Katolik, a jego choroba

Piszemy tutaj wszystkie rozterki w naszym życiu duchowym. Rady na temat naszego życia w Kościele katolickim, pouczenie, itp.
Awatar użytkownika
Marek_Piotrowski
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 18650
Rejestracja: 1 cze 2016
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 2560 times
Been thanked: 4565 times
Kontakt:

Re: Katolik, a jego choroba

Post autor: Marek_Piotrowski » 2018-05-26, 12:43

Andej pisze: 2018-05-26, 12:07 Różdżkarstwo (pominęłaś) - rzeczywiście może prowadzić do zła. Może. Nie musi. Prowadzi wtedy, gdy człowiek poddaje się wahadełku. Ale czy Bóg nie może przemawiać przez wahadełko?
Trochę przegiąłeś, Andeju...
Maska - czy wiara w sprawczą moc przedmiotu nie jest zabobonem. Ale z kolei wierzymy w oddziaływanie relikwii świętych. Czy cząstka jaźni człowieka moze być zawarta w przedmiocie?
Nie, nie może. I relikwie nie działają na tej zasadzie...
Ksiądz Klimuszko wyczuwał energię człowieka zawartą w materii.
Ksiądz Klimuszko - to karta nieco wstydliwa (tak jak wpuszczenie do kosciołów Harrisa) wstydliwa karta - dlatego raczej się o niej milczy.
Bardzo wyważone: http://www.fronda.pl/a/franciszkanin-o- ... 17965.html
I odrobinę ostrzej http://www.fronda.pl/a/o-posacki-chrzes ... 17910.html

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22634
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4213 times

Re: Katolik, a jego choroba

Post autor: Andej » 2018-05-26, 14:21

Może. Ale czy Bóg zawsze działa wprost? Czy czasem nie trzeba przejść przez próbę? W bólu też jest (może być) wola boża.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

Awatar użytkownika
Marek_Piotrowski
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 18650
Rejestracja: 1 cze 2016
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 2560 times
Been thanked: 4565 times
Kontakt:

Re: Katolik, a jego choroba

Post autor: Marek_Piotrowski » 2018-05-26, 16:18

Andej pisze: 2018-05-26, 14:21 Może. Ale czy Bóg zawsze działa wprost? Czy czasem nie trzeba przejść przez próbę? W bólu też jest (może być) wola boża.
Nie rozumiem co masz na mysli. Zgrzeszyć, aby "przejść przez próbę"? :-?

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22634
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4213 times

Re: Katolik, a jego choroba

Post autor: Andej » 2018-05-27, 12:48

Dlaczego zgrzeszyć?
Jeśli posiada się świadomość, że coś jest grzeszne, to wtedy jest to grzech ciężki. Ale rozpoznając? To inna sprawa.

Jeśli odnosisz się do wahadełka, to nie mam pewności, czy pewne mikrodrgania mięśni nie wprawiają go w ruch. ie wiem, czy mikrodrgania nie są spowodowane polem elektromagnetycznym, geomancyjnym, grawitacyjnym ... Nie znam mechanizmu.
Zdecydownym złem jest kierowanie się tym, co "powie" wahadełko. Uzależnienie decyzji od tegoż. Ale korzystanie tak, jak miernika już nie jest złem. Albo nie musi być złem.

A jednak boję się wahadełka. Nawet do wykrywania wody. Tak jak boję się narkotyków. Albo wódy. Za grzech uważam dopuszczenie do sytuacji, gdy narkotyk, wahadełko czy talizman kierują moim życiem.

Brak rozpoznania czym coś jest, nie jest dla mnie podstawą do potępienia tego czegoś. Brak wiedzy, nie jest wiedzą.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

wędrowiec

Re: Katolik, a jego choroba

Post autor: wędrowiec » 2018-05-27, 14:32

Andej pisze: 2018-05-26, 12:07
Radiestezja - wyczuwanie czegoś, co nie jest wystarczająco opisane przez fizykę.
Wiara w fizykę to bałwochwalstwo .

wędrowiec

Re: Katolik, a jego choroba

Post autor: wędrowiec » 2018-05-27, 14:37

Andej pisze: 2018-05-27, 12:48 boję się wahadełka
Więc nie używaj.

