Katolik, a jego choroba

Piszemy tutaj wszystkie rozterki w naszym życiu duchowym. Rady na temat naszego życia w Kościele katolickim, pouczenie, itp.
sylvi91

Re: Katolik, a jego choroba

Post autor: sylvi91 » 2018-10-05, 19:51

Andej pisze: 2018-10-05, 19:09 Uzdrowienia nigdy nie działają z automatu.
Ja się z tym nie zgadzam. Jeśli dochodzi do uzdrowienia przez Pana, to ono działa i już. Ale ty chciałeś pewnie powiedzieć, że na uzdrowienia nie zasługujmy z automatu.
Andej pisze: 2018-10-05, 19:09 Nigdy nie jest tak, że bóg spełnia prośbę. Nawet najszczerszą najświętszego człowieka. Tak jak ukochana matka nie spełnia wszystkich próśb najbardziej ukochanego dziecka. To ona decyduje, co dobre dla dziecka. Czyni to perspektywicznie.
Czyż Bóg nie działa perspektywicznie? Dlaczego miałby spełniać doraźne prośby? Wyznaczonym celem dla człowieka jest zbawienie.
Niema czarodziejskiej różdżki. Antoni, Rita i Piotr nie są służącymi. Mogą przekazać prośby wyżej. A decyzja należy do Pana.
Dokładnie, zgadzam sie z tym. Właśnie to miałem na mysli pisząc również o świętych.
Andej pisze: 2018-10-05, 19:09 Zapominasz o udziale Ducha świętego w sakramencie bierzmowania. A On jest obecny.
Właśnie, ale pamiętam jak pisałem wcześniej, przeszła mi przez głowe myśl o sakramencie bierzmowania. Nie skupiłem się na tym i pominąłem ten aspekt.
Andej pisze: 2018-10-05, 19:09 Życie człowieka to pasmo wyborów, decyzji ... i ponoszenia ich konsekwencji.
To jest oczywiste, ma się rozumieć. Gorzej gdy komuś sie wydaje, że wyboru już nie ma, że nie może zawrócić lub skręcić, z tej ścieżki.
Wtedy pomoc drugiego człowieka może być bardzo istotna i odmienić czyjeś życie. Sami sobie ludzie mogą pomagać. Powinni. Ja poznałem pewną technikę, że tak powiem niekonwencjonalnej akupresury, którą się podzielę przy następnej okazji. Kazdy sobie sam mógłby ją wykonać bardzo prosto i tak długo jak będzie miał na to ochotę. To jest taka technika często rozweselająca. Ponoć śmiech to zdrowie.

Awatar użytkownika
Dezerter
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 14933
Rejestracja: 24 sie 2015
Lokalizacja: Inowrocław
Has thanked: 4184 times
Been thanked: 2940 times
Kontakt:

Re: Katolik, a jego choroba

Post autor: Dezerter » 2018-10-05, 20:03

Zaczynając od końca - brawo dla ciebie, że uczysz się i myślisz - to o sakramencie chrztu i jego odnowieniu.
polecam ci niewielką, ale bardzo treściwą książkę bp. Siemieniewskiego "Nowe narodzenie w dawnych wiekach Kościoła"
Święci toczą swój żywot w Niebie, więc nie byli tylko - SĄ. Nawet słowa w modlitwie "Wyzanie Wiary o tym mówią". Czemu używasz czasu przeszłego? Przecież Bóg mówi do Nas przez kapłanów, proroków, świętych, anioły.
Czasu przeszłego używam, bo pisałem o życiu świętych/życiorysie tu na Ziemi, myślałem, że to oczywiste skoro pisałem tak:
Święci chorowali i byli nieszczęśliwi, a świętymi byli tylko czasowo w swoim życiu, a normalnie grzesznikami jak my.
sylvi91 pisze: 2018-10-05, 14:32 Pan przyszedł do mnie.
Na to mamy dział Świadectwa działania Boga
viewforum.php?f=24 - zapraszam do podzielenia się
Ostatnio zmieniony 2018-10-05, 20:10 przez Dezerter, łącznie zmieniany 1 raz.
Nie czyńcie tak jak ci przeciw którym występujecie.

