Eden w wehikule czasu

Luteranie, Adwentyści, Baptyści, Zielonoświątkowcy, itd. Rozmowy na temat protestantów, czy rzeczywiście, to co mówi protestantyzm jest biblijne.
Biserica Dumnezeu

Re: Eden w wehikule czasu

Post autor: Biserica Dumnezeu » 2020-01-11, 15:46

Dzieki serdeczne.

Awatar użytkownika
Marek_Piotrowski
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 18650
Rejestracja: 1 cze 2016
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 2560 times
Been thanked: 4565 times
Kontakt:

Re: Eden w wehikule czasu

Post autor: Marek_Piotrowski » 2020-01-11, 23:52

Eden pisze: 2020-01-11, 14:33 Odwołam się do przypowieści Jezusa - niby bardzo proste historyjki, prawda, a ile w nich głębi, ale ta głębia nie przeszkadza, aby też tę warstwę dosłowną poważnie traktować, prawda?
Nieprawda.
Wystarczy przeczytać np. tę przypowieść:
"Powiedział też do uczniów:
Pewien bogaty człowiek miał rządcę, którego oskarżono przed nim, że trwoni jego majątek.
Przywołał więc go do siebie i rzekł mu: „Cóż to słyszę o tobie? Zdaj sprawę z twego zarządzania, bo już nie będziesz mógł zarządzać”.
Na to rządca rzekł sam do siebie: „Co ja pocznę, skoro mój pan odbiera mi zarządzanie? Kopać nie mogę, żebrać się wstydzę.
Wiem już, co uczynię, żeby mnie ludzie przyjęli do swoich domów, gdy będę odsunięty od zarządzania”.
Przywołał więc do siebie każdego z dłużników swego pana i zapytał pierwszego: „Ile jesteś winien mojemu panu?”
Ten odpowiedział: „Sto beczek oliwy”.
On mu rzekł: „Weź swoje zobowiązanie, siadaj prędko i napisz: pięćdziesiąt”.
Następnie pytał drugiego: „A ty ile jesteś winien?”
Ten odrzekł: „Sto korców pszenicy”.
Mówi mu: „Weź swoje zobowiązanie i napisz: osiemdziesiąt”.
Pan pochwalił nieuczciwego rządcę, że roztropnie postąpił. Bo synowie tego świata roztropniejsi są w stosunkach z podobnymi sobie ludźmi niż synowie światłości."
/Łk 16,1-8/

Gdybyś próbował zastosować warstwę "nośną" (fabularną) doszedłbyś do wniosku, że dobrze jest oszukiwać pracodawcę.

Eden

Re: Eden w wehikule czasu

Post autor: Eden » 2020-01-12, 06:57

Marek_Piotrowski pisze: 2020-01-11, 23:52
Eden pisze: 2020-01-11, 14:33 Odwołam się do przypowieści Jezusa - niby bardzo proste historyjki, prawda, a ile w nich głębi, ale ta głębia nie przeszkadza, aby też tę warstwę dosłowną poważnie traktować, prawda?
Nieprawda.
Wystarczy przeczytać np. tę przypowieść:
"Powiedział też do uczniów:
Pewien bogaty człowiek miał rządcę, którego oskarżono przed nim, że trwoni jego majątek.
Przywołał więc go do siebie i rzekł mu: „Cóż to słyszę o tobie? Zdaj sprawę z twego zarządzania, bo już nie będziesz mógł zarządzać”.
Na to rządca rzekł sam do siebie: „Co ja pocznę, skoro mój pan odbiera mi zarządzanie? Kopać nie mogę, żebrać się wstydzę.
Wiem już, co uczynię, żeby mnie ludzie przyjęli do swoich domów, gdy będę odsunięty od zarządzania”.
Przywołał więc do siebie każdego z dłużników swego pana i zapytał pierwszego: „Ile jesteś winien mojemu panu?”
Ten odpowiedział: „Sto beczek oliwy”.
On mu rzekł: „Weź swoje zobowiązanie, siadaj prędko i napisz: pięćdziesiąt”.
Następnie pytał drugiego: „A ty ile jesteś winien?”
Ten odrzekł: „Sto korców pszenicy”.
Mówi mu: „Weź swoje zobowiązanie i napisz: osiemdziesiąt”.
Pan pochwalił nieuczciwego rządcę, że roztropnie postąpił. Bo synowie tego świata roztropniejsi są w stosunkach z podobnymi sobie ludźmi niż synowie światłości."
/Łk 16,1-8/

