relacja z Bogiem

Piszemy tutaj wszystkie rozterki w naszym życiu duchowym. Rady na temat naszego życia w Kościele katolickim, pouczenie, itp.
Wolfi

Re: relacja z Bogiem

Post autor: Wolfi » 2019-08-29, 02:02

Dezerter pisze: 2019-08-27, 23:48 (ja też wychowywałem się bez ojca)
O to nie wiedzialem, ja troche sie wychowywalem z ojcem, ale jak jeszcze bylem malym yordlem, to sie skonczylo, bo alkoholik, i mama go kopnela z chalupy, rozwod i wsio paszlo. Ojciec alkoholik, nadopiekuncza matka, klotnie zawsze i wgl atmosfera jak przy wybieraniu do odstrzalu wiec mieszanka niczym koktajl molotowa. No i jeszcze ten brat Boze, wiesz wkoncu pisalem ci o nim, no normalnie chcialbym, zeby on nigdy nie istnial, no po prostu brzydze sie nim. Jedynie w tej rodzinie rodzinie mala siostra jest normalna, ale tez mysle, ze jak dorosnie bedzie miala to co ja w glowie, ale mam nadzieje, ze sb poradzi w zyciu.
Wgl to drazliwy temat dla mnie, w sensie jak slysze slowa rodzina, mama, tata... to mi sie wlacza w glowie alarm przeciwpozarowy i zraszacze zalewaja mi czache.
W sumie mozecie powiedziec, ze no mam przeszlo 20 lat i co ten koles (w sensie ja) o tej rodzinie, przeciez w tym wieku ludzie sie ogarniaja, a nawet zakladaja swoje rodziny. Ja tez kiedys tak myslalem, ze mi to przejdzie (choc w sumie nw jak to nazwac) jak mialem te 13-14 lat, ale mam 20 i nic mi nie przeszlo. I mysle, ze to nie przejdzie.
Mam po prostu no nw, zal to nie jest bo nie mam zalu, nie mam do ojca zlych emocji, do mamy tez, ona jest chyba chora psychicznie, w sensie ma jakies zaburzenia, no nw bo mysli o samobojstwie i tez o nim mowi, czasem straszy tym, a ja naprawde nw jak sie w takiej sytuacji zachowac, bo z jednej strony mam tak straszna blokade przed nia, ze nie potrafie nawet z nia rozmawiac i zblizac sie do niej, a z drugiej tak bardzo chcialbym ja przytulic, pocalowac w policzek i powiedziec, mamusiu kocham cie, tylko zeby ona byla taka jaka zawsze chcialem zeby byla, dlaczego, od dziecka z jednej strony byla tak nadopiekuncza i wszystkim sie interesowala, a trzymala sie ode mnie z dala, nawet nie dala sie dotknac, to kim ja dla niej bylem, dlaczego nigdy nie powiedziala, ze mnie kocha, to bylo tak dawno temu, ale nie, ja wszystko pamietam, no i znowu musze ryczec, to jest takie upokarzajace, nie mam sily dalej pisac