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22636
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4218 times

Re: Katolik, a jego choroba

Post autor: Andej » 2018-10-05, 21:14

sylvi91 pisze: 2018-10-05, 19:51 ... Ja się z tym nie zgadzam. Jeśli dochodzi do uzdrowienia przez Pana, to ono działa i już. Ale ty chciałeś pewnie powiedzieć, że na uzdrowienia nie zasługujmy z automatu. ...
Moc Boga jest nieskończona. Jego interwencja jest zawsze skuteczna. Ale często brak tej interwencji. Lub przebiega ona w sposób zupełnie inny, niż to sobie zaplanowaliśmy.
Ufam Bogu. Wierzę, że to co mi przeznaczył, jest dobre. Także, gdy cierpię.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

sylvi91

Re: Katolik, a jego choroba

Post autor: sylvi91 » 2018-10-05, 21:19

Dezerter pisze: 2018-10-05, 20:03 Czasu przeszłego używam, bo pisałem o życiu świętych/życiorysie tu na Ziemi, myślałem, że to oczywiste skoro pisałem tak:
Święci chorowali i byli nieszczęśliwi, a świętymi byli tylko czasowo w swoim życiu, a normalnie grzesznikami jak my.
No niby tak. Odczytałem to jako, że używając czasu przeszłego twierdzisz, że Ich nie ma
odeszli bo umarli. To dla mnie tak zabrzmiało jak zanegowanie życia pośmiertnego. Rozumiesz?
Dezerter pisze: 2018-10-05, 20:03 Na to mamy dział Świadectwa działania Boga
viewforum.php?f=24 - zapraszam do podzielenia się
OK. Postaram się tam zajrzeć wkrótce i przeczytać kilka wątków nim coś napiszę. Nigdy tyle nie pisałem co ostatnimi czasy, Nawet niekiedy natchnienie przychodzi, żeby jakieś rymy poukładać. No ale do tej pory sądziłem, że idę taką drogą "donikąd" i to się zaczęło u mnie zmieniać od pewnego momentu. Niby droga donikąd też prowadzi do przodu. ;) Lecz teraz już wiem, że idę w dobrym kierunku. To dzięki Dominikowi trafiłem na to forum w czasie mojego surfowania po bezkresnym oceanie internetu. Czuję się wyjątkowo pozytywną energię.

Awatar użytkownika
Dezerter
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 14933
Rejestracja: 24 sie 2015
Lokalizacja: Inowrocław
Has thanked: 4184 times
Been thanked: 2940 times
Kontakt:

Re: Katolik, a jego choroba

Post autor: Dezerter » 2018-10-05, 21:26

Niech Pan prostuje twe ścieżki i doprowadzi cię do swego domu, gdzie jest mieszkań wiele, tam nie będzie już chorób i to powinno pocieszać chrześcijanina w chorobie.
Dzisiaj wróciłem od lekarza:
cholesterol w górę, cukier w górę, diagnozy na moją dolegliwość brak :-o ;)
Ostatnio zmieniony 2018-10-05, 21:30 przez Dezerter, łącznie zmieniany 1 raz.
Nie czyńcie tak jak ci przeciw którym występujecie.

Magnolia

Re: Katolik, a jego choroba

Post autor: Magnolia » 2018-10-05, 21:32

Bo Bóg działa we właściwym czasie!

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22636
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4218 times

Re: Katolik, a jego choroba

Post autor: Andej » 2018-10-05, 21:44

Dezerter pisze: 2018-10-05, 21:26... diagnozy na moją dolegliwość brak ...
To normalne. Niestety. Zwykle w takich sytuacjach pytam lekarza, czy będę musiał czekać na sekcję. Zwykle się obruszają. Wtedy zamieniam w żart. Ale zamiast diagnozy powstają jeno hipotezy, które są wykluczane przez kolejne badania.
I wtedy warto zadać pytanie: Panie pozwól mi odczytać Twoją wolę w tej sytuacji. I wypełnić ją. A potem ... Potem nie będzie żadnych dolegliwości. Wystarczy tylko dojść do mety. W swoim czasie.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

sam2

Re: Katolik, a jego choroba

Post autor: sam2 » 2018-10-18, 02:03

Dezerter pisze: 2018-10-05, 21:26 Niech Pan prostuje twe ścieżki i doprowadzi cię do swego domu, gdzie jest mieszkań wiele, tam nie będzie już chorób i to powinno pocieszać chrześcijanina w chorobie.
Dzisiaj wróciłem od lekarza:
cholesterol w górę, cukier w górę, diagnozy na moją dolegliwość brak :-o ;)
Dez, na cholesterol dobra jest herbatka z wiosennych ledwo otwartych paczkow lisci brzozy.
A brozowy sok pij przez okragly rok. :)
Oprocz cholesterolu, likwiduje takze produkty rozpadu testosteronu ktore powoduja lysienie. :)
Na stare lata glowa nie marznie. :)

sam2

Re: Katolik, a jego choroba

Post autor: sam2 » 2018-10-20, 14:43

Dez, dales podziekowanie za ten powyzszy wpis i zastanawia mnie czy zrobiles to dlatego ze pomoglo ci? :)
Takich szybkich efektow sie nie spodziewalem :)