Gdybyś próbował zastosować warstwę "nośną" (fabularną) doszedłbyś do wniosku, że dobrze jest oszukiwać pracodawcę.
Zawsze się znajdą wyjątki od reguły... (a istnienie wyjątku potwierdza, że jest reguła).
Do w/w przypowieści też można podejść w warstwie fabularnej, ale wybierając to, co jest godne naśladowania.
++++++++++++++
Myślę, że już pora, aby zrobić dalszy krok w mojej podróży w czasie; nie zamykając w/w wątków, przygotuję nowy tekst związany z dalszym pobytem "u boku" Pawła...
Dziękuję za wszystkie wypowiedzi; zapraszam na ciąg dalszy L-)

Eden

Re: Eden w wehikule czasu

Post autor: Eden » 2020-01-12, 08:43

  • Obrazek
Trwa moja podróż w czasie. Możesz w niej uczestniczyć, ponieważ o poczynionych obserwacjach informuję publicznie. W pierwszej odsłonie widziałem jak doszło do niesamowitej, ponadnaturalnej przemiany szalonego w swej nienawiści do chrześcijan Szawła z Tarsu, młodego faryzeusza, który – nawet o tym nie wiedząc – prześladował samego Jezusa Chrystusa! I to właśnie On osobiście go zatrzymał w drodze do Damaszku, a to przeżycie nieodwołalnie odmieniło tego człowieka, znanego od teraz jako apostoł Paweł...
Pora jechać dalej moim wehikułem czasu, aby dotrzeć do celu tej pierwszej wyprawy, którym są starożytne Ateny. Nie wiem czy mi się to dziś uda ;)

