Ja prawdę znacznie zawężam aby nie wchodzić w coś co miałbym uznawać a co byłoby sprzeczne z moim poglądem i wiarą.sądzony pisze:Ja widzę to nieco inaczej.
Opierasz swoje twierdzenia na zasadzie logiki. Ja używam "logiki paradoksu", która zawiera w sobie logikę
(można to odnaleźć między innymi w buddyzmie zen, filozofii kwantowej, nieco u Richard Rohr i ponoć u Thomasa Mertona [choć nie zgłębiłem]).
Racja odnosi się do konkretnego podmiotu i ma pejoratywny wydźwięk. Prawda jest pojęciem tak szerokim, że sięga samego Boga.
Może brzmi to dziwnie, ale czasem, by dotknąć Prawdy należy pozbyć się racji.
Kto miał racje podczas ukrzyżowania Jezusa. Jedni krzyczeli wypuść Barabasza, nieliczni uwolnij Jezusa.
Racje mięli oboje. Choć te racje były przeciwne to dzięki nim wypełniła się Prawda.
Prawda jest dla mnie tą dobrą stroną. Jeśli więc z aprawdę uznaję istnienie Boga i wiem że On jest to naturalne jest dla mnie że twierdzenie przez ateistów że Boga nie ma jest nieprawdą a to oznacza że twierdzenie ateistów nie mogę uznać za rację, choć szanuję ich poglądy do których mają prawo.
Ja patrzę na to w ten sposób, ktoś inny może patrzeć znacznie szerzej i mieć inny pogląd,tak jak ty.Mogę się z nim nie zgadzać, ale szanuję.
Ja także uważam że Bóg jest w życiu każdego, ale jedni Go przyjmują a inni odrzucają - albo świadomie (przeciwnicy wiary i Kościoła) albo nieświadomie,będąc w błędzie (ateiści). Nikt nie ma wpływu na istnienie Boga,żeby nie wiem jak się starać,wytężać. Ale niewierzący,przeciwnicy chrześcijaństwa mogą i zaprzeczają istnieniu Boga lub go odrzucają. Mogą, nikt im tego nie zabrania.Ja uważam, że Bóg jest w życiu każdego. Ateista po prostu (moim zdaniem) ma niewystarczający kontakt z własnym Duchem.
Nie doświadczają rzeczy mistycznych lub racjonalizują je czy wypierają.
To z kolei może wynikać z różnego rodzaju lęku przed kontaktem ze sobą samy. Ale to tylko moje zdanie.