Andej pisze: ↑2020-01-02, 19:53
Musisz uznać mnie za nierozumiejącego, gdyż oba terminy są dalekie od siebie.
Wcale nie chcę Cię oceniać
- jesteś, jaki jesteś...
Podałem Ci cytat:
Rz 10:9-10 bt5
(9) Jeżeli więc ustami swoimi wyznasz, że JEZUS JEST PANEM, i w sercu swoim uwierzysz, że Bóg Go wskrzesił z martwych - osiągniesz zbawienie.
(10) Bo sercem przyjęta wiara prowadzi do sprawiedliwości, a wyznawanie jej ustami - do zbawienia.
Jeśli w jego świetle nie dostrzegasz bliskoznaczności terminów: "usprawiedliwienie" i "zbawienie", to... może to wina przekładu; podam z innego: Biblia Paulistów (swoją drogą: lubię ten przekład z kilku powodów):
Rz 10:9-10 pau
(9) Bo jeśli wyznasz ustami, że Jezus jest Panem, i uwierzysz w sercu, że Bóg wskrzesił Go z martwych, będziesz zbawiony.
(10) Bo trzeba uwierzyć sercem, by zostać usprawiedliwionym, wyznać natomiast ustami, aby być zbawionym.
Czy naprawdę uważasz, że w tej wypowiedzi Paweł nie łączy ze sobą obu pojęć? Czy są one tak dalekie od siebie, jak koło i samochód, czyli to, co podałeś w swej odpowiedzi?...
No cóż, możesz tak myśleć, ale może zapytaj się kogoś, czy aby dobrze myślisz (np.
@Marek_Piotrowski może by coś tu miał do przekazania).
Andej pisze: ↑2020-01-02, 19:53
Co nie znaczy, że jest zbawiony. Ma zagwarantowane zbawienie, ale nie jest automatycznie zbawiony. Musi przejść proces oczyszczenia i zadośćuczynienia. Musi zapłacić rachunek. Jezus daje poręczenie. Broni przed egzekutorem. Przebacza, ale czegoś oczekuje. Tak jak dziecko, aby znaleźć się w ramionach kochającego ojca, musi do niego podbiec.
Możemy mówić, że jesteśmy zbawieni tylko w takim sensie, że mamy to zapewnione. Ale stanie się to dopiero, gdy znajdziemy się w niebie.
Może za mało dokładnie wszystko opisałem, ale wiedz, że nie pisałem, iż jak człowiek uwierzy, to już temat zbawienia jest zamknięty. Nie, nie twierdzę tak, i masz rację, że to jest proces, i że do pełnego zbawienia - rozumianego przeze mnie jako stanięcie przed Bożym tronem w nowym (uwielbionym) ciele - wiedzie droga: jest nią, poza usprawiedliwieniem, uświęcenie (to nie jest coś, co robimy sami; raczej my się poddajemy Bogu, by On działał w nas i nas upodabniał do Niego; tym jest nasze uświęcenie - wzrastanie w podobieństwie do świętego Boga).
Zbawienie to nie automat (że 100% ludzkości będzie zbawiona), ale też nie nasza zasługa (rezultat wysiłków, uczynków)! Zbawienie to Boża łaska, którą my przyjmujemy wiarą - to jest to nasze (jak piszesz) "podbiegniecie do ojca"... Studiuj to:
Ef 2:8-9 pau
(8) Łaską bowiem jesteście zbawieni przez wiarę! Nie jest to więc waszą zasługą, lecz darem Boga.
(9) Nie za dokonane czyny, aby nikt się nie chełpił.
Zacytowałem Cię, bo piszesz o potrzebie "zapłacenia rachunku". A co jest tym "rachunkiem"? Chyba nie to, że masz odkupić swoje grzechy - bo one już zostały odkupione przez Chrystusa na Krzyżu, prawda?! Jaki więc rachunek chcesz Bogu spłacać?...
Andej pisze: ↑2020-01-02, 19:53
Słusznie piszesz, że uświęcenie (w sensie z cytatów) jest warunkiem sine qua non. Ale jest warunkiem, a nie stanem dokonanym.
Zgada się; to warunek. Dlatego czytamy, że bez uświęcenia nie ujrzymy Pana! (Hbr 12,14).
Andej pisze: ↑2020-01-02, 19:53
teraz zmieniasz sens.
Tak mi napisałeś odnośnie uwielbienia...
Nieprawda! Sensu nie ja nie zmieniam moich wypowiedzi. Tylko je doprecyzowałem używając innego przekładu Biblii, abyś wiedział o czym mówię. Nie mówię o uwielbianiu Boga słowem/muzyką, ale o uwielbionym, nowym, przemieniony ciele; o ciele chwalebnym (jak to jest inaczej nazwane), które otrzymają wszyscy zbawieni w chwili zmartwychwstania w dniu ostatecznym...
Wtedy DOPEŁNI SIĘ NASZE ZBAWIENIE (wcześniej zapewnione wskutek aktu naszego usprawiedliwienia i potwierdzane procesem uświęcenia; dlatego pisałem o 3xU).
Andej pisze: ↑2020-01-02, 19:53
Eden pisze: ↑2020-01-02, 18:56
... Nasz cały proces ZBAWIENIA jest rozłożony w czasie:
- najpierw jest usprawiedliwienie
- potem zaraz zaczyna się uświęcenie
- aby na koniec było uwielbienie, lub inaczej chwalebne przemienienie. ...
Andej pisze:
Tym samym przyznajesz, że to nie jest zbawienie, ale kilka wybranych elemencików z nim związanych. Opisujesz proces. A proces nie jest równoważny z efektem. Proces prowadzi do efektu. Tak jak droga do celu. Ale to nie to samo.
Czy wiesz, że w NT słowo greckie, które bywa tłumaczone jako "zbawienie" znaczy też: "ratunek"?
Zilustruję Ci to w ten sposób (to tylko jeden z wielu zestawów wersetów, jakie mógłbym podać).
Mat 1,21:
Przekład dosłowny:
Urodzi Syna i nadasz mu imię Jezus; On bowiem zbawi swój lud od jego grzechów.
Biblia Tysiąclecia:
Porodzi Syna, któremu nadasz imię Jezus, On bowiem zbawi swój lud od jego grzechów .
Mat 14,30:
Przekład dosłowny:
Jednakże widząc potężny wiatr, zląkł się i, gdy zaczął tonąć, zawołał: Panie, ratuj mnie!
Biblia Tysiąclecia:
Lecz na widok silnego wiatru uląkł się i gdy zaczął tonąć, krzyknął: Panie, ratuj mnie!
Wiedz, że w grece zaznaczone wyżej słowa są takie same! Ale, jak widzisz - co zależy od kontekstu ich użycia - raz to samo słowo znaczy: ZBAWIENIE, a kiedy indziej: RATUNEK.
Dlatego ja pisząc o 3xU pisałem tak (cytuję siebie):
W Biblii na całościowe zbawienie składa się:
USPRAWIEDLIWIENIE - czyli ratunek od kary za grzech;
UŚWIĘCENIE - ratunek od mocy grzechu, od jego zniewoleń;
UWIELBIENIE - ratunek od obecności grzechu.
Jak widzisz użyłem słowa "ratunek", bo mam na myśli kolejny etap całego procesu zbawienia. Nie pełnię zbawienia, ale jego element.
Te 3 elementy to właśnie te 3xU.
Usprawiedliwienie nie jest jeszcze pełnią zbawienia; podobnie uświęcenie (dalszy krok ku pełni zbawienia) też pełnią nie jest... Czemu te 2xU nie są pełnią?!
Bo brakuje uwielbienia - czyli przemienienia ciała naszego w nową postać: chwalebną postać, uwielbioną postać, na wzór ciała, jakie po swym zmartwychwstaniu miał Jezus!
Wtedy też nie będzie nam grzech się panoszył gdziekolwiek - jego era się skończy, bo szatan się też skończy... (dlatego piszę o ratunku od obecności grzechu).
Czy teraz jestem zrozumiany należycie?
Na koniec piszesz o bezgrzesznych istotach tak:
Andej pisze: ↑2020-01-02, 19:53
Nie potrzebują drogi, nie potrzebują procesu, ale potrzebują zbawienia. Potrzebują tego aktu, którego Autorem jest ino Bóg. I dopóki Bóg ich nie zbawi, nie osiągną zbawienia. Dopóki nie znajdą się zbawieni w niebie, zbawieni nie będą. Mimo gwarancji. Muszą zaczekać na dokonanie aktu zbawienia.
Wytłumacz mi, czym będzie się różnić ich obecne położenie z tym, jakie zyskają, gdy zbawione będą?... Chyba masz na myśli to, że teraz nie są w niebie... Ale skąd o tym wiesz? Przecież nie wiemy nawet czy takie istoty są (gdybamy tu dość mocno)...
Ale skoro już omawiamy temat zbawienia bezgrzesznych istot, to może spójrzmy na Adama i Ewę w Raju/Edenie - czy oni przed grzechem potrzebowali zbawienia?
A jeśli tak, to wyjaśnij mi - czym ich położenie, ich sytuacja sprzed zbawienia, różniłaby się od tej już po zbawieniu?! (ale pamiętaj: mówię o sytuacji sprzed wydarzeń znanych nam jako grzech przy drzewie poznania dobra i zła!).
Jak mi wyjaśnisz tę różnice, to może Cię zrozumiem, o co Ci chodzi, gdy się upierasz, że bezgrzeszne istoty też - jak i grzeszne - potrzebują zbawienia... (a może z Katechizmu zacytujesz coś na ten temat? Nie proponuję cytatów z Biblii, bo ich tam nie znajdziesz; Biblia nie naucza, że ktoś bez grzechu potrzebuje Bożego zbawienia rozumianego w sposób normalny jako ratunek od czegoś...
A czy Katechizm coś naucza o tym?).