Co to znaczy: kochać? Co rozumiesz pod tym pojęciem?
Brzydota i cierpienie
- Andej
- Legendarny komentator
- Posty: 22636
- Rejestracja: 20 lis 2016
- Been thanked: 4218 times
Re: Brzydota i cierpienie
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.
- Jozek
- Złoty mówca
- Posty: 7337
- Rejestracja: 18 lut 2020
- Has thanked: 1181 times
- Been thanked: 708 times
Re: Brzydota i cierpienie
Mozemy nie lubiec kogos jako osoby-ciala, ale nie mozemy nie kochac ich duszy.
Ona pochodzi od Boga. Chocby ta osoba nie wiadomo jak czarna ja uczynila, to jednak pochodzi ona od Boga.
W tym chyba jest ta glowna roznica ktorej nie pojmujemy w slowach by kochac blizniego i modlic sie za niego, chocby byl naszym wrogiem.
Ona pochodzi od Boga. Chocby ta osoba nie wiadomo jak czarna ja uczynila, to jednak pochodzi ona od Boga.
W tym chyba jest ta glowna roznica ktorej nie pojmujemy w slowach by kochac blizniego i modlic sie za niego, chocby byl naszym wrogiem.
Ostatnio zmieniony 2020-09-01, 22:16 przez Jozek, łącznie zmieniany 1 raz.
Moje wypowiedzi sa nieautoryzowane przez Kosciol.
Re: Brzydota i cierpienie
Cieszyć się z istnienia, dziękować mu za swoje istnienie i bliźnich. Z Jego prawo i wypełniać je nawet kosztem cierpienia. Dziekować ,ze tak uksztaltował ludzkie cialo i swiat jak widzimy.
Mozliwe ze kochalabym go bardziej gdybym doświadczała milosci. Wtedy się patrzy na świat inaczej.
- Andej
- Legendarny komentator
- Posty: 22636
- Rejestracja: 20 lis 2016
- Been thanked: 4218 times
Re: Brzydota i cierpienie
I w tym tkwi sedno.
Mam do Ciebie wielka prośbę. Przeczytaj całą dyskusję w wątku: "Uczucia i emocja - wszystko o". Dzięki tej dyskusji wiele zrozumiałem. Miałem zupełnie inne pojęcie na temat tego, czym jest miłość. Kłóciłem się wtedy. Potem skończyła się dyskusja, a ja przerabiałem długo padające tam argumenty. Aż coś zaskoczyło. Teraz mi łatwiej.
Mam do Ciebie wielka prośbę. Przeczytaj całą dyskusję w wątku: "Uczucia i emocja - wszystko o". Dzięki tej dyskusji wiele zrozumiałem. Miałem zupełnie inne pojęcie na temat tego, czym jest miłość. Kłóciłem się wtedy. Potem skończyła się dyskusja, a ja przerabiałem długo padające tam argumenty. Aż coś zaskoczyło. Teraz mi łatwiej.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.
Re: Brzydota i cierpienie
heh, ale przeciez Bóg kocha takze tych co sa kochani przez innych , jest to o wiele lepsza sytuacja. Milosc to czyny, a skoro wiem ze Bog kocha i mnie i druga osobe a jednak to jej blogoslawi a mi nie, to co mi po tej milosci ?
Czlowiek potrzebuje przytulenja itd, bez tego choruje. Bog jest niewidzialny , nienamacalny i jego istnienie jest kwestią wiary. Naprawde nie da się zastapic czlowieka "Bog cie kocha ale to kolezance dal ludzi prze ktorych to wyraza a ty masz wierzyc w jego milosc albo...kup sobie psa"
Jak wyjasnisz to ,ze jedni ludzie są odbarzeni za zycia i ida potem do nieba a drudzy nic nie otrzymuja poza cierpieniem ? Rozumiem,ze mamy isc za przykladem Hioba... czyli kochac Boga bo Jest , nawet jesli dopuszcza do nas same nieszczescia.
Ostatnio zmieniony 2020-09-02, 11:26 przez Nikka, łącznie zmieniany 3 razy.
- Jozek
- Złoty mówca
- Posty: 7337
- Rejestracja: 18 lut 2020
- Has thanked: 1181 times
- Been thanked: 708 times
Re: Brzydota i cierpienie
Blogoslawieni ktorzy nie widzieli, a uwierzyli.
Moje wypowiedzi sa nieautoryzowane przez Kosciol.
- Andej
- Legendarny komentator
- Posty: 22636
- Rejestracja: 20 lis 2016
- Been thanked: 4218 times
Re: Brzydota i cierpienie
Błogosławi Ci. Ale inaczej. Masz inne do świadczenia. Do innego dobra jesteś stworzona. Czy zdajesz sobie sprawę z sytuacji osób nieuleczalnie chorych, kalekich, głodujących, zagrożonych wojną? Miliony ludzi ma gorzej.
Czy jesteś przekonana, że Ci, których uważasz, że są szczęśliwi, rzeczywiście są szczęśliwi? Chowają głęboko swoje tragedię upokorzenia, beznadzieję, aby na zewnątrz pokazać uśmiech. Czy wiesz, jak często człowiek, by podać rękę innemu człowiekowi musi pokonać ból? A jednak czyni dobro. U uśmiechem. Bez oczekiwania zapłaty.
A co Ci mam być po tej (czy innej) miłości? Czy to ma być forma zapłaty za coś? Czy oczekujesz miłości, która coś ma Ci dawać? Chcesz osiągać jakieś korzyści, niekoniecznie materialne? Wydaje mi się, to nie ma nic wspólnego z miłością. Żądasz, aby to co nazywasz miłością spełniało Twoje potrzeby. Niektórzy tego doznają. Są nawet tacy, którzy mają to przez wiele lat. I są tacy, którzy tego nie mają. Wcale. Nigdy.
Człowiek potrzebuje przytulenia. Człowiek, który patrzy przez pryzmat własnych potrzeb. Człowiek, który żąda czegoś dla siebie. A człowiek, który kocha, przytula kogoś. Bez oczekiwania na zapłatę we wzajemności. Bez zobowiązań. Przytula, aby okazać swoją miłość. Jeśli potrafi to zrobić. A jak nie potrafi, to czeka na czyjąś inicjatywę. I nie doczekuje się. Bo trafia na pozory. Bo trafia na kogoś, kto chce w ten sposób coś uzyskać. Wykorzystać. Mieć satysfakcję. Bo ten ktoś myśli też o sobie. A nie o bezwarunkowym dawaniu siebie.
Na prawdę nie masz pojęcia jak wiele osób się maskuje, nie chcąc się przyznać do tego, że nikt nie chce ich przytulić, powiedzieć dobrego słowa. Jak wiele małżeństw żyje obok siebie. W jednym domu, ale bez słowa, dotyku. Bez wspólnych posiłków. Wspólne bywają tylko rachunki do zapłaty. A na zewnątrz są idealnymi parami. Nie kłócą się, bo wszelkie emocje dawno wyparowały. Żyją obok siebie. Beznamiętnie. Niemal obojętnie. Ale w tym, gdzieś głęboko tkwi miłość. Miłość polegająca na pomocy finansowej, czasem wspólnym garnku. Na opiece medycznej. Świadomości, że gdy pojawi się problem, to ktoś pomoże rozwiązać. Miłość w postaci bezpieczeństwa, bo ktoś znajduje się w drugim pokoju. Ktoś, do kogo ma się zaufanie, bo tyle lat minęło. Ktoś, kto ma zupełnie inne poglądy i systemy wartości, ktoś z kim nie da się porozmawiać na ważne tematy. Ale jest obok. Udzieli pomocy, gdy będzie to potrzebne. Wyręczy w czymś. A czasem nawet zrobi jakaś przyjemność. Bez oczekiwania na rewanż. Od tak sobie. Z miłości. Bez przytulania. I bez choroby.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.
Re: Brzydota i cierpienie
Nie wiem co chcesz mi przekazac, ale nie dam sobie wmowić ze potrzeba bycia kochanym jest zla. Co do Boga- kochanie go bezwarunkowe jest niemozliwe, kochanie go za to jakim jest , mozliwe jest.Andej pisze: ↑2020-09-02, 12:35Błogosławi Ci. Ale inaczej. Masz inne do świadczenia. Do innego dobra jesteś stworzona. Czy zdajesz sobie sprawę z sytuacji osób nieuleczalnie chorych, kalekich, głodujących, zagrożonych wojną? Miliony ludzi ma gorzej.
Czy jesteś przekonana, że Ci, których uważasz, że są szczęśliwi, rzeczywiście są szczęśliwi? Chowają głęboko swoje tragedię upokorzenia, beznadzieję, aby na zewnątrz pokazać uśmiech. Czy wiesz, jak często człowiek, by podać rękę innemu człowiekowi musi pokonać ból? A jednak czyni dobro. U uśmiechem. Bez oczekiwania zapłaty.
A co Ci mam być po tej (czy innej) miłości? Czy to ma być forma zapłaty za coś? Czy oczekujesz miłości, która coś ma Ci dawać? Chcesz osiągać jakieś korzyści, niekoniecznie materialne? Wydaje mi się, to nie ma nic wspólnego z miłością. Żądasz, aby to co nazywasz miłością spełniało Twoje potrzeby. Niektórzy tego doznają. Są nawet tacy, którzy mają to przez wiele lat. I są tacy, którzy tego nie mają. Wcale. Nigdy.
Człowiek potrzebuje przytulenia. Człowiek, który patrzy przez pryzmat własnych potrzeb. Człowiek, który żąda czegoś dla siebie. A człowiek, który kocha, przytula kogoś. Bez oczekiwania na zapłatę we wzajemności. Bez zobowiązań. Przytula, aby okazać swoją miłość. Jeśli potrafi to zrobić. A jak nie potrafi, to czeka na czyjąś inicjatywę. I nie doczekuje się. Bo trafia na pozory. Bo trafia na kogoś, kto chce w ten sposób coś uzyskać. Wykorzystać. Mieć satysfakcję. Bo ten ktoś myśli też o sobie. A nie o bezwarunkowym dawaniu siebie.
Na prawdę nie masz pojęcia jak wiele osób się maskuje, nie chcąc się przyznać do tego, że nikt nie chce ich przytulić, powiedzieć dobrego słowa. Jak wiele małżeństw żyje obok siebie. W jednym domu, ale bez słowa, dotyku. Bez wspólnych posiłków. Wspólne bywają tylko rachunki do zapłaty. A na zewnątrz są idealnymi parami. Nie kłócą się, bo wszelkie emocje dawno wyparowały. Żyją obok siebie. Beznamiętnie. Niemal obojętnie. Ale w tym, gdzieś głęboko tkwi miłość. Miłość polegająca na pomocy finansowej, czasem wspólnym garnku. Na opiece medycznej. Świadomości, że gdy pojawi się problem, to ktoś pomoże rozwiązać. Miłość w postaci bezpieczeństwa, bo ktoś znajduje się w drugim pokoju. Ktoś, do kogo ma się zaufanie, bo tyle lat minęło. Ktoś, kto ma zupełnie inne poglądy i systemy wartości, ktoś z kim nie da się porozmawiać na ważne tematy. Ale jest obok. Udzieli pomocy, gdy będzie to potrzebne. Wyręczy w czymś. A czasem nawet zrobi jakaś przyjemność. Bez oczekiwania na rewanż. Od tak sobie. Z miłości. Bez przytulania. I bez choroby.
Egoizmem nie jest potrzeba oparcia sie na kimś, przytulenia, wspolnego budowania domu itd. To sa normalne ludzkie marzenia. Bezwarunkowa ofoara na rzecz drugiej osoby to domena swietych, a ja wcale nie chce byc taka. Wole dom z fajnym mezem. Tez kochajacym ale tez potrzebujacym cos dostacz nie licze na bezwarunkową milosc, nie chce jej, milosc powinna stawiać wymagania. Nie wyszlabym za psychopate by mu bezwarunkowo milosc okazywac. Wiem,ze wiele ludzi ma gorzej ale co to zmienia ? Czy jest cos gorszego od zupelnego osamotnienia ? To jakby nie istniec. Nawet w trudnym malzenstwie jest ktos o kogo chociaz mozna powalczyc, cos dla niego zrobic dobrego, jak jestes sam to znaczy ze nikt Cie nie chce, nawet glupiej herbaty od Ciebie nie chce. Jestes wtedy zerem. A jak spojrzysz ze osoby wredne i z trudnjejszym charakterem maja jednak swoich umilowanych to co pomyslisz ? Napewno nie to ze Bog cie kocha.
To jest czcza gadanina. Zycie toczy sie dalej. Bog laske daje komu chce i jaka chce. Nic ta nasza rozmowa nie da.
Ostatnio zmieniony 2020-09-02, 12:48 przez Nikka, łącznie zmieniany 1 raz.
- Andej
- Legendarny komentator
- Posty: 22636
- Rejestracja: 20 lis 2016
- Been thanked: 4218 times
Re: Brzydota i cierpienie
Bo nie jest zła. Zwykle nie jest zła. Chyba, że na tym się koncentruje.
Marzenia są normalne. Ja też kiedyś miałem. Ale dość szybko wyrzuciłem je, gdy tylko poznałem, że tylko psują krew.
Bezwarunkowa ofiara na rzecz drugiej osoby to domena kochających. Kochających bliźnich. Bezinteresownie. Dlatego, że też są dziełem Pana Boga.
Nie chcieć być świętym to już konkretna deklaracja. To zaprzeczenie wiary. Uważam, że każdy człowiek wierzący dąży do świętości. Każdy chce być świętym. I powinien starać się nim być.
Uśmiechnij się i posłuchaj:
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.
- Jozek
- Złoty mówca
- Posty: 7337
- Rejestracja: 18 lut 2020
- Has thanked: 1181 times
- Been thanked: 708 times
Re: Brzydota i cierpienie
Czy jestes gotowy-gotowa przyjac cierpienia innych na siebie?
Gdy jestesmy na to gotowi, Bog moze wysluchac naszych prosb, ktore moga okazac sie cudami, ale czy jestesmy gotowi na wysluchanie tych prosb i wziecia na siebie ewrnualnego ich spelnienia na naszej osobie?
Jesli tak, to bedziemy w stanie dokonywac cudow w imie Jezusa.
Gdy jestesmy na to gotowi, Bog moze wysluchac naszych prosb, ktore moga okazac sie cudami, ale czy jestesmy gotowi na wysluchanie tych prosb i wziecia na siebie ewrnualnego ich spelnienia na naszej osobie?
Jesli tak, to bedziemy w stanie dokonywac cudow w imie Jezusa.
Moje wypowiedzi sa nieautoryzowane przez Kosciol.
Re: Brzydota i cierpienie
Nie zgadzam się ze stwierdzeniem, że miliony mają gorzej, bo warunki zewnętrzne są gorsze. Nie na tym warto się skupiać.
Można po ludzku mieć wszystko, a być głęboko nieszczęśliwym. Można pozornie nie mieć nic, a promieniować radością.
Można po ludzku mieć wszystko, a być głęboko nieszczęśliwym. Można pozornie nie mieć nic, a promieniować radością.
Re: Brzydota i cierpienie
Mozna narzekac na ziarnko grochu pod materacem.... A mozna tez wiedziec co nam przynosi spelnienie i to zrealizować.
Re: Brzydota i cierpienie
To i ja dodam swoje 3 grosze pomodlilam się też rzecz jasna, jesteś Nika fajna dziewczyna, temat ogólnie twórczy i można tu dużo pisać, miłość to decyzja to chyba wiesz, od ciebie zależy bardzo wiele a jeśli nie masz na coś wpływu to nie masz wpływu, gdybym była niezadowolona ze swojego życia to zmieniałabym je na coraz lepsze, trwawa u sasiada wcale nie jest bardziej zielona.
Re: Brzydota i cierpienie
Nikka, bardzo wybiórczo przyjmujesz to, co próbuje się Tobie przekazać. Tak odbieram Twoje odpowiedzi na wiele postów z tego wątku. Bierzesz to, co pasuje już do Twojego obrazu świata. A chyba chcesz, żeby ten obraz się zmienił (?)
Ostatnio zmieniony 2020-09-02, 14:19 przez Betula, łącznie zmieniany 1 raz.