Nieśmiałe powroty

Piszemy tutaj wszystkie rozterki w naszym życiu duchowym. Rady na temat naszego życia w Kościele katolickim, pouczenie, itp.
chastek

Nieśmiałe powroty

Post autor: chastek » 2018-06-26, 11:18

Radością moja ostatniego weekendu była spowiedź. Po blisko półtora roku, Bóg obdarzył mnie doświadczeniem, które nie pozostawilo mi wątpliwości, że już nie dam rady, że muszę odejść od czynow, które mnie niszczą. I tak, w piątek w dużym strachu, wstydzie przystąpiłam do spowiedzi. Odchodząc z konfesjonału czułam, że kamień spadł z serca. Niestety łaska trwała krótko bo już wieczorem upadłam, w sobotę postanowiłam, że nie zostawię tego i znów poszłam do spowiedzi.
Popełniłam błędy, grzechy, które teraz mają na mnie spory wpływ. Bóg odpuścił mi je ale skutki pozostają, pokusy się pojawiają, a ja jeszcze nie potrafię uwierzyć, przyjąć, żyć z tym, że jestem w łasce uświęcającej, że Bóg wybaczył mi, że mogę iść dalej, nowa, uratowana od tego. Chciałam wyjść z tych swoich upadków. Chciałam i chce choć są wątpliwości.
Tylko problem w tym też że automatycznie mam przed oczami schemat, jeśli chce wierzyć to muszę spełniać jakieś warunki. Kościół, msza, modlitwa, dobre uczynki. W przeciągu ostatniego roku mój styl życia na tyle się zmienił, że nie potrafię stać się teraz rozmodlona, pokorna, posłuszna i cicha. Nawet modlitwa za bardzo nie wychodzi i nie umiem posiwecic dużo czasu na to. Nie oświeciło mnie nagle... Ja chcę odejść od konkretnego grzechu. Wiem, że sama chce kontrolowac wszystko a nie jestem w stanie bo jestem prochem marnym... Nie umiem zreperować wizji wiary, tego podejścia strasznie technicznego, schematycznego. Bez chęci i prawdziwej wiary i zaufania. Nie chciałabym traktować tego jako możliwość uporania się z jedna sprawa... Chyba nie ma na to recepty tylko po prostu zaufanie Bogu czyli coś czego nie da się wyjaśnić. Taka droga nigdy nie będę umiała naprawdę zawierzyć, zaufać. I całe życie tak: powrót, chęć zmiany, nie wiem jak naprawdę całym sercem zawierzyć się Bogu i stwierdzam że to sztuczne.
A w zasadzie może prawdziwa jest wiara indywidualna, nie kościelna, moja. Wierzę w Boga, szukam ratunku w nim, modlitwa nie wychodzi ale to szczere.
Macie doświadczenia powrotu do wiary po dłuższym okresie? Czy łatwo Wam było powrócić do wszystkich praktyk i odruchów?

Wolfi

Re: Nieśmiałe powroty

Post autor: Wolfi » 2018-06-26, 12:27

chastek pisze: 2018-06-26, 11:18 Niestety łaska trwała krótko bo już wieczorem upadłam, w sobotę postanowiłam, że nie zostawię tego i znów poszłam do spowiedzi.
Nie jestem pewien, ale wydaje mi sie, ze to tak nie dziala, w sensie, ze jedna spowiedz i wszystko sie zmienia, bo tak nie jest. To ty chyba musisz sie pilnowac, to powiedzmy oczyszczenie nie bedzie cie chronic. A takie chodzenie co chwile do spowiedzi tez wydaje mi sie ze nie jest dobre. Zreszta jesli nie robisz tego szczerze to tez nic to ci nie da i lepiej dac sobie spokoj.
Jeszcze dodam, ze to ty sie nawracasz, a nie ktos Cb, to ty musisz chciec i sie starac, to samo sie nie stanie.
Tyle moge powiedziec, choc nie ja tu sie znam na sprawach wiary wiec wiecej nie pisze.
Ostatnio zmieniony 2018-06-26, 12:30 przez Wolfi, łącznie zmieniany 1 raz.