Magnolia

Re: relacja z Bogiem

Post autor: Magnolia » 2019-08-29, 07:41

Wilku, ja Cię przytulam, jesli pozwolisz.. A Bóg trzyma Cię w ramionach.
Bardzo Ci współczuję. Ale chciałam Ci powiedzieć, że w tej trudnej sytuacji mama okazała Wam dzieciom dużą miłość. Tak myślę. Jako matka zobaczyła w ojcu zagrożenie dla dzieci i miała na tyle siły żeby przestać z Nim żyć pod jednym dachem. Nie pozwoliła Was krzywdzić dłużej. Nie znasz wszystkich szczegółów życia rodziców w tamtym czasie, oceniasz je tylko przez pryzmat dziecka, czyli nie masz pełnego obrazu. Może to było jedyne wyjście. To jest mimo wszystko duża odwaga ochronic swoje dzieci i zdecydować sie żyć samotnie z trójką dzieci. To na pewno nie była łatwa decyzja. Rozwód jest strasznym obciążeniem, ale życie z alkoholikiem chyba jest jest cięższym doświadczeniem. Oczywiście że lata życia z pijącym mężem musiały odcisnąć pietno i na Twojej matce, oczywiście że nie pozostało to bez odcisku i na was. Ale z moich obserwacji naprawdę kazdy człowiek nosi jakiś odcisk, jakiś ciężar z którym się zmaga całe życie.
A ile czasu bedziesz się zmagał, czyli ogarniał, tego nie wiem... mi to zajęło 30 lat, choć tez widziałam osoby i ich świadectwa że się ogarnęły przez 25 rokiem życia, to zależy od tego czy trafi się na dobrą pomoc i czy się jest na nią gotowym. Ja sobie poradziłam dopiero na trzeciej terapii, wcześniej nie byłam gotowa, albo nie był to odpowiedni specjalista. Albo nie mój czas. Wszystko się dzieje we właściwym czasie, bo Bóg nad Tobą czuwa.
Przepracowanie swojego dzieciństwa i swoich bólów powoduje że stajemy się lepszymi ludźmi, szczególnie jesli sami nie chcemy popełniać takich błędów jakie nas zraniły.
Modlę się za Ciebie Wilku.

ktokolwiek
Bywalec
Bywalec
Posty: 97
Rejestracja: 7 lip 2019
Lokalizacja: Mazury
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 137 times
Been thanked: 67 times

Re: relacja z Bogiem

Post autor: ktokolwiek » 2019-08-29, 12:31

@Wolfi , idź za głosem serca. I nie spodziewaj się, że będzie prosto. Szukaj miłości, jej okruchów, rozdawaj miłość - nawet w okruchach. Nie wyznaczaj sobie ani Bogu czasu. Po prostu idź.

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22636
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4218 times

Re: relacja z Bogiem

Post autor: Andej » 2019-08-29, 12:35

Wolfi pisze: 2019-08-29, 02:02... chcialbym ...
Na myśl przychodzi słynny cytat Jana Twardowskiego. "Spieszmy się kochać ...". A my mamy przed sobą ścianę. Nie potrafimy. Nie nauczono nas tego w dzieciństwie. A mury nie chcą runąć. Wprost przeciwnie. Mury rosną. Grubieją. Serce się wyrywa. Ale nie urwie się łańcucha obaw, przykładów, strachu. Najstraszniejsze to, że druga osoba nie jest w stanie pojąc tej wewnętrznej walki. Fałszywie ocenia zachowanie. Dokłada cegiełkę.

Może sposobem jest list? Tylko jest obawa, że po przeczytaniu nie spali. Dlaczego ma spalić? Bo wstyd, gdy ktoś się dowie. Takie odczucie. Choć na rozum, nie wiadomo, czego tu się wstydzić.
Dlaczego list? Może być nagranie. Czasem łatwiej jest wyrazić swoje uczucia na papierze. Nie patrząc nikomu w oczy. Napisać co się czuje, co by się chciało. O pragnieniu przytulenia ... Ale też opisać oczekiwaną reakcję. Zbyt wylewna zniweczy wysiłek. Obojętna, jeszcze bardziej.
Napisać list, dać do przeczytania i uciec. Na kilka godzin, może dni. A potem, powolutku. Z pomocą mamy. Jakoś pójdzie.
Analogicznie w relacjach z innymi osobami.

