Postanowienie wielkopostne mam wrażenie powinno być jak mały kamyczek w bucie, masz cały czas o nim pamietać, ma Cię uwierać, ale nie może Ci zaszkodzić, bo celem jest wytrzymać, a nie upaść.
Patrzę na postanowienie mojej 16 letniej córki z wielkim podziwem. Postanowiła sobie nie jeść mięsa i słodyczy. Dużo jak na pierwsze świadome postanowienie, dlatego mój podziw jest tak duży. Na razie wspaniale się trzyma, choć nie jest jej łatwo.
Od 3 lat mocno ograniczyliśmy całą rodziną mięso, mamy zbilansowaną dietę, ale też nie traktuję jej restrykcyjnie w stosunku do dzieci, jak maja ochotę to jedzą mięso poza domem. Okazuje się że okazji było coraz więcej i córka sama doszła do wniosku, że na Wielki Post zrezygnuje zupełnie z mięsa. Samodzielnie podjęła taki wysiłek, mówi że nie jest łatwo, bo propozycji od koleżanek, na wspólne wyjścia na miasto by coś przekąsić, jest jakby więcej. No a słodycze pozostali członkowie rodziny też czasem jedzą, więc znowu tylko patrzy... Moja duma jest tym większa, że jeszcze rok temu córka nie podejmowała żadnej pracy nad sobą, nad charakterem. Wiem, że muszę ją otoczyć opieką i pomóc jesli upadnie. O zdrowie córki się nie boję, bo wiem, że w domowym jedzeniu i tak otrzyma to czego potrzebuje.
Przyznam Wam się po cichu, że wyrzeczenie sie kawy daje mi prawdziwie do wiwatu. W weekendy jest najgorzej, bo przypomina mi się kawa, jaka mąż mi robił do łózka...Kawa mi się nawet śni.... a najzabawniejsze jest to że mąż nadal nie zauważył że nie pije kawy i nie proszę go o nią. Ale potem przypominam sobie intencję i łapię równowagę. Powtarzam sobie, że "dzis nie wypiję kawy" (bo świadomość że jeszcze cały miesiąc został jest powalająca
), a następnego dnia powtarzam sobie to samo. Jeden dzień bez kawy brzmi lepiej niż jeszcze 30 dni bez kawy... Kawosze mnie rozumieją prawda...
Ale wracając do Efezjana, w innym miejscu napisał, że chodzi do pracy, czyli jak sądzę potrzebuje energii, stąd moja reakcja/namowa/dobra rada by zrezygnował z postanowienia by ograniczyć posiłki do jednego dziennie. Tak dużo postanowień na raz mogłoby prowadzić do wyczerpania organizmu. Zrezygnować ze słodyczy można bez problemu i z zyskiem dla zdrowia. Brak mięsa trzeba zbilansować zdrowymi produktami, choćby roślinami strączkowymi. Ale zredukowanie dostarczenia energii z 2500 kalorii do kilkuset, które dostarczy w jednym sytym posiłku tego nie można zrobić byle jak, bo można sobie zrobić krzywdę.
Naprawdę trzeba poczytać o głodówkach leczniczych by zrozumieć jakie mechanizmy uruchamiamy w organizmie gdy tak restrykcyjnie ogranicza się kalorie. Dobrym postem jest post Daniela, skupienie na samych jarzynach i warzywach (bez skrobi, nabiału, mięsa, słodyczy, kasz) - to jest wyzwanie, ale bezpiecznie realizowane, doskonale przebadane przez dr Ewę Dąbrowską. Tu jest dostepne w pdf:
apache2.pum.edu.pl/~fasting/download/CID.doc
Mając juz sporo wiedzy na ten temat i kilka postów Daniela za sobą, moja reakcja na postanowienia Efezjana wynikała drogi
@Dezerterze z troski o Jego zdrowie.