Ja się z tym nie zgadzam. Jeśli dochodzi do uzdrowienia przez Pana, to ono działa i już. Ale ty chciałeś pewnie powiedzieć, że na uzdrowienia nie zasługujmy z automatu.
Dokładnie, zgadzam sie z tym. Właśnie to miałem na mysli pisząc również o świętych.Andej pisze: ↑2018-10-05, 19:09 Nigdy nie jest tak, że bóg spełnia prośbę. Nawet najszczerszą najświętszego człowieka. Tak jak ukochana matka nie spełnia wszystkich próśb najbardziej ukochanego dziecka. To ona decyduje, co dobre dla dziecka. Czyni to perspektywicznie.
Czyż Bóg nie działa perspektywicznie? Dlaczego miałby spełniać doraźne prośby? Wyznaczonym celem dla człowieka jest zbawienie.
Niema czarodziejskiej różdżki. Antoni, Rita i Piotr nie są służącymi. Mogą przekazać prośby wyżej. A decyzja należy do Pana.
Właśnie, ale pamiętam jak pisałem wcześniej, przeszła mi przez głowe myśl o sakramencie bierzmowania. Nie skupiłem się na tym i pominąłem ten aspekt.
To jest oczywiste, ma się rozumieć. Gorzej gdy komuś sie wydaje, że wyboru już nie ma, że nie może zawrócić lub skręcić, z tej ścieżki.
Wtedy pomoc drugiego człowieka może być bardzo istotna i odmienić czyjeś życie. Sami sobie ludzie mogą pomagać. Powinni. Ja poznałem pewną technikę, że tak powiem niekonwencjonalnej akupresury, którą się podzielę przy następnej okazji. Kazdy sobie sam mógłby ją wykonać bardzo prosto i tak długo jak będzie miał na to ochotę. To jest taka technika często rozweselająca. Ponoć śmiech to zdrowie.