Próbowałem. Jakieś kroczki udało się zrobić. Na inne zabrakło odwagi.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

Wolfi

Re: relacja z Bogiem

Post autor: Wolfi » 2019-08-31, 00:17

Magnolia pisze: 2019-08-29, 07:41 Wilku, ja Cię przytulam, jesli pozwolisz.. A Bóg trzyma Cię w ramionach.
Dziekuje, to mile.
Wgl dziekuje wam wszystkim, za te slowa rady, pociechy, duzo to znaczy dla mnie szczegolnie, gdy no opisalem moje uczucia i sytuacje szczerze.
Co do twoich slow Magnolio, to ja wiem, ze mama dobrze zrobila, tak jak juz pisalem, do nikogo nie mam pretensji, zalu, zlych emocji, ani nic.
Tylko po prostu czuje jak wplywa to na mnie. W sensie wiesz 20 lat na zewnatrz, a w glowie dziecko pragnace przytulenia, wstyd mi jest i to tak, ze jak o tym wspominam to zakrywam oczy. Tez przez to czesto mam czarne mysli co do mojego dalszego zycia, choc nadal mam nadzieje, ze Bog mnie tu potrzyma jak najkrocej jeszcze. Tlumacze sb przeciec, ze miliony ludzi przezywaja zyciowe tragedie, a ja placze za brakiem milosci od mamy? Co tez znowu naklada na mnie latke wstydu. Tylko po prostu chodzi o to ze zycie innych jest ich, a moje jest moje, i nikt za mnie go nie przezyje. Szczegolnie, ze w swiecie sie czuje taki maly, a zeby nikt tego nigdy nie odkryl to musze udawac, a to jest tak meczace. Moje zycie ogolnie polega na klamstwie, ze czasami sie juz gubie.
Mam tyle rzeczy do powiedzenia, mamie, ale tez samemu sb. Chcialbym tak po prostu wylac to z sb, gdyby to bylo mozliwe, ale poczucie wstydu jest tak wielkie, ze no... Musialbym sie potem zakopac pod ziemia na 10 lat, az wszyscy zapomna.
Ehh czesto marze (przez co w sumie tez sie czuje upokorzony, ze mysle o takich rzeczach) jakbym byl szczesliwy, takie zycie, ja i kochajaca mnie mama, chocby jeden taki dzien, zeby mnie utulila, poczuc jej cieplo, poczuc sie bezpiecznie.
W konsekwencji wiem, ze nigdy nie bede mial tez swojej rodziny, no bo do tego trzeba byc odpowiedzialbym itd. A ja mam tak zdewaluowany obraz na relacje itd, ze... zreszta w glebi jestem szczeniakiem potrzebujacym opieki heh zenada.

Magnolia

Re: relacja z Bogiem

Post autor: Magnolia » 2019-08-31, 09:40

Wilku, obraz relacji można przepracować na terapii dla Dorosłych Dzieci Alkoholików.
poczytaj: http://rozwinacskrzydla.pl
wpisz w internet terapia DDA i znajdziesz odpowiednią w swojej okolicy.
To jest zadanie dla Ciebie, takie życiowe, abyś zadbał o swoje szczęście, uwierz że jest możliwe byś był szczęśliwy.

A co do tego wszystkiego co chcesz powiedzieć sobie, mamie, ale się wstydzisz na głos... napisz listy! Do siebie napisz co chciałbyś usłyszeć albo sobie powiedzieć. Napisz do mamy. Nie musisz nikomu tego pokazywać, po prostu napisz to dla siebie.

Poza tym, wychodząc twojej nadziei na związek, jest wiele kobiet, które lubią się opiekować mężczyzną jak dzieckiem. Co nie zmienia faktu, że w przyszłości możesz stać się prawdziwym mężczyzną. Mężczyźni długo dojrzewają, najbardziej interesujący stają się dopiero koło 40-50;-) Poważnie.

Mój mąż jest DDA. Często zachowuje się jak dziecko, ale zaufałam Mu i wyszłam za Niego bo w najważniejszych kwestiach okazuje się odpowiedzialny. Poszedł do pracy na ostatnim roku studiów, wykazał że myśli poważnie o małzeństwie, utrzymywał pracę i spłacał długi które narobił w czasie studiów. Jest bardzo troskliwy i nieba chce mi przychylić. Okazuje zrozumienie i daje poczucie bezpieczeństwa. Więc jeśli podstawowe potrzeby kobiety są zaspokojone to chwilowe zachowanie dziecinne da się "przetrwać" ;-) Poza tym ja jestem bardzo odpowiedzialną osobą, uzupełniamy się. Związki DDA są możliwe, miłość i błogosławieństwo boże zdecydowanie pomaga, choć to nie be∂zie łatwy związek. Nawiasem mówiąc, nie spotkałam jeszcze łatwego małżeństwa. Więc nie trać nadziei!

