MONOLOG

Tutaj będą pisane felietony przez redaktorów forum. Katolickie spojrzenie na świat, na Boga, na sprawy wiary. Zapraszam do czytania.
ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22634
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4213 times

Re: MONOLOG

Post autor: Andej » 2017-05-19, 09:37

Radosnoróżańcowa piątka
Ileż mam z tym kłopotów. Długi czas oburzało mnie zachowanie małego Jezusa. Jak On mógł olać rodziców? Jak mógł samowolnie opuścić? To coś w rodzaju giganta.
A potem jeszcze ta odpowiedź. Bez skruchy. Może nawet z pewną naganą?
Cóż za krnąbrny dzieciak. A rodzice, zrozpaczeni, bezradni, szczęśliwi. Jak mógł i to uczynić. Jak ja bym postąpił w takiej sytuacji? (O kurczę, niepotrzebnie napisałem to pytanie. Uczyniłem to mimowolnie. Uwierz, nie miałem tego w planie. Jakoś tak wyszło.) Zapytałem, więc odpowiedzieć muszę. To trudne. A co gorsza zupełnie niespójne z tym, co chciałem napisać. Otóż ja przede wszystkim obciążał samego siebie za niedopilnowanie dziecka. Obojętne od tego, w jakim wieku ono jest. Czy trzylatek to, czy trzydziestolatek. Szukałbym w tłumie od razu. Nerwowo i z determinacją. Ze złością i wściekłością. Jak bomba z tykającym lontem. A gdybym znalazł, to radość mieszałaby się z pretensjami. Pretensjami do samego siebie, ale prawdopodobnie wyrażanymi w taki sposób, jakby to była wina dziecka. Na szczęście szybko uchodzi powietrze z nakłutego balonu.
Wróćmy do starożytności. Wielkie święto. Rodzina wędruje zgodnie z tradycją. A syn jest na progu przemiany. Z dziecka w dorosłego. Bar Micwa. To na ten czas, jak mi się wydaje, przypada ten fakt. Przestaje być dzieckiem. Staje się mężczyzną mającym prawo rozważać i interpretować Torę. Może ją czytać i wyjaśniać.
Wyobrażam sobie, że Jezus idąc do Jerozolimy jeszcze był traktowany jak dziecko. Ale wracając, już powinien być uznawany za mężczyznę. A tam wielkie tłumy. Ludzie tłumnie wracają. Kobiety w grupach kobiet. Mężczyźni z mężczyznami. A gdzie Jezus? Pierwsza myśl: powinien tu gdzieś być. Przecież niedawno był.
Maria miała pełna prawo uważać, że młody mężczyzna będzie szedł wraz z mężczyznami. Że potraktuje to jak nobilitację. Dojrzały młodzieniec nie będzie się przecież pętał z innymi chłopakami wokół kobiet. Ale, gdyby szedł wraz z nią, to nie szedłby za rączkę. W paczce rówieśników harcowałby w pobliżu pań. Dopiero wieczorem, w porze posiłku, widziałby się z Matką. Spokojnie wędrując nie musiała się o niego martwić, gdy obracał się w gronie kolegów, sąsiadów, krewnych. Gdyby coś się stało, zostałaby szybko powiadomiona. Mogła iść spokojnie.
A co mógł sobie myśleć Józef? Ano był przekonany, że skoro Jezus szedł do Jerozolimy wraz z kobietami, to tak samo wróci. Poza tym, nie musiał iść w grupie obok niego. Mógł iść wraz z młodszymi dyskutującymi na tematy frapujące młodych. I znów, wieczorny posiłek stawał się momentem, w którym można było stwierdzić, że kogoś brak.
Dla bezpieczeństwa samotnie nie wędrowano po nocy. Po nocy pełnej nerwów i cierpienia, po wielogodzinnym przekonywaniu samych siebie, że Jezus jest drugiej grupie, Maria i Józef postanowili to sprawdzić. Postanowili więc przepytać każdego z kim szli, czy nie widział Jezusa. Sprawdzić w grupach, które wyszły nieco wcześniej. A potem, idąc z powrotem do Jerozolimy przepytywać i przeszukiwać pozostałe grupy pielgrzymów. Niełatwe zadanie przepytywać tłumy ludzi. A szukających swoich dzieci było prawdopodobnie wielu. Powoli szła droga. Dopiero trzeciego dnia udało się dotrzeć. A tam co?
Dlaczego nie pomyśleli o czymś tak oczywistym? Dlaczego nie pomyśleli, że Jezus jest w domu. W Domu Bożym. W Domu Ojca. W najświętszym ze świętych miejsc. Jezus cały czas przebywał w swoim domu. I czynił to, co wierzący Żyd czynić powinien. Zgłębiał Słowo. A swoją bosko-dziecinną logiką zmuszał uczonych do myślenia. Nakierowywał ich na właściwą interpretację. Nie literalną. Pomagał znaleźć sens w Słowie. Pomagał dostrzec bo boskiej intencji w nim zawartej.
Wreszcie spotykają się. Gniew, pretensje mieszają się ze łzami szczęścia. Dlaczego? Dlaczego Ty? Dlaczego Wy? Czyż nie jestem W Domu? A potem skrucha. Zrozumienie. Wybaczenie. To była wola Ojca. A Jezus wszak, nie dość że jest Jego synem, to jeszcze został Mu ofiarowany. Gdy pierwszy raz mógł zadecydować o sobie, pomyślał o Ojcu. I Jego woli. I potrzebie spełnianie tejże. A jednak wrócił z nimi. Uległy, pokorny. Wciąż przykład dający, że w życiu należy zawsze wybierać najwyższe dobro.
Tak oto wyglądały trzy dni Rodziny związanej uczuciem miłości wewnętrznej scementowanej uczuciem skierowanym do samego Stwórcy. Uczuciem miłości, wierności, wdzięczności...
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22634
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4213 times

