Witam,
Jestem tu nowa. Piszę, ponieważ chciałabym Was prosić o jakieś rady i pomoc. Mianowicie - nie umiem być dobrą chrześcijanką. Jedyne czego jestem pewna na 100% to tego, ze Pan Bóg istnieje i w niego wierzę. Kocham Go i czuję, że ze mną jest cokolwiek by się nie działo, ale... Nie potrafię nic dla Niego zrobić, nic dać od siebie. Na samą myśl o modlitwie odczuwam niechęć i lenistwo. Jeżeli już jednak do niej dojdzie to jest to na zasadzie myślenia, żeby jak najszybciej tylko ją skończyć, aż wewnętrznie odczuwam taka złość i niecierpliwość. Ciężko to wytłumaczyć. Nie potrafię się na niej skupić, ani jej w żaden sposób rozważać.
Nie chcę mi się wgłębiać w religię, czytać Pisma itd., a nawet jeśli próbuję to szybko to porzucam. Może nie tyle co mi się nie chcę, ale na samą myśl odczuwam niechęć. Można to porównać do tego jak dzieci bardzo nie lubią czytać nakazanych im przez szkołę lektur, a muszą to robić na siłę. Czy jest możliwe, że chcę coś zmienić, ale jednocześnie nie mam na to siły i chęci? To brzmi bez sensu...
W kościele też nie umiem się skupić na mszy, kazaniu.. Jednym słowem, nie potrafię nic od siebie dać. Trwa to już bardzo długi czas. Jak chodzę do spowiedzi to mówię o tym księżom, szukam u nich porady, ale mówią, ze to normalne, bo oni też nie zawsze umieją się skupić, wczuć w modlitwę oraz miewają słabsze dni. Nie wiem co mam robić. To jest takie silne... :( chciałabym bardzo to zmienić, ale chyba jednak jestem zbyt słabym człowieczkiem. Nie chcę zacząć wierzyć np. w wyniku zapadnięcia na jakąś chorobę i dopiero wtedy przypomnieć sobie o Panu Bogu. Chcę już teraz, nawet jak wszystko w moim życiu się układa. Ale tak bardzo nie umiem... Czasami mam wrażenie, że po prostu nie jestem powołana do wiary i na siłę sobie wmawiam, że jest inaczej. No bo jak wytłumaczyć to, że nie czuję tego wszystkiego? Czy ktoś z was miał podobnie i wyszedł z takiego stanu?
Problemem jest też to, że jestem otoczona samymi ludźmi, którzy nie wierzą. Cała moja rodzina i mój chłopak są niewierzący i mam wrażenie, że sama zaczynam pod tym względem słabnąć, bo coraz rzadziej już zwracam się do Boga i uczęszczam na msze. Staram się jakoś to w sobie wzniecić, oglądam dużo o. Szustaka, ale wiem, że to za mało... Mówiąc szczerze to parę lat wstecz w ogóle "nie zawracałam" sobie głowy takimi sprawami jak wiara i religia, ale zamieszkując na studiach z moją przyjaciółką, która jest mocno wierząca, obserwowałam ją i sama dzięki niej się, można powiedzieć, nawróciłam. To ona to we mnie wznieciła i motywowała mnie. Teraz się wyprowadziła z naszej wspólnej miejscowości, jest bardzo zajęta i nie ma dla mnie za bardzo czasu, dlatego też nie mam takiego bodźca, który by mnie znów popchał w ramiona Pana Boga... Tak czy siak, bardzo się cieszę, że Pan Bóg postawił ją na mojej drodze, bo dzięki niej, choć minęło już od studiów dużo czasu, wiara we mnie pozostała. Tyle, że jest coraz słabsza...
Przepraszam, że tak trochę się użalam nad sobą, ale mam nadzieję, że mimo to ktoś się odezwie. :)
Pozdrawiam Was bardzo serdecznie.
Osoba wątpiąca i zagubiona
Osoba wątpiąca i zagubiona
Ostatnio zmieniony 2018-10-08, 17:11 przez Andej, łącznie zmieniany 1 raz.
Re: Osoba wątpiąca i zagubiona
Witaj, oczywiście że chętnie z Tobą porozmawiamy na forum.