Awatar użytkownika
Betula
Bywalec
Bywalec
Posty: 180
Rejestracja: 13 wrz 2019
Has thanked: 61 times
Been thanked: 72 times

Re: relacja z Bogiem

Post autor: Betula » 2019-09-30, 16:51

@Wolfi, w temacie jest relacja z Bogiem, ale piszesz sporo o relacji z rodzicami, z Mamą, i do tego się odniosę.
Dużo łatwiej by się żyło, gdybyśmy wszyscy myśleli tak samo, czuli tak samo i mieli taką samą wrażliwość. Niestety, czasem trudno zrozumieć nawet tych, z którymi jesteśmy na co dzień.
Całkiem niedawno dowiedziałam się, że wyróżnia się 5 głównych sposobów na wyrażanie miłości, tzw. języków miłości. Te języki to:
1) dotyk, przytulanie, pocałunki
2) słowa miłości
3) poświęcanie czasu
4) niespodzianki/upominki
5) uczynki miłości - czyli codzienne, proste sprawy dla dobra drugiej osoby.

Każdy ma swój dominujące 1-2 języki miłości. W tym języku "nadajesz" i "odbierasz". Ale jeżeli ktoś okazuje Ci miłość w innym języku, niż Twój własny, to najczęściej nie jesteś w stanie tego zrozumieć.
Może warto spróbować rozszyfrować język/ języki mamy, i przemówić do niej w Jej języku? Taka strategia może przynieść dużą zmianę w relacjach. U mojej koleżanki efekt był taki, że pierwszy raz w życiu usłyszała od swojego taty słowa "kocham cię".

W kontekście trudnych relacji bardzo polecam też przeczytanie książki "Kłamstwa którymi żyjemy" Jona Fredericksona.

Awatar użytkownika
Viridiana
Biegły forumowicz
Biegły forumowicz
Posty: 1707
Rejestracja: 6 sie 2018
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 554 times
Been thanked: 419 times

Re: relacja z Bogiem

Post autor: Viridiana » 2019-10-12, 10:50

Wolfi pisze: 2019-08-24, 23:22 Nawrocenie kluczowe slowo, wiele osob pisze w necie, czy wstawia filmiki z tych jak to mowia "swiadectw", ze wczesniej byli powiedzmy "bleee", nawrocenie, spowiedz itd. i teraz jest super yeaah, cieszmy sie, dzieki Bogu, jacy to sa szczesliwi i jakby nie bylo Bog zawsze pomoze. Taka utopijna forma, ktora dla mnie jest niedorzeczna, z drugiej strony za taka teksnie.
Nawrócenie sprawia, że jest w życiu lepiej i często w tym krytycznym momencie przychodzący Bóg sprawia, że wszystko się zmienia, ale wciąż wiara jest trudna. Ogólnie każdy nawrócony ostatecznie cieszy się z wiary, ale to nie znaczy, że nie ma kryzysów, nie ma zwątpienia etc. Wiara to droga.
Wolfi pisze: 2019-08-24, 23:22 Probowalem wiele rzeczy, no nw moze jestem juz kompletnie oschly co do wiary i juz sie nie da, teoretycznie kluczowa jest spowiedz. No probowalem, ale tez nie bardzo, moze robie to zle, moze swietokradzko, albo po prostu nie wierze w przebaczenie, chodzenie do kosciola tez, czytanie Pisma Sw. tez etc..
Więc właśnie może brakuje tej wiary w przebaczenie w konfesjonale.
Wolfi pisze: 2019-08-24, 23:22 Wkoncu jesli Bog kocha wszystkich i wszyscy sa wyjatkowi to tak naprawde nikt nie jest.
Nie do końca.
Miłość Boża jest tak niezwykła i niesamowita, że my jako ludzie nigdy jej nie pojmiemy w pełni. Wydaje nam się, że jeżeli kocha każdego, to pojedyncza osoba nic nie znaczy... Ale właśnie znaczy! Bóg kocha nas tak mocno, że każdy z osobna ma znaczenie dla Niego.
Wolfi pisze: 2019-08-24, 23:22 No bo powiedzmy bycie katolikiem, chyba powinno cieszyc, czy was cieszy?
Ogólnie cieszę się z tego. Jestem dzięki temu mądrzejsza i lepsza. Ale jest też ciężko. Zdarzają się kryzysy, pojawiają się wątpliwości, ból z powodu rozdźwięku pomiędzy moimi marzeniami a planem Boga, grzechy. Jednak wciąż walczę i staram się. Bardzo pomagają sakramenty.
Myślę, że potrzebujesz zwykłej modlitwy w której powiesz Bogu to, co nam. Pytaj Go i proś o wiarę, o siłę, o to, co ci potrzebne, aby zaczęło ci się lepiej układać z Bogiem. Mówisz, że nie znasz miłości, ale On cię może jej nauczyć.
Miłość nie wyrządza zła drugiemu człowiekowi. Miłość więc jest wypełnieniem Prawa (Rz 13, 10)