mondfa

Re: Nieśmiałe powroty

Post autor: mondfa » 2018-06-26, 12:29

Pokusy będą Cie dręczyć do końca życia. :) tak na pocieszenie. :D
Wiem z czym się zmagasz.
Lekarstwa nie przynoszę, bo sama szukam. Do modlitwy się przymuszam. Jakkolwiek strasznie to nie brzmi to tak właśnie jest. Ale jak już się zmuszę to widzę, że warto było! Napewno nie jest tak jak na początku drogi.
Mój ulubiony autor często wzdychał: o, ile bym dał, żebym był choć w połowie tak gorliwy, jak na początku mojego nawrócenia. :) nie jesteśmy same/sami z takimi problemami. :)
Nie jest łatwo nieść krzyż. Im dalej się idzie tym trudniej. Na tym to jednak polega. Ale przychodzą łaski. Niekiedy od razu. Niekiedy bardzo długo trzeba na nie czekać.
Ale trud musimy podejmować zawsze! Nie można dopuścić do tego, żeby dusza zaczęła z tym polemizować.
Czytam teraz Św. Teresę z Avila. I Tobie również szczerze polecam.
Modlitwa otwiera kolejne bramy, do kolejnych mieszkań w naszej duszy. Lepiej się poznajemy. Wiemy jakie są mocne a jakie słabe strony. Wiemy nad czym trzeba pracować. To poważny trud i wysiłek. Nie ma tak, że zawsze czujemy ukojenie, pokój w sercu i od razu stajemy się święci i dostajemy gwarancje, że nie upadniemy już nigdy więcej. Wręcz przeciwnie chyba. :)

Awatar użytkownika
Marek_Piotrowski
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 18877
Rejestracja: 1 cze 2016
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 2603 times
Been thanked: 4602 times
Kontakt:

Re: Nieśmiałe powroty

Post autor: Marek_Piotrowski » 2018-06-26, 12:52

wolfi pisze: 2018-06-26, 12:27 Nie jestem pewien, ale wydaje mi sie, ze to tak nie dziala, w sensie, ze jedna spowiedz i wszystko sie zmienia, bo tak nie jest.
Oczywiście że nie "wszystko".
To ty chyba musisz sie pilnowac, to powiedzmy oczyszczenie nie bedzie cie chronic.
Będzie - ale nie bezwzględnie. Własny wkład też jest potrzebny.
A takie chodzenie co chwile do spowiedzi tez wydaje mi sie ze nie jest dobre.
Niedobre jest pozostawanie w stanie grzechu. Niedobre jest też czeste grzeszenie. Ale chodzenie do Sakramentu Pokuty jest dobre.
Zreszta jesli nie robisz tego szczerze to tez nic to ci nie da i lepiej dac sobie spokoj.
A skąd mniemanie że Chwastek nie robi tego szczerze?
Jeszcze dodam, ze to ty sie nawracasz, a nie ktos Cb, to ty musisz chciec i sie starac, to samo sie nie stanie.
Oczywiście.

Wolfi

Re: Nieśmiałe powroty

Post autor: Wolfi » 2018-06-26, 14:15

Marek_Piotrowski pisze: 2018-06-26, 12:52 Niedobre jest pozostawanie w stanie grzechu. Niedobre jest też czeste grzeszenie. Ale chodzenie do Sakramentu Pokuty jest dobre.

A skąd mniemanie że Chwastek nie robi tego szczerze?
Ale czy chodzenie do spowiedzi co dzien od razu po zrobieniu czegos zlego jest dobre? Raczej chore.

O szczerosci tylko przypuszczam, z tego co przeczytalem to pisze, ze to nawrocenie jakosc nie daje satysfakcji. Zalezy jakie sa powody, wyrzuty sumienia, trudne chwile, no nie wiem itd.
Ale chodzilo mi o kwestie kosciola, zeby zmienic sie i stac sie powiedzmy ogolnikowo dobrym czlowiekiem, to droga przez kosciol jest jedna z wielu. Pracowac nad soba moze kazdy i od tego nalezy zaczac.
Jako katolik pewnie odpowiesz, ze nie, ale ja i tak sie z tym nie zgodze.
Ostatnio zmieniony 2018-06-26, 14:16 przez Wolfi, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
Marek_Piotrowski
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 18877
Rejestracja: 1 cze 2016
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 2603 times
Been thanked: 4602 times
Kontakt:

Re: Nieśmiałe powroty

Post autor: Marek_Piotrowski » 2018-06-26, 15:23

wolfi pisze: 2018-06-26, 14:15
Marek_Piotrowski pisze: 2018-06-26, 12:52 Niedobre jest pozostawanie w stanie grzechu. Niedobre jest też czeste grzeszenie. Ale chodzenie do Sakramentu Pokuty jest dobre.