Po pierwsze wspaniale że miałaś taka przyjaciółkę, że nawróciłaś się patrząc na Jej postawę, podziękuj za Nią Bogu, że Cię nią obdarował. Z tego doświadczenia można wyciągnąć wniosek, że dobrze byłoby poszukać wspólnoty ludzi przy parafii, którzy pogłębiają wiarę i modlą się wspólnie. Różne wspólnoty mają różne charyzmaty, czyli skupiają się na różnych chrześcijańskich wartościach. Nie bój się odwiedzić kilka wspólnot by zobaczyć na czym polegają spotkania.
Fajnie że oglądasz Szustaka, warto Go słuchać, szczególnie gdy namawia do robienia czegoś dobrego. Zacznij od małych dobrych uczynków, naprawdę małych
Napisałaś że wierzysz że Bóg jest przy Tobie! Wspaniale! Wielu osobom to z trudem przychodzi by sobie to uświadomić Kochana, a jeśli Bóg jest przy Tobie i towarzyszy Ci wszędzie to czy nie chciałabyś Mu czasem opowiedzieć co przezywasz? Jak przyjacielowi, który zawsze jest gotowy słuchać?
Czy ktos był w takim stanie jak Ty? Nie pomylę się, gdy zapewnię Cię że każdy !!! To że masz takie odczucia, jakie opisujesz, że nie czujesz ze coś dajesz od siebie, że czujesz lenistwo i niechęć... każdy to czuje, można to uznawać jako pokusy, bo mają nas odciągnąć od modlitwy, Boga i bliskiej relacji z Nim. A pokusy trzeba przezwyciężać.
Na początku nie wymagaj od siebie za dużo, postanów sobie coś małego na przykład jedno Ojcze nasz ale codziennie. Myslę że to jest do wykonania, prawda? Nie odpuszczaj sobie, ale jak przyjdzie za jakiś czas ochotą by pomodlić sie więcej, bardziej, głębiej to zrób to. Nikt nie rodzi się z umiejętnością doskonałej modlitwy, tylko modlitwę się doskonali.
Wnioskuję że jesteś przed 30 tką, więc popatrz na życie jak na maraton i w tym tempie rozwijaj się, chodzi tylko o to by iść ciągle do przodu, do Boga.
Przytulam serdecznie i koniecznie pozostań z nami by się dzielić wątpliwościami i rozwijać się w czym chętnie pomożemy
Z Bogiem.
Po pierwsze wspaniale że miałaś taka przyjaciółkę, że nawróciłaś się patrząc na Jej postawę, podziękuj za Nią Bogu, że Cię nią obdarował. Z tego doświadczenia można wyciągnąć wniosek, że dobrze byłoby poszukać wspólnoty ludzi przy parafii, którzy pogłębiają wiarę i modlą się wspólnie. Różne wspólnoty mają różne charyzmaty, czyli skupiają się na różnych chrześcijańskich wartościach. Nie bój się odwiedzić kilka wspólnot by zobaczyć na czym polegają spotkania.
Fajnie że oglądasz Szustaka, warto Go słuchać, szczególnie gdy namawia do robienia czegoś dobrego. Zacznij od małych dobrych uczynków, naprawdę małych
Napisałaś że wierzysz że Bóg jest przy Tobie! Wspaniale! Wielu osobom to z trudem przychodzi by sobie to uświadomić Kochana, a jeśli Bóg jest przy Tobie i towarzyszy Ci wszędzie to czy nie chciałabyś Mu czasem opowiedzieć co przezywasz? Jak przyjacielowi, który zawsze jest gotowy słuchać?
Czy ktos był w takim stanie jak Ty? Nie pomylę się, gdy zapewnię Cię że każdy !!! To że masz takie odczucia, jakie opisujesz, że nie czujesz ze coś dajesz od siebie, że czujesz lenistwo i niechęć... każdy to czuje, można to uznawać jako pokusy, bo mają nas odciągnąć od modlitwy, Boga i bliskiej relacji z Nim. A pokusy trzeba przezwyciężać.
Na początku nie wymagaj od siebie za dużo, postanów sobie coś małego na przykład jedno Ojcze nasz ale codziennie. Myslę że to jest do wykonania, prawda? Nie odpuszczaj sobie, ale jak przyjdzie za jakiś czas ochotą by pomodlić sie więcej, bardziej, głębiej to zrób to. Nikt nie rodzi się z umiejętnością doskonałej modlitwy, tylko modlitwę się doskonali.