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22634
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4213 times

Re: Katolik, a jego choroba

Post autor: Andej » 2018-05-27, 22:50

Odrzucanie fizyki, jak i innych nauk jest głupotą.
Czy brak wiary w istnienie ciążenia umożliwia unoszenie się nad ziemią?
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

wędrowiec

Re: Katolik, a jego choroba

Post autor: wędrowiec » 2018-05-27, 23:07

Fizyka, podobnie jak radiestezja są naukami ludzkimi wyłonionymi z ziemskich doświadczeń.
Wiara jest przede wszystkim relacją duchową, duchowego człowieka z duchowym Bogiem.
Jak można mieszać te dwa różne obszary doświadczeń?
W dodatku będąc katolikiem?

Awatar użytkownika
Dezerter
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 14805
Rejestracja: 24 sie 2015
Lokalizacja: Inowrocław
Has thanked: 4115 times
Been thanked: 2906 times
Kontakt:

Re: Katolik, a jego choroba

Post autor: Dezerter » 2018-06-02, 00:02

A jak to się ma do choroby, odpłynęliście nieco ;) - wracajmy do chorobowych spraw.
Gdy ktoś był chory to Jezus go uzdrawiał, apostołowie czynili to samo, ale już czytając późniejsze pisma NT widać, że dar uzdrawiania zanikał, bo o chorobach pisze się ale o uzdrawianiu już mniej.
Ja modliłem się kilkakrotnie może kilkunastokrotnie o uzdrowienie proszących o to - nie znam skutków - zazwyczaj nie pytam - robię swoje a resztę zostawiam Bogu, bo to On uzdrawia.
Ale raz wiem, że moja modlitwa została wysłuchana i nie była to klasyczna, osnowowa modlitwa z ręką na ramieniu.
Spałem w pokoju z osobą, która miała przewlekłe bóle, które jej nie pozwalały spać. Zanim się położyliśmy do łóżek już kilkakrotnie mnie przepraszała, że nie będzie mogła spać, że się będzie kręcić i w łóżku i po pokoju, że będzie wychodzić, że może lepiej jak się przeniosę do inne go pokoju itd.
Po położeniu się do łóżka miałem przynaglenie, by się za tą osoba pomodlić o spokojny sen - tak tez uczyniłem do Ducha Świetnego. Zasnąłem i obudziłem się rano wyspany - ta osoba obudziła się razem ze mną przespała całą noc :).
Tak zaczęła przeżywać i nawijać o tej przedziwnej bo przespanej nocy, że to mu się nie zdarza i ciągle i znów...., że nie wytrzymałem i powiedziałem mu, że poprosiłem Boga, by miał spokojną noc. Podziękowań nie było końca.
Pozdrawiam tą osobę jeśli czyta - niech Ci Bóg błogosławi.
Po co to piszę? - by Was zachęcić do takiej chrześcijańskiej modlitwy - szczególnie wówczas, gdy czujecie jakieś przynaglenie - bądźcie miłosierni dla bliźnich - jak Miłosierny jest nasz Ojciec.
szalom
Ostatnio zmieniony 2018-06-02, 00:03 przez Dezerter, łącznie zmieniany 1 raz.
Nie czyńcie tak jak ci przeciw którym występujecie.

sylvi91

Re: Katolik, a jego choroba

Post autor: sylvi91 » 2018-10-04, 15:36

Cześć. Czytam wątek z zaciekawieniem, bo mam na tym polu pewne doświadczenia życiowe.
Dezerter pisze:Gdy ktoś był chory to Jezus go uzdrawiał, apostołowie czynili to samo, ale już czytając późniejsze pisma NT widać, że dar uzdrawiania zanikał, bo o chorobach pisze się ale o uzdrawianiu już mniej.
OK. Ciekawe z czego to wynika, że uzdrowień było opisanych mniej? Czy dzisiaj Jezus jako Pan Wszechmogący może też "przyjść" do Nas i uzdrawiać?
Dezerter pisze:Ja modliłem się kilkakrotnie może kilkunastokrotnie o uzdrowienie proszących o to - nie znam skutków - zazwyczaj nie pytam - robię swoje a resztę zostawiam Bogu, bo to On uzdrawia.
Czyli jak to mówią "wiara czyni cuda"? Ja jestem ciekaw czy gdyby wszyscy lekarze byli naprawdę wierzący, to czy praktykowli by dalej taką medycynę jaką mamy obecnie?