Re: MONOLOG

Post autor: Andej » 2017-05-21, 12:18

Gest i postawa
Jakie mają znaczenie?
Dziś, ż niejakim zdziwieniem zauważyłem, że chyba wszyscy wokół mnie, w trakcie Modlitwy Pańskiej trzymali ręce złożone tak, jak uczono nas w trakcie przygotować do Pierwszej Komunii Świętej. A przynajmniej tak, jak uczono grubo ponad pół wieku temu. Wszyscy trzymali ręce porządnie złożone, skierowane do góry przed klatką piersiową. Złożone, a nie splecione.
Modlitwę Pańską traktuję ze specjalną atencją. Już od lat wielu staram się trzymać dłonie w uroczystym geście oddania, gdy wymawiam jej słowa. Nie wiem, czy kiedyś zauważyłem, że ktoś tak robił. Być może. A może wypłynęło to ze mnie. Przez lata nie zauważałem, aby ktoś zmieniał układ rąk w tej właśnie chwili. A potem zauważać, że czynią to jednostki. Tych jednostek przybywało.
Dziś nie zauważyłem, jak ludzie stojący wokół mnie trzymali ręce prze tą modlitwą i po niej. Rzuciło mi się w oczy tylko to, że ci których widziałem, tak właśnie, po dziecięcemu trzymali je.
Ciekawym dlaczego. Czy inni podobnie jak ja otrzymali jakiś nakaz? Czy nagle odczuli potrzebę okazania szczególnego szacunku.
Nie ukrywam, że trochę szpanowałem tym gestem. Wtedy, gdy wiercące się dzieci, patrzyły akurat na mnie. Wtedy starałem się zaakcentować tę pozycję rąk. Czasem starałem się ruchem pokazać, że tak należny czynić. Ale dzieci patrząc na wzór rodziców ignorowały moje starania. Nie sądzę, abym wywarł na nie jakikolwiek wpływ. Ale dziś dzieci niemal nie było. I stały tak, że nie widziałem ich zachowania. Wokół ludzie starsi. Jak to się stało, że przypomnieli sobie?
Może jednak to, że zawsze staram się tak trzymać dłonie ośmielił kogoś. Może ktoś pomyślał sobie, skro ktoś może i nikt nie uśmiecha się na taki widok, to ja mogę? Może pomyślał ktoś, że byle jak splecione dłonie nie są wcale oznaką dorosłości. Ale w kołu ludzie dojrzali. Nie musieli sygnalizować swego wieku.
Uznaję, że pełen miłości gest wynikał z ich wnętrza. Był spełnieniem jakiejś potrzeby.
A może też sygnałem dla kapłana, aby nie lekceważył ułożenia rąk w trakcie tej modlitwy. Aby zobaczył, że wierni wyróżniają rangę tej modlitwy. Wydaje mi się to jednak wielce nieprawdopodobne.
Cieszy mnie ta wizualna zmiana. Cieszy mnie, gdyż czuję że wypływa z wnętrza. Że nie jest pustym gestem, ale wyrazem stosunku do Boga Ojca. Jesteśmy Jego dziećmi. Winniśmy okazywać Mu dziecięcy szacunek. Nie ze strachu, lecz z miłości. Te dwa przeciwstawne uczucia mogą się objawiać podobnie. A treść diametralnie odmienna. Ręce wyrażające stosunek do Tego, któremu zawdzięczamy wszystko. Jezus mówił: bądźcie jak dzieci. To piękne słowa. Gdy patrzę na wiarę dziecka w omnipotencję matki czy tatki, ogarnia mnie rozrzewnienie. Ta bezgraniczna ufność. Gzie ją zgubiliśmy? Dlaczego staramy się objąć Boga bardziej rozumem, niż sercem? Czy uczucie miłości nie jest najwspanialszą modlitwą? I czy modlitwą nie jest pełen pokory, ufności i oddania gest?
Jest. Zdecydowanie jest.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22634
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4213 times

