Post
autor: Andej » 2019-11-27, 08:58
Ogólnie, to ma sens. Ale sama wypowiedź tak rozwlekła, że z trudem powstrzymywałem się od zaśnięcia, a dzień już się zaczął i już jestem po śniadaniu. Sprawy poważne pomieszane z głupotkami. A jeśli nie głupotkami to tematy ważne, z tematami błahymi. Wobec tego misz-maszu nie jestem w stanie wypunktować postawionych tez. Ani tych, z którymi się zgadzam, ani tych obojętnych, ani tych, którym się sprzeciwiam.
Uważam, że najważniejszym problemem jest przekaz jednostronny. Kilka dni temu rozmyślałem na ten temat. Na temat prób doprowadzenia do jakichś zmian w mojej parafii. Najpierw, aby było to kilka lat temu, gdy zmienił się proboszcz, poczułem nowe. Okazało się jednak, że jak zwykle. Zapowiadano, że będzie ODNOWA, ale zaczęło się OD NOWA. Od lata analizuję to, do czego przygotowywani są księża w seminariach. Docierają do mnie małe strzępki, z których usiłuję budować obraz. Mam też papierek lakmusowy. Zadaję księżom warszawskim temat Bozowskiego. Zmarł w 1987, młodsi go nie poznali. Ale troszkę starsi wszyscy się z nim zetknęli. Mieszkał niedaleko seminarium i często tam przychodził. Jak do tej pory trafiłem ino na jednego, który się od niego czegoś nauczył. A Bozowski był przykładem komunikacji dwustronnej. Dlatego nie mógł egzystować w żadnej parafii. Był duszpasterzem. I tylko duszpasterzem. Po mszy świętej, każdy mógł przyjść do niego, i zadać pytanie na temat homilii. Lub dowolny inny. Można było się z nim umówić, niemal zawsze. Zawsze miał czas dla człowieka. I to każdego. Znajomego i nieznajomego. Wierzącego, ateisty, komunisty, pijaka ...
Chcesz ciągnąć temat? To zrób listę tych postulatów. Najlepiej z zaznaczeniem minuty wypowiedzi na dany temat. Mróweczka potrafi to zrobić. Potem je podaj. Ale też zastanów sie, przed wysłanie postu, czy dyskusja przyczyni się do budowania dobra czy zła. Bo co będzie, jeśli trafi się ktoś, kto szkodzić będzie? A co jeśli kogoś zgorszymy naszym krytycznym podejściem? Parę lat temu próbowałem rozpocząć taką dyskusję. Nie tylko na temat funkcjonariuszy Kościoła, ale też na temat innych kontrowersji związanych z Kościołem, wiarą, przekazem wiary. Zabrakło mi energii. A zainteresowania też nie wzbudziłem. Ale jestem leniem. Nie potrafię usilnie dążyć. Wątek zdechł. Nawet nie pamiętam, czy udało się choć jeden temat omówić.
Mnie osobiści interesuje tematyka poruszona w filmiku. To, że nie ze wszystkim się zgadzam, nie oznacza, że nie dostrzegam rangi problemów. Ale dręczy mnie jeszcze jedno pytanie: Po co dyskutować? Czy może to być konstruktywne? Czy mamy jakąkolwiek szansę na wdrożenie czegokolwiek? Kiedyś utraciłem szansę. Miałem uczestniczyć w synodzie (chyba to był synod, moja pamięć coraz bardziej się zaciera), ale wyjechałem na roboty do Anglii. I szansa prysnęła, jak mydlana bańka. Możliwość już więcej nie wróciła.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.