MONOLOG

Tutaj będą pisane felietony przez redaktorów forum. Katolickie spojrzenie na świat, na Boga, na sprawy wiary. Zapraszam do czytania.
ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22636
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4217 times

Re: MONOLOG

Post autor: Andej » 2017-04-18, 12:53

Zobaczył i uwierzył
Zawsze, gdy słyszę lub czytam te słowa, zastanawiam się: Co zobaczył. Niby napisane. Ale nie do końca. Co go przekonało. Leżące płótna? Co w nich przekonywującego?
Wielokroć wyobrażałem sobie leżące, rozgrzebane szmaty. Porzucone spiesznie. Nieestetyczny i nieprzekonywujący widok. Miało mnie przekonać to, że bogobojny Żyd dobrowolnie nie dotknąłby się tego? A zwłaszcza ciała zmarłego. To wszystko za mało.
Dlaczego chusta nagłowna leżała osobno? I czy leżała osobno? Albowiem niektórzy przekonują, że w większości tłumaczeń użyto błędnego sformułowania. I czy jest to chusta z Manopello?
Co musiałoby być takiego w widoku całunu, że wchodzący człowiek od razu uwierzył? Musiało być coś niezwykłego. Coś, z czym się nie spotkał. I coś, co nie było złudą, przywidzeniem czy jakąś sztuczką. To musiał być szok. Szok prowadzący do szokujących wniosków. Wprawdzie wniosków, które były zapowiadane przez Jezusa. Ale świadczących o czymś zupełnie innym, choć podobnym, do sytuacji z Łazarzem czy młodzieńcem z Nain. Tu nie było ?Talitha kum?. Bo Ten, który mógł wypowiedzieć te słowa, leżał martwy.
Przeciętnemu człowiekowi przychodzi na myśl najprostsze rozwiązania. Ktoś zabrał ciało. Może człowiekowi, ale nie Żydowi. To się nie mieściło w głowie. Ledwie zdążyli przed szabatem zasunąć głaz. Umyć się. I czcić dzień dany przez Pana. Nie mogli przecież dotknąć się ciała. A tym bardziej w czasie szabatu. Ileż to zakazów żydowskich by złamali? Droga szabatowa. Praca. Nieczystość. Nie wiem, czy nie wydali by na siebie jakiegoś bardzo surowego wyroku, gdyby tak się stało. Czy w ogóle dałoby się to przeprowadzić w tajemnicy, licząc, że wszyscy Żydzi świętują w swoich domach? Teoretycznie może tak. Ale do tego trzeba by było kilku silnych ludzi potrafiących zachować tajemnicę. Na tyle sprawnych, aby nikt ich nie zauważył. Czy dałoby się wyjść niepostrzeżenie przez strzeżona bramę miejską? Może były jakieś tajne przejścia? Ale czy na tyle szerokie, aby przejść z ciałem. No co potem zrobić z tym ciałem? Nie słyszałem, aby wtedy był kult relikwii.
Ale nawet, gdyby wykradli, to dlaczego mieliby zabierać nagie ciało. Raz, że nie można było się go dotykać. Po drugie nie wypadało nosić nagiego. A także z szacunku dla zmarłego, nie należało pokazywać jego nagości. No i w końcu, gdyby ktoś jednak zobaczył z dala, to natychmiast rozpoznałby, że ktoś wynosi ciało. To musiałoby wywołać natychmiastową reakcję. Zbyt duże ryzyko, że wykradania się wyda.
Z tego wnioskuję, że sam brak ciała był szokiem. Ale reakcją najbardziej prawdopodobną byłoby oburzenie. Rozpacz. Dodatkowa rozpacz. Ale on przeżył szok pozytywny. Ten szok spowodował, że uwierzył. Że coś szokującego, co zobaczył, przekonało go.
Gdy Jezus wskrzeszał, polecał aby rozwiązać ożywionego. Wtedy, rzeczywiście, zwłaszcza działając w pospiechu, wokół rozrzucone byłyby kawałki płócien, opaski, chusty. Wonności, też zapewne byłyby porozrzucane. Ale przede wszystkim musiałyby leżeć strzępy porozrywanych opasek. Żaden ewangelista nie wspomina o tym.
To wszystko słania do wyobrażenie sobie pustego całunu. Nienaruszonego. Tak, jakby ktoś wyją ciało bez dotykania się samego całunu. Jakby ciało zamieniło się w gaz i ulotniło. Jakby przeniknęło przez całun. Z tym żaden z apostołów nigdy się nie zetknął. Ale widział jak Jezus czyni rzeczy niewyobrażalne i zgoła niemożliwe, gdyż sprzeczne z prawami natury. Poza tym, Żydzi żyją niejako wśród cudów. Ani je pojmują w sposób daleko bardziej naturalny, niż my. Dla nich interwencja boże jest czymś oczywistym.
Co zobaczył? Zobaczył płasko leżące płótna. A wszystkie taśmy, opaski, którymi owijano całun, były na swoim miejscu. Ani nie rozerwana, ani nie rozwiązane. Któż mógł czegoś takiego dokonać? Tylko jeden człowiek. Człowiek - Bóg.
Cóż zobaczył jeszcze? Czy mógł zobaczyć odbity na płótnach obraz Jezusa? Nie wiem, ale skłaniam się ku temu, że tak musiało być. A to był kolejny znak. Znak tego, że w tym miejscu zdarzyło się coś nadprzyrodzonego. Dowód na to, że zdarzyło się coś, o czym nigdy nie słyszeli aby zdarzyło się wcześniej. A zarazem coś, co uświadamiało i potwierdzało słowa Nauczyciela.
Podejrzewam tu też działanie Ducha świętego. Musiał oświecić pogrążony w rozpaczy umysł. Podsunąć rewolucyjną myśl. Myśl radosną. Pewność i przekonania. Że tak właśnie się stało. Jak zapowiadał. Ziściły się słowa.
W dalszym ciągu dręczy mnie chusta. Leżała osobno? Zwinięta? Czy może zastygła jak maska pośmiertna od krwi, którą nasączona była? Zaskorupiała chusta z odbitym wizerunkiem Zmartwychwstałego. Jeśli tak było, to musiałby być to totalny szok. Chustę wydobytą z całunu bez naruszania go ujrzeć oddzielnie. Gdzieś obok leżącą. Kolejny fakt przeczący logice.
Niepokoi mnie też odsunięty kamień. Kto go odsunął? Po co? Jezus nie musiał. Zmartwychwstałe ciało, skoro przeniknęło przez całun, mogło przeniknąć przez skałę. Tak jak później przenikało przez ściany czy drzwi. Po co kamień został odsunięty? Przecież chciano Go namaścić. Więc usunięto by głaz. Czy odsunięty głaz był zaproszeniem? Dla kobiet? Da uczniów? Dla nas?
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22636
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4217 times