Wolfi

Re: relacja z Bogiem

Post autor: Wolfi » 2019-10-13, 00:06

Przez czas od zalozenia tego tematu wiele rzeczy sobie przemyslalem, mysle ze to z Bozej pomocy, no i jest lepiej ze mna. Ogolnie temat zalozylem relacja z Bogiem, a tak naprawde powinna byc relacja z mama, i to jest moim glownym problem, pragnieniem, utrapieniem, czyms co przesladuje. Co do jezykow milosci ja o tym wiem. Samo urodzenie mnie, wychowanie, poswiecenie dla mnie jest juz ogromnym wyrazem milosci. Jestem jej za to wdzieczny, tylko no wlasnie, moze plytko pojmuje milosc matczyna, ale moim zdaniem, poswiecanie sie, a traktowanie jak no nie wiem bym byl kolega, czy nie wiem kim dzieckiem sasiada to mi koliduje z miloscia. Ale ogolnie z Boza ingerencja juz nie wywoluje ten fakt u mnie frustracji, nienawisci i checi smierci, jedynie placz. No bo tak sobie probuje to jakos wytlumaczyc, dlaczego mama mnie tak traktowala, w sensie no nie bila ani nic tylko no nie zblizala. No nie wiem moze poprostu bylem niechciany, ale jesli tak no to przeciez mogla mnie oddac, to nie byloby cos zlego niz zyc ze mna na sile przeciez. Moze od swojej mamy nie otrzymala milosci i powielila ten schemat, tylko no wlasnie, gdy ktos nie otrzyma milosci to zazwyczaj za nia biegnie prawda? Jedna z opcji tez jest moja plec, moze nie chciala syna, bo miala juz jednego czyli brata mojego, on nie mieszka z nami juz, ale mam tez siostre i mama z nia ma dobre relacje, przytula ja, wyznaja sb milosc, sa dla siebie tacy ciepli, i cieszy mnie to bardzo tylko ja tez bym chcial w tym uczestniczyc. ;( Tylko wlasnie mama w nerwach mowi, ze ma tylko jedno dziecko, czyli corke nikogo wiecej, a wiec jak tu sie do niej zblizyc? Moze wlasnie gdybym sie urodzil dziewczyna to byloby inaczej. No bo tak sb mysle, gdybym sam mial dzieci, mam tez ze jak juz to bardzo chcialbym corke, ale jesli bylby syn to nic by to nie zmienilo, otoczylbym go opieka o jakiej sam marze i mowil, ze go kocham chocby 100 razy dziennie.
To tez nie chodzi, ze ja na to patrze egoistycznie i zadam milosci od mamy dla siebie, ja chcialbym ja sam kochac, uszczesliwiac ja, bo widze ze nie jest szczesliwa, zebysmy sie wzajemnie soba opiekowali, pocieszac ja gdy jest smutna, o wszystkim sobie mowili, zebym mogl po prostu obok niej usiasc, porozmawiac, zlapac za reke, oprzyc glowe na jej ramieniu, popatrzec w oczy, ucalowac, utulic, po prostu zyc dla niej bo tak bardzo chce ja kochac. Dla mnie to by bylo po prostu niebo, gdybysmy tak zyli ze soba, to ja bym byl gotow zrobic dla mamy wszystko, nawet moglbym ja po stopach calowac, no nie wiem jak to okreslic, po prostu wszystko.
Mama nie miala oparcia w mezu, czyli moim ojcu, ale jesli nie miala to przeciez miala mnie, zawsze chcialem sie nia opiekowac i pragnalem tego, tylko no jako dziecko widzac jak mama jest oziebla balem sie zblizac, bo nie rozumialem tego.
Dokladnie nie wiem jaki jest powod, tylko no moze ktos powiedziec, zeby to teraz zaczac naprawiac tylko co ja moge? Moze ona w glebi mnie prawdziwie kocha, ale tez moze ona tak naprawde mnie nie chciala i nie chce?
Czasami mysle o takim szalonym planie przytulenia mamy, tylko wydaje mi sie, ze albo by mnie odepchnela i ze zdziwieniem powiedziala co ja robie, albo zadzwonila po pogotowie myslac ze zwariowalem.
Moja mama to moja obsesja po prostu, nawet jak widze jakas starsza kobiete gdzies to widze od razu w niej mame i mi smutno.
Godze sie z wola Pana Boga, ale czy jego wola bylo, abym ja i mama byli od siebie tak daleko? No chyba nie.
Nie moge sie oprzec fantazjowaniu o kochajacej mamie, bo ja tak bardzo bardzo bardzo tego pragne. No bo no ;( co mam powiedziec.
Pisanie tego przynioslo mi mnostwo lez, ale dziekuje ze wam moge o tym powiedziec.
Ostatnio zmieniony 2019-10-13, 00:15 przez Wolfi, łącznie zmieniany 2 razy.