Awatar użytkownika
Dezerter
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 14805
Rejestracja: 24 sie 2015
Lokalizacja: Inowrocław
Has thanked: 4115 times
Been thanked: 2906 times
Kontakt:

Re: Katolik, a jego choroba

Post autor: Dezerter » 2018-10-04, 19:25

sylvi91 pisze: 2018-10-04, 15:36 Cześć. Czytam wątek z zaciekawieniem, bo mam na tym polu pewne doświadczenia życiowe.
Dezerter pisze:Gdy ktoś był chory to Jezus go uzdrawiał, apostołowie czynili to samo, ale już czytając późniejsze pisma NT widać, że dar uzdrawiania zanikał, bo o chorobach pisze się ale o uzdrawianiu już mniej.
OK. Ciekawe z czego to wynika, że uzdrowień było opisanych mniej? Czy dzisiaj Jezus jako Pan Wszechmogący może też "przyjść" do Nas i uzdrawiać?
Pan Wszechmogący jak sama nazwa mówi może wszystko również dzisiaj i robi to tylko, że bardzo rzadko. Porównaj np. ilość pielgrzymujących np do Lurd/Fatimy z ilością uzdrowień.
albo z ilościa ludzi na modlitwie o uzdrowienie w jednym z naszych kościołów a ilościom osób uzdrowionych.
Zaryzykuję i sadze , że się nie pomylę, jak powiem, że za każdym, razem jest to poniżej 1%.
Zaciekawiłeś mnie pytaniem o początki chrześcijaństwa i większej ilości uzdrowień - po chwili zastanowienia zobaczyłem pewne odniesienie i prawidłowość tej pierwotnej wspólnoty, do naszych współczesnych wspólnot charyzmatycznych. U nas najwięcej nadzwyczajnych charyzmatów ujawnia się właśnie na początku, zaraz po "chrzcie w Duchu Świętym" czyli modlitwy o napełnienie Duchem Świętym. Myślę, że dzieje się tak, bo zaraz po nawrócenie najbardziej nam potrzeba uzdrowienia, uwolnienia, umocnienia wiary - spotkania z Bogiem żywym i z jego Mocą. Po tym doświadczeniu/umocnieniu możemy już stabilnie wzrastać w wierze.
Dezerter pisze:Ja modliłem się kilkakrotnie może kilkunastokrotnie o uzdrowienie proszących o to - nie znam skutków - zazwyczaj nie pytam - robię swoje a resztę zostawiam Bogu, bo to On uzdrawia.
Czyli jak to mówią "wiara czyni cuda"? Ja jestem ciekaw czy gdyby wszyscy lekarze byli naprawdę wierzący, to czy praktykowli by dalej taką medycynę jaką mamy obecnie?
[/quote]
Lepszą by praktykowali :!: , bo byli by :
- uczynni, kochający, wyrozumiali, bezinteresowni, pełni empatii, zaangażowani itp itd ;)
Nie czyńcie tak jak ci przeciw którym występujecie.

sylvi91

Re: Katolik, a jego choroba

Post autor: sylvi91 » 2018-10-04, 20:29

Dezerter pisze: 2018-10-04, 19:25 Pan Wszechmogący jak sama nazwa mówi może wszystko również dzisiaj i robi to tylko, że bardzo rzadko.
Może to nie kwestia tego, że Pan czyni to rzadko, tylko to sprawa wiary, że Pan to w ogóle czyni. Moim zdaniem Bóg zalewa Nas oceanem miłości i dobroci, natomiast tylko od człowieka zależy czy powierzy mu swoje życie, otworzy dla niego serce i uwierzy w uzdrawiającą moc Pana.
Jeżeli, ktoś zgubił drogę do Boga, to bez pomocy świętych się chyba już nie odnajdzie.
Dezerter pisze: 2018-10-04, 19:25 Porównaj np. ilość pielgrzymujących np do Lurd/Fatimy z ilością uzdrowień.
albo z ilościa ludzi na modlitwie o uzdrowienie w jednym z naszych kościołów a ilościom osób uzdrowionych.
Zaryzykuję i sadze , że się nie pomylę, jak powiem, że za każdym, razem jest to poniżej 1%.
Nie wiem. Może to kwestia indywidualnego otwarcia się i przyjęcia Pana do domu swego. Samo uczestnictwo w mszy, nie może chyba gwarantować, że człowiek jest otwarty i gotowy do przyjęcia łaski Pana.
Dezerter pisze: 2018-10-04, 19:25 Zaciekawiłeś mnie pytaniem o początki chrześcijaństwa i większej ilości uzdrowień - po chwili zastanowienia zobaczyłem pewne odniesienie i prawidłowość tej pierwotnej wspólnoty, do naszych współczesnych wspólnot charyzmatycznych. U nas najwięcej nadzwyczajnych charyzmatów ujawnia się właśnie na początku, zaraz po "chrzcie w Duchu Świętym" czyli modlitwy o napełnienie Duchem Świętym. Myślę, że dzieje się tak, bo zaraz po nawrócenie najbardziej nam potrzeba uzdrowienia, uwolnienia, umocnienia wiary - spotkania z Bogiem żywym i z jego Mocą. Po tym doświadczeniu/umocnieniu możemy już stabilnie wzrastać w wierze.
OK. Wydaje mi się ta analogia bardzo trafna. No właśnie, dla mnie sam "Chrzest w Duchu Świętym" nie zawsze przychodzi z sakramentem chrztu. Natomiast w dorosłym życiu, jest takiej osobie później niekiedy dane się "przebudzić" i dać napełnić Duchem Świętym. Wyjść z nałogu, z choroby... i umocnić w wierze.
Dezerter pisze: Lepszą by praktykowali :!: , bo byli by :
- uczynni, kochający, wyrozumiali, bezinteresowni, pełni empatii, zaangażowani itp itd ;)
Bardzo ważne cechy dla osoby próbującej nieść pomoc innym. A już empatia to wogóle jest potrzebna ludziom do właściwego rozwoju tak jak światło i woda do wzrostu roślinom.