Re: MONOLOG

Post autor: Andej » 2017-04-20, 15:40

Tajemnicza tajemnica numer 4.
Na szczęście radosna. Ale, ile z nią kłopotów? Ofiarowanie czy oczyszczenie? Termin odpowiadał termonowi oczyszczenia Ale dla nas ważniejsze jest ofiarowanie.
Jako pierworodny stawał się własnością Boga. Można było co prawda złożyć odpowiednią ofiarę aby się od tego oddania uwolnić. Ale Maria i Józef nie zachowali terminu. Pierworodny stawał się własności Boga. Ale On był i tak własnością Boga. Był Synem Boga. Był nierozerwalnie złączony z Bogiem Ojcem już na początku świata. Albo wcześniej.
Czy można być jeszcze bardziej własnością Boga Ojca, niż bycie istotowo z Nim zjednoczonym Synem? Chyba nie. Nie wyobrażam sobie silniejszej więzi. A jednak symbolicznie został przeznaczony Bogu.
A jednak rozumiem to inaczej. Wydaje mi się, że nie został ofiarowany Bogu, lecz zwrócony. Symbolicznie zwrócony. Nie powstała bowiem nowa więź. Została jedynie potwierdzona więź pierwotna. Więź trwająca od samego początku. Przedczasowego startu świata. Jezus współistotny Ojcu był zawsze. W pewnym momencie dziejów ludzkości został powierzony Wybranej. Wybrana, z niepojętą dla mnie gotowością, przyjęła Go z miłością. I wydała na świat. Był jej synem. Ale też synem Najwyższego. To Ojciec miał do Niego największe prawa. Matka ofiarując Jezusa w świątyni potwierdzała tylko zaistniałe fakty.
A może nawet więcej? Tak myślę. Myślę, że oddawała swojego najukochańszego pod władzę drugiego najukochańszego.
Co myślisz o matce oddającej komuś swoje dziecko? Zwykle źle. A tutaj najświętsza Matka oddała Syna Ojcu. Tak, jakby zrzekała się swoich praw. Nie wszystkich. Ale tych najważniejszych.
Kojarzy mi się to słowami Jezus w ogrodzie: Niech Twoja wola się spełni. Nie moja. Wydaje mi się, że Matka też tak myślała. Szara, skromna, czuła się wyróżniona tum, że Bóg ją właśnie wybrał na swoje narzędzie. Narzędzie realizacji planów bożych. Nigdy nie odmówiła. Zawsze gotowa w swej miłości do spełniania woli bożej.
I jeszcze jedno mi krąży po głowie. Troska o Syna jaką wykazywała. Bo cóż mogła lepszego Mu zapewnić? Czy oddanie Bogu Ojcu nie było najwspanialszym darem? Czy można sobie wyobrazić lepszą opiekę?
No tak, ktoś teraz powie sarkastycznie, że ostania doba Jezusa przeczy tej opiece. Udręczenie psychiczne naszymi grzechami, tortury, znieważanie i okrutna śmierć. Czy tak opiekuje się ojciec swoim synem? Czy syn powinien być aż tak oddany ojcu?
W tym wypadku mamy relację szczególną. To dwie osoby w jednej. To realizacja celu nadrzędnego. To boska logika zbawienia.
Boże, i tak Cię nie pojmuję. Ale daj mi miłość do Ciebie i umiejętność spełniania Twej woli.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22636
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4217 times