A skąd mniemanie że Chwastek nie robi tego szczerze?
Ale czy chodzenie do spowiedzi co dzien od razu po zrobieniu czegos zlego jest dobre? Raczej chore.
...ponieważ?
O szczerosci tylko przypuszczam, z tego co przeczytalem to pisze, ze to nawrocenie jakosc nie daje satysfakcji. Zalezy jakie sa powody, wyrzuty sumienia, trudne chwile, no nie wiem itd.
Co ma szczerość do satysfakcji?
Ale chodzilo mi o kwestie kosciola, zeby zmienic sie i stac sie powiedzmy ogolnikowo dobrym czlowiekiem, to droga przez kosciol jest jedna z wielu. Pracowac nad soba moze kazdy i od tego nalezy zaczac.
Jako katolik pewnie odpowiesz, ze nie, ale ja i tak sie z tym nie zgodze.
Nie bardzo rozumiem co ma ta kwestia wspólnego z Twoją dezaprobatą w stosunku do chwastka.

agust
Gawędziarz
Gawędziarz
Posty: 425
Rejestracja: 3 cze 2018
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 56 times
Been thanked: 98 times

Re: Nieśmiałe powroty

Post autor: agust » 2018-06-26, 19:44

chastek pisze: 2018-06-26, 11:18 A w zasadzie może prawdziwa jest wiara indywidualna, nie kościelna, moja. Wierzę w Boga, szukam ratunku w nim, modlitwa nie wychodzi ale to szczere.
Chastku, a kto nie ma pokus, a kto nie grzeszy, a kto jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci kamień ? Wiesz co widzę dobrego u Ciebie? To, że o tym grzechu wiesz i to Cię dręczy. Jeżeli masz nałogi takie czy inne, staraj się o tym mówić. Oczywiście nie każdemu na ulicy, ale z takimi, co chcą z tego wyjść i mają jakieś doświadczenia. Tak działają np grupy Anonimowych Alkoholików. Młodzi uzależniają się od seksu, mastrubacji, a ksiądz Jan Kaczkowski mówił na swoich chłopaków z liceum "ogry", którym zalecał przynajmniej czasową wstrzemięźliwość, aż z tego wyjdą. Mastrubację niegdyś zalecano jako sposób na przedwczesny wytrysk, a Kościół mówi, że to grzech. Teraz mówię młodym, że seks przed ślubem, to zło, bo nie spotykacie się, by się poznawać tylko rozładować popęd. Myślisz, że ja wytrzymałem? Doszło do tego po kilku miesiącach chodzenia z sobą, ale gdy to się stało, to zaczęliśmy ustalać datę ślubu. Żałowaliśmy tego kroku, bo każde spóźnienie, każde niedomówienie, było zarzewiem podejrzeń. Wcześniej była tylko radość ze spotkań. Mieszkanie ze sobą na próbę, to dno, które nic nie daje, oprócz zagrożenia, że ta kochana osoba może w każdej chwili odejść. Czujesz się tylko jak oceniany towar, który można zwrócić. Seksu w małżeństwie uczymy się całe życie, i to jest ciekawe doznanie, bo raz wyjdzie odlotowo, raz mniej odlotowo, najwyżej się z tego uśmiejemy, bo i kochana żona i mąż zrozumie. To nie zawody, ani nie przymus. Chastku, z uporczywych pokus najlepiej się wychodzi, gdy ma się pracę, zainteresowania, w które wkłada się duszę. Gdy zaczynasz swoje dzieło, to westchnij do Boga; Boże dopomóż, Boże prowadź - to też modlitwa. Wierząc, nie można nie pójść do kościoła, przynajmniej na niedzielną mszę św. To tylko pół godzinki, a Jezus prosił, by to czynić na jego pamiątkę. " Panie, nie jestem godzien abyś przyszedł do mnie, ale powiedz tylko słowo,a będzie uzdrowiona dusza moja" Setnik wylazł na drzewo i prosił, a Jezus natychmiast go wysłuchał. Chastuś, to takie proste, nie musisz być od razu mistyczką. Nie ważne ile razy upadłaś, ważne ile razy wstajesz. Uszy do góry!!!

Wolfi

Re: Nieśmiałe powroty

Post autor: Wolfi » 2018-06-27, 11:42

Marek_Piotrowski pisze: 2018-06-26, 15:23 ...ponieważ?
No stary, czyli sugerujesz, ze w chodzeniu codziennie po jakimkolwiek grzechu do spowiedzi jest dobre? Moze jeszcze codziennie na msze i komunii. Dewocja totalna.

