 1,15-20; Ef 5, 14; 1 Tm 3,16; 6,15-16; 2 Tm 2, 11-13). Właśnie z tego „cudu” całej ekonomii zbawienia wznosi się doksologia, uwielbienie Boga (Por. Rz 16, 25-27; Ef 1, 3-14; 3, 20-21; Jud 24-25).

2642 Apokalipsa – Objawienie „tego, co ma wkrótce nastąpić” – opiera się na pieśniach liturgii niebieskiej (Por. Ap 4, 8-11; 5, 9-14; 7,10-12), ale także na wstawiennictwie „świadków” (męczenników: Ap 6, 10). 1137 Prorocy i święci, wszyscy ci, którzy stracili życie na ziemi, świadcząc o Jezusie (Por. Ap 18, 24), niezliczony tłum tych, którzy po wielkim udręczeniu wyprzedzili nas w drodze do Królestwa, śpiewają pieśń chwały Temu, który zasiada na Tronie, oraz Barankowi (Por. Ap 19, 1-8). W jedności z nimi Kościół na ziemi wyśpiewuje również te pieśni w wierze i pośród doświadczeń. Wiara wyrażona w prośbie i we wstawiennictwie zachowuje nadzieję wbrew wszelkiej nadziei i wypowiada dziękczynienie za „wszelki dar doskonały zstępujący z góry, od Ojca świateł” (Jk 1, 17). Wiara jest w ten sposób czystym uwielbieniem.

2643 Eucharystia zawiera i wyraża wszystkie formy modlitwy; jest „czystą ofiarą” całego Ciała Chrystusa „na chwałę Jego imienia” (Por. Ml 1, 11) jest – zgodnie z tradycjami Wschodu i Zachodu – „świętą ofiarą uwielbienia”.

347 Stworzenie zostało powołane do istnienia ze względu na Szabat, a więc kult i adorację Boga. Kult jest wpisany w porządek stworzenia (Por. Rdz 1, 14) Operi Dei nihil praeponatur – „Nic nie może być stawiane ponad służbę Bożą” – mówi Reguła św. Benedykta, wskazując w ten sposób na poprawny porządek ludzkich zajęć.

448 Bardzo często w Ewangeliach ludzie zwracają się do Jezusa, nazywając Go „Panem”. Tytuł ten świadczy o szacunku i zaufaniu tych, którzy zbliżają się do Jezusa oraz oczekują od Niego pomocy i uzdrowienia (Por. Mt 8, 2; 14, 30; 15, 22 i in.). Wypowiadany za natchnieniem Ducha Świętego, ten tytuł wyraża uznanie Boskiego misterium Jezusa (Por. Łk 1, 43; 2, 11). W spotkaniu z Jezusem zmartwychwstałym staje się adoracją: „Pan mój i Bóg mój!” (J 20, 28). Przybiera wtedy znamię miłości i przywiązania, które pozostanie charakterystyczne dla tradycji chrześcijańskiej: „To jest Pan!” (J 21, 7).

Awatar użytkownika
Jozek
Złoty mówca
Złoty mówca
Posty: 7337
Rejestracja: 18 lut 2020
Has thanked: 1181 times
Been thanked: 708 times

Re: Jak wielbisz tak żyjesz...

Post autor: Jozek » 2020-07-21, 20:50

Magnolia, zaczytalem sie i nagle w trakcie skupienia w czytaniu cos mi mowi o rosole na gazowce.
Pomyslalem ze pewnie juz przypalilem rosol.
Biegne do kuchni obawiajac sie ze bedzie pelna dymu z kurczaka, a tymczasem rosol akurat sie ugotowal. ;)
Moje wypowiedzi sa nieautoryzowane przez Kosciol.

Magnolia

Re: Jak wielbisz tak żyjesz...

Post autor: Magnolia » 2020-07-21, 20:51

No to uwielbiaj Pana jedząc dobry rosół!

ODPOWIEDZ