Podróż 1. Obserwacja 2.
Jedna narodowość, dwie postawy


Widzę jak Paweł jest już niedaleko Aten, ale po drodze ma krótkie przystanki w dwóch, bardzo odmiennych miastach. Ich mieszkańcy sprawiali, że choć łączyła ich ta sama narodowość żydowska, to jednak bardzo różnie się odnieśli do tego, co słyszeli z ust Pawła, tego wielkiego misjonarza z połowy I wieku naszej ery. Mowa o obywatelach Tesaloniki oraz Berei. Oto co na temat tych pierwszych sprawozdaje Łukasz, towarzysz misyjnych podróży Pawła:
  • Przeszli [Paweł z Sylasem, swym współpracownikiem] przez Amfipolis i Apolonię i dotarli do Tesaloniki, gdzie znajdowała się synagoga żydowska. Zgodnie ze swoim zwyczajem Paweł poszedł tam i przez trzy szabaty wyjaśniał im Pisma. Tłumaczył i przekonywał, że Chrystus [czyli Mesjasz] musiał wiele wycierpieć i zmartwychwstać. „Tym Chrystusem jest Jezus, o którym wam mówię”. Niektórzy z nich dali się przekonać i przyłączyli się do Pawła i Sylasa. Podobnie uczyniło także wielu Greków i niemało wpływowych kobiet. Wtedy zawistni Żydzi, dobierając sobie ulicznych awanturników, wywołali w mieście niepokoje i zbiegowisko. (...) W ten sposób zdołali podburzyć tłum i władze miejskie.
    (Dzieje Apostolskie 17,1-8)
Nie wiem czy sentencja łacińska: "nec Hercules contra plures" była już wtedy znana, ale okazała się prawdziwa ta zasada, że: nawet siłacz Herkules nie pomoże przeciw wielkiej liczebności; czyli - siła złego na jednego; (lub żartobliwie: i Herkules cielę, kiedy wrogów wiele).
W tej sytuacji mój bohater musiał się ewakuować, aby życia nie stracić! Udał się do sąsiedniej Berei (dzisiejsze Verria), gdzie Żydzi chyba pochodzili z jakiejś "innej planety" bo całkiem odmiennie zareagowali na coś dla nich nowego:
  • Jeszcze tej nocy bracia wysłali Pawła i Sylasa do Berei. Kiedy tam przybyli, znów weszli do synagogi. Tamtejsi Żydzi byli bardziej otwarci niż Tesaloniczanie. Bardzo życzliwie przyjęli słowo Boże i szukali dla niego potwierdzenia w Pismach, które codziennie rozważali. Dzięki temu wielu z nich uwierzyło: zarówno spośród wpływowych kobiet greckich, jak i mężczyzn. Jednak Żydzi z Tesaloniki dowiedzieli się, że również w Berei Paweł głosi słowo Boże. Przybyli tam i podburzając tłum, wywołali zamieszki. Wtedy bracia natychmiast wysłali Pawła, aby uciekał w kierunku morza. A Sylas i Tymoteusz pozostali na miejscu. Ci zaś, którzy towarzyszyli Pawłowi, odprowadzili go aż do Aten.
    (Dzieje Apostolskie 17:10-15)
Co leżało u podłoża tak gwałtownej reakcji Żydów w Tesalonice, która była stolicą Macedonii i największym jej portem (dzisiejsze miasto portowe Saloniki)? Tekst podaje, że była to zawiść (inne przekłady mają: zazdrość)! O co?! O to, że spora liczba, głównie Greków, ale też i pewna część Żydów, zaczęła wierzyć inaczej niż do tej pory... Zwłaszcza przyjęcie wiary w Jezusa przez wiele znaczących greckich kobiet wywołało wielką wrogość Żydów, gdyż dla nich oznaczało to utratę wpływów. To na tym tle, nie mogąc siłą argumentu obronić swego stanowiska, ci ludzie użyli argumentu siły – aby tylko pozbyć się z miasta tych, co śmieli burzyć odwieczny porządek!

Czy historia się powtarza? O tak! Z całą pewnością – w każdym wieku! Prześladowania na tle religijnym były, są i będą. Współcześnie nawet się nasilają, o czym się mało mówi, bo to niestety temat mało politycznie poprawny...

Właśnie obserwuję z mojego wehikułu czasu, jak rozważni Berejczycy co dnia badają treść żydowskich Pism, aby w nich sprawdzać, czy na słowa ich rodaka z Tarsu jest jakieś potwierdzenie. Wielu je znalazło i zostali naśladowcami Mesjasza, którego te Pisma od wieków zapowiadały! Tak potem o znaczeniu znanego mu Pisma Świętego napisze apostoł Paweł na krótko przed swoją śmiercią:
  • Obrazek
Widzę z daleka jak Paweł właśnie dociera do Aten. Zaraz go dogonię, ale wpierw jeszcze się zamyślę nad moim osobistym podejściem zarówno do żydowskich (Stary Testament), jak i chrześcijańskich Pism (Nowy Testament) – czy jest ono nacechowane postawą Berejczyków?! Obym, nie daj Boże, nie był „zameldowany” w Tesalonice... A jak to jest z Tobą, drogi Czytelniku tych słów?

cdn - trzecia obserwacja będzie nosić tytuł:
"Witajcie Ateny!"
Zapraszam :)
________________________________________
Pytania do refleksji i dyskusji:
➤ 1. Rozważanie dotyczyło narodu żydowskiego. Czy znane są Ci biblijne przypadki zmasowanej wrogości wobec całego tego narodu (co można by podciągnąć pod pojęcie antysemityzmu, które tak można zdefiniować za Wikipedią:
Antysemityzm – postawa wyrażająca dyskryminację, uprzedzenie, niechęć i wrogość w stosunku do Żydów oraz osób pochodzenia żydowskiego, postrzeganych jako grupa religijna, etniczna lub rasowa, argumentowana powodami religijnymi, gospodarczymi lub politycznymi. Zwana także żydożerstwem, jest przeciwieństwem filosemityzmu)?