Awatar użytkownika
Dezerter
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 14805
Rejestracja: 24 sie 2015
Lokalizacja: Inowrocław
Has thanked: 4115 times
Been thanked: 2906 times
Kontakt:

Re: Katolik, a jego choroba

Post autor: Dezerter » 2018-10-04, 23:25

sylvi91 pisze: 2018-10-04, 20:29
Dezerter pisze: 2018-10-04, 19:25 Pan Wszechmogący jak sama nazwa mówi może wszystko również dzisiaj i robi to tylko, że bardzo rzadko.
Może to nie kwestia tego, że Pan czyni to rzadko, tylko to sprawa wiary, że Pan to w ogóle czyni. Moim zdaniem Bóg zalewa Nas oceanem miłości i dobroci, natomiast tylko od człowieka zależy czy powierzy mu swoje życie, otworzy dla niego serce i uwierzy w uzdrawiającą moc Pana.
Jeżeli, ktoś zgubił drogę do Boga, to bez pomocy świętych się chyba już nie odnajdzie.
Nie wiem o czym to ostatnie zdanie - trochę tak z kapelusza.?
Nie zgodzę się również, że "to tylko od człowieka zależy" by być 100% zdrowym, szczęśliwym i świętym.
Tak było w Raju, ale po wygnaniu już tak nie ma. Mamy skażone zdrowie, szczęście i świętość na skutek zakłóceń grzechu, skażonej natury, relacji z Bogiem. Osiągnięcie lepszego stanu jest bardzo mocno ograniczone i nie jest to nasza wina osobista, ale stanu i miejsca w jakim się znaleźliśmy. Taki jest mój stan wiedzy i taka wiara. Święci chorowali i byli nieszczęśliwi, a świętymi byli tylko czasowo w swoim życiu, a normalnie grzesznikami jak my.

Dezerter pisze: 2018-10-04, 19:25 Porównaj np. ilość pielgrzymujących np do Lurd/Fatimy z ilością uzdrowień.
albo z ilościa ludzi na modlitwie o uzdrowienie w jednym z naszych kościołów a ilościom osób uzdrowionych.
Zaryzykuję i sadze , że się nie pomylę, jak powiem, że za każdym, razem jest to poniżej 1%.
Nie wiem. Może to kwestia indywidualnego otwarcia się i przyjęcia Pana do domu swego. Samo uczestnictwo w mszy, nie może chyba gwarantować, że człowiek jest otwarty i gotowy do przyjęcia łaski Pana. [/quote]
Z tym otwarciem to wyżej wyjaśniłem, że ie o to chodzi - tak mówi zresztą moje doświadczenie i doświadczenie osób, które dobrze znam i wiem, że ich otwarcie było na Maxa, a efektów nie było. Mam propozycję - masz na pewno jakąś dolegliwość chorobę - otwórz się na maxa i poproś pana o uzdrowienie- powinno zadziałać ;)
Dezerter pisze: 2018-10-04, 19:25 Zaciekawiłeś mnie pytaniem o początki chrześcijaństwa i większej ilości uzdrowień - po chwili zastanowienia zobaczyłem pewne odniesienie i prawidłowość tej pierwotnej wspólnoty, do naszych współczesnych wspólnot charyzmatycznych. U nas najwięcej nadzwyczajnych charyzmatów ujawnia się właśnie na początku, zaraz po "chrzcie w Duchu Świętym" czyli modlitwy o napełnienie Duchem Świętym. Myślę, że dzieje się tak, bo zaraz po nawrócenie najbardziej nam potrzeba uzdrowienia, uwolnienia, umocnienia wiary - spotkania z Bogiem żywym i z jego Mocą. Po tym doświadczeniu/umocnieniu możemy już stabilnie wzrastać w wierze.
OK. Wydaje mi się ta analogia bardzo trafna. No właśnie, dla mnie sam "Chrzest w Duchu Świętym" nie zawsze przychodzi z sakramentem chrztu. Natomiast w dorosłym życiu, jest takiej osobie później niekiedy dane się "przebudzić" i dać napełnić Duchem Świętym. Wyjść z nałogu, z choroby... i umocnić w wierze.
[/quote]
Sakrament chrztu jest jedynym chrztem w Duchu Świętym jaki możesz otrzymać - później to już tylko możemy przeżyć modlitwę o napełnienie, wylanie czy ożywienie tego Ducha Świętego, którego masz od chrztu.
Nie czyńcie tak jak ci przeciw którym występujecie.