Marek_Piotrowski pisze: 2018-06-26, 15:23 Co ma szczerość do satysfakcji?
Wydawaje mi sie, ze ma.

Marek_Piotrowski pisze: 2018-06-26, 15:23 Nie bardzo rozumiem co ma ta kwestia wspólnego z Twoją dezaprobatą w stosunku do chwastka.

Nw, nic, odplynalem.
Ostatnio zmieniony 2018-06-27, 11:42 przez Wolfi, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
Marek_Piotrowski
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 18877
Rejestracja: 1 cze 2016
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 2603 times
Been thanked: 4602 times
Kontakt:

Re: Nieśmiałe powroty

Post autor: Marek_Piotrowski » 2018-06-27, 11:47

wolfi pisze: 2018-06-27, 11:42
Marek_Piotrowski pisze: 2018-06-26, 15:23 ...ponieważ?
No stary, czyli sugerujesz, ze w chodzeniu codziennie po jakimkolwiek grzechu do spowiedzi jest dobre?
Po grzechu ciężkim? Oczywiście.
Na zbyt duże niebezpieczeństwo się narażam, chodząc w grzechu. Nie mówiąc już o tym, że to jak pokłócić się z Ukochaną.
Moze jeszcze codziennie na msze i komunii.
Byłbym bardzo zadowolony, gdybym codziennie chodził na Mszę Świętą i do Komunii. Może jak skończy się praca zarobkowa, to uda mi się osiągnąć taki stan.
Dewocja totalna.
Nie używaj słów "dewocja" i "pobożność" zamiennie, bo to zupełnie inne pojęcia.
https://www.piotrskarga.pl/zatroskana-m ... 327,p.html

chastek

Re: Nieśmiałe powroty

Post autor: chastek » 2018-06-27, 11:55

Mi nie chodzi o codzienne chodzenie do spowiedzi. Najzwyczajniej zawiodłam siebie i Boga chyba przede wszystkim tym, że po pierwszej spowiedzi od dłuzszego czasu, od razu upadłam. A skoro wiedziałam, że chce walczyć na serio z tym, poszłam do spowiedzi znowu. Teraz juz nie będe z kazda pokusą chodzić do spowiedzi, z resztą nie mam takiej mozliwosci.
A jest mi z tym ciężko, bo nie jestem przekonana a chcę więc kłócę się z własnym sumieniem.

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22636
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4217 times

Re: Nieśmiałe powroty

Post autor: Andej » 2018-06-27, 16:26

chastek pisze: 2018-06-26, 11:18 ...
Macie doświadczenia powrotu do wiary po dłuższym okresie? Czy łatwo Wam było powrócić do wszystkich praktyk i odruchów?
Niestety, NA SZCZĘŚCIE, nie. To znaczy, że stale wracamy. Nigdy nie dopuszczamy do dłuższych okresów. Bo wtedy powrót staje się trudny. A nawet iluzoryczny.

Cieszę się z Twojego powrotu. Ale obawiam się, że dopóki nie odrzucisz balastu, to nie pofruniesz. Albo, albo. Muszisz się zdecydować. Albo zerwiesz z tym co Cię pogrąża, albo znów się pogrążysz.

Trzymaj się. Życzę siły w walce o spokój wewnętrzny.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

agust
Gawędziarz
Gawędziarz
Posty: 425
Rejestracja: 3 cze 2018
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 56 times
Been thanked: 98 times

Re: Nieśmiałe powroty

Post autor: agust » 2018-06-27, 16:41

chastek pisze: 2018-06-27, 11:55 A jest mi z tym ciężko, bo nie jestem przekonana a chcę więc kłócę się z własnym sumieniem.
Chastku, chyba na dyliżanse ani banki nie napadasz, bo inne służby by Ci w tym przeszkodziły. Pan Bóg dał Ci rozum i wolną wolę , a to dręczące sumienie to Jego głos i jest tuż obok. Tylko, że w chwili słabości jakie ma każdy z nas, zamykasz Mu drzwi do Twojego serca. Na silę Cię nie będzie zbawiał, musisz tego chcieć. Myślę, że jesteś młodą i wartościową dziewczyną, uporządkuj swoje życie a ktoś wartościowy to dostrzeże, bo życie z czystym sumieniem daje siłę i chęć czynienia dobra. To co nas czyni ludźmi, to głos sumienia. Zło jest ciekawe, ale tylko na początku, później zabija na raty.

chastek

Re: Nieśmiałe powroty

Post autor: chastek » 2018-06-27, 23:09

Zabija na raty... i skutecznie. W poczuciu samotności, bezradności to bardzo skutecznie. Dla niektórych to moment na nawrócenie a dla mnie na jeszcze większe wątpliwości.