Re: MONOLOG

Post autor: Andej » 2017-04-21, 10:15

Świadkowie Jehowy
Dziś wyczytałem, że ŚJ zostali zdelegalizowani w Rosji i uznani za ekstremistów. Nie bój się, nie mama zamiaru analizować Putina. Przynajmniej natenczas. Rozumiem motywację Putina. I irytację. Nie udało mu się wystarczająco zinfiltrować organizacji. Poza tym, jest to organizacja finansowana z zewnątrz (choć tu jest niekonsekwencja, bo CocaColę, która ich finansuje). Domyślam się, że podstawieni szpiedzy zostali skutecznie zindoktrynowani i przestawali donosić. To akurat świadczy o sile i doskonałości techniki przekonywania. Okazując się skuteczniejszymi od putinokomunistów stali się potencjalnie groźnymi przeciwnikami.
Ale niektóre z zarzutów przeciw ŚJ są takie same, jak stawiane przeze mnie. Najpierw zacytuję, że w Interii napisano: "Rosyjscy prokuratorzy od dłuższego czasu utrzymywali, że świadkowie Jehowy to organizacja, która pogłębia podziały między wyznaniami, podsyca nietolerancję, rozdziela rodziny i zmusza - z powodów religijnych - poważnie chorych do rezygnowania z transfuzji krwi."
Co do pierwszego argumentu zgadzam się całkowicie. Ich agresja przejawiała się nawet na niniejszym portalu. Prowokowanie, negowanie uznawanych wartości, sianie niezgody. Nie podoba mi się napastliwość ŚJ. Gdyby ich działania skierowane były do ateistów i niewierzących, to szanowałbym ich zaangażowanie. Gdy jednak odciągają ludzi od różnych Kościołów, to już mi się nie podoba. A jeszcze gorsze jest to, że podsycają animozje między różnymi wyznaniami chrześcijańskimi. Zgodnie z zasadą divide et impera.
Drugim argumentem jest podsycanie nietolerancji. A wielokrotnie zetknąłem się ze szkalowaniem przedstawicieli innych religii. Czynią to sprytnie, Jak rajski wąż. Nie wprost. Nie cepem. Powoli sączą jad. Lub prowokując do tego interlokutora. W tym zakresie działają identycznie jak liberolewica. Brak działań ekumenicznych jest w moich oczach poważną wadą. Jako ciekowstkę napiszę, że kiedyś pewien ŚJ (kontakt służbowy) obraził się na to, że złożyłem mu życzenia świąteczne na Gody. Był oburzony moim przejawem życzliwości. Trudno mi było to pojąć.
Rozdzielanie rodzin. A także różnych mikrospołeczności. Zwłaszcza przez neofitów. Nagle zindoktrynowane osoby zaczynają terroryzować rodziny. Narzucać swoje nowe zasady i przymuszać do ich respektowania innych. Niemal zawsze nie chcą ograniczyć nowego postępowania wyłącznie do siebie. Mają jakiś imperatyw narzucania swoich przekonań i zasad innym. Też traktuję to jako wartość ujemną.
Jeśli chodzi o samą transfuzje krwi (nie podzielam nauki, która prowadzi do takich wniosków), to mam pewne wahania. W większości wypadków można obyć się bez transfuzji. Utrudnia to i spowalnia powrót do zdrowie, ale zwykle nie uniemożliwia. Jestem zdania, że każdy człowiek ma prawo do odrzucenia proponowanej metody leczenia. Ale prawo to powinno dotyczyć jedynie samodzielnych decyzji podejmowanych przez osoby w pełni świadome swoich czynów i ich skutków. A dziwi mnie w tym to, że spożywają jakiekolwiek mięso. Wszak chyba nie da się tak spreparować mięsa, aby nie było w nim śladów krwi. Lecz, być może, zasada nie dotyczy krwi zwierzęcej.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22636
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4217 times