➤ 2. To pytanie jest jakby kontynuacją pytania 1. i brzmi: Jak na tle pojęcia antysemityzmu prezentują się chrześcijanie wszystkich wieków? Czy Kościół (Kościoły) ma swoją "czarną kartę" w tej dziedzinie; a jeśli tak, to czy można to jakoś usprawiedliwić?

➤ 3. W jednym narodzie mogą być skrajnie odmienne reakcje na Słowo Boże. Ale nawet w jednej rodzinie tak bywa... Jak to się dzieje, czy da się to jakoś wytłumaczyć, że np. bracia bliźniacy, tak samo wychowywani, są w dorosłości na odmiennych pozycjach: jeden to gorliwy chrześcijanin, a drugi, też gorliwy - ale ateista?

➤ 4. Zacytowałem ap. Pawła (2Tm 3,16-17). Pisał on o natchnieniu Pism znanym nam jako Stary Testament. Chrześcijanie tak samo traktują Pisma tworzące Nowy Testament - w oparciu o co, na jakiej podstawie możemy mieć takie przekonanie?

➤ 5. Pytanie, na które nie musisz publicznie odpowiadać, ale zadaj je sobie w sercu: Czy naśladujesz Berejczyków w ich gorliwym, codziennym studiowaniu Bożego Słowa? Jakie korzyści możesz z tego mieć; jakie straty, jeśli tego nie praktykujesz?...


Zachęcam do wypowiedzi L-)

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22634
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4213 times

Re: Eden w wehikule czasu

Post autor: Andej » 2020-01-12, 09:49

Eden pisze: 2020-01-11, 14:33... (ponadto wierzę, że Jan naprawdę opisał to, co widział, tak jak umiał - nie mam podstaw myśleć, że zmyślał i pisał o niczym).
W rzeczy samej. Ujrzał coś, czego nie da się opisać słowem, gdyż nie ma takich słów i pojęć, które oddawałyby rzeczywistość niebiańską. Opisał tak, jak potrafił. Odniósł się do rzeczywistości, którą znał sam i jemu współcześni.

Ale w jakim celu przekazał nam ten opis? Jaki jest sens? Cały czas kręcimy się wokół formy i tego jak ją odczytywać. A ona ma znaczenie służebne. To jest tło.
Czy jesteście w stanie przyjąć, że opisane historia ma nas prowadzić do zbawienia? Że to jest jej jedynym celem?
Uważam, że każdy powinien wyciągnąć z tego wnioski, które wcieli w życie. W każdym razie sam usiłuję w ten sposób czytać. Nie to, co jest opisem tamtej rzeczywistości, ale to, co pozwoli mi poprawić moje życie. Niestety, są to tylko starania, usiłowania. I im więcej rozumiem, wiem, tym droga wydaje się być dłuższa i trudniejsza do pokonania (w sposób, jakiego od siebie oczekuję). Rosną moje wymagania, które sobie staram i rośnie rozbrat między rzeczywistością i ideałem.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

Eden

Re: Eden w wehikule czasu

Post autor: Eden » 2020-01-12, 09:54

Andej pisze: 2020-01-12, 09:49
Eden pisze: 2020-01-11, 14:33... (ponadto wierzę, że Jan naprawdę opisał to, co widział, tak jak umiał - nie mam podstaw myśleć, że zmyślał i pisał o niczym).
W rzeczy samej. Ujrzał coś, czego nie da się opisać słowem, gdyż nie ma takich słów i pojęć, które oddawałyby rzeczywistość niebiańską. Opisał tak, jak potrafił. Odniósł się do rzeczywistości, którą znał sam i jemu współcześni.