sylvi91

Re: Katolik, a jego choroba

Post autor: sylvi91 » 2018-10-05, 14:32

Dezerter pisze: 2018-10-04, 23:25 Nie wiem o czym to ostatnie zdanie - trochę tak z kapelusza.?
A Ty naprawde myślisz, że do Boga droga tak prosta i otwarta? Nie wystarczy wezwać Pana po imieniu i już będzie się działo.
Z kapelusza to magicy czasem wyciągaja króliki. Jeżeli, ktoś nie może dostać uzdrowienia, to znaczy, że On albo jego najbliższa rodzina ma nieczyste serce i umysł albo modli się mało skutecznie. Wyobraź sobie po co święci i kapłani?
Przypominam choćby dla tych, których modlitwy są nieskuteczne.
Święty Antoni Padewski - modlitwa prosta i skuteczna dla tych co cokolwiek utracili.
Święta Rita - najskuteczniejsza w sprawach beznadziejnych.
Święty Piotr - trzyma On "klucze" Domu Bożego, warto się zwrócić do Św. Piotra.
Dezerter pisze: 2018-10-04, 23:25 Nie zgodzę się również, że "to tylko od człowieka zależy" by być 100% zdrowym, szczęśliwym i świętym.
Tak było w Raju, ale po wygnaniu już tak nie ma. Mamy skażone zdrowie, szczęście i świętość na skutek zakłóceń grzechu, skażonej natury, relacji z Bogiem. Osiągnięcie lepszego stanu jest bardzo mocno ograniczone i nie jest to nasza wina osobista, ale stanu i miejsca w jakim się znaleźliśmy. Taki jest mój stan wiedzy i taka wiara. Święci chorowali i byli nieszczęśliwi, a świętymi byli tylko czasowo w swoim życiu, a normalnie grzesznikami jak my.
Tylko od człowieka zależy jaka drogę wybierze. Może Bóg do niego się zwraca a On tego nie zauważa. Może kroczy drogą, która do Boga nie prowadzi. Mógł też zwyczajenie zapomnieć o innych sprawach. Święci toczą swój żywot w Niebie, więc nie byli tylko - SĄ. Nawet słowa w modlitwie "Wyzanie Wiary o tym mówią". Czemu używasz czasu przeszłego? Przecież Bóg mówi do Nas przez kapłanów, proroków, świętych, anioły.
Dezerter pisze: 2018-10-04, 19:25 Z tym otwarciem to wyżej wyjaśniłem, że ie o to chodzi - tak mówi zresztą moje doświadczenie i doświadczenie osób, które dobrze znam i wiem, że ich otwarcie było na Maxa, a efektów nie było.
Może było to otwarcie na Boga tylko, a nie na cały Pański świat, w którym Pan sobie egzystuje na zasadzie "fizycznego" pojęcia świata z ponad 4 wymiaru. Nigdy za życia Ziemskiego te wymiary nie będą osiągalne.
Dezerter pisze: 2018-10-04, 19:25 Mam propozycję - masz na pewno jakąś dolegliwość chorobę - otwórz się na maxa i poproś pana o uzdrowienie- powinno zadziałać ;)
Otworzyłem się i doznałem objawienia. Pan przyszedł do mnie. Wcześniej wysłał do mnie Anioła. Jeśli to nie jest wybryk mojej chorej wyobraźni, o co mnie kilka osób podejrzewa, to właśnie to jest pewnie to, do czego jestem już na 99.9999% przekonany. Trudno mi tylko czasem, przekonać pewne osoby małej wiary, że jednak cuda się zdarzają i Pan może cuda zdziałać. Jestem tu na forum, aby poznać opinię ludzi wierzących w Boga, czy takie duchowe przeżycia, mogą być odebrane jako symptomy choroby, czy raczej jako rzeczywiste zdarzenie, w które naprawdę, aż trudno dać wiarę.
Dezerter pisze: 2018-10-04, 19:25 Sakrament chrztu jest jedynym chrztem w Duchu Świętym jaki możesz otrzymać - później to już tylko możemy przeżyć modlitwę o napełnienie, wylanie czy ożywienie tego Ducha Świętego, którego masz od chrztu.
Aha . Właśnie nie byłem pewnien, jak te modlitwy w późniejszym okresie/wieku, są postrzegane przez zgromadzenia charyzmatyczne. Ale raczej się zgadzam, że tu chodzi o naszą odnowę w Duchu Świętym, czyli powiedził bym to inaczej o nawiązaniu świadomego "kontaktu" z Duchem Świętym. To chyba dlatego, że przyjmując chrzest jako dziecko, to sobie za bardzo nie zdajemy z tego faktu sprawy, natomiast później w młodzieńczym i dorosłym życiu nasze drogi układają się różnie i czasem od wiary ludzie odchodzą, a niektórzy się z kolei umacniają.