Awatar użytkownika
Marek_Piotrowski
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 18877
Rejestracja: 1 cze 2016
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 2603 times
Been thanked: 4602 times
Kontakt:

Re: Nieśmiałe powroty

Post autor: Marek_Piotrowski » 2018-06-27, 23:46

chastek pisze: 2018-06-27, 23:09 Zabija na raty... i skutecznie. W poczuciu samotności, bezradności to bardzo skutecznie. Dla niektórych to moment na nawrócenie a dla mnie na jeszcze większe wątpliwości.
Właśnie dlatego należy w tym momencie iść do spowiedzi. To normalne, że jest się w tej sytuacji bardziej osamotnionym i przez to skłonnym do pokus. Należy oddać sterowanie woli, a nie odczuciom zniechęcenia.

agust
Gawędziarz
Gawędziarz
Posty: 425
Rejestracja: 3 cze 2018
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 56 times
Been thanked: 98 times

Re: Nieśmiałe powroty

Post autor: agust » 2018-06-28, 08:47

chastek pisze: 2018-06-27, 23:09 Zabija na raty... i skutecznie. W poczuciu samotności, bezradności to bardzo skutecznie. Dla niektórych to moment na nawrócenie a dla mnie na jeszcze większe wątpliwości.
Człowiek tak bardzo szuka akceptacji, przyjaciół i kogoś tak bardzo bliskiego, by można było się zwierzyć, przytulić i wypłakać. Jeżeli tego nie ma, to nawet twardziele, którzy mają pieniądze, powodzenie, urodę, robią piramidalne głupoty, wpadają w nałogi, albo oddalają się od Boga. A zobacz, tylko Bóg puka teraz do Twojego serca i mówi: Justynko, nie jesteś sama. Idź do konfesjonału i powiedz spowiednikowi o tym, że jest Ci z tym źle. Sama stwierdziłaś, że po spowiedzi zrobiło Ci się lekko. Przecież po jednym umyciu zębów, sprawy higieny nie będą załatwione. Trudno położyć się spać z przepoconym ciałem, bo dręczy, swędzi, a co dopiero ciężkie grzechy, powtarzane i odnawiane, bo wpadliśmy w nałóg, bo ktoś zły nas kusi i obiecuje "niebo" - w którym jak sama widzisz jest nie do wytrzymania. Sam wychodziłem z nałogu palenia, przez wiele lat, bo czułem, że szkodzi mi zdrowiu. Seks, który przez ponad 40 lat małżeństwa(a jednak), ciągle daje nam radość, byłby nas rozdzielił, gdy podjęliśmy go przed ślubem. Koleżanki żony bardzo się starały i intrygowały. Gdybyśmy nie wzięli ślubu, do dziś kochanej żony bym nie miał, bo taki dziki seks zabija. Szwagier, który miał słabość do kieliszka, mówił mi, że najlepiej czuje się w barze, ale przyznał, że największą obelgą dla pijaka jest określenie go alkoholikiem. Ale to jest pierwszy krok do tego, by się przyznać do swojego nałogu i nazwać siebie po imieniu. To nie jest łatwe. Czy potrafisz nazwać po imieniu swoje uzależnienie? Zrób pierwszy krok, przecież anonimowo. Może łatwiej będzie doradzić, jak postępować po otrzymaniu rozgrzeszenia. Spowiednik się tylko ucieszy, choć jeden doradzi Ci spokojnie, a drugi może nakrzyczy. Najważniejsze, że Bóg się ucieszy i naprowadzi na właściwą ścieżkę. Może z początku trudniejszą, ale dającą nadzieję. Zapewniam, że jest dużo chłopaków, którzy wyją do księżyca, by znaleźć, dobrą, ciepłą , wierną dziewczynę, która stworzy mu ciepły i szczęśliwy dom z kochanymi maluchami, które każdego potrafią ściągnąć z obłoków marzeń na ziemię. Chastku, bądź dobrej myśli i pisz.

ODPOWIEDZ