Wnioskuję że jesteś przed 30 tką, więc popatrz na życie jak na maraton i w tym tempie rozwijaj się, chodzi tylko o to by iść ciągle do przodu, do Boga.
Przytulam serdecznie i koniecznie pozostań z nami by się dzielić wątpliwościami i rozwijać się w czym chętnie pomożemy
Z Bogiem.
- Andej
- Legendarny komentator
- Posty: 22636
- Rejestracja: 20 lis 2016
- Been thanked: 4218 times
Re: Osoba wątpiąca i zagubiona
A mi się nie chce pracować, wstawać rano, sprzątać i jeszcze wielu innych rzeczy. Ale czy to powód, by tego nie robić? Czy to wystarczające tłumaczenie, aby nie doskonalić się?
Pierwszą rada jest znalezienie osób, które chcą. Które chcą pogłębiać wiarę. Jakaś wspólnota, jakiś ruch. Musisz znaleźć wsparcie w kimś, z kim masz kontakt.
A to co robisz, starać się robić jak najlepiej. Nie odnosi się to li tylko do modlitwy, ale do każdej czynności. Trening czyni mistrzem. Pielęgnuj iskierkę, którą nosisz, a kiedyś zamieni się ona w płomień. Czego z całego serca życzę.
Pierwszą rada jest znalezienie osób, które chcą. Które chcą pogłębiać wiarę. Jakaś wspólnota, jakiś ruch. Musisz znaleźć wsparcie w kimś, z kim masz kontakt.
A to co robisz, starać się robić jak najlepiej. Nie odnosi się to li tylko do modlitwy, ale do każdej czynności. Trening czyni mistrzem. Pielęgnuj iskierkę, którą nosisz, a kiedyś zamieni się ona w płomień. Czego z całego serca życzę.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.
- Dezerter
- Legendarny komentator
- Posty: 14942
- Rejestracja: 24 sie 2015
- Lokalizacja: Inowrocław
- Has thanked: 4186 times
- Been thanked: 2940 times
- Kontakt:
Re: Osoba wątpiąca i zagubiona
Ja ze swej strony Powitam Cię bardzo serdecznie.
Trafiłaś do nas, a to już dużo, jeśli pozostaniesz z nami i będziesz aktywna na forum, to masz zagwarantowane wzrastanie w wiedzy i wierze.
Ale tak jak Andej radził, wspólnota, grupa, minimum przyjaciel/przyjaciółka wierząca w realu - konieczność.
Mam konkretną propozycję , której realizacja załatwi kilka twoich problemów na raz:
- zapisz się na "Nowe Życie", "Kurs Alfa", lub Seminarium odnowy wiary (kolejność nieprzypadkowa )
więcej o nich poczytaj tu
viewtopic.php?f=26&t=45
Namów na ten kurs również swojego chłopaka na zasadzie "no choć ze mną i zobacz, przekonaj się sam, będzie bardzo ciekawie, nie nudno i inaczej niż w kościele". Jeśli Bóg będzie łaskaw, to nie tylko tobie się polepszy, ale i jemu
daj Boże
Jeśli się zdecydujesz, to daj znać a otoczymy was modlitwą, by Pan był Łaskawy dla was.
szalom
Trafiłaś do nas, a to już dużo, jeśli pozostaniesz z nami i będziesz aktywna na forum, to masz zagwarantowane wzrastanie w wiedzy i wierze.
Ale tak jak Andej radził, wspólnota, grupa, minimum przyjaciel/przyjaciółka wierząca w realu - konieczność.
Mam konkretną propozycję , której realizacja załatwi kilka twoich problemów na raz:
- zapisz się na "Nowe Życie", "Kurs Alfa", lub Seminarium odnowy wiary (kolejność nieprzypadkowa )
więcej o nich poczytaj tu
viewtopic.php?f=26&t=45
Namów na ten kurs również swojego chłopaka na zasadzie "no choć ze mną i zobacz, przekonaj się sam, będzie bardzo ciekawie, nie nudno i inaczej niż w kościele". Jeśli Bóg będzie łaskaw, to nie tylko tobie się polepszy, ale i jemu
daj Boże
Jeśli się zdecydujesz, to daj znać a otoczymy was modlitwą, by Pan był Łaskawy dla was.
szalom
Nie czyńcie tak jak ci przeciw którym występujecie.