Dodam do wczesniejszego wpisu, ze efekty dzialania beda duzo lepsze i szybsze jesli sam bedziesz na wiosne zbieral te paki brzozy i sok. :)
By wiecej tego swiezego powietrza wdychac to mozesz dolaczyc do tego zbieranie grzybow, mlodych listkow pokrzywy, itp.
Wiesz swieze powietrze jest nieodzownym skladnikiem wszystkich lekow. :) Problemem jest jedynie zmieszanie go z lekiem w butelce. :)
Z tym zbieraniem samemu jest podobnie jak z pora zbierania i innymi warunkami, bo np. jezyny i czarne jagody maja wlasciwosci zatwardzajace i takze rozwalniajace, zaleznie od stopnia dojzewania owocu. Mlode maja wlasciwosci rozwalniajace, a te mocno dojzale czy nawet przywiedle maja wlasciwosci zatwardzajace.
Podobnie jest z wieloma innymi i tak mlode paki-listki maja dzialanie oczyszczajace organizm z roznych zlogow, a stare liscie moga powodowac zlogi. :)
Jesli masz objawy cukrzycy to oprocz pakow brzozy, MIra ma wlasciwosci stabilizujace poziom cukru i mozna by powiedziec ze dziala-leczy na oba typy cukrzycy, ale ze nie ma zbyt wielu badan pod tym katem to z Mira trzeba uwazac by nie przesadzic, zwlaszcza ze jako naturalna zywica moze zawierac wtracenia roznego pochodzenia jak np. owady ktore w nia wpadly, czy ich toksyczne fragmenty, dlatego do takich celow powinno sie uzywac jedynie czystych kawalkow bez zadnch zanieczyszczen.
Ostatnio zmieniony 2018-10-20, 15:05 przez sam2, łącznie zmieniany 5 razy.

Magnolia

Re: Katolik, a jego choroba

Post autor: Magnolia » 2019-06-30, 17:14

Zacytuję pewne świadectwo z portalu Deon, pokazuje jakie jest rozsądne podejście do leczenia chorób.
https://www.deon.pl/religia/swiadectwa/ ... am-s-.html

Bóg jest lekarzem dusz, uzdrawia nasze serca i głowy, leczy choroby. Nigdy w to nie wątpiłam, co więcej, ja w to na tyle głęboko wierzyłam i tak opacznie rozumiałam, że próbowałam przez lata leczyć swoją depresję przez modlitwę, w Kościele....

Mimo, że spotkałam mądrego księdza na swojej drodze, który zauważył, że część moich grzechów to nie grzechy, lecz wynik mojej choroby i że to problem do rozwiązania w gabinecie psychoterapeutycznym, a nie w konfesjonale, to mimo tego, ciągle odwlekałam wizytę u specjalisty.

Przecież Bóg mi pomoże, skoro mnie kocha. Jakoś niewytłumaczalnie trudno było mi zrozumieć, że potrzebuję się diagnozować i leczyć. Ponad rok temu miałam atak paniki, nie pierwszy, od lat się z nimi męczyłam, ale ten był wyjątkowo ciężki.

Czas sesji, dużo stresów, zupełnie nie radziłam sobie z emocjami. Za mną nieprzespane noce, ogarniająca bezradność, czułam się tak źle fizycznie, iż chciałam, żeby Bóg zabrał mnie z tego świata. Bałam się umierać, bałam się śmierci, ale realnie czułam, jak umieram każdego dnia, jak boli mnie ciało i dusza, wydawało mi się, że jestem w sytuacji bez wyjścia, tak długo próbowałam zawalczyć o swoje zdrowie modląc się i oddając Bogu swój smutek i nic, było tylko gorzej.

Ogarnął mnie tego dnia ogromny lęk, serce zaczęło walić mocno, uczucie ciepła w klatce piersiowej, zwymiotowałam z nadmiaru emocji, chciałam położyć się do łóżka i zasnąć, ale nie byłam w stanie, bo moje ciało było bardzo pobudzone.

Pojechałam więc do Kościoła na Mszę popołudniową, żeby się uspokoić.

Wchodząc przystąpiłam do spowiedzi, ksiądz dał mi za pokutę koronkę do Miłosierdzia Bożego. Całą Mszę przepłakałam. Zostałam jeszcze na dłuższą chwilę w Kościele, modląc się. Zawsze abstrakcyjne wydawało mi się wpisywanie do księgi wieczystej swoich próśb, ale teraz poczułam, że chcę to zrobić.