Ale w jakim celu przekazał nam ten opis? Jaki jest sens? Cały czas kręcimy się wokół formy i tego jak ją odczytywać. A ona ma znaczenie służebne. To jest tło.
Czy jesteście w stanie przyjąć, że opisane historia ma nas prowadzić do zbawienia? Że to jest jej jedynym celem?
Uważam, że każdy powinien wyciągnąć z tego wnioski, które wcieli w życie. W każdym razie sam usiłuję w ten sposób czytać. Nie to, co jest opisem tamtej rzeczywistości, ale to, co pozwoli mi poprawić moje życie. Niestety, są to tylko starania, usiłowania. I im więcej rozumiem, wiem, tym droga wydaje się być dłuższa i trudniejsza do pokonania (w sposób, jakiego od siebie oczekuję). Rosną moje wymagania, które sobie staram i rośnie rozbrat między rzeczywistością i ideałem.
Mogę zgodzić się tu z Tobą :)
A jak zechcesz się odnieść do nowych pytań, to zapraszam (ale nie przymuszam).

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22634
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4213 times

Re: Eden w wehikule czasu

Post autor: Andej » 2020-01-12, 10:27

Nie lubię ani filo-, ani anty-. Dlatego o czymś innym. O odmienności. O tym, że ludzie boją się odmienności. Zwłaszcza demonstrowanej. Strojem, zachowaniem, religią.
Dlaczego pierwsi wyznawcy Chrystusa byli tępieni? Bo uznawani byli za bezbożników. Za mącicieli rujnujących ład społeczny. Znamy to w naszych czasach. Ciepła woda w kranie. Tak najlepiej. Każda reforma, każda zmiana powoduje bunt. Ludzie chcą, aby było, tak jak było. Zwłaszcza ci, którzy mają wpływ na społeczeństwo. Oni boją się utraty przywilejów. A każda zmiana, to ryzyko. Zwłaszcza, gdy beneficjantami jest inna grupa społeczna. A kim byli pierwsi wyznawcy? Uczonymi, faryzeuszami? Bogaci stanowili niewielki odsetek. Może proporcjonalny do struktury społecznej. Może mniejszy.
Z tego samego powodu Jezus nie uprawiał rzemiosła. Nie chciał być zaliczany do tej klasy. Jezus poszedł do ludu ziemi. Do pracowników najemnych.

Dlaczego chrześcijanie byli prześladowani w Rzymie? Przecież nie z racji antysemityzmu. Byli skazywani za ateizm. Nie uznawali bogów. A Rzymianie byli gotowi przyjąć boga chrześcijańskiego do swojego panteonu. Ale chrześcijanie nie mogli się pogodzić, aby Bóg był jednym z bogów. Poza tym, nie mieli jak przedstawić Boga Ojca. Zostali uznani za wierzących w nieistniejącego boga. Ciekawe w tym to, że Żydzi nie byli tak tam traktowani. Byli tolerowani mimo takiego samego przecież dziwactwa, jakim jest wyznawanie boga, którego nie można wyrzeźbić. Którego nie można postawić w panteonie.

