O to nie wiedzialem, ja troche sie wychowywalem z ojcem, ale jak jeszcze bylem malym yordlem, to sie skonczylo, bo alkoholik, i mama go kopnela z chalupy, rozwod i wsio paszlo. Ojciec alkoholik, nadopiekuncza matka, klotnie zawsze i wgl atmosfera jak przy wybieraniu do odstrzalu wiec mieszanka niczym koktajl molotowa. No i jeszcze ten brat Boze, wiesz wkoncu pisalem ci o nim, no normalnie chcialbym, zeby on nigdy nie istnial, no po prostu brzydze sie nim. Jedynie w tej rodzinie rodzinie mala siostra jest normalna, ale tez mysle, ze jak dorosnie bedzie miala to co ja w glowie, ale mam nadzieje, ze sb poradzi w zyciu.
Wgl to drazliwy temat dla mnie, w sensie jak slysze slowa rodzina, mama, tata... to mi sie wlacza w glowie alarm przeciwpozarowy i zraszacze zalewaja mi czache.
W sumie mozecie powiedziec, ze no mam przeszlo 20 lat i co ten koles (w sensie ja) o tej rodzinie, przeciez w tym wieku ludzie sie ogarniaja, a nawet zakladaja swoje rodziny. Ja tez kiedys tak myslalem, ze mi to przejdzie (choc w sumie nw jak to nazwac) jak mialem te 13-14 lat, ale mam 20 i nic mi nie przeszlo. I mysle, ze to nie przejdzie.
Mam po prostu no nw, zal to nie jest bo nie mam zalu, nie mam do ojca zlych emocji, do mamy tez, ona jest chyba chora psychicznie, w sensie ma jakies zaburzenia, no nw bo mysli o samobojstwie i tez o nim mowi, czasem straszy tym, a ja naprawde nw jak sie w takiej sytuacji zachowac, bo z jednej strony mam tak straszna blokade przed nia, ze nie potrafie nawet z nia rozmawiac i zblizac sie do niej, a z drugiej tak bardzo chcialbym ja przytulic, pocalowac w policzek i powiedziec, mamusiu kocham cie, tylko zeby ona byla taka jaka zawsze chcialem zeby byla, dlaczego, od dziecka z jednej strony byla tak nadopiekuncza i wszystkim sie interesowala, a trzymala sie ode mnie z dala, nawet nie dala sie dotknac, to kim ja dla niej bylem, dlaczego nigdy nie powiedziala, ze mnie kocha, to bylo tak dawno temu, ale nie, ja wszystko pamietam, no i znowu musze ryczec, to jest takie upokarzajace, nie mam sily dalej pisac