Ostatnia Reformacja - ruch Torbena Søndergaard

Luteranie, Adwentyści, Baptyści, Zielonoświątkowcy, itd. Rozmowy na temat protestantów, czy rzeczywiście, to co mówi protestantyzm jest biblijne.
Pompieri
Gaduła
Gaduła
Posty: 866
Rejestracja: 28 wrz 2020
Has thanked: 419 times
Been thanked: 146 times

Re: Ostatnia Reformacja - ruch Torbena Søndergaard

Post autor: Pompieri » 2020-12-22, 23:18

Wiem , ze nie rozumiesz. Dlatego piszesz to co piszezs.
Mozna rzec,ze sprawa, ktora zachodzi w relacji : tylko ta okreslona osoba aobec Boga jest dla Ciebie powodem do literalnego traktowania. I mnozysz cytaty, ktore o niczym nie swiadcza poza proba manipulacjitekstem Pisma Swietego.
Pozdrawiam.

Awatar użytkownika
Marek_Piotrowski
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 18650
Rejestracja: 1 cze 2016
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 2560 times
Been thanked: 4565 times
Kontakt:

Re: Ostatnia Reformacja - ruch Torbena Søndergaard

Post autor: Marek_Piotrowski » 2020-12-23, 00:53

Uczeń pisze: 2020-12-22, 19:46 Uwolnienia dokonuje Bóg, bo chrzest to nie jest tylko symbol. Chrzest jest aplikacją tego co stało się na krzyżu do Twojego życia. Bardzo ważne.
Chrzest to po prostu śmierć. Umozliwia przejście z Prawa nakazów do Prawa Miłości.
Bowiem jest tylko jeden sposób by wyzwolić się z mocy Prawa:
„Czyż nie jest wam wiadomo, bracia - mówię przecież do tych, co Prawo znają - że Prawo ma moc nad człowiekiem, dopóki on żyje? [...] Tak i wy, bracia moi, dzięki ciału Chrystusa umarliście dla Prawa, by złączyć się z innym - z Tym, który powstał z martwych, byśmy zaczęli przynosić owoc Bogu. (...) Teraz zaś Prawo straciło moc nad nami, gdy umarliśmy temu, co trzymało nas w jarzmie, tak, że możemy pełnić służbę w nowym duchu, a nie według przestarzałej litery.” /Rz 7,1-6/

Chrzest to nie tylko Nowe Narodzenie, ale najpierw to śmierć:
„Jeżeli umarliśmy dla grzechu, jakże możemy żyć w nim nadal?
Czyż nie wiadomo wam, że my wszyscy, którzyśmy otrzymali chrzest zanurzający w Chrystusa Jezusa, zostaliśmy zanurzeni w Jego śmierć?
Zatem przez chrzest zanurzający nas w śmierć zostaliśmy razem z Nim pogrzebani po to, abyśmy i my wkroczyli w nowe życie
- jak Chrystus powstał z martwych dzięki chwale Ojca.
Jeżeli bowiem przez śmierć, podobną do Jego śmierci, zostaliśmy z Nim złączeni w jedno, to tak samo będziemy z Nim złączeni w jedno przez podobne zmartwychwstanie. To wiedzcie, że dla zniszczenia grzesznego ciała dawny nasz człowiek został razem z Nim ukrzyżowany po to, byśmy już więcej nie byli w niewoli grzechu. Kto bowiem umarł, stał się wolny od grzechu. Otóż, jeżeli umarliśmy razem z Chrystusem, wierzymy, że z Nim również żyć będziemy, wiedząc, że Chrystus powstawszy z martwych już więcej nie umiera, śmierć nad Nim nie ma już władzy. Bo to, że umarł, umarł dla grzechu tylko raz, a że żyje, żyje dla Boga.”
/Rz 6,2-10/
Nie jestem najlepszym przykładem chrześcijanina, trochę zawaliłem. Ale wierzę, że Bóg mi wybaczy, gdy zmienię pewne rzeczy. Jednak poznałem osoby, które chrzest uwolnił od palenia i narkotyków.
I to jest OK. Chrztowi często towarzyszą różnego rodzaju łaski i wyzwolenia - jak zadatek tego odkupienia ostatecznego, o którym pisałem w poprzednim poście.
Jednak sam widzisz, że nie oznacza to automatycznego uwolnienia od grzechu. To będzie, kiedy przeminie to, co niedoskonałe.

Nowe Narodzenie to jeszcze nie zbawienie. Jak wspominałem - aby żyć, nie wystarczy się urodzić. Trzeba jeść, pić, wydalać z organizmu, to co niedobre.
Święty Jan doskonale pokazuje to napięcie pomiędzy już odkupieniem, a jeszcze doczesnością:
"Jeżeli mówimy, że mamy z Nim współuczestnictwo, a chodzimy w ciemności, kłamiemy i nie postępujemy zgodnie z prawdą.
Jeżeli zaś chodzimy w światłości, tak jak On sam trwa w światłości, to mamy jedni z drugimi współuczestnictwo, a krew Jezusa, Syna Jego, oczyszcza nas z wszelkiego grzechu.
Jeśli mówimy, że nie mamy grzechu, to samych siebie oszukujemy i nie ma w nas prawdy.
Jeżeli wyznajemy nasze grzechy, [Bóg] jako wierny i sprawiedliwy odpuści je nam i oczyści nas z wszelkiej nieprawości.
Jeśli mówimy, że nie zgrzeszyliśmy, czynimy Go kłamcą i nie ma w nas Jego nauki."
/1J 1,6-10/
Tak więc grzeszymy, ale nie wolno nam chodzić (pozostawać) w grzechu, Gdy zgrzeszymy, Jego Krew oczyszcza nas.
Gdy cały czas "chodzimy w światłości", doskonale widzimy naszą grzeszność.
Jednak gdybyśmy zaprzeczali, że wciąż grzeszymy, nie ma w nas Bożej nauki.