Nie antysemityzm, ale antyinność. Różnie definiowana w czasie i przestrzeni. Inaczej przedstawiali swych wrogów naziści, komuniści, muzułmanie ... Ale zawsze było to tym samym zjawiskiem.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

Eden

Re: Eden w wehikule czasu

Post autor: Eden » 2020-01-12, 10:44

Andej pisze: 2020-01-12, 10:27 Nie lubię ani filo-, ani anty-. Dlatego o czymś innym. O odmienności. O tym, że ludzie boją się odmienności. Zwłaszcza demonstrowanej. Strojem, zachowaniem, religią.
Dlaczego pierwsi wyznawcy Chrystusa byli tępieni? Bo uznawani byli za bezbożników. Za mącicieli rujnujących ład społeczny. Znamy to w naszych czasach. Ciepła woda w kranie. Tak najlepiej. Każda reforma, każda zmiana powoduje bunt. Ludzie chcą, aby było, tak jak było. Zwłaszcza ci, którzy mają wpływ na społeczeństwo. Oni boją się utraty przywilejów. A każda zmiana, to ryzyko. Zwłaszcza, gdy beneficjantami jest inna grupa społeczna. A kim byli pierwsi wyznawcy? Uczonymi, faryzeuszami? Bogaci stanowili niewielki odsetek. Może proporcjonalny do struktury społecznej. Może mniejszy.
Z tego samego powodu Jezus nie uprawiał rzemiosła. Nie chciał być zaliczany do tej klasy. Jezus poszedł do ludu ziemi. Do pracowników najemnych.

Dlaczego chrześcijanie byli prześladowani w Rzymie? Przecież nie z racji antysemityzmu. Byli skazywani za ateizm. Nie uznawali bogów. A Rzymianie byli gotowi przyjąć boga chrześcijańskiego do swojego panteonu. Ale chrześcijanie nie mogli się pogodzić, aby Bóg był jednym z bogów. Poza tym, nie mieli jak przedstawić Boga Ojca. Zostali uznani za wierzących w nieistniejącego boga. Ciekawe w tym to, że Żydzi nie byli tak tam traktowani. Byli tolerowani mimo takiego samego przecież dziwactwa, jakim jest wyznawanie boga, którego nie można wyrzeźbić. Którego nie można postawić w panteonie.

Nie antysemityzm, ale antyinność. Różnie definiowana w czasie i przestrzeni. Inaczej przedstawiali swych wrogów naziści, komuniści, muzułmanie ... Ale zawsze było to tym samym zjawiskiem.
O ile dobrze rozumiem, stoisz na stanowisku, że wrogość pojawia się, gdy pojawia się inność... No, jest w tym racja.
Regułą to nie jest, ale obecną w świecie rzeczywistością...
Dzięki za wypowiedź :)

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22634
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4213 times

Re: Eden w wehikule czasu

Post autor: Andej » 2020-01-12, 12:41

Sądzę, że jest regułą. Ale z chęcią przeczytam, gdy podasz jakieś wyjątki. Albowiem nie sądzę, abyś znalazł regułę przeciwną do tego, com napisał. Gdybyś jednak znalazł ...
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

Eden

Re: Eden w wehikule czasu

Post autor: Eden » 2020-01-12, 12:45

Andej pisze: 2020-01-12, 12:41 Sądzę, że jest regułą. Ale z chęcią przeczytam, gdy podasz jakieś wyjątki. Albowiem nie sądzę, abyś znalazł regułę przeciwną do tego, com napisał. Gdybyś jednak znalazł ...
Bywa, że ktoś w rodzinie się nawraca na biblijne chrześcijaństwo...
Wtedy bywa, że powstaje wrogość z powodu tej inności... Ale nie jest tak w każdym przypadku! Masz już wyjątek... :-bd

Awatar użytkownika
Marek_Piotrowski
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 18650
Rejestracja: 1 cze 2016
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 2560 times
Been thanked: 4565 times
Kontakt:

Re: Eden w wehikule czasu

Post autor: Marek_Piotrowski » 2020-01-12, 12:50

Eden pisze: 2020-01-12, 12:45 Bywa, że ktoś w rodzinie się nawraca na biblijne chrześcijaństwo...
Myślę, że takie zjawisko może wystąpić nie tylko przy nawróceniu na biblijne chrześcijaństwo (tj.katolicyzm), ale w bardzo różnych przypadkach.

Biserica Dumnezeu

Re: Eden w wehikule czasu

Post autor: Biserica Dumnezeu » 2020-01-12, 13:02

Ciekawia mnie te "slowne wytrychy ": biblijne chrzescijanstwo, ewangeliczny kosciol, katolicki babilon ... spotykane najczesciej w majbardziej powykrzywianych denominacjach.
Edenie - wyjasnij, co rozumiesz pod biblijnym chrzescijanstwem.
Kosciol Adwentystow dnia Siodmego to dystans dla mnie na piechote ok.250 metrow. Wiem juz, z czym tam sie zetknalem.
A Ty - wierzysz w adwentyzm, czy w "biblijne chrzescijanstwo" ?

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22634
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4213 times

Re: Eden w wehikule czasu

Post autor: Andej » 2020-01-12, 13:13

Eden pisze: 2020-01-12, 12:45 ... Bywa, że ktoś w rodzinie się nawraca na biblijne chrześcijaństwo...
Wtedy bywa, że powstaje wrogość z powodu tej inności... Ale nie jest tak w każdym przypadku! Masz już wyjątek...
Niezupełnie, albo nawet zupełnie - nie.
1. Rozmawialiśmy o powodach, przyczynach wywołujących określony skutek. O przyczynach wrogości.
2. Nikt nie stawiał tezy, że każda inność musi wywoływać czyjś strach, a co za tym idzie wrogość.
3. Gdybyśmy rozmawiali o tolerancji, to opisany przypadek byłby zgodny z tematem
4. Podajesz przykład inności. Nie ma znaczenie, czy w rodzinie, społeczeństwie czy państwie.

Napisałeś: "stoisz na stanowisku, że wrogość pojawia się, gdy pojawia się inność..."

Otóż nie napisałem nigdzie (a przynajmniej nie jestem tego świadomy), że wrogość ZAWSZE pojawia się tam, gdzie pojawia się inność.
Nigdy nie twierdziłem, że tam, gdzie pojawi się inność, to pojawi się wrogość. Takiej implikacji nie stawiałem, ani nie mam zamiaru. Wyjaśniałem przyczyny zjawiska, które występuje.

Jeśli chcesz podać wyjątek, to podaj przykłady wrogości wywoływane inną przyczyną niż inność. W podanym przykładzie podałeś INNOŚĆ, jako przyczynę.

Na marginesie: W rodzinie wierzącej, wydaje mi się to być niemożliwym. Zmiana wyznania przez kogoś z rodziny sprawia ból, jest rozdarciem, wywołuje strach przed utratą zbawienie osoby, która zdecydowała się na inność.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

Eden

Re: Eden w wehikule czasu

Post autor: Eden » 2020-01-12, 14:32

Andej pisze: 2020-01-12, 13:13 Otóż nie napisałem nigdzie (a przynajmniej nie jestem tego świadomy), że wrogość ZAWSZE pojawia się tam, gdzie pojawia się inność.
Zatem coś źle odczytałem/zrozumiałem; przepraszam.
Inność wywołuje wrogość.

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22634
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4213 times

Re: Eden w wehikule czasu

Post autor: Andej » 2020-01-12, 16:10

Eden pisze: 2020-01-12, 14:32.
Inność wywołuje wrogość.
Inność - często, czasem, nieraz ... - wywołuje wrogość.

Ale dlaczego? Uważam, że ze strachu. Ze strachu przed nowym, nieznanym.
Inność, zwłaszcza niezrozumiała, wywołuje obawę, strach. Potęguje to elitarność osób reprezentujących inność. To działa w dwie strony. Doświadczany brak zrozumienia powoduje izolacjonizm, który powoduje strach. A strach budzi niechęć. Gdy narasta, przeradza się we wrogość, a nawet nienawiść.
A wrogość wzbudza wrogość.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

Zablokowany