Awatar użytkownika
Praktyk
Biegły forumowicz
Biegły forumowicz
Posty: 1967
Rejestracja: 28 lis 2017
Has thanked: 417 times
Been thanked: 431 times

Re: relacja z Bogiem

Post autor: Praktyk » 2019-10-13, 08:14

Wolfi pisze: 2019-10-13, 00:06 Moze ona w glebi mnie prawdziwie kocha, ale tez moze ona tak naprawde mnie nie chciala i nie chce?
Wilczku, celem byłoby w tym momencie przestać bać się odpowiedzi na to pytanie. I je zadać. Matce.

Bo jeśli kocha to jakiś problem z komunikacją ma. A to do przepracowania.
Jeśli nie kocha to lepiej znać prawdę niż żyć w ciągłych wątpliwościach.

Gdybym miał strzelać, to powodem oziębłości jest trauma z ojcem. Może najbardziej go przypominasz, może w ogóle matka przestała ufać mężczyznom, może boi się odtrącenia po raz kolejny...

Jeśli boisz się zadać to pytanie poproś Boga o pomoc.
Panie patrz na moje serce razem ze mną, patrz na prawdę o mnie razem ze mną.

Niezapominajka
Aktywny komentator
Aktywny komentator
Posty: 644
Rejestracja: 28 wrz 2019
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 157 times
Been thanked: 160 times

Re: relacja z Bogiem

Post autor: Niezapominajka » 2019-10-17, 12:57

@Wolfi
przede wszystkim, popłakałam się jak bóbr. Również, jeśli mogę, mocno Cię przytulam. Bedę pamiętać o Tobie w modlitwie.
Bardzo Ci współczuję.. oczywiście, nie mogę tego pojąć, bo ja miałam trochę inne dzieciństwo, mój tata również był alkoholikiem, ale na szczęście udało mu się wyjść z nałogu. W dzieciństwie zdarzało się, że byłam bita przez rodziców,różne kary etc. ale mimo wszystko wiem, że mnie kochają. Widzę to w ich oczach, mimo czasem widocznej nienawiści kiedy podnosili na mnie rękę, to jednak ich poświęcenie i trud w wychowaniu mnie i 4 mojego rodzeństwa musiało być podyktowane miłością. Może w inny sposób niż faktycznie być powinno, ale jednak.I rozumiem to dopiero teraz, mam 24 lata. A w przeszłości przez to co mi robili bądź mojemu rodzenstwu mialam mysli ze ich nienawidze za to, jak moga nas tak krzywdzic..
Może w 1% wiem co czujesz. Staram się również rozumieć..