Nie przeszkadza to Janowi stwierdzić:
1J 3:3-6 "Każdy zaś, kto pokłada w Nim tę nadzieję, uświęca się, podobnie jak On jest święty. (4) Każdy, kto grzeszy, dopuszcza się bezprawia, ponieważ grzech jest bezprawiem. (5) Wiecie, że On się objawił po to, aby zgładzić grzechy, w Nim zaś nie ma grzechu. (6) Ktokolwiek trwa w Nim, nie grzeszy, żaden zaś z tych, którzy grzeszą, nie widział Go ani Go nie poznał."
To jest właśnie - w zestawieniu z poprzednią wypowiedzią w tym samym liście ("Jeśli mówimy, że nie zgrzeszyliśmy, czynimy Go kłamcą i nie ma w nas Jego nauki.") to właśnie to napięcie pomiędzy doczesnością i naszą słabością (której nadal podlegamy) i wielkością daru przebaczenia, a także Łaski do upodabniania się do Niego. Ta droga jednak nie zakończy się w doczesności
Jesteśmy ludźmi (w pełni) odkupionymi, bo ofiara Jezusa jest doskonała. // Spojrzałem jeszcze w pismo i faktycznie pełne widoczne odkupienie nastąpi wraz z otrzymaniem nowego ciała. Jednak od władzy grzechu już jesteśmy wykupieni, uważam.//
(...)Tu pozostaje tylko pytanie, czy w pełni to odkupienie (od grzechu) przyjęliśmy do życia.
Nie jesteśmy w stanie w pełni go przyjąć w doczesności - ogranicza nas ona.
Dlatego właśnie święty Paweł pisał dramatycznie w 7 rozdziale Listu do Rzymian.
Na początku pisze o wyzwoleniu z grzechu, nawiązując do śmierci w Chrzcie Świętym:
Czyż nie jest wam wiadomo, bracia - mówię przecież do tych, co Prawo znają - że Prawo ma moc nad człowiekiem, dopóki on żyje? Podobnie też i kobieta zamężna związana jest, na mocy Prawa, ze swoim mężem, jak długo on żyje.(...) Tak i wy, bracia moi, dzięki ciału Chrystusa umarliście dla Prawa, by złączyć się z innym - z Tym, który powstał z martwych, byśmy zaczęli przynosić owoc Bogu. (5) Jak długo bowiem wiedliśmy życie cielesne, grzeszne namiętności [wzbudzane] przez Prawo działały w naszych członkach, by owoc przynosić śmierci. Teraz zaś Prawo straciło moc nad nami, gdy umarliśmy dla tego, co trzymało nas w jarzmie, tak że możemy pełnić służbę w nowości Ducha, a nie według przestarzałej litery.
Wydawałoby się zatem, że możemy nie grzeszyć.
A jednak Paweł pisze:
(...) Wiemy przecież, że Prawo jest duchowe. A ja jestem cielesny, zaprzedany w niewolę grzechu.
Nie rozumiem bowiem tego, co czynię, bo nie czynię tego, co chcę, ale to, czego nienawidzę - to właśnie czynię. (...)
Jestem bowiem świadom, że we mnie, to jest w moim ciele, nie mieszka dobro; bo łatwo przychodzi mi chcieć tego, co dobre, ale wykonać - nie.
Nie czynię bowiem dobra, którego chcę, ale czynię właśnie zło, którego nie chcę.
Jeżeli zaś czynię to, czego nie chcę, już nie ja to czynię, ale grzech, który we mnie mieszka. (21) A zatem stwierdzam w sobie to prawo, że gdy chcę czynić dobro, narzuca mi się zło.
Albowiem wewnętrzny człowiek [we mnie] ma upodobanie zgodne z Prawem Bożym. W członkach zaś moich spostrzegam prawo inne, które toczy walkę z prawem mojego umysłu i bierze mnie w niewolę pod prawo grzechu mieszkającego w moich członkach.
Nieszczęsny ja człowiek!
Któż mnie wyzwoli z ciała, [co wiedzie ku] tej śmierci?
Dzięki niech będą Bogu przez Jezusa Chrystusa, Pana naszego! Tak więc umysłem służę Prawu Bożemu, ciałem zaś - prawu grzechu.


W LIście do Filipian (rozdział 3) też widać to napięcie pomiędzy niedoskonałym "teraz" a pełnym "potem":
"Dla Niego wyzułem się ze wszystkiego i uznaję to za śmieci, bylebym pozyskał Chrystusa i znalazł się w Nim - nie mając mojej sprawiedliwości, pochodzącej z Prawa, lecz Bożą sprawiedliwość, otrzymaną dzięki wierze w Chrystusa, sprawiedliwość pochodzącą od Boga, opartą na wierze - przez poznanie Go: zarówno mocy Jego zmartwychwstania, jak i udziału w Jego cierpieniach - w nadziei, że upodabniając się do Jego śmierci, dojdę jakoś do pełnego powstania z martwych.
Nie [mówię], że już [to] osiągnąłem i już się stałem doskonały, lecz pędzę, abym też [to] zdobył, bo i sam zostałem zdobyty przez Chrystusa Jezusa."


Szczególnie ostatnie zdanie jest ciekawe: jak wspomniałeś, już zostaliśmy odkupieni (zdobyci) przez Jezusa. Ale to wcale nie znaczy, ze "już to osiągnęliśmy".

Myślę, że to ta sama myśl, co w Liście Jana:
1J 3:1-2 "Popatrzcie, jaką miłością obdarzył nas Ojciec: zostaliśmy nazwani dziećmi Bożymi, i rzeczywiście nimi jesteśmy. Świat zaś dlatego nas nie zna, że nie poznał Jego. (2) Umiłowani, obecnie jesteśmy dziećmi Bożymi, ale jeszcze się nie ujawniło, czym będziemy. Wiemy, że gdy się objawi, będziemy do Niego podobni, bo ujrzymy Go takim, jakim jest."

Mówimy tu o niebie lub o piekle. Czyli toczy się walka o nasze życie. Dlatego Jezus nas wykupił i nasze grzechy są obmywane Jego krwią. Na pamiątkę tego wydarzenia łamiemy chleb i pijemy wino, jak nakazał Jezus. Ten duchowy pokarm nas odnawia i umacnia. Amen.
To duży, ale bardzo ważny temat.
To znacznie więcej niż "pamiątka" w znaczeniu, jaki dziś nadajemy temu słowu. Jak wspominałem, "pamiątka" w Biblii (podawałem sigle ze Starego Testamentu) to ofiara, która jest częścią jakiegoś zdarzenia (często odległego w czasie). Tak jak Pascha starotestamentowa była uobecnieniem Wyjścia z Egiptu (Gamaliel zwraca uwagę, że podczas wieczerzy paschalnej każdy z biesiadników uczestniczy w tym Wyjściu) tak Pacha Jezusa (Jezus tak nazwał Ostatnią Wieczerzę) jest częścią Ofiary Krzyżowej.
Jedynym sposobem uczestnictwa w passze starotestamentowej (dla każdego członka rodziny oprócz pana domu, który szlachtował baranka ofiarnego) było spożycie tegoż baranka. Nawiązywał do tego Paweł pisząc, że "w jedności z ołtarzem ci, którzy spożywają z ofiar na ołtarzu złożonych"/1Kor 10:18 /
W Nowym Testamencie jest identycznie. Jezus był Ofiarnikiem, Ofiarą i Ołtarzem. Jedynym sposobem uczestnictwa w Ofierze Krzyżowej Chrystusa jest spożycie Jego Ciała.
"Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba. Jeśli ktoś spożywa ten chleb, będzie żył na wieki. Chlebem, który Ja dam, jest moje ciało, [wydane] za życie świata."/J 6,51/
Jest to warunek zbawienia:
J 6,53-54 "Rzekł do nich Jezus: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Jeżeli nie będziecie jedli Ciała Syna Człowieczego ani pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie. (54) Kto spożywa moje Ciało i pije moją Krew, ma życie wieczne, a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym."

wierzę, że chrzest uwalnia od mocy prawa grzechu - od bycia niewolnikiem.
Chrzest uwalnia od Prawa. Niestety, uwalnia nas wprawdzie od samego grzechu pierworodnego, ale nie od jego skutków: nadal cierpimy, chorujemy, męczymy się, umieramy. I nadal mamy skłonność do grzechu. Daje nam jednak Łaskę do walki z grzechem. I - inaczej niż wczesniej - pozwala nam ona z grzechem wygrać.
Serio. Choć to zdarza się raczej rzadko, chrześcijanin może nie grzeszyć. Takiej mozliwości wcześniej nie było.
Ale to poboczny temat, nie idźmy w dygresję.

Jezus powiedział:
„Kto uwierzy i przyjmie chrzest, będzie zbawiony; a kto nie uwierzy, będzie potępiony.”/Mk 16,16/
bowiem, jak oznajmił Nikodemowi:
„Zaprawdę, zaprawdę, powiadam ci, jeśli się ktoś nie narodzi z wody i z Ducha, nie może wejść do królestwa Bożego.” /J 3,5b/
dlatego też nakazał apostołom:
„Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody, udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego.”/Mt 28,19/
A wiec CEL PIERWSZY - ZBAWIENIE.
Nie "pewność zbawienia" (to już zależy od nas - Bóg swoją część wypełnił. Ale my możemy to spaprać). Ale mozliwość jak najbardziej.

Święty Piotr nauczał:
„Nawróćcie się - powiedział do nich Piotr - i niech każdy z was ochrzci się w imię Jezusa Chrystusa na odpuszczenie grzechów waszych, a weźmiecie w darze Ducha Świętego.”
/Dz 2,38/
„Czyż nie wiadomo wam, że my wszyscy, którzyśmy otrzymali chrzest zanurzający w Chrystusa Jezusa, zostaliśmy zanurzeni w Jego śmierć? (…)
Kto bowiem umarł, stał się wolny od grzechu.
Otóż, jeżeli umarliśmy razem z Chrystusem, wierzymy, że z Nim również żyć będziemy, wiedząc, że Chrystus powstawszy z martwych już więcej nie umiera, śmierć nad Nim nie ma już władzy.
Bo to, że umarł, umarł dla grzechu tylko raz, a że żyje, żyje dla Boga.”
/Rz 6,3.7-10/
Jak widać, Chrzest jest na ODPUSZCZENIE GRZECHOW. CEL DRUGI)
Czemu?
„Bo wy wszyscy, którzy zostaliście ochrzczeni w Chrystusie, przyoblekliście się w Chrystusa.”/Gal 3,27/
a wiec by PRZYOBLEC SIĘ W CHRYSTUSA, trzeba się ochrzcić. CEL TRZECI.
Zrobić to także należy by mieć udział w Jego śmierci:

„Czyż nie wiadomo wam, że my wszyscy, którzyśmy otrzymali chrzest zanurzający w Chrystusa Jezusa, zostaliśmy zanurzeni w Jego śmierć?”/Rz 6,3/
Po co?
„Zatem przez chrzest zanurzający nas w śmierć zostaliśmy razem z Nim pogrzebani po to, abyśmy i my wkroczyli w nowe życie - jak Chrystus powstał z martwych dzięki chwale Ojca.”
/Rz 6,4/
A wiec CEL CZWARTY: Chrzest powoduje WKROCZENIE W NOWE ZYCIE!
Dzięki czemu?
„Ja was chrzczę wodą dla nawrócenia; lecz Ten, który idzie za mną, mocniejszy jest ode mnie; ja nie jestem godzien nosić Mu sandałów. On was chrzcić będzie Duchem Świętym i ogniem.”/Mt 3,11/
Mamy więc CEL PIĄTY – PRZYJĘCIE MOCY DUCHA ŚWIĘTEGO
Chrzest daje też UCZESTNICTWO W KOŚCIELE (CEL SZÓSTY):
„Wszyscyśmy bowiem w jednym Duchu zostali ochrzczeni, [aby stanowić] jedno Ciało: czy to Żydzi, czy Grecy, czy to niewolnicy, czy wolni. Wszyscyśmy też zostali napojeni jednym Duchem.”/ 1 Kor 12,13/

Uczeń

Re: Ostatnia Reformacja - ruch Torbena Søndergaard

Post autor: Uczeń » 2020-12-23, 09:56

Marek_Piotrowski pisze: 2020-12-23, 00:53
Uczeń pisze: 2020-12-22, 19:46 Uwolnienia dokonuje Bóg, bo chrzest to nie jest tylko symbol. Chrzest jest aplikacją tego co stało się na krzyżu do Twojego życia. Bardzo ważne.
Chrzest to po prostu śmierć. Umozliwia przejście z Prawa nakazów do Prawa Miłości.
Bowiem jest tylko jeden sposób by wyzwolić się z mocy Prawa:
„Czyż nie jest wam wiadomo, bracia - mówię przecież do tych, co Prawo znają - że Prawo ma moc nad człowiekiem, dopóki on żyje? [...] Tak i wy, bracia moi, dzięki ciału Chrystusa umarliście dla Prawa, by złączyć się z innym - z Tym, który powstał z martwych, byśmy zaczęli przynosić owoc Bogu. (...) Teraz zaś Prawo straciło moc nad nami, gdy umarliśmy temu, co trzymało nas w jarzmie, tak, że możemy pełnić służbę w nowym duchu, a nie według przestarzałej litery.” /Rz 7,1-6/

Chrzest to nie tylko Nowe Narodzenie, ale najpierw to śmierć:
„Jeżeli umarliśmy dla grzechu, jakże możemy żyć w nim nadal?
Czyż nie wiadomo wam, że my wszyscy, którzyśmy otrzymali chrzest zanurzający w Chrystusa Jezusa, zostaliśmy zanurzeni w Jego śmierć?
Zatem przez chrzest zanurzający nas w śmierć zostaliśmy razem z Nim pogrzebani po to, abyśmy i my wkroczyli w nowe życie
- jak Chrystus powstał z martwych dzięki chwale Ojca.
Jeżeli bowiem przez śmierć, podobną do Jego śmierci, zostaliśmy z Nim złączeni w jedno, to tak samo będziemy z Nim złączeni w jedno przez podobne zmartwychwstanie. To wiedzcie, że dla zniszczenia grzesznego ciała dawny nasz człowiek został razem z Nim ukrzyżowany po to, byśmy już więcej nie byli w niewoli grzechu. Kto bowiem umarł, stał się wolny od grzechu. Otóż, jeżeli umarliśmy razem z Chrystusem, wierzymy, że z Nim również żyć będziemy, wiedząc, że Chrystus powstawszy z martwych już więcej nie umiera, śmierć nad Nim nie ma już władzy. Bo to, że umarł, umarł dla grzechu tylko raz, a że żyje, żyje dla Boga.”
/Rz 6,2-10/
Nie jestem najlepszym przykładem chrześcijanina, trochę zawaliłem. Ale wierzę, że Bóg mi wybaczy, gdy zmienię pewne rzeczy. Jednak poznałem osoby, które chrzest uwolnił od palenia i narkotyków.
I to jest OK. Chrztowi często towarzyszą różnego rodzaju łaski i wyzwolenia - jak zadatek tego odkupienia ostatecznego, o którym pisałem w poprzednim poście.
Jednak sam widzisz, że nie oznacza to automatycznego uwolnienia od grzechu. To będzie, kiedy przeminie to, co niedoskonałe.

Nowe Narodzenie to jeszcze nie zbawienie. Jak wspominałem - aby żyć, nie wystarczy się urodzić. Trzeba jeść, pić, wydalać z organizmu, to co niedobre.
Święty Jan doskonale pokazuje to napięcie pomiędzy już odkupieniem, a jeszcze doczesnością:
"Jeżeli mówimy, że mamy z Nim współuczestnictwo, a chodzimy w ciemności, kłamiemy i nie postępujemy zgodnie z prawdą.
Jeżeli zaś chodzimy w światłości, tak jak On sam trwa w światłości, to mamy jedni z drugimi współuczestnictwo, a krew Jezusa, Syna Jego, oczyszcza nas z wszelkiego grzechu.
Jeśli mówimy, że nie mamy grzechu, to samych siebie oszukujemy i nie ma w nas prawdy.
Jeżeli wyznajemy nasze grzechy, [Bóg] jako wierny i sprawiedliwy odpuści je nam i oczyści nas z wszelkiej nieprawości.
Jeśli mówimy, że nie zgrzeszyliśmy, czynimy Go kłamcą i nie ma w nas Jego nauki."
/1J 1,6-10/
Tak więc grzeszymy, ale nie wolno nam chodzić (pozostawać) w grzechu, Gdy zgrzeszymy, Jego Krew oczyszcza nas.
Gdy cały czas "chodzimy w światłości", doskonale widzimy naszą grzeszność.
Jednak gdybyśmy zaprzeczali, że wciąż grzeszymy, nie ma w nas Bożej nauki.

Nie przeszkadza to Janowi stwierdzić:
1J 3:3-6 "Każdy zaś, kto pokłada w Nim tę nadzieję, uświęca się, podobnie jak On jest święty. (4) Każdy, kto grzeszy, dopuszcza się bezprawia, ponieważ grzech jest bezprawiem. (5) Wiecie, że On się objawił po to, aby zgładzić grzechy, w Nim zaś nie ma grzechu. (6) Ktokolwiek trwa w Nim, nie grzeszy, żaden zaś z tych, którzy grzeszą, nie widział Go ani Go nie poznał."
To jest właśnie - w zestawieniu z poprzednią wypowiedzią w tym samym liście ("Jeśli mówimy, że nie zgrzeszyliśmy, czynimy Go kłamcą i nie ma w nas Jego nauki.") to właśnie to napięcie pomiędzy doczesnością i naszą słabością (której nadal podlegamy) i wielkością daru przebaczenia, a także Łaski do upodabniania się do Niego. Ta droga jednak nie zakończy się w doczesności
Jesteśmy ludźmi (w pełni) odkupionymi, bo ofiara Jezusa jest doskonała. // Spojrzałem jeszcze w pismo i faktycznie pełne widoczne odkupienie nastąpi wraz z otrzymaniem nowego ciała. Jednak od władzy grzechu już jesteśmy wykupieni, uważam.//
(...)Tu pozostaje tylko pytanie, czy w pełni to odkupienie (od grzechu) przyjęliśmy do życia.
Nie jesteśmy w stanie w pełni go przyjąć w doczesności - ogranicza nas ona.
Dlatego właśnie święty Paweł pisał dramatycznie w 7 rozdziale Listu do Rzymian.
Na początku pisze o wyzwoleniu z grzechu, nawiązując do śmierci w Chrzcie Świętym:
Czyż nie jest wam wiadomo, bracia - mówię przecież do tych, co Prawo znają - że Prawo ma moc nad człowiekiem, dopóki on żyje? Podobnie też i kobieta zamężna związana jest, na mocy Prawa, ze swoim mężem, jak długo on żyje.(...) Tak i wy, bracia moi, dzięki ciału Chrystusa umarliście dla Prawa, by złączyć się z innym - z Tym, który powstał z martwych, byśmy zaczęli przynosić owoc Bogu. (5) Jak długo bowiem wiedliśmy życie cielesne, grzeszne namiętności [wzbudzane] przez Prawo działały w naszych członkach, by owoc przynosić śmierci. Teraz zaś Prawo straciło moc nad nami, gdy umarliśmy dla tego, co trzymało nas w jarzmie, tak że możemy pełnić służbę w nowości Ducha, a nie według przestarzałej litery.
Wydawałoby się zatem, że możemy nie grzeszyć.
A jednak Paweł pisze:
(...) Wiemy przecież, że Prawo jest duchowe. A ja jestem cielesny, zaprzedany w niewolę grzechu.
Nie rozumiem bowiem tego, co czynię, bo nie czynię tego, co chcę, ale to, czego nienawidzę - to właśnie czynię. (...)
Jestem bowiem świadom, że we mnie, to jest w moim ciele, nie mieszka dobro; bo łatwo przychodzi mi chcieć tego, co dobre, ale wykonać - nie.
Nie czynię bowiem dobra, którego chcę, ale czynię właśnie zło, którego nie chcę.
Jeżeli zaś czynię to, czego nie chcę, już nie ja to czynię, ale grzech, który we mnie mieszka. (21) A zatem stwierdzam w sobie to prawo, że gdy chcę czynić dobro, narzuca mi się zło.
Albowiem wewnętrzny człowiek [we mnie] ma upodobanie zgodne z Prawem Bożym. W członkach zaś moich spostrzegam prawo inne, które toczy walkę z prawem mojego umysłu i bierze mnie w niewolę pod prawo grzechu mieszkającego w moich członkach.
Nieszczęsny ja człowiek!
Któż mnie wyzwoli z ciała, [co wiedzie ku] tej śmierci?
Dzięki niech będą Bogu przez Jezusa Chrystusa, Pana naszego! Tak więc umysłem służę Prawu Bożemu, ciałem zaś - prawu grzechu.


W LIście do Filipian (rozdział 3) też widać to napięcie pomiędzy niedoskonałym "teraz" a pełnym "potem":
"Dla Niego wyzułem się ze wszystkiego i uznaję to za śmieci, bylebym pozyskał Chrystusa i znalazł się w Nim - nie mając mojej sprawiedliwości, pochodzącej z Prawa, lecz Bożą sprawiedliwość, otrzymaną dzięki wierze w Chrystusa, sprawiedliwość pochodzącą od Boga, opartą na wierze - przez poznanie Go: zarówno mocy Jego zmartwychwstania, jak i udziału w Jego cierpieniach - w nadziei, że upodabniając się do Jego śmierci, dojdę jakoś do pełnego powstania z martwych.
Nie [mówię], że już [to] osiągnąłem i już się stałem doskonały, lecz pędzę, abym też [to] zdobył, bo i sam zostałem zdobyty przez Chrystusa Jezusa."


Szczególnie ostatnie zdanie jest ciekawe: jak wspomniałeś, już zostaliśmy odkupieni (zdobyci) przez Jezusa. Ale to wcale nie znaczy, ze "już to osiągnęliśmy".

Myślę, że to ta sama myśl, co w Liście Jana:
1J 3:1-2 "Popatrzcie, jaką miłością obdarzył nas Ojciec: zostaliśmy nazwani dziećmi Bożymi, i rzeczywiście nimi jesteśmy. Świat zaś dlatego nas nie zna, że nie poznał Jego. (2) Umiłowani, obecnie jesteśmy dziećmi Bożymi, ale jeszcze się nie ujawniło, czym będziemy. Wiemy, że gdy się objawi, będziemy do Niego podobni, bo ujrzymy Go takim, jakim jest."

Mówimy tu o niebie lub o piekle. Czyli toczy się walka o nasze życie. Dlatego Jezus nas wykupił i nasze grzechy są obmywane Jego krwią. Na pamiątkę tego wydarzenia łamiemy chleb i pijemy wino, jak nakazał Jezus. Ten duchowy pokarm nas odnawia i umacnia. Amen.
To duży, ale bardzo ważny temat.
To znacznie więcej niż "pamiątka" w znaczeniu, jaki dziś nadajemy temu słowu. Jak wspominałem, "pamiątka" w Biblii (podawałem sigle ze Starego Testamentu) to ofiara, która jest częścią jakiegoś zdarzenia (często odległego w czasie). Tak jak Pascha starotestamentowa była uobecnieniem Wyjścia z Egiptu (Gamaliel zwraca uwagę, że podczas wieczerzy paschalnej każdy z biesiadników uczestniczy w tym Wyjściu) tak Pacha Jezusa (Jezus tak nazwał Ostatnią Wieczerzę) jest częścią Ofiary Krzyżowej.
Jedynym sposobem uczestnictwa w passze starotestamentowej (dla każdego członka rodziny oprócz pana domu, który szlachtował baranka ofiarnego) było spożycie tegoż baranka. Nawiązywał do tego Paweł pisząc, że "w jedności z ołtarzem ci, którzy spożywają z ofiar na ołtarzu złożonych"/1Kor 10:18 /
W Nowym Testamencie jest identycznie. Jezus był Ofiarnikiem, Ofiarą i Ołtarzem. Jedynym sposobem uczestnictwa w Ofierze Krzyżowej Chrystusa jest spożycie Jego Ciała.
"Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba. Jeśli ktoś spożywa ten chleb, będzie żył na wieki. Chlebem, który Ja dam, jest moje ciało, [wydane] za życie świata."/J 6,51/
Jest to warunek zbawienia:
J 6,53-54 "Rzekł do nich Jezus: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Jeżeli nie będziecie jedli Ciała Syna Człowieczego ani pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie. (54) Kto spożywa moje Ciało i pije moją Krew, ma życie wieczne, a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym."

wierzę, że chrzest uwalnia od mocy prawa grzechu - od bycia niewolnikiem.
Chrzest uwalnia od Prawa. Niestety, uwalnia nas wprawdzie od samego grzechu pierworodnego, ale nie od jego skutków: nadal cierpimy, chorujemy, męczymy się, umieramy. I nadal mamy skłonność do grzechu. Daje nam jednak Łaskę do walki z grzechem. I - inaczej niż wczesniej - pozwala nam ona z grzechem wygrać.
Serio. Choć to zdarza się raczej rzadko, chrześcijanin może nie grzeszyć. Takiej mozliwości wcześniej nie było.
Ale to poboczny temat, nie idźmy w dygresję.

Jezus powiedział:
„Kto uwierzy i przyjmie chrzest, będzie zbawiony; a kto nie uwierzy, będzie potępiony.”/Mk 16,16/
bowiem, jak oznajmił Nikodemowi:
„Zaprawdę, zaprawdę, powiadam ci, jeśli się ktoś nie narodzi z wody i z Ducha, nie może wejść do królestwa Bożego.” /J 3,5b/
dlatego też nakazał apostołom:
„Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody, udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego.”/Mt 28,19/
A wiec CEL PIERWSZY - ZBAWIENIE.
Nie "pewność zbawienia" (to już zależy od nas - Bóg swoją część wypełnił. Ale my możemy to spaprać). Ale mozliwość jak najbardziej.

Święty Piotr nauczał:
„Nawróćcie się - powiedział do nich Piotr - i niech każdy z was ochrzci się w imię Jezusa Chrystusa na odpuszczenie grzechów waszych, a weźmiecie w darze Ducha Świętego.”
/Dz 2,38/
„Czyż nie wiadomo wam, że my wszyscy, którzyśmy otrzymali chrzest zanurzający w Chrystusa Jezusa, zostaliśmy zanurzeni w Jego śmierć? (…)
Kto bowiem umarł, stał się wolny od grzechu.
Otóż, jeżeli umarliśmy razem z Chrystusem, wierzymy, że z Nim również żyć będziemy, wiedząc, że Chrystus powstawszy z martwych już więcej nie umiera, śmierć nad Nim nie ma już władzy.
Bo to, że umarł, umarł dla grzechu tylko raz, a że żyje, żyje dla Boga.”
/Rz 6,3.7-10/
Jak widać, Chrzest jest na ODPUSZCZENIE GRZECHOW. CEL DRUGI)
Czemu?
„Bo wy wszyscy, którzy zostaliście ochrzczeni w Chrystusie, przyoblekliście się w Chrystusa.”/Gal 3,27/
a wiec by PRZYOBLEC SIĘ W CHRYSTUSA, trzeba się ochrzcić. CEL TRZECI.
Zrobić to także należy by mieć udział w Jego śmierci:

„Czyż nie wiadomo wam, że my wszyscy, którzyśmy otrzymali chrzest zanurzający w Chrystusa Jezusa, zostaliśmy zanurzeni w Jego śmierć?”/Rz 6,3/
Po co?
„Zatem przez chrzest zanurzający nas w śmierć zostaliśmy razem z Nim pogrzebani po to, abyśmy i my wkroczyli w nowe życie - jak Chrystus powstał z martwych dzięki chwale Ojca.”
/Rz 6,4/
A wiec CEL CZWARTY: Chrzest powoduje WKROCZENIE W NOWE ZYCIE!
Dzięki czemu?
„Ja was chrzczę wodą dla nawrócenia; lecz Ten, który idzie za mną, mocniejszy jest ode mnie; ja nie jestem godzien nosić Mu sandałów. On was chrzcić będzie Duchem Świętym i ogniem.”/Mt 3,11/
Mamy więc CEL PIĄTY – PRZYJĘCIE MOCY DUCHA ŚWIĘTEGO
Chrzest daje też UCZESTNICTWO W KOŚCIELE (CEL SZÓSTY):
„Wszyscyśmy bowiem w jednym Duchu zostali ochrzczeni, [aby stanowić] jedno Ciało: czy to Żydzi, czy Grecy, czy to niewolnicy, czy wolni. Wszyscyśmy też zostali napojeni jednym Duchem.”/ 1 Kor 12,13/
Przyjemnie się to czyta, Marku, dziękuję za Twoją pracę.

Słyszałem naukę na temat Rzymian, że Paweł opisuje w rozdziale 7dmym sytuację, gdy nie był jeszcze wyzwolony z prawa grzechu i nawet zadaje retoryczne pytanie (werset 7:24) - natomiast w rozdziale 8smym podaje rozwiązanie i np. werset 8:13 mówi o uśmiercaniu praktyk ciała za pomocą Ducha.
Wnioskuję, że jest to osiągalne (werset 8:15) - nie otrzymaliśmy ducha niewoli.
Czyli rozumiem, że mamy żyć w wolności, i chyba chodzi tutaj o wolność od grzechu.
Mam trochę dylemat w związku z granicą między sytuacją bycia w wolności i nie życia w grzechu - czyli sytuacja pozytywna, a sytuacją, gdy słuchamy chwilowo pożądań ciała i grzeszymy.
Moje pytanie jak bardzo powinniśmy być wolni i jak tę wolność wyegzekwować, oraz jaka częstotliwość upadków świadczy, że chyba nadal żyjemy w grzechu (sytuacja negatywna, brak wolności).
Tak sobie myślę, czy nasza wolność nie powinna być pełna?

Dodano po 27 minutach 16 sekundach:
Chyba dzięki Tobie Marku, zacząłem inaczej rozumieć Rzymian :) :)

Dziękuję.
Wciąż jeszcze muszę to przepracować względem mojej wcześniejszej teorii. Bo to prawo grzechu to oznacza bycie niewolnikiem - czyli robienie tego do czego dąży ciało. Jednak bycie w wolności oznacza, że dzięki mocy Ducha możemy już nie grzeszyć, czyli umieścić ciało w podległości względem Ducha. Tylko nie zawsze to wychodzi - jak rozumiem :(

Awatar użytkownika
Jozek
Złoty mówca
Złoty mówca
Posty: 7337
Rejestracja: 18 lut 2020
Has thanked: 1181 times
Been thanked: 708 times

Re: Ostatnia Reformacja - ruch Torbena Søndergaard

Post autor: Jozek » 2020-12-23, 10:06

To raczej kwestia dotarcia do nas informacji i jej zrozumienie, w jaki sposob jestesmy-bylismy zniewoleni i rozpoczecie wychodzenia z tej niewoli.
Decyzja podobna do decyzji Izraelitow wychodzacych z niewoli egipskiej, Przejscie przez pustynie itd. az do Ziemi Obiecanej, majac ciagle wiare w Boga, niezaleznie od tego co sie dzieje i jak trudna jest ta droga.
Moje wypowiedzi sa nieautoryzowane przez Kosciol.

Awatar użytkownika
Marek_Piotrowski
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 18650
Rejestracja: 1 cze 2016
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 2560 times
Been thanked: 4565 times
Kontakt:

Re: Ostatnia Reformacja - ruch Torbena Søndergaard

Post autor: Marek_Piotrowski » 2020-12-23, 21:17

Jest poważna różnica pomiędzy człowiekiem, który zdecydował się iść za Chrystusem i poddać Jego woli, któremu zdarza się zgrzeszyć (w formie "upadku"), który cierpi z powodu swych grzechów i drugim człowiekiem, który decyduje że grzeszy nie oglądając się na to, co myśli o tym Bóg.

Nie jest wcale łatwo tych ludzi rozróżnić - może się zdarzyć ktoś np. podatny na pokusy jakiegoś rodzaju, który nie chce np. się masturbować, ale raz na jakiś czas pożądanie bierze górę. Może się zdarzyć, że grzeszy on częściej od tego drugiego człowieka, który nie jest tak pobudliwy, a jednak zdecydował, że będzie się onanizował od czasu do czasu, bo to lubi i już.
Mimo tego, ze częściej (choć nie ciężej) grzeszy, ten pierwszy jest bliższy Boga.

Jest takie opowiadanie Lwa Tołstoja (jest też film na jej podstawie), które IMHO daje do myślenia w tej sprawie. Pójdę na łatwiznę i zacytuję streszczenie za Wiki:
Akcja utworu rozpoczyna się w latach 40. XIX w. Książę Stiepan Kasatski, dowódca szwadronu pułku kirasjerów lejbgwardii, znakomicie zapowiadający się ambitny młody oficer, nieoczekiwanie decyduje się na wstąpienie do monasteru. Przyczyną tej decyzji była wiadomość o tym, że jego narzeczona Maria Korotkowa była rok wcześniej kochanką cara Mikołaja I, którego Kasatski z całego serca podziwiał. Będąc posłusznikiem były oficer szybko przystosowuje się do życia zakonnego; ambicja, z którą dawniej uczył się języków obcych i gry w szachy, teraz skłania go do doskonalenia się w cnotach. Po trzech latach składa śluby wieczyste z imieniem Sergiusz. Ze skupienia na życiu wewnętrznym nie wyrywa go ani wiadomość o ślubie dawnej narzeczonej, ani o śmierci matki.

Po czterech latach zamieszkiwania w monasterze, pod kierunkiem przełożonego-ucznia Ambrożego z Optiny, Sergiusz zostaje przeniesiony przez biskupa do innego klasztoru. W nowym miejscu mnich odkrywa, że na nowo budzi się w nim pożądanie kobiet, które dotąd skutecznie zwalczał. Zaczyna również czuć antypatię do swojego przełożonego, mnicha dążącego wyłącznie do szybkiej kariery w cerkiewnej hierarchii. Uzyskuje zgodę na podjęcie życia pustelniczego w Tambinie.

Po sześciu latach życia w samotności Sergiusz żyje nękany zwątpieniem i żądzą cielesną; regularna modlitwa i post pomagają mu tylko w niewielkim stopniu. Tymczasem wdowa Makowkina zakłada się z przyjaciółmi, że uda się jej skłonić mnicha, by pozwolił jej przenocować w jego pustelni. Kobieta usiłuje uwieść Sergiusza, który, by zwalczyć pokusę, ucina sobie palec u lewej ręki. Wstrząśnięta jego czynem Makowkina rok później wstępuje do żeńskiego monasteru. W ciągu kolejnych lat Sergiusz zyskuje sławę cudotwórcy: za sprawą jego modlitw ludzie odzyskują zdrowie. Sam mnich czuje jednak, że jego wiara traci dawną siłę, a wszystkie jego działania motywuje już tylko troska o innych ludzi. Zaczyna rozważać ucieczkę z pustelni w przebraniu chłopa, rezygnuje jednak z tego zamiaru. Jako cudotwórca, odwiedzany przez tłumy pątników, nie może żyć z dawną prostotą: przełożeni wyznaczają mu posługujących braci.

Któregoś dnia w pustelni Sergiusza zjawia się kupiec z dwudziestodwuletnią, niepełnosprawną umysłowo córką. Pragnie, by mnich i ją uzdrowił swoją modlitwą. Zmysłowość i uroda dziewczyny sprawiają, że mężczyzna traci nad sobą panowanie i łamie złożone śluby czystości. Następnego dnia zastanawia się nad popełnieniem samobójstwa, przekonany, że wszelka modlitwa byłaby nieskuteczna. Przypomina sobie kobietę, którą znał od dzieciństwa: Praskowię Michajłownę Mawrikiewą; ucieka z pustelni i udaje się do jej domu. Praskowia Michajłowna opowiada mu o swoim życiu: jej mąż zmarł, obecnie jej źródłem utrzymania są lekcje muzyki, pod jej opieką pozostaje córka, jej chory mąż i pięcioro wnuków. Mnich dochodzi do przekonania, że on, żyjąc dla ludzi, udawał oddanie swojego życia Bogu, podczas gdy Praskowia, pozornie żyjąc dla ludzi, w rzeczywistości najlepiej służyła Bogu.

Sergiusz nie wraca do monasteru, lecz zostaje wędrownym pielgrzymem, utrzymującym się z jałmużny. Dzięki swojej pokorze zyskuje przychylność spotykanych ludzi. Niekiedy udaje mu się służyć radą, czytać ludziom Ewangelię lub pogodzić skłóconych; nie oczekując na nagrodę, oddala się wówczas z tego miejsca. Rezygnuje nawet ze swojego imienia, określając siebie jako sługę bożego. Po ośmiu miesiącach wędrówek po kraju zostaje aresztowany z powodu braku paszportu; za włóczęgostwo zostaje skazany na zesłanie na Syberię. Tam zamieszkuje u zamożnego gospodarza, zajmując się u niego nauczaniem dzieci, opieką nad chorymi i pracą w ogrodzie.

Awatar użytkownika
Logan
Gaduła
Gaduła
Posty: 991
Rejestracja: 24 paź 2020
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 253 times
Been thanked: 447 times

Re: Ostatnia Reformacja - ruch Torbena Søndergaard

Post autor: Logan » 2020-12-23, 22:00

Marek_Piotrowski pisze: 2020-12-23, 21:17 Nie jest wcale łatwo tych ludzi rozróżnić - może się zdarzyć ktoś np. podatny na pokusy jakiegoś rodzaju
Tym bardziej jeśli ktoś chce żyć w łasce uświęcającej, musi podejmować wysiłki, aby oczyścić się że zniewoleń i może się okazać, że ktoś latami walcząc o czystość wypracował większą pokorę i pobożność od kogoś kto poprzestał na twierdzeniu że po świadomym chrzście jest wykupiony od grzechów przez Chrystusa i już nie grzeszy bo dokonał odnowy umysłu.
Ostatnio zmieniony 2020-12-23, 22:05 przez Logan, łącznie zmieniany 1 raz.
My decydujemy tylko o tym jak wykorzystać czas, który nam dano. ~J.R.R Tolkien

Awatar użytkownika
Tek de Cart
Biegły forumowicz
Biegły forumowicz
Posty: 1598
Rejestracja: 4 wrz 2017
Lokalizacja: szczęśliwy mąż i ojciec, Warszawa
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 200 times
Been thanked: 633 times
Kontakt:

Re: Ostatnia Reformacja - ruch Torbena Søndergaard

Post autor: Tek de Cart » 2020-12-24, 00:57

dziś przyszła mi myśl, że Mahomet był podobno 'ostatnim prorokiem' - co miało podkreślać jego ważność, wyjątkowość itd.
a tu mamy 'ostatnią reformację' - co wg mnie jest równie pysznym stwierdzeniem. To my jesteśmy ci najlepsi, po nas to już nic nie będzie ciekawego, Bóg zakończył prowadzenie swojego ludu, bo przecież po 'ostatniej reformacji' to już tylko apokalipsa może być (no chyba że jeszcze 'ostateczna reformacja', 'apokaliptyczna reformacja' albo coś takiego ;) )
Nie sprzedawaj duszy diabłu, Bóg da Ci za nią więcej!

Uczeń

Re: Ostatnia Reformacja - ruch Torbena Søndergaard

Post autor: Uczeń » 2020-12-24, 11:39

Tek de Cart pisze: 2020-12-24, 00:57 dziś przyszła mi myśl, że Mahomet był podobno 'ostatnim prorokiem' - co miało podkreślać jego ważność, wyjątkowość itd.
a tu mamy 'ostatnią reformację' - co wg mnie jest równie pysznym stwierdzeniem. To my jesteśmy ci najlepsi, po nas to już nic nie będzie ciekawego, Bóg zakończył prowadzenie swojego ludu, bo przecież po 'ostatniej reformacji' to już tylko apokalipsa może być (no chyba że jeszcze 'ostateczna reformacja', 'apokaliptyczna reformacja' albo coś takiego ;) )
Ostatnia Reformacja Kościoła THE LAST REFORMATION OF THE CHURCH.
Liderzy zaczęli dodawać - ING czyli LASTING :) (trwająca)

Być może jest to rzeczywiście ostatnia Reformacja, zważając na schyłek czasów ostatecznych, w jakich przyszło nam żyć.

Nazwa nawiązuje do reformacji, którą podjął Marcin Luter, za wiele się nie zmieniło. Ale próbował coś Kościołowi wytknąć, coś było na rzeczy.

Skutki tej reformacji - chyba nijakie, trochę więcej denominacji, forma kultu chyba pozostała w dużej mierze niezmieniona. (Wikipedia :) )

Ostatnia, trwająca reformacja ma za zadanie ożywić Kościół, czynić aktywnych chrześcijanin, ożywić Ducha.

Pompieri
Gaduła
Gaduła
Posty: 866
Rejestracja: 28 wrz 2020
Has thanked: 419 times
Been thanked: 146 times

Re: Ostatnia Reformacja - ruch Torbena Søndergaard

Post autor: Pompieri » 2020-12-24, 23:41

Co to zanczy ozywic Kosciol? Ktory Kosciol?
Czy deformacje luterska warto i nalezy utozsamiac z ozywieniem Kosciola, czy raczej z rozbijaniem i piata kolumna w chrzescijanstwie?
Prosze o powazne potraktowanie tego wpisu.
Czy kolejna "reformacja" pochodzi albo jest pod natchnieniem Ducha Swietego? W jaki sposob mozna to uzasadnic albo obalic?
Czy owa " reformacja " zachodzi pod natchnieniem samozwanczych prorokow, ktorych Bog nie poslal? Wobec tego z jakiego
ducha jest owe reformacyjne ozywienie?

Uczeń

Re: Ostatnia Reformacja - ruch Torbena Søndergaard

Post autor: Uczeń » 2020-12-25, 00:11

Pompieri pisze: 2020-12-24, 23:41 Co to zanczy ozywic Kosciol? Ktory Kosciol?
Czy deformacje luterska warto i nalezy utozsamiac z ozywieniem Kosciola, czy raczej z rozbijaniem i piata kolumna w chrzescijanstwie?
Prosze o powazne potraktowanie tego wpisu.
Czy kolejna "reformacja" pochodzi albo jest pod natchnieniem Ducha Swietego? W jaki sposob mozna to uzasadnic albo obalic?
Czy owa " reformacja " zachodzi pod natchnieniem samozwanczych prorokow, ktorych Bog nie poslal? Wobec tego z jakiego
ducha jest owe reformacyjne ozywienie?
Jeżeli rzeczywiście chciałbyś się odnieść do tego ruchu to musiałbyś albo zobaczyć film "promocyjny" The Beginning lub The Life, a by zgłębić nauczanie zobaczyć tzw. Szkołę Pioneerów (Pioneer School). Wszystko dostępne na YouTube. Tam Torben tłumaczy czemu robi to co robi i możesz ocenić w duchu czy to ma sens.

Który Kościół? - Kościół Jezusa
Ostatnio zmieniony 2020-12-25, 00:12 przez Uczeń, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
Dezerter
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 14804
Rejestracja: 24 sie 2015
Lokalizacja: Inowrocław
Has thanked: 4115 times
Been thanked: 2906 times
Kontakt:

Re: Ostatnia Reformacja - ruch Torbena Søndergaard

Post autor: Dezerter » 2020-12-25, 00:58

Uczniu - Pompieri przez kilka lat był w różnych zielonoświątkowych i charyzmatycznych Zborach w kilku krajach, więc niczym go nie zaskoczysz, widział wszystkie "cuda" słuchał i rozumiał głoszenie w nieznanym sobie języku itd itp
i po kilu latach dał sobie z tym spokój i został katolikiem, bo w miarę jak poznawał wiarę chrześcijańską (wcześniej był ateistą) i Biblię coraz bardziej przekonywał się, że to katolicy mają rację i Prawdę i są najbliżej nauczania Jezusa i apostołów - życzę ci, byś zaczął iść jego drogą i wrócił za kilka lat na łono Kościoła Powszechnego. Posłuchaj biskupa Rysia - ma wiele kazań i nauczań na YT a poznasz, że mówi pod natchnieniem Ducha.
Nie czyńcie tak jak ci przeciw którym występujecie.

Pompieri
Gaduła
Gaduła
Posty: 866
Rejestracja: 28 wrz 2020
Has thanked: 419 times
Been thanked: 146 times

Re: Ostatnia Reformacja - ruch Torbena Søndergaard

Post autor: Pompieri » 2020-12-25, 01:31

Drogi uczniu - dezerter wyluszczyl kawe na lawe. nawet lepiej ode mnie.
Pozdrawiam.

Awatar użytkownika
Marek_Piotrowski
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 18650
Rejestracja: 1 cze 2016
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 2560 times
Been thanked: 4565 times
Kontakt:

Re: Ostatnia Reformacja - ruch Torbena Søndergaard

Post autor: Marek_Piotrowski » 2020-12-25, 01:46

Uczniu, z czego wnosisz, iż ma być kolejna (ostatnia czy nie) reformacja?

Pompieri
Gaduła
Gaduła
Posty: 866
Rejestracja: 28 wrz 2020
Has thanked: 419 times
Been thanked: 146 times

Re: Ostatnia Reformacja - ruch Torbena Søndergaard

Post autor: Pompieri » 2020-12-25, 11:36

Dodam, ze Kosciol Jezusa jak to jest wprost opisane Jezus zalozyl na Apostolach, a oni ten Kosciol poniesli az do naszych czasow przekazujac nadanie od Jezusa swoim nastepcom czyli biskupom w akcie nalozenia rak. Takie nadanie czyli sukcesje posiada Kosciol Katolicki roznych obrzadkow ( w tym obrzadkow liturgii wschodniej takiej jak w prawoslawiu ), Koscioly wschodnie, koptyjski ... takze ( choc nie w lacznosci z prymatem Piotra Apostola czyli papieskim ) koscioly prawoslawne. To tak pokrotce.
Taki jest Kosciol Jezusowy.
Z jakiego nadania ( czyli na jakiej sukcesji ) opiera sie owa "nowa reformacja"? Czy to jest kosciol Jezusowy, czy samozwanczy?
Ostatnio zmieniony 2020-12-25, 11:37 przez Pompieri, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
Jozek
Złoty mówca
Złoty mówca
Posty: 7337
Rejestracja: 18 lut 2020
Has thanked: 1181 times
Been thanked: 708 times

Re: Ostatnia Reformacja - ruch Torbena Søndergaard

Post autor: Jozek » 2020-12-25, 13:22

Reformacja, to ruch poprawiania czegos, a w przypadku Kosciola, reformatorzy chca poprawiac Jezusa i Boga.
By tego probowac trzeba by nie wierzyc w to ze Duch Sw. prowadzi Kosciol, nie wierzyc slowom Jezusa ze moce piekielne nie przemoga Kosciola.
Ostatnio zmieniony 2020-12-25, 13:29 przez Jozek, łącznie zmieniany 1 raz.
Moje wypowiedzi sa nieautoryzowane przez Kosciol.

ODPOWIEDZ