Sam przyznajesz fakt, że :,Marek_Piotrowski pisze: ↑2019-10-19, 23:50Jaką sprzeczność?I trochę by poszerzyć perspektywę wymienione prze zemnie osoby żyły z mężem/żoną bez ślubu kościelnego, ale nikomu z ówczesnego Kościoła nie przyszło nawet do głowy, żeby stwierdzić, że żyją w grzechu śmiertelnym
- Św. Piotr
- Kilku innych apostołów
- wszyscy święci, biskupi, prezbiterzy, wierni, którzy do IX wieku, na mocy powszechnego kapłaństwa wiernych, sami sobie udzielali ślubu, bo nie musieli, zgodnie z nauką Kościoła czynić tego w kościele, lub w obecności prezbitera.
Kto mi wyjaśni tą sprzeczność, że wówczas nie żyli w stanie grzechu ciężkiego choć nie mieli ślubu kościelnego tylko "cywilny", a teraz żyją
Osoby o ktorych mówisz również zawierały małżeństwo w pewnym porządku, który Kościół uznawał.
Kościół jest szafarzem sakramentu. Jeśli ustalił, że od chwili X zawarcie sakramentu jest ważne tylko pod pewnymi warunkami (określona liturgia, ksiądz jako świadek uprawniony ze strony Kościoła) to tak jest. Również Kościół określił wyjątki od tej reguły (kilkumiesieczny brak perspektywy dotarcia księdza).
to nic nie stoi na przeszkodzie, by Kościół wrócił do korzeni apostolskich, starożytnych jakie obowiązywały przez pierwsze 1000 - skoro wówczas nie był to grzech ciężki i chrześcijanie byli zbawieni a nie potępieni, to i dzisiaj tak być może, to chyba dla wszystkich jasne i oczywiste?Osoby o ktorych mówisz również zawierały małżeństwo w pewnym porządku, który Kościół uznawał.
Ja tylko postuluje zachowanie Tradycji, która jest niesprzeczna z Objawieniem, a vox populi to vox Dei, to też wielowiekowa Tradycja
Mylisz się i wkładasz w usta Pawła poglądów, których nie znał i nie wyznawał, podobnie jak i Kościół i Tradycja przez IX wieków, co jasno wykazałem i jest wiedzą ogólnie dostepną
Myślisz tu o swoim wpływie wieloletnim na mnie i Sesji ApologetycznychTo skutek formacji jaką przechodzisz. Smutny skutek.... jak dla mnie to pytanie jest czysto retoryczne
Ale prawdziwe, sam masz dzieci (ja też mam dorosłe) więc sam sobie odpowiedz, jaka jest rzeczywistość i czy powinniśmy ją dalej zaklinać wbrew TradycjiTo co?To przykre.W ostatnich latach zmieniło się również coś jeszcze - z moich obserwacji wynika, już ponad połowa rodziców akceptuje takie praktyki u swych dzieci i może ich nie pochwala, ale i nie potępia.
Nie podciągam - zaznaczyłem to wyraźnie - jednak zgoda, że po krótkim okresie zamieszkania razem powinna nastąpić decyzja, czy razem do końca życia, czy jednak rozstanie!Ty właśnie mylisz, podciągając rozpustę pod miłość.Dezerter pisze:Albo my, Kościół będziemy szli w zaparte i zaklinali rzeczywistość ... nieistniejącą i stawiali poprzeczkę nie do przeskoczenia dla większości, albo wczytamy się w Słowo i odkryjemy co ma nam do powiedzenia na dzisiejsze czasy, że to jednak miłość jest najważniejsza (nie mylić z rozwiązłością, hedonizmem, zaliczaniem czy jak to się teraz nazywa)
Gdyby była miłość, byłby i ślub. Nie ma żadnego powodu, by ślubu nie było.
Marku - miłością ja nazywam bycie z kimś, kto w przyszłości zostanie moją żoną/mężęm formalnie, a dziś ślubujemy sobie miłośc i po starotestamentowemu zaślubiamy/poślubiamy się, poprzez akt miłości. Ślub nie jest magicznym obrzędem, który zmienia grzech śmiertelny w błogosławiony akt miłości - jeśli robimy to samo z tą samą osobą - ja nie wierzę w magię!Ciekawe: przez wieki to Kościół robił wszystko, by ludzie się zmieniali na lepsze, żeby kształtować ludzi żyjących wg wskazań Ewangelii, pozbywajacych się swoich grzechów..
Dziś Ty (ale przecież nie tylko Ty) proponujesz, żeby to nauka Kościoła była kształtowana przez ludzkie grzechy.
I jeszcze mówisz że to oznacza "miłość"!