Zwątpienie

Rozmowy, które dotyczą osób niewierzących, osób które wątpią w istnienie Boga, którzy również mówią, że nie należy Bogu oddawać czci.
malgo_1991

Re: Zwątpienie

Post autor: malgo_1991 » 2019-08-06, 16:12

Mowiac w skrocie,8 lat temu doswiadczylam obecnosci Jezusa w swym zyciu.
Po skonczeniu szkoly,stracilam wszystkich 'przyjaciol",jak mi sie wydawalo, niestety nimi nie byli.
Nie bylo mnie stac na studia,przyszlosci rodzice mi nie zapewnili.
Wszyscy znikneli,nikomu nie bylam juz potrzebna,zadna osoba po latach nawet nie zadzwonila,nie spytala jak sie mam czy cos podobnego. Zostalam calkiem sama.
W rodzinie nie byly zbyt dobre stosunki miedzy nami. Matka to pracoholiczka widziala tylko siebie,siostra we wlasnym swiecie.
Chodzilam zla,obrazona i zraniona na caly swiat. Trwalo to kilka lat.
Zlosc i smutek bardzo we mnie narastal.
Wiedzialam ze u ludzi nie znajde pocieszenia i nie wiedzialam co robic.Nie wiedzialam kogo sie trzymac.
Juz nie mowiac o dzisiejszych obyczajach i braku moralnosci,ktore ze wszystkich stron atakuja swoja obecnoscia.
Oddzialywalo to na mnie bardzo i czulam sie "gorsza" ze nie jestem taka jak inni,ze nie potrafilam sie "przystosowac do nich".
Chcialam by mnie zaakceptowano a nikt tego nie zrobil bo nie umialam sie przespac z piewszym lepszym na dyskotece,nie umialam cpac,ani chlac calymi dniami i nocami.
Po jakims czasie mialam poprostu tego dosyc i sie poddalam.
Mialam pisac list pozegnalny i planowalam samobojstwo ale ciagle cos mnie zatrzymywalo.
Pewnego dnia stojac na krawedzi wysokiego miejsca przyszlo mi do glowy by wrocic do domu i uslyszalam wtedy glos mowiacy "Modl sie do Boga".
Zrobilam to mimo wszystko,juz wtedy mnie nic nie obchodzilo,padlam i zaczelam ryczec poprzez lzy,bol,smutek i zlosc ktora sie zbierala latami we mnie ze jesli Bog istnieje niech da jakis znak ze jest bo sie zabije i mam dosc.
Wtedy sie zdazylo cos so pamietam do dzis.
Po tym ryczeniu nagle poczulam jak ktos polozyl mi reke na ramieniu,doslownie fizycznie.Odwrocilam sie ale tam nikogo nie bylo. Nie wiedzialam wtedy jeszcze ze to byl Jezus. On odpowiedzial na me blagania.
Po pewnym czasie zaczelam zauwazac ze zlosc we mnie zaczyna sie zmniejszac,latwiej mi podejmowac decyzje w zyciu. Zaczelam sie intresowac kosciolem,chodzic do niego.
W pracy "przypadkiem" (mialam prace zwiazana z ksiazkami it)znajdowalam ksiazki o Bogu,prowadzeniu duchowym,Biblia w roznych jezykach itp.
Bralam,czytalam i sie interesowalam tym wszystkim.
Pozniej pamietam ze na jakas Wielkanoc otrzymalam Ducha sw,to bylo niesamowite przezycie dla mnie. Te dotkniecie,ta radosc. Trwalo to jakis czas.
Po krotkim czasie raptem to wszystko zniknelo,bylam w szoku. Wiadomo,gdy uczucia i odczucia znikaja to na poczatku sie wydaje ze cos jest nie tak.
Zaczelo sie oczyszczenie,ciemnosci i tego typu rzeczy. . Stany bywaly rozne. Nie moglam wystac na mszy,stalam z zacisnietymi zebami,a gdy mowiono o Bogu,serce nie reagowalo wcale. Bylo mi tez coraz bardziej smutno ale wiedzialam juz skad to sie bralo,czytalam o tym.
Pamietam jeszcze moment kulminacyjny bardzo wyraznie taki ze w ostatni wieczor myslalam ze umre.
Na podlodze lezalam i nie moglam wstac,straszna ciemnosc,mrok zalal mnie cala od stop do glow ale nie na poziomie uczuc,bo gdyby to byly uczucia to bym plakala a nie bylam w stanie wogule nic czuc,to bylo o wiele glebsze,w duszy,nie na poziomie uczuc.
Nie moglam "oddychac',tylko myslalam ze te tortury sie nie skoncza nigdy.Jakby cie ktos rzucil w otchlan mroku i zostawil na wiecznosc mimo ze to twalo niedlugo.
Te doswiadczenie zniknelo po krotkim czasie.
Doswiadczenie Boga bywa straszne,czym On jest blizej,tym bardziej jest ciemno w naszej duszy,bo czlowiek jest maly i grzeszny a Bog wspanialy i wielki.
Po nocy zmyslow otrzymalam cos innego - wiara ktora nie ma oparcia na swych uczuciach i odczuciach,tylko na samej wierze. Uczucia nie maja nic wspolnego z Bogiem,to tylko poczatek naszej drogi,mleka duchowego by nas do Boga przyciagnac.

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22636
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4217 times

Re: Zwątpienie

Post autor: Andej » 2019-08-06, 19:42

No i o to chodzi. Wejść na drogę. I iść. Bo niezależnie w którym miejscu jesteś, jest jeszcze wiele do zrobienia.

Jak myślisz, czemu Bóg dał Ci ten dar? Dla Ciebie? Abyś nie miotała się? Czy abyś komuś pokazała, że da się inaczej. Masz zadanie: Postępuj tak, aby kiedyś ktoś podążył Twoim śladem do Boga. Być może nigdy się o tym nie dowiesz. Ale to masz uczynić.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

ODPOWIEDZ

Wróć do „Ateizm, agnostycyzm, deizm”