Napisałam tylko: Jezu, ulecz mnie, bo sama już sobie nie radzę. Zostałam jeszcze odmówić swoją pokutę i wyszłam.

Ledwie przekroczyłam próg Kościoła i ktoś zawołał za mną. Podszedł do mnie chłopak, który posługiwał na Mszy, powiedział, że ma dla mnie wiadomość od swojej patronki św. Faustyny, że ma mi przekazać, żebym niczym się już nie przejmowała, że moje życie się poukłada, że muszę zaufać Bogu.

Napisał mi na kartce numer i powiedział, że jak najszybciej muszę tam zadzwonić, żebym tego nie odwlekała.

Odprowadził mnie na przystanek, a ja wróciłam do domu. Następnego dnia rano zadzwoniłam.

Okazało się, że był to namiar do psychoterapeutki, która skierowała mnie do psychiatry. Ten zdiagnozował u mnie depresję i zaczęłam się leczyć. Dziś minął ponad rok od tamtego zdarzenia.

Dziękuję Bogu za to, że zesłał mi tego chłopaka, że zsyła mi wspaniałych ludzi, którzy są przy mnie i dzięki którym moje życie nabiera sensu. Chciałabym, żeby każdy kto czyta ten tekst i czuje niepokój w swoich ciele i widzi u siebie symptomy choroby, żeby nie zwlekał z tym ani chwili.

Bóg dając nam rozum i talenty chciał, żebyśmy nauczyli się z nich odpowiednio korzystać. On nas leczy, ale czasem posługuje się do tego ludźmi. Pozwólmy mu działać przez posługę innych. Nie przyjmujmy postawy ślepych czekających na cud.

Mojej choroby Bóg nie zabrał jak za dotknięciem czarodziejskiej różczki, nadal walczę ze swoim lękiem i słabościami, nadal upadam i czasem wydaje mi się, że to wszystko nie ma zupełnie sensu, każdego dnia muszę walczyć, ale dziś mam w sobie siłę, żeby to robić.

Ta choroba uczy mnie każdego dnia, odkrywa przede mną coraz to nowe prawdy. Dziękuję za to Bogu i modlę się dziś za każdego, kto żyje w depresji, nie wiedząc, że to właśnie ta choroba ich dotyka. Za osoby, które nie mają pojęcia, co zrobić, które czują się bezradne i każdego dnia zatracają nadzieję, że kiedyś poczują się dobrze, które wciąż poddają pod wątpliwość swoje emocje, które obwiniają się za nie, które za wszelką cenę nie chcą przyznać przed sobą, że potrzebują specjalisty.

O siłę dla niech i odwagę. Ty, który czujesz, że Twoja dusza jest chora, pójdź do lekarza, mów o tym, nie bój się swoich uczuć. Nie czekaj na cud. Ty który jesteś obok, otwórz oczy, bądź bardziej wrażliwy na cierpienie drugiego człowieka i pamiętaj- depresji bardzo często nie widać. Ludzie z depresją to na zewnątrz szczęśliwe i spełnione osoby, tak nam się może mylnie wydawać.

Nie usypiaj swojej czujności. Nie pozwalaj innym czekać na cud. M.

Awatar użytkownika
Dezerter
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 14933
Rejestracja: 24 sie 2015
Lokalizacja: Inowrocław
Has thanked: 4184 times
Been thanked: 2940 times
Kontakt:

Re: Katolik, a jego choroba

Post autor: Dezerter » 2019-06-30, 18:04

Jak bym był proboszczem w opisanej parafii, to bym wysłał dorosłego ministranta, albo lektora z tą karteczką z telefonem i wyjaśnił mu, że dla dobra tej kobiety mającej szczególne nabożeństwo do Bożego miłosierdzia, powiedzmy, że to od św. Faustyny.
Myślę, że i Faustyna i Bóg pokiwali by głowa z aprobatą i podpisali się pod tym.
Nie czyńcie tak jak ci przeciw którym występujecie.

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22636
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4218 times

Re: Katolik, a jego choroba

Post autor: Andej » 2019-07-01, 16:49

Magnolia pisze: 2019-06-30, 17:14...
Nie usypiaj swojej czujności. Nie pozwalaj innym czekać na cud. M.
Tak. Nie należy czekać na cud. Trzeba działać. Czynić to, co możliwe jest. Często marzymy, chcemy więcej. A wystarczy tak mało.
Aby kiedyś po czasie zorientować się, że to tak mało, to jest wszystko.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

ODPOWIEDZ