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22634
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4213 times

Re: Katolik, a jego choroba

Post autor: Andej » 2018-10-05, 19:09

sylvi91 pisze: 2018-10-05, 14:32 ... Jeżeli, ktoś nie może dostać uzdrowienia, to znaczy, że On albo jego najbliższa rodzina ma nieczyste serce i umysł albo modli się mało skutecznie.
...
To chyba dlatego, że przyjmując chrzest jako dziecko, to sobie za bardzo nie zdajemy z tego faktu sprawy, natomiast później w młodzieńczym i dorosłym życiu nasze drogi układają się różnie i czasem od wiary ludzie odchodzą, a niektórzy się z kolei umacniają.
Uzdrowienia nigdy nie działają z automatu. Nigdy nie jest tak, że bóg spełnia prośbę. Nawet najszczerszą najświętszego człowieka. Tak jak ukochana matka nie spełnia wszystkich próśb najbardziej ukochanego dziecka. To ona decyduje, co dobre dla dziecka. Czyni to perspektywicznie.
Czyż Bóg nie działa perspektywicznie? Dlaczego miałby spełniać doraźne prośby? Wyznaczonym celem dla człowieka jest zbawienie.
Niema czarodziejskiej różdżki. Antoni, Rita i Piotr nie są służącymi. Mogą przekazać prośby wyżej. A decyzja należy do Pana.

Zapominasz o udziale Ducha świętego w sakramencie bierzmowania. A On jest obecny. Poniżej fragment z: https://www.deon.pl/religia/rekolekcje- ... etego.html
Zapominasz o udziale Ducha świętego w sakramencie bierzmowania.Nazywając bierzmowanie sakramentem dojrzałości Kościół pragnie zaznaczyć, że przyjmujący go chrześcijanin zostaje umocniony Bożą mocą w swym pragnieniu czynienia w świecie dobra. Chrześcijanie wierzą w otrzymanie w tym sakramencie szczególnej mocy Ducha Świętego, który zachęca i uzdalnia do świadczenia o Chrystusie w Kościele i w życiu publicznym. Znaczenie tego sakramentu można przyrównać do wydarzeń związanych z zesłaniem Ducha Świętego w dniu Pięćdziesiątnicy. Już przed tym wydarzeniem uczniowie Jezusa byli zaczątkiem Kościoła, wspólnotą wierzącą w zmartwychwstałego Jezusa Chrystusa. Dopiero jednak wydarzenie zesłania na nich Ducha Świętego spowodowało, że wspólnota ta stała się dla świata widzialnym znakiem udzielonego światu daru zbawienia (Dz 2, 1—47). W następstwie czego Apostołowie napełnieni Jego mocą odważnie zaczęli głosić ówczesnemu światu dobrą nowinę o zbawieniu.

A ludzie, odchodzą, przychodzą w każdym wieku. Dzieci, młodzi, dorośli, starzy.
Życie człowieka to pasmo wyborów, decyzji ... i ponoszenia ich konsekwencji.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

ODPOWIEDZ