Re: MONOLOG

Post autor: Andej » 2017-04-23, 10:19

Muzułmanie czynią dobrze
Zapewne powyższe stwierdzenie jest dość dziwne. Cóż dobrego czynią? Niestety, to co czynią złego przebija się najmocniej do naszej świadomości. Nie chcę ich oceniać. Choćby dlatego, że pod tym słowem kryje się wielka różnorodność. Nie mam pojęcia na ten temat. Natomiast wieści prasowe, zwłaszcza mediów warszawskich, opisywały wydarzenia, które nasunęły mi myśli o muzułmanach. Chodzi mi o "Klątwę" i protest narodowców. I znowu, aby jasność była, nie jestem narodowcem. Wiele ich tez popieram i z wieloma się nie zgadzam. Cenię ich za wiele, lecz sprzeciwiam się agresji, użyciu siły, narzucaniu innym swoich postaw. Mam też dużo sympatii dla nich, za szacunek do polskości.
Zebrani przed Teatrem Powszechnym protestowali słusznie. Całkowicie popieram powód protestu. Jestem przekonany, że bluźnierstwo powinno być karane. A minimalną reakcją powinien być zakaz dalszego wystawiania. Niestety, uważająca się za katoliczkę HGW, (podobno nawet była na jakimś kursie Odnowy) finansuje ze kasy miejskiej ten spektakl. Jednak nie o hipokryzji chcę tutaj. A o muzułmanach. Spytasz: co ma piernik do wiatraka? Ano w wiatrakach mieloną mąkę, z której można było wypiekać, m.in. pierniki. Pomyślcie, jak zareagowaliby muzułmanie na kalanie ich świętości? Czy ograniczyliby się do protestu kilkudziesięciu przedstawicieli skrajnej opcji? Nie ma tu na myśli metod. Bo spalenie teatru i wymordowanie widowni wraz z aktorami byłoby zbrodnią. Chodzi mi jeno o masowość. O to, jak masowy charakter przyjęłyby protesty. Przed ratuszem i wawerskim domem HGW trwałyby permanentne demonstracje. Wszędzie towarzyszyłyby jej protesty. Musiałaby natychmiast wstrzymać dotacje dla teatru. "Aktorzy" musieliby poruszać się z ochroną. W ich miejscach zamieszkania też odbywałyby się protesty. A i osoby przychodzące i wychodzące ze spektaklu nie uniknęłyby opinii na swój temat. A policja miałaby do wyboru aresztować rzesze najbardziej zapalczywych demonstrantów lub osoby wywołujące niepokoje, czyli dyrekcję teatru, "aktorów", sponsorów, twórców. A u nas nic. Biskupi powiedzieli swoje, a katolicy jak myszy pod miotłą. Plują na nasze świętości, a my nic. Mówimy jeno, że chyba deszcz pada. A poprawni politycznie, że tak trzeba. Jest wolność. Trzeba tolerować. Po chrześcijańsku. Nastawiać drugi policzek. Ale czy nadstawianie drugiego policzki jest dobre, gdy powoduje eskalację ataku? Coraz częstsze ranienie naszych uczuć. Coraz głębsze ranienie.
Albo inaczej, ze spalenie kukły Żyda we Wrocławiu skazano kolesie na więzienie. Za spalenie muzułmanina spotkała by go jeszcze większa kara. A za spalenie chrześcijanina lub Polaka, dostałby nagrodę za wydarzenie artystyczne.
Kim jesteśmy? Czy na pewno jesteśmy Polakami? Czy na pewno jesteśmy katolikami? Czy jesteśmy chrześcijanami?
Obudźmy się wreszcie. Krew nasza niech będzie gorąca.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

Awatar użytkownika
Dezerter
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 14928
Rejestracja: 24 sie 2015
Lokalizacja: Inowrocław
Has thanked: 4178 times
Been thanked: 2940 times
Kontakt:

Re: MONOLOG

Post autor: Dezerter » 2017-04-23, 22:16

Bracie - to nasza wiara ma być gorąca! a nie krew i głowy, bo to do niczego dobrego nie doprowadzi.
Jak uważasz, że jest popełniane przestępstwo to zgłoś do prokuratury- żyjemy w cywilizowanym i demokratycznym państwie.
Nie czyńcie tak jak ci przeciw którym występujecie.

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22636
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4217 times