Re: MONOLOG

Post autor: Andej » 2017-05-23, 09:09

Gdy ktoś odejdzie
Zwykle ogarnia nas smutek. Żal. Zważ, że dzieje się to zawsze. Niezależnie, czy odejdzie na zawsze, czy na chwilę. To taka reakcja na zabranie zabawki. Poczucie straty. Odczuwa to chyba każdy. Słabiej czy mocniej. Niezależnie od pojawiających się uczuć człowiek reaguje na nie także zewnętrznie. Czasem zamknięciem się w sobie, czasem bardzo ekspresyjnie. W przypadku dużej straty uczucie przeradzają się w emocje. To nie znaczy, że uczucia zanikają. Wręcz przeciwnie, są tak intensywne, że ich uwidocznienie wysuwa się na pierwszy plan. Zewnętrzne przejawy przeżywanych emocji są zwykle ekspresyjne. Ale też sterowane i reżyserowane. Często mam takie odczucie, gdy słucham epitafiów na cześć jakiegoś celebryty. Ludzie, nienawidzący za życia, nagle stają się przyjaciółmi. Wszystkie wady zostają przekręcone na przeciwne cechy. Czasem, aż trudni słuchać, gdy wielkim fałszem ociekają słowa. A fałsz ten słyszę niemal zawsze. Gdy niedawno zmarł wielki aktor, to osoby wychwalały te jego cechy, których nie było. Wystarczyłoby zerknąć do prasy sprzed kilku lat. Wspaniały człowiek, nie zawsze był wspaniały. A może tylko w niewielu rzeczach był wspaniały. Dlatego zaskoczyły mnie słowa o Wodeckim. Słuchałem i nie rozumiałem. Dlaczego wszyscy mówią prawdę. Taką, prostą, ludzka prawdę. Nie mówią, że był wspaniałym, ale mówią jakie mieli odczucia stykając się z nim. Przypominali jego ciepły głos. I to, że był przyjacielem. Na pierwszy plan wybija się atmosfera, którą roztaczał. Atmosfera, którą otaczał świat. Nie przypominam sobie jakichś skandali, czy świństw chętnie wyciąganych przez kolorową prasę.
Szczerze mówiąc zupełnie nie interesują mnie artyści, celebryci itp. osoby. Nie czytam pudelków. Telewizji niemal nie oglądam. A radio tylko jadąc do pracy i z pracy. Ale są to akurat stacje nie poświęcające uwagi plotkom i hagiografią sławnych ludzi.
Z odległych zakamarków pamięci wyciągałem hasło: Wodecki. I niemal nic. Żadnych faktów. Tylko atmosfera. Mam wrażenie, że był człowiekiem, który posiadał system wartości i starał się postępować zgodnie z nim. Wydaje mi się, że nie ulegał wpływom, naciskom. Co nie znaczy, że walczył z nimi. Żył po swojemu. Nie przypominam sobie jego stosunku do Boga. Ale z jego postępowania wynika, że musiał się z nim liczyć. Skąd mogła wypływać jego uczciwość? Oddanie bliskim.
Nie znam jego piosenek. Poza Chałupami i Mają. Szkoda. Dziś puszczają niektóre. Słuchałem z przyjemnością. Ale taka muzyka nigdy mnie nie pociągała zbytnio.
Szkoda, że odszedł porządny człowiek. Świeć Panie nad jego duszą. A może on już cieszy się bliskością Boga? Mam nadzieję, że spotkam go kiedyś w Raju.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22634
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4213 times

Re: MONOLOG

Post autor: Andej » 2017-05-26, 11:51

Dzień Matki
Święto, to oczywiste. Ale czyje? Czy tylko naszych rodzicielek? Dzielę święto na dwie części. Na święto mojej Mamy i święