Eden w wehikule czasu

Luteranie, Adwentyści, Baptyści, Zielonoświątkowcy, itd. Rozmowy na temat protestantów, czy rzeczywiście, to co mówi protestantyzm jest biblijne.
Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22634
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4213 times

Re: Eden w wehikule czasu

Post autor: Andej » 2020-01-03, 19:15

Chyba już napisaliśmy wszystko. Jestem przekonany, że posługujemy się różnymi językami. Co innego rozumiemy pod pojęciem "zbawienie".

Nie insynuuję niczego. Ino analizuję, co napisałeś i wyciągam z tego wnioski.

Jeśli ktoś, jest już zbawiony, to znaczy, że niezależnie od tego co zrobi w przyszłości pozostanie zbawiony.
Jeżeli zbawienie jest możliwe dopiero po przejściu przez śmierć (niezależnie czy osoba grzeszna, czy nie), to zbawienie zależne od bagażu całego życia. Rozumowanie w czasie osadzone, gdyż biologiczna egzystencja osadzona w czasie.

Odpocznijmy trochę.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

Eden

Re: Eden w wehikule czasu

Post autor: Eden » 2020-01-04, 06:11

Andej pisze: 2020-01-03, 19:15 Co innego rozumiemy pod pojęciem "zbawienie".
Jest możliwe jedno zrozumienie, ale trzeba mieć jeden fundament, na którym się buduje owo rozumienie... Jeśli tym fundamentem będzie u Ciebie i u mnie Pismo Święte - Boże Słowo - to prędko dojdziemy do jedności w temacie!
Jeśli jednak Ty uparcie stoisz na stanowisku, że ktoś bez grzechu (taki Adam w Raju przed upadkiem w grzech), bez oddzielenia się od Boga, bez zburzenia jedności z Nim, bez odejścia od Boga, bez rozłamu w społeczności, więzi, przyjaźni, relacji, bliskości z Bogiem... - gdy uważasz, że ktoś taki POTRZEBUJE ZBAWIENIA, to istotnie: nigdy się nie porozumiemy w pełni.
Czemu?
Dlatego, że brakuje nam jednego fundamentu do budowy jedności w rozumieniu terminu "zbawienie"! Twoje stanowisko nie ma biblijnego fundamentu; na ile znam też Katechizm - to nie ma też fundamentu katechizmowego... Co jest tym fundamentem, na jakim się opierasz i snujesz swe wypowiedzi? Ty sam wiesz najlepiej; Ty sobie ten fundament zbadaj, i podejmij decyzję, czy nadal na nim budować, czy może (do czego zachęcam!!), przenieść się na fundament ściśle biblijny...
Andej pisze: 2020-01-03, 19:15 Nie insynuuję niczego. Ino analizuję, co napisałeś i wyciągam z tego wnioski.
Gwarantuję Ci, i zapewniam: złe wnioski wyciągnąłeś! Możesz mnie skorygować w tym teraz tu zapewnieniu, jeśli mi w moich wypowiedziach pokażesz zdania, jakobym ja twierdził coś w stylu: "hulaj dusza..." (co rozumiem: grzesz ile chcesz, a zbawiony będziesz...).
Ale jeśli ich nie znajdziesz, to wypadałoby przeprosić, bo przykrość mi zrobiłeś, pisząc a ten sposób o moich wypowiedziach...
Andej pisze: 2020-01-03, 19:15 Jeśli ktoś, jest już zbawiony, to znaczy, że niezależnie od tego co zrobi w przyszłości pozostanie zbawiony.
Nic podobnego! Nie ma na tym świecie naszym takiej zasady Bożej: "raz zbawiony - na zawsze zbawiony" (choć są ludzie, co uczą czegoś takiego, ale nie mają racji). Zbawienie można porzucić; tu możesz o tym poczytać: http://www.tiqva.pl/zdrowa-nauka/217-cz ... e-porzuci-
Jeśli zaczniesz pojmować zbawienie jako ratunek (pokazałem Ci, że jedno greckie słowo ma oba te znaczenia), to pojmiesz, że ktoś raz uratowany, może z tego ratunku zrezygnować... (przykład: ktoś wyciąga z rzeki topielca - ratuje go od śmierci... ale uratowanym jest niedoszły samobójca... i gdy tylko nikt nie patrzy... on znów wskakuje do rzeki i tym razem się skutecznie topi...).
Bóg nas ratuje/zbawia, ale my mamy wolną wolę, i możemy ten ratunek później odrzucić; znów będziemy potrzebować zbawienia/ratunku...
Andej pisze: 2020-01-03, 19:15 Jeżeli zbawienie jest możliwe dopiero po przejściu przez śmierć (niezależnie czy osoba grzeszna, czy nie), to zbawienie zależne od bagażu całego życia. Rozumowanie w czasie osadzone, gdyż biologiczna egzystencja osadzona w czasie.
Wyżej się zastanawiałem, na jakim fundamencie się opierasz... Jak na moją ocenę, to sporo w nim jest filozofii ludzkiej... - bo piszesz jakoś tak filozoficznie (w moim odczuciu, ale może być mylne).
Adam w Raju nie był skazany na śmierć! Był stworzony do wieczności z Bogiem, przy Jego boku! (grzech to wszystko zepsuł).
Jak zatem możesz pisać, o "przejściu przez śmierć (niezależnie czy osoba grzeszna czy nie)" w kontekście zbawienia bezgrzesznego Adama, skoro Adam nigdy by nie umarł, to o jakim Ty "przejściu przez śmierć" piszesz, aby być w pełni zbawionym?!?
Sam widzisz (jeśli tylko się nad tym zastanowisz), że Twoje wstępna teza, iż nawet bezgrzeszni zbawienia potrzebują, jest nieprawdziwa, bo skoro Ty uważasz, że dopiero przejście przez śmierć daje zbawienie, to Adam - gdyby nie zgrzeszył - nigdy by nie umarł, a więc w myśl Twego rozumowania, nigdy by nie był zbawiony! (a Ty uważasz, że on takiego zbawienia potrzebował).
Sam przekreśliłeś swoją tezę! (tylko czy teraz się do tego przyznasz? czy raczej będziesz się dalej upierał w czymś, co jest pozbawione racji... Wybór Twój, ale ręczę Ci: przyznanie się do błędu, to nie tragedia, ale uwolnienie od tkwienia w błędzie...).
Dobrej soboty życzę :)

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22634
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4213 times

Re: Eden w wehikule czasu

Post autor: Andej » 2020-01-04, 09:41

Adam - Czy nie miał grzechu, czy jedynie nie miał świadomości grzechu (do czasu złamania zakazu)?

W dalszym ciągu uznaję, że relacja Bóg - Adam w Edenie była daleko "luźniejsza" od relacji Bóg - zbawiony. Nie był oddzielony od Boga, ale i nie był zjednoczony. Dopiero akt zbawienia daje pełną łączność.

"hulaj dusza..." - nie twierdziłem, że napisałeś. To wynika z determinizmu, który przedstawiłeś. Ale tu chyba zaczynam pojmować tenże problem.
Z tego co pisałeś, teraz wyjaśniasz, że błędnie, na podstawie przytoczonych cytatów i ich interpretacji uznałem, że: fakt zbawienia umiejscawiasz w czasie w trakcie życia człowieka i zlepiłem to z moim przekonaniem, że zbawienie jest aktem ostatecznym (gdyż następującym po śmierci).
Jeszcze raz:
Ty - zbawienie możliwe za życia człowieka, jeno jako ratunek, a nie przyjęcie do nieba. Osoba zbawiona może się sprzeciwić woli Boga i odwrócić się od Niego.
Ja - zbawienie jest aktem ostatecznym i jednorazowym. Nie jest ratunkiem, jest uwieńczeniem całego życia (biologicznego). Zbawiony jest w pełni ogarnięty (z wzajemnością) Miłością. Jest na zawsze (dopóki Bóg jest) połączony ze Stwórcą.

Umiejscowienie w czasie nas różni. Jak też skutek. Podałeś topielca - w moim rozumieniu uratowany może w późniejszym czasie utonąć. Ale zbawiony topielec traci życie biologiczne i zyskuje wieczne.

Adam w Raju nie był skazany na śmierć! - Tu jest mój słaby punkt. Nie rozumiem, czy był równowieczny Bogu? Czy został stworzony do istnienia tak długo, jak Bóg istnieje? A jeśli tak, to dar płodności musiałby być regulowany.

Adam - gdyby nie zgrzeszył - nigdy by nie umarł - być może. Ale może być, że gdyby nie załamał kardynalnego zakazu. Gdyby nie przekroczył grubej czerwonej linii. Drobne odstępstwa (grzeszki) Bóg mógł wybaczać. Z miłości. Nie mam przekonania o bezgrzeszności Adama. Dopiero grzech najcięższy z możliwych spowodował konsekwencje. Dopiero grzech naśladownictwa zbuntowanych aniołów spowodował konieczność utraty Edenu. Ale Bóg wziął pod uwagę okoliczności łagodzące, gdyż nie była to w pełni świadoma decyzja. Został podprowadzony, podpuszczony.

Jakim cudem (właściwie antycudem) szatan znalazł się w Edenie?
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

Awatar użytkownika
Marek_Piotrowski
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 18650
Rejestracja: 1 cze 2016
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 2560 times
Been thanked: 4565 times
Kontakt:

Re: Eden w wehikule czasu

Post autor: Marek_Piotrowski » 2020-01-04, 12:20

Choć dyskusja wydaje mi się akademicka, ale chciałbym wyłowić z niej trzy rzeczy:
  1. W dalszym ciągu uznaję, że relacja Bóg - Adam w Edenie była daleko "luźniejsza" od relacji Bóg - zbawiony. Nie był oddzielony od Boga, ale i nie był zjednoczony. Dopiero akt zbawienia daje pełną łączność.
    To jest niewątpliwie prawda.

    Królestwo Niebieskie to uczestnictwo w wewnętrznym życiu Trójcy Świętej, bezpośrednia relacja (co jest oddane jako wejście do "rodziny Bożej" - jesteśmy przybranymi dziećmi Boga). Raj to było bytowanie szczęśliwe, ale jednak ta relacja była daleko słabsza.
    Katechizm p. 412:
    "(...) Św. Leon Wielki odpowiada: "Niewypowiedziana łaska Chrystusa dała nam większe dobra niż te, których nas pozbawiła zawiść demona". Św. Tomasz z Akwinu mówi: "Nic nie sprzeciwia się temu, żeby natura ludzka po grzechu została przeznaczona do jeszcze wyższego celu. Bóg bowiem dopuszcza zło, aby wyprowadzić z niego jeszcze większe dobro. Stąd słowa św. Pawła: >>Gdzie wzmógł się grzech, tam jeszcze obficiej rozlała się łaska<<(Rz 5, 20). A hymn wielkanocny Exsultet głosi: >>O szczęśliwa wina, skoro ją zgładził tak wielki Odkupiciel<<"

    Bóg, ratując (zbawiając) nas, wykorzystał nasz grzech aby podnieść nas dużo wyżej, niż byliśmy w Ogrodzie Eden.
    Dlatego właśnie św.Augustyn mówił (zgadza się z tym zresztą także duża część ewangelików) o grzechu pierworodnym "Felix culpa" (czyli "szczęśliwa wina" czy może nawet "błogosławiona wina").
    Śpiewamy w liturgii wielkanocnej w Exultet:
    "(...)Tej właśnie nocy Chrystus skruszywszy więzy śmierci,
    jako zwycięzca wyszedł z otchłani.
    Nic by nam przecież nie przyszło z daru życia,
    gdybyśmy nie zostali odkupieni.

    O, jak przedziwna łaskawość Twej dobroci dla nas!
    O, jak niepojęta jest Twoja miłość:
    aby wykupić niewolnika, wydałeś swego Syna.

    O, zaiste konieczny był grzech Adama,
    który został zgładzony śmiercią Chrystusa!

    O, szczęśliwa wina,
    skoro ją zgładził tak wielki Odkupiciel!"


    To jest paradoks; konstatujemy, że złe zdarzenie spowodowało dobre skutki, niemożliwe bez tego zdarzenia. Oczywiście dzieje się tak dzięki dobroci i hojności Boga, który zbawia nas "z naddatkiem". Jest to jedna z odpowiedzi na problem dopuszczania przez Boga istnienia zła.
    Również św.Ambroży święty Ambroży (IV wiek) wspomina o szczęśliwej katastrofie Adama w rajskim ogrodzie, ponieważ jego grzech przyniósł ludzkości więcej dobra, niż gdyby pozostał całkowicie niewinny (oczywiście nie dzięki Adamowi, lecz odpowiedzi Boga na ten grzech).
    Podobnie pisał św.Tomasz a także niektórzy ewangelicy (np. John Wycliffe w XIV wieku, który napisał iż „to był grzech szczęśliwy, że Adam zgrzeszył i jego potomkowie, dlatego świat stał się lepszy” - no,trochę tu przesadził, świat stał się gorszy, tylko perspektywy człowieka się polepszyły).
    Pojęcie "szczęśliwej winy" występuje też w tradycji żydowskiej - z tym że odnosi się nie do grzechu pierworodnego, a do wygnania na pustynię w czasie Wyjścia: bez owego wygnania (a wcześniej pobytu w Egipcie) wg nich nie byłoby wybawienia w Ziemi Obiecanej (można z tym polemizować, ale to inny temat).

    Oczywiście, w tej sytuacji możemy polemizować, czy hipotetyczna istota bezgrzeszna potrzebowała-by Zbawiciela czy też nie; i chyba... obaj macie rację. Bo rzeczywiście, Adam, nie zgrzeszywszy, nie potrzebowałby "ratunku" - ale też nie doszedł by do tego, do czego zostaliśmy dopuszczeni dzieki Chrystusowi...
    Chyba że Bóg zrobiłby to wówczas - po prostu - inaczej.
    .
    .
  2. Ty - zbawienie możliwe za życia człowieka, jeno jako ratunek, a nie przyjęcie do nieba. Osoba zbawiona może się sprzeciwić woli Boga i odwrócić się od Niego.
    Ja - zbawienie jest aktem ostatecznym i jednorazowym. Nie jest ratunkiem, jest uwieńczeniem całego życia (biologicznego). Zbawiony jest w pełni ogarnięty (z wzajemnością) Miłością. Jest na zawsze (dopóki Bóg jest) połączony ze Stwórcą.
    To o tyle ważna konstatacja, ze pojawia się często w dyskusjach (np. o "pewności" zbawienia).
    Bo w pierwszym przedstawionym rozumieniu owa pewność jest czymś oczywistym; mamy pewność, że Chrystus nas zbawił.
    W drugim przedstawionym rozumieniu nijakiej pewnosci nie ma - bowiem choć ze strony Boga "oferta" jest pewna, to z naszej nie. Nie wiadomo czy skorzystamy w momencie śmierci (czyli w momencie sądu - wyboru) z owej "oferty".

    Dlatego proponuję, dla pierwszego rozumienia używać raczej zwrotu "odkupienie" - co zapobiegłoby nieporozumieniom.
    .
    .
  3. Jakim cudem (właściwie antycudem) szatan znalazł się w Edenie?
    Ano właśnie!
    Wygląda na to, że Ogród Eden nie jest opisem jakiegoś konkretnego miejsca, ale sytuacji, stanu człowieka; mianowicie takiego stanu, gdy człowiek nie ma świadomości dobra i zła.
Ostatnio zmieniony 2020-01-04, 12:23 przez Marek_Piotrowski, łącznie zmieniany 3 razy.

Eden

Re: Eden w wehikule czasu

Post autor: Eden » 2020-01-04, 15:12

Dziękuję za wypowiedzi.
Nie będę się teraz odnosił do konkretnych waszych zdań - Andeju i Marku - ale zadam pytanie: Czy znacie regułę/zasadę, jaką się spotyka w teologii, z zwie się ona: Zbawieni "już" i "jeszcze nie"
Nie będę się sam tu rozpisywał; odeślę do tych 2. artykułów, a was poproszę o wypowiedź o ich treści; gdy to zrobicie, to ja też się wypowiem, i może dojdziemy do konsensusu...
https://www.fronda.pl/blogi/okruchy-prz ... 43981.html

https://opoka.org.pl/biblioteka/T/TS/p80-zbawienie.html
[zauważcie, że specjalnie wybrałem strony katolickie, bo chcę na waszym gruncie prowadzić rozmowę]

A też zadam pytanie pomocnicze:
Czy na zbawienie trzeba sobie zasłużyć?

Awatar użytkownika
Marek_Piotrowski
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 18650
Rejestracja: 1 cze 2016
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 2560 times
Been thanked: 4565 times
Kontakt:

Re: Eden w wehikule czasu

Post autor: Marek_Piotrowski » 2020-01-04, 15:26

Eden pisze: 2020-01-04, 15:12 Dziękuję za wypowiedzi.
Nie będę się teraz odnosił do konkretnych waszych zdań - Andeju i Marku - ale zadam pytanie: Czy znacie regułę/zasadę, jaką się spotyka w teologii, z zwie się ona: Zbawieni "już" i "jeszcze nie"
Tak. To klasyczna idea św.Pawła. Pisałem zresztą o tym na forum parę dni temu - ale teraz nie mogę znaleźć.
A też zadam pytanie pomocnicze:
Czy na zbawienie trzeba sobie zasłużyć?
Pytanie jest niezbyt precyzyjne - bowiem znów zależy od tego, którą z definicji słowa "zbawienie" przyjmiemy.
Zbawienie w sensie czynu Jezusa jest darmowe. Jednocześnie to, zeby być zbawionym (w sensie "pójścia do Nieba") nie wystarczy zadowolić sie tym, że Chrystus umarł - przyjęcie zbawienia rodzi pewnego rodzaju zobowiązania, ponieważ Biblia nie zna pojęcia wiary chrześcijańskiej bez jej wpływu na życie człowieka.
Bardzo szeroko opisałem tę sprawę tu http://analizy.biz/marek1962/sf.pdf

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22634
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4213 times

Re: Eden w wehikule czasu

Post autor: Andej » 2020-01-04, 19:37

Ksiądz Józef Gniewniak, wiele lat temu na lekcji religii, opowiedział następującą historyjkę (zapewne coś pokręciłem, ale sens, w miarę, oddam):
Był wnuk, który miał dziadka. Wnuk wierzył w istnienie dziadka. Nawet go lubił. Ale nigdy go nie odwiedził, nie przysłał listu, nie utrzymywał kontaktu. Dziadek zmarł. Czy wnuczek zasłużył na to, aby to jemu dziadek przepisał cały swój majątek w spadku?
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

Eden

Re: Eden w wehikule czasu

Post autor: Eden » 2020-01-05, 05:58

Andej pisze: 2020-01-04, 19:37 Ksiądz Józef Gniewniak, wiele lat temu na lekcji religii, opowiedział następującą historyjkę (zapewne coś pokręciłem, ale sens, w miarę, oddam):
Był wnuk, który miał dziadka. Wnuk wierzył w istnienie dziadka. Nawet go lubił. Ale nigdy go nie odwiedził, nie przysłał listu, nie utrzymywał kontaktu. Dziadek zmarł. Czy wnuczek zasłużył na to, aby to jemu dziadek przepisał cały swój majątek w spadku?
Historyjka może i fajna, ale czy zechcesz się odnieść do zasady "już i jeszcze nie", jaką zaprezentowałem powyżej?
Uznajesz ją? Bo ja tak - ona wiele z tego, co do tej pory pialiśmy porządkuje, na dobre tory stawia i pozwala dalej dobrze jechać: nie wykoleić się w swym rozumieniu tematu zbawienia...
A co do historyjki, to rozumiem, że jesteś za tym, żeby sobie na zbawienie zasługiwać, tak? Jak Ty praktycznie to robisz?

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22634
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4213 times

Re: Eden w wehikule czasu

Post autor: Andej » 2020-01-05, 07:52

Już - to fakt dokonany i nieodwracalny oraz ostateczny.

Jak to robię? Chyba walką. Ze swoimi słabościami. Oddawaniem Bogu, tego co boskie, a co często przywłaszczałem dla siebie.
Usiłowaniem odczytywanie woli bożej, rozumienie jej i wcielaniem w życie. Nieudolnie, opornie, niedostatecznie. Video meliora proboque, deteriora sequor. Ale podnoszę się, aby znów wracać na Drogę.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

Eden

Re: Eden w wehikule czasu

Post autor: Eden » 2020-01-05, 08:13

Andej pisze: 2020-01-05, 07:52 Już - to fakt dokonany i nieodwracalny oraz ostateczny.
Czytałeś te artykuły, jakie podałem? W jednym są wersety w Biblii, które mówią, że JUŻ jesteśmy zbawieni... Jak to rozumiesz?
Andej pisze: 2020-01-05, 07:52 Jak to robię? Chyba walką. Ze swoimi słabościami. Oddawaniem Bogu, tego co boskie, a co często przywłaszczałem dla siebie.
Usiłowaniem odczytywanie woli bożej, rozumienie jej i wcielaniem w życie. Nieudolnie, opornie, niedostatecznie. Video meliora proboque, deteriora sequor. Ale podnoszę się, aby znów wracać na Drogę.
Jeśli drogą "walki" zasługiwać chcesz na zbawienie, to kiedy je osiągniesz?

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22634
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4213 times

Re: Eden w wehikule czasu

Post autor: Andej » 2020-01-05, 08:26

Biblistą nie jestem. Uczonym nie jestem. Usiłowałem dobrze rozumieć, ale mam świadomość swej niewiedzy. Czytywałem Świderkówną. Mądre. Często zbyt mądre dla mnie. Kiedyś, w młodości, marzyłem, aby szukając znaczenia poszczególnych słów docierać do sedna. Teraz nie. Teraz liczy się "widok" ogólny. Całościowy. Staram się odczytywać tylko to, co jest skierowane bezpośrednio do mnie. To, co realnie wpływa na moje słowa i czyny.

Pytając mnie o to, kiedy osiągnę zbawienie, traktujesz mnie jak bóstwo. Odpowiedź na to pytanie zna jedynie Bóg. On podejmuje decyzję ostateczną. Właściwie już podjął (równocześnie dopiero podejmie lub teraz podejmuje), gdyż jest ponad czasem.
A pytanie osadzone jest w czasie, dotyczy czasu. A odpowiedź jest poza czasem. Odpowiedź należy do innej rzeczywistości. Nie ziemskiej, ale niebiańskiej. Nie ośmielam się wkraczać w boskie kompetencje. Ani mi to w głowie. Bóg osadził mnie w czasie na jakiś jego okres. Gdy czas mój upłynie przekroczę próg. Mam nadzieję, że nieba. Gdy tylko zostanę zbawiony ... No właśnie. Nie powiadomię nikogo na tym Forum. Będąc w niebie nie będę miał kompa, ani dostępu do sieci. I nie wiem, czy zbawionym będąc będzie mnie interesowała cokolwiek poza chwałą bożą.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

Eden

Re: Eden w wehikule czasu

Post autor: Eden » 2020-01-05, 08:32

Jednak trudno nam się rozmawia, bo Ty filozof, ja raczej ku byciu biblistą się skłaniam...
Szkoda, że nie dociekasz co znaczą dane słowa/wersety w Biblii; zachęcam - bo to daje zrozumienie całości, gdyż z takich drobnych elementów ona się składa...
Jeśli nie umiesz/nie chcesz się odnieść do konkretnych tekstów w Biblii, to trudno nam się porozumieć...
Powiem Ci tylko, że w świetle nauki Biblii, próby zasługiwania sobie na zbawienie są chybionym pomysłem! Rozważ to - nie w filozoficzny sposób, ale z Pismem Świętym ręku!
Ostatnio zmieniony 2020-01-05, 08:32 przez Eden, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22634
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4213 times

Re: Eden w wehikule czasu

Post autor: Andej » 2020-01-05, 09:04

Mt 12,7 ... Chcę raczej miłosierdzia niż ofiary ...

Mt 12,8 Albowiem Syn Człowieczy jest Panem szabatu.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

Eden

Re: Eden w wehikule czasu

Post autor: Eden » 2020-01-05, 09:10

Andej pisze: 2020-01-05, 09:04 Mt 12,7 ... Chcę raczej miłosierdzia niż ofiary ...

Mt 12,8 Albowiem Syn Człowieczy jest Panem szabatu.
Miło, że umiesz wersety cytować [do tego polecam to narzędzie: https://biblia.apologetyka.com/read ], ale czemu Twój wybór padł na te teksty - to raz; a dwa: co nimi mi chcesz powiedzieć (bo samo zacytowanie, bez zdania komentarza, jest nie do końca jasne - czemu właśnie to).

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22634
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4213 times

Re: Eden w wehikule czasu

Post autor: Andej » 2020-01-05, 09:39

Pierwszy cytat określa moje ukierunkowanie. Nie serce, nie rozum, ale odczytywanie intencji, które powinny ukierunkowywać moje postępowanie.

Drugi dotyczy wyższości treści nad formą.

Cieszę się, że Ci miło. Ale nie potrafię. Po prostu coś samo przychodzi do głowy. Kilka słów, jakiś przekaz. Czasem. Wtedy sięgam do źródła, aby poprawnie zacytować i podać namiary, aby zweryfikować się dało.
Ponadto, nie staram się. Długi czas unikałem. Ale gdy Słowo nagle się zwali, to (chyba) nie powinienem ignorować?
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

Zablokowany