Ja sama ciągle proszę Boga ze łzami w oczach "Boże, chciałabym Cię spotkać, przytulić, poczuć w sercu Twą miłość, dlaczego jej nie czuję? Dlaczego niektórzy doznają wylania Ducha Świętego, łaskę poznania, tak bezgranicznej ufności i wiary a ja tego nie czuję"? I chyba za dużo wymagam, bo ja dopiero raczkuję w tym wszystkim a chcę doznać ekscesów od razu i żeby wszystko było proste i łatwe, piękne i wspaniałe, a tak nie będzie. Nadal nie rozumiem, nie wiem co to prawdziwie wierzyć, po wszystkich świadectwach które przeczytałam mam wrażenie że moja wiara nigdy nie będzie tak wyglądać.. Że nigdy go nie poczuję. Ze mogę sie modlic ale to jak grochem o ścianę..

A nagle teraz mi przyszła myśl: skoro chcę przytulić, pocałować Boga, porozmawiać z nim, może powinnam zacząć od drugiego człowieka w codziennym życiu? Przytulić siostrę, mamę, poświęcić jej czas? Może właśnie Bóg mi dał tą myśl, żebym zaczęła od takich uczynków? Przecież mamy szukać Boga w drugim człowieku, dostrzegać Go w nim! Nagle taka refleksja... Ciekawe..

Wolfi, trzymaj się. Chętnie wyszłabym z Tobą na kawę, bardzo mnie poruszyłeś swoim emocjonalnym wnętrzem i tym, jakie masz podejście do swojej mamy. Ściskam mocno!
Jeśli zbyt emocjonalnie do tego podeszłam, to przepraszam ;))
Oz 11:4 bt5 ~ Pociągnąłem ich ludzkimi więzami, a były to więzy miłości. Byłem dla nich jak ten, co podnosi do swego policzka niemowlę - schyliłem się ku niemu i nakarmiłem je.

Magnolia

Re: relacja z Bogiem

Post autor: Magnolia » 2019-10-17, 14:08

joasia95 pisze: 2019-10-17, 12:57

A nagle teraz mi przyszła myśl: skoro chcę przytulić, pocałować Boga, porozmawiać z nim, może powinnam zacząć od drugiego człowieka w codziennym życiu? Przytulić siostrę, mamę, poświęcić jej czas? Może właśnie Bóg mi dał tą myśl, żebym zaczęła od takich uczynków? Przecież mamy szukać Boga w drugim człowieku, dostrzegać Go w nim! Nagle taka refleksja... Ciekawe..
Dokładnie tak, zacznijcie być inicjatorami życzliwości w swoich rodzinach, świat w ten sposób zmienicie.
:-bd

Wolfi

Re: relacja z Bogiem

Post autor: Wolfi » 2019-10-18, 02:07

Praktyk pisze: 2019-10-13, 08:14 Jeśli boisz się zadać to pytanie poproś Boga o pomoc.
Ciagle prosze o pomoc Pana Boga w tej kwestii, i z pewnoscia te pomoc otrzymuje tylko zdaje sie, ze malo z Nim wspolpracuje, wkoncu On za mnie tego nie zrobi, a mna ciagle kieruja obawy, i nie tylko w tej sytuacji, ale ogolnie w zyciu tez. Dlatego nigdy bym siebie nie okreslil mezczyzna, jestem raczej takim pluszakiem bezbronnym.
Oczywiscie tez zeby ktos nie odebral tego, ze postawilem moja mame w zlym swietle, ze ona jest jakas zla i wgl to jej wina, nie, jest dobra, tylko wlasnie, dlatego tak ubolewam nad tym, bo jestem pewien i nadal wierze, ze mama w glebi jest wspaniala i ciepla i te moje marzenia co do niej mogly by byc jak najbardziej realne, bo widze jej relacje z moja siostra. Szczegolnie, ze mama w roznych okresach ma zalamania psychiczne tak jakby, czasami jest jej bardzo ciezko i ja to czuje i wiem, zreszta sama ona tego nie kryje, a wtedy moze sie wydawac, ze nie ma kompletnie we mnie oparcia, i czuje sie winny, tylko no jak jej dac to oparcie, z tak bardzo zblokowanymi relacjami? Nawet jesli to wszystko moja wina, tej "ozieblosci" mamy co do mnie, to ja bym to przyjal i przeprosil na kolanach, tylko najpierw trzeba sie przelamac, wyjasnic, bo tak to moge sobie tylko rozmyslac, a zdaje sie ze probuje sie przelamac juz dlugo bo odkad zalozylem ten temat i nw czy to wgl wkrotce nastapi. Narazie probuje ciagle dyskretnie polepszac z mama stosunki, codziennymi rzeczami, Oczywiscie wierze, w ten piekny dzien, ze ja i mama wreszcie bedziemy naprawde razem, a nie tylko obok siebie i modle sie o to abym byl zdolny tego dokonac bo wiem, ze duzo zalezy ode mnie i od tego czy sie zdobede na odwage.
Dziekuje Joasiu za twoj pocieszajacy post, wgl wszystkim bardzo dziekuje, ktorzy mi tutaj odpisali, bo dzieki temu zrozumialem wiele rzeczy i to nie bylo bezproduktywne, tylko dalo mi wiele pomocy i korzysci. Szczegolnie dziekuje Tobie Magnolio, bo mnie tu najbardziej zrozumialas, sama jestes mama wiec wydaje mi sie, ze dlatego, dziekuje.
Ostatnio zmieniony 2019-10-18, 02:08 przez Wolfi, łącznie zmieniany 1 raz.

Magnolia

Re: relacja z Bogiem

Post autor: Magnolia » 2019-10-18, 07:39

No to Wilku doprowadziłeś mnie do łez! Nie z powodu podziękowań, ale dlatego jaki ty jesteś piękny w sercu! I jak pięknie się rozwinąłeś na forum, ogrzałeś się, dojrzałeś.
Wiesz. Napisz mamie czego dla Niej pragniesz. Zostaw kartkę na stole. Codziennie możesz coś miłego dla Niej napisać, a lada dzień pojawi się ciepło między Wami. Sam popatrz na mnie, płaczę, bo jak każda matka chce usłyszec takie słowa od dzieci, które masz w sercu. To jest najlepsza nagroda za cały macierzyński trud, wejrzeć w serce dziecka i zobaczyć tam miłość.

Jeśli robisz coś dla mamy sam z siebie, pomoc w domu, to naprawdę okazujesz jej prawdziwa miłość i to mnie również bardzo wzruszyło...

Biserica Dumnezeu

Re: relacja z Bogiem

Post autor: Biserica Dumnezeu » 2019-10-18, 09:13

Powiedz wilku mamie wprost, co czujesz.
Nie caly wywod, ale jedno pierwsze slowo.
I bedziesz potem wiedzial, co dalej.

trzymaj sie.

ODPOWIEDZ