Re: MONOLOG

Post autor: Andej » 2017-04-24, 09:44

Poprawność polityczna
To mnie przeraża. Poprawność polityczna jest sprzeciwem przeciw Bogu. Jest też antyludzka.
Przytoczę zdanie a Apokalipsy: "A tak, skoro jesteś letni i ani gorący, ani zimny, chcę cię wyrzucić z mych ust."
Dez, Twoją tezę, że tylko wiara ma być gorąca uważał za niewłaściwą. Jestem przekonany, że Bogu nie chodzi o naszą wiarę, ale o nas samych. Całych i integralnych. Bogu nie chodzi o wybrane aspekty ludzkiego istnienia. Bóg jest totalny. Uważam, że Bóg oczekuje naszego pełnego zaangażowania w nasze życie. Jestem przekonany, że nasza wiara nie jest naszą wyłącznie prywatną sprawą. Wiarę uważam za publiczną i społeczną.
Nie chcę, jak dyskretnie sugerujesz, aby zamknąć wiarę w poprawności politycznej. Aby na bezczeszczenie Chrystusa patrzyć obojętnie jedynie przez pryzmat prawa. I do tego prawa realizowane przez ludzi, w większości, poprawnych politycznie, czyli uznających za dopuszczalne poniżanie katolików.
Czy na prawdę uważasz, że powinniśmy tolerować szkalowanie chrześcijaństwa? Nie rozumiem wiary w Jezusa i równoczesnej tolerancji dla znieważania krzyża. Wyznaję szczerze, że oburza mnie taka postawa. Oburza mnie uznanie za dopuszczalne tolerowanie wystawiania bluźnierczych przedstawień do czasu orzeczenia sądu. Sprawa została zgłoszona. A postkoministyczni liberałowie z aparatu sądownictwa z satysfakcją patrzą jak postponowany jest Jan Paweł II. I nie robią nic. A gdy już zrbią, to orzekną, że symulacja stosunku płciowego z figurą osoby stanowiącej dla wielkiej ilości Polaków ikonę świętości i autorytet moralny jest jeno artystycznym wyrazem proeuropejskich poglądów.
Nie, nie, nie. Uważam, że katolicy nie muszą, ani nie powinni chować głów w piasek. Chrześcijan uważam za pełnoprawnych obywateli. Uważam, że mają prawo okazywać swój stosunek do otaczającego nas świata. Więcej, uważam, że katolicy mają obowiązek demonstrowania swoich postaw. Jestem głęboko przekonany, że katolicy mają prawo demonstrować w obronie uznawanych przez nich wartości. Że mają prawo i obowiązek publicznego zabierania głosu. Bez czekania na orzeczenia sądów. Bluźnierstwo powinno być piętnowane bez oglądania się na zdanie jakiegoś sędziego. Choćby z SN lub nawet z Trybunału Sprawiedliwości. Powinniśmy demonstrować NASZE SĄDY, a nie czyjeś. Mieś swoje zdanie na temat tego co widzimy i tego co się dzieje wokół nas.
Nie potrafię zrozumieć jak kogoś może nie oburzać obrażanie najwyższych uczuć innych ludzi. W tym wypadku katolików. Ale choćby muzułmanów czy izraelitów. Dla mnie byłoby to tak samo oburzające. Dlatego jestem zdania, że obrażanie Gwiazdy Dawida, Krzyża czy Półksiężyca - jako symbolu religii - powinno być nie tylko karalne, ale też spotykać się z POWSZECHNYM PUBLICZNYM POTĘPIENIEM. To publiczne potępienie nie może być zostawiane dla sądów, ani żadnych oficjalnych gremiów. To są sprawy publiczne.
Drogi Dez, wierz mi, że w chłodnej głowie nie zagnieździ się gorąca wiara. Kochany, podaj mi przykład tego, co uważam, za niemożliwe. Jakiś przykład zimnej krwi u osoby gorącej wiary.
Jezus, jako człowiek, był gorący. Miał gorącą głowę i krew. To wcale nie świadczy o tym, że był niepoczytalny i nieopanowany. To świadczy o tym, że ŻYŁ. Uzdrawiając reagował na gorąco. Wskrzeszając okazywał gorącą głowę. Wyrzucają przekupniów okazywał gorącą krew. Kochając ludzi do granic niemożliwości okazywał najgorętsze zaangażowanie. Decyzja o poddaniu się woli Ojca, o zgodzie na tortury i znieważanie, akceptacja śmierci krzyżowej nie były jedynie aktami wiary. Nie czynił tego prywatnie. I wcale nie akceptował decyzji sądu. Więcej, my też nie pochwalamy decyzji sądów ówczesnych. Ani sądu kapłańskiego, ani sądu Heroda, ani sądu Piłata. Choć ich rezultat jest dla nas dokonały, albowiem dzięki ich postawie (zgodnie z planem bożym) otrzymaliśmy szansę na zbawienie. A jednak uznajemy te wyroki za niesprawiedliwe.
Dez, czy jesteś przekonany, że gdy sąd orzeknie, że opluwanie Jezusa (przywołaj przed oczy scenę koronowanego cierniem Jezusa), plugawienie pamieć JPII, obrażanie Krzyża i poniżanie chrześcijan jest zgodne z prawem, to tak będzie w rzeczywistości? Czy jesteś przekonany, że chrześcijanie powinni jak myszy pod miotłą powinni tolerować walkę z Bogiem?
Nie. Nie zgadzam się z taką postawą. Uważam, ze swój obowiązek piętnować obrażanie uczuć moich i innych chrześcijan. Dlatego nie potrafię uznać HGW za chrześcijankę. Jej uczestnictwo w mszy św. uważam za świętokradztwo. Dziwię się księżom, że nie piętnują wyraźnie jej fałszywej tolerancji.
Uważam, że uznanie "Klątwy" za sprawę wyłącznie wiary nie okazywanej na zewnątrz jest sposobem na walkę z Kościołem i religią. Jest równoznaczne z walka z Bogiem.
Dlatego jeszcze raz cytuje słowa z Apokalipsy:
16 A tak, skoro jesteś letni
i ani gorący, ani zimny,
chcę cię wyrzucić z mych ust.
Bądźcie gorący. Miejcie gorące głowy, gorącą krew, gorąca wiarę. Bądźcie gotowi, na każdym kroku i etapie życia, do dawania świadectwa.
A właściwie inaczej. Boże, jeśli taka Twoja wola, to daj mi siłę, abym potrafił miłować Pana Boga całym swoim sercem, całą swoją duszą i całym swoim umysłem.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

Benjamin

Re: MONOLOG

Post autor: Benjamin » 2017-04-24, 22:09

Prawie w calosci sie zgadzam z Toba Andeju. Ale traktowanie na rowni krzyza ( chrzescijanstwa) i polksiezyca ( islamu) jest wlasnie jedna z podstaw poprawniosci politycznej.
Islam to zla, falszywa i antychrystusowa wiara ... i do tego wdrazana metodami opresyjnymi jako model polityczny ( w kazdym muzulmanskim regionie).
Islam trzeba zwalczac i nie dopuszczac do jego rozskrzewiania. Inaczej stajemy po stronie poropagatorow jakiegos belkotliwego multi kulti, antychrzescijanskiej poprawnosci czy obojetnosci dla swietosci chrzescijanskich.
To w ramach dopowiedzenia.

W drodze
Gawędziarz
Gawędziarz
Posty: 506
Rejestracja: 11 lut 2017
Has thanked: 7 times
Been thanked: 28 times

Re: MONOLOG

Post autor: W drodze » 2017-04-25, 07:27

Andej pisze:Poprawność polityczna
To mnie przeraża. Poprawność polityczna jest sprzeciwem przeciw Bogu. Jest też antyludzka.
Przytoczę zdanie a Apokalipsy: "A tak, skoro jesteś letni i ani gorący, ani zimny, chcę cię wyrzucić z mych ust."
Dez, Twoją tezę, że tylko wiara ma być gorąca uważał za niewłaściwą. Jestem przekonany, że Bogu nie chodzi o naszą wiarę, ale o nas samych. Całych i integralnych. Bogu nie chodzi o wybrane aspekty ludzkiego istnienia. Bóg jest totalny. Uważam, że Bóg oczekuje naszego pełnego zaangażowania w nasze życie. Jestem przekonany, że nasza wiara nie jest naszą wyłącznie prywatną sprawą. Wiarę uważam za publiczną i społeczną.
Nie chcę, jak dyskretnie sugerujesz, aby zamknąć wiarę w poprawności politycznej. Aby na bezczeszczenie Chrystusa patrzyć obojętnie jedynie przez pryzmat prawa. I do tego prawa realizowane przez ludzi, w większości, poprawnych politycznie, czyli uznających za dopuszczalne poniżanie katolików.
Czy na prawdę uważasz, że powinniśmy tolerować szkalowanie chrześcijaństwa? Nie rozumiem wiary w Jezusa i równoczesnej tolerancji dla znieważania krzyża. Wyznaję szczerze, że oburza mnie taka postawa. Oburza mnie uznanie za dopuszczalne tolerowanie wystawiania bluźnierczych przedstawień do czasu orzeczenia sądu. Sprawa została zgłoszona. A postkoministyczni liberałowie z aparatu sądownictwa z satysfakcją patrzą jak postponowany jest Jan Paweł II. I nie robią nic. A gdy już zrbią, to orzekną, że symulacja stosunku płciowego z figurą osoby stanowiącej dla wielkiej ilości Polaków ikonę świętości i autorytet moralny jest jeno artystycznym wyrazem proeuropejskich poglądów.
Nie, nie, nie. Uważam, że katolicy nie muszą, ani nie powinni chować głów w piasek. Chrześcijan uważam za pełnoprawnych obywateli. Uważam, że mają prawo okazywać swój stosunek do otaczającego nas świata. Więcej, uważam, że katolicy mają obowiązek demonstrowania swoich postaw. Jestem głęboko przekonany, że katolicy mają prawo demonstrować w obronie uznawanych przez nich wartości. Że mają prawo i obowiązek publicznego zabierania głosu. Bez czekania na orzeczenia sądów. Bluźnierstwo powinno być piętnowane bez oglądania się na zdanie jakiegoś sędziego. Choćby z SN lub nawet z Trybunału Sprawiedliwości. Powinniśmy demonstrować NASZE SĄDY, a nie czyjeś. Mieś swoje zdanie na temat tego co widzimy i tego co się dzieje wokół nas.
Nie potrafię zrozumieć jak kogoś może nie oburzać obrażanie najwyższych uczuć innych ludzi. W tym wypadku katolików. Ale choćby muzułmanów czy izraelitów. Dla mnie byłoby to tak samo oburzające. Dlatego jestem zdania, że obrażanie Gwiazdy Dawida, Krzyża czy Półksiężyca - jako symbolu religii - powinno być nie tylko karalne, ale też spotykać się z POWSZECHNYM PUBLICZNYM POTĘPIENIEM. To publiczne potępienie nie może być zostawiane dla sądów, ani żadnych oficjalnych gremiów. To są sprawy publiczne.
Drogi Dez, wierz mi, że w chłodnej głowie nie zagnieździ się gorąca wiara. Kochany, podaj mi przykład tego, co uważam, za niemożliwe. Jakiś przykład zimnej krwi u osoby gorącej wiary.
Jezus, jako człowiek, był gorący. Miał gorącą głowę i krew. To wcale nie świadczy o tym, że był niepoczytalny i nieopanowany. To świadczy o tym, że ŻYŁ. Uzdrawiając reagował na gorąco. Wskrzeszając okazywał gorącą głowę. Wyrzucają przekupniów okazywał gorącą krew. Kochając ludzi do granic niemożliwości okazywał najgorętsze zaangażowanie. Decyzja o poddaniu się woli Ojca, o zgodzie na tortury i znieważanie, akceptacja śmierci krzyżowej nie były jedynie aktami wiary. Nie czynił tego prywatnie. I wcale nie akceptował decyzji sądu. Więcej, my też nie pochwalamy decyzji sądów ówczesnych. Ani sądu kapłańskiego, ani sądu Heroda, ani sądu Piłata. Choć ich rezultat jest dla nas dokonały, albowiem dzięki ich postawie (zgodnie z planem bożym) otrzymaliśmy szansę na zbawienie. A jednak uznajemy te wyroki za niesprawiedliwe.
Dez, czy jesteś przekonany, że gdy sąd orzeknie, że opluwanie Jezusa (przywołaj przed oczy scenę koronowanego cierniem Jezusa), plugawienie pamieć JPII, obrażanie Krzyża i poniżanie chrześcijan jest zgodne z prawem, to tak będzie w rzeczywistości? Czy jesteś przekonany, że chrześcijanie powinni jak myszy pod miotłą powinni tolerować walkę z Bogiem?
Nie. Nie zgadzam się z taką postawą. Uważam, ze swój obowiązek piętnować obrażanie uczuć moich i innych chrześcijan. Dlatego nie potrafię uznać HGW za chrześcijankę. Jej uczestnictwo w mszy św. uważam za świętokradztwo. Dziwię się księżom, że nie piętnują wyraźnie jej fałszywej tolerancji.
Uważam, że uznanie "Klątwy" za sprawę wyłącznie wiary nie okazywanej na zewnątrz jest sposobem na walkę z Kościołem i religią. Jest równoznaczne z walka z Bogiem.
Dlatego jeszcze raz cytuje słowa z Apokalipsy:
16 A tak, skoro jesteś letni
i ani gorący, ani zimny,
chcę cię wyrzucić z mych ust.
Bądźcie gorący. Miejcie gorące głowy, gorącą krew, gorąca wiarę. Bądźcie gotowi, na każdym kroku i etapie życia, do dawania świadectwa.
A właściwie inaczej. Boże, jeśli taka Twoja wola, to daj mi siłę, abym potrafił miłować Pana Boga całym swoim sercem, całą swoją duszą i całym swoim umysłem.

Prawdziwa wiara nie potrzebuje symboi, a chocby byly to zniewazanie nie powinno sprawiac bolu.

Jakos nie pamietam, aby Jezus uzywal symboli.

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22636
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4217 times

Re: MONOLOG

Post autor: Andej » 2017-04-25, 08:52

Benjamin pisze:Prawie w calosci sie zgadzam z Toba Andeju. Ale traktowanie na rowni krzyza ( chrzescijanstwa) i polksiezyca ( islamu) jest wlasnie jedna z podstaw poprawniosci politycznej. ...
Pozwolę sobie na zdanie odmienne. Zapewne wynika to przesiąknięcia demokracją. Uważam, że jednakowy szacunek należy się każdemu człowiekowi. Choćby dlatego, że jest on najdoskonalszym dziełem Boga. Znieważając jakiś symbol religijny ranię człowieka. A tego nie chcę. Zachowując szacunek nie rezygnuję z oceny zjawisk i prawa do krytyki. Szacunek do symboli islamu, nie oznacza zgody na to, co Koran głosi.
Poprawność polityczna nie pozwala na krytykę żadnej religii, poza chrześcijańską. Niestety, w kanonie politycznej poprawności mieści się też obrażanie uczyć chrześcijan.
Wprawdzie obraża mnie pomówienie o polityczną poprawność, ale ranić nikogo nie chcę. A krytykować mogę z szacunkiem dla osób o innych zapatrywaniach.
Ale dziękuję za zwrócenie uwagi, albowiem w tej chwili przyszły mi do głowy symbole jeszcze dwóch religii: swastyka oraz sierp i młot. I tu jakoś nie potrafię bez emocji. Dałeś mi materiał do przemyślenia (jak mawia Stirlitz).
W drodze pisze: ...
Prawdziwa wiara nie potrzebuje symboi, a chocby byly to zniewazanie nie powinno sprawiac bolu.
Jakos nie pamietam, aby Jezus uzywal symboli.
Zaskakujące. Jezus wciąż używał symboli. Głównie w przypowieściach. Bym nawet stwierdził, że wszystko (niemal) co czynił Chrystus było symboliczne. Oprócz odwoływania się do symboli starotestamentowych, Zbawiciel ustanawiał nowe. A Jego Ofiara jest najświętszym symbolem. Krzyż zaś jest najkrótszym symbolem (sam się dziwię, że na autku mam naklejona rybę, a nie krzyż; zapewne dlatego, że nie trafiłem na naklejkę z krzyżem).

Czy dla Ciebie Twoja matka jest symbolem miłości? A jeśli tak, to jest Ci obojętne, gdy ktoś poniża ją i jej pamięć? A jeśli dzieci masz, to odnieś to do nich, tj. jest do tego, z czym utożsamiają się i tego, co symbolizuje je.

Czy uważasz, że osoby udręczone męczeńską śmiercią za obronę symboli wiary są godne potępienia lub lekceważenia?
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

W drodze
Gawędziarz
Gawędziarz
Posty: 506
Rejestracja: 11 lut 2017
Has thanked: 7 times
Been thanked: 28 times

Re: MONOLOG

Post autor: W drodze » 2017-04-25, 16:19

Mylimy pojecia symbolu a symboliki.
Czyli symboli fizycznych oraz symboliki zmyslowej.

Moja mama,mimo ze mnie kochala, to nie naklejalami zadnych naklejek, a wrecz przeciwnie ukzaywala swoja milosc czuciami i poswieceniem.
I jest to symbolika a nie symbole.

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22636
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4217 times

Re: MONOLOG

Post autor: Andej » 2017-04-25, 18:22

To przykre. Moja miała moje zdjęcia, pukiel włosów, rysunki ... Rożne przedmioty, które przywoływały pamięć ... Przywoływały mnie na myśl.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

Aron II

Re: MONOLOG

Post autor: Aron II » 2017-04-26, 18:42

Andej pisze:To przykre. Moja miała moje zdjęcia, pukiel włosów, rysunki ... Rożne przedmioty, które przywoływały pamięć ... Przywoływały mnie na myśl.
Mam jednak nadzieję, że nie oddawała im boskiej czci?

Awatar użytkownika
Dezerter
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 14928
Rejestracja: 24 sie 2015
Lokalizacja: Inowrocław
Has thanked: 4178 times
Been thanked: 2940 times
Kontakt:

Re: MONOLOG

Post autor: Dezerter » 2017-04-26, 20:53

Andej pisze:Drogi Dez, wierz mi, że w chłodnej głowie nie zagnieździ się gorąca wiara. Kochany, podaj mi przykład tego, co uważam, za niemożliwe. Jakiś przykład zimnej krwi u osoby gorącej wiary.
bardzo proszę - uczmy się
Nie czyńcie tak jak ci przeciw którym występujecie.

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22636
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4217 times

Re: MONOLOG

Post autor: Andej » 2017-04-26, 21:15

Widzisz, jak gorący jest ten siwy pan. Trzeba mieć naprawdę gorącą głowę, aby odważyć się na coś takiego. On odważnie demonstruje swoją wiarę. Nie chowa jej w zaciszu. On odważyłby się stanąć przed bluźnierczym teatrem i głosić Słowo. On potrafiłby stanąć przed domem HGW czy "aktorów" i głosić prawdę. Potrafiłby w czasie spektaklu wyrażać swoją opinię o bluźnierstwie i nakłaniać do uszanowania prawdy.
Pokazujesz muzułmanów, którzy postępują tak samo jak władze Warszawy, jak dyrekcja Powszechnego i osoby przychodzące tam, aby oglądać bluźnierstwa.
Gdyby takich znalazły się setki, a lepiej tysiące, to bluźniercze dzieło musiałoby zniknąć.
Uważam, że bluźnierstwo jest godne potępienia i potępienie to należy okazywać publicznie. W sposób spontaniczny. To jest właśnie przejawem gorącej krwi. I gorącej wiary.
Aronie II - jesteś animistą? Skąd pomysł na oddawanie czci przedmiotom?
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

Awatar użytkownika
Dezerter
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 14928
Rejestracja: 24 sie 2015
Lokalizacja: Inowrocław
Has thanked: 4178 times
Been thanked: 2940 times
Kontakt:

Re: MONOLOG

Post autor: Dezerter » 2017-04-26, 21:35

Andej pisze:Widzisz, jak gorący jest ten siwy pan. Trzeba mieć naprawdę gorącą głowę, aby odważyć się na coś takiego.
Nie masz racji całkowicie- gdyby miał jak piszesz "gorącą głowę", gorące emocje - to by dał się sprowokować! - i ja i ty zapewne w tej sytuacji nie opanowalibyśmy emocji i doszło by do przepychanek, albo i czego gorszego i byśmy przegrali :-(
on wygrał, bo miał gorącą wiarę, ale nie głowę i nie krew!
dziwie się, że tego nie widzisz i brniesz dalej w zaparte.
Ja jestem za protestowaniem, potępieniem i przeciwstawianiem się, ale bez gorącej głowi i wzburzonej krwi, bo z tego rodzi się tylko przemoc i awantury. Emocje są złym doradcą - gdy wzburzy się krew w gorącej głowie, to zazwyczaj mówimy i robimy rzeczy, których później się wstydzimy.
Podtrzymuję, że pismo i Bóg chce byśmy byli gorącej wiary a nie krwi i głowy
Nie czyńcie tak jak ci przeciw którym występujecie.

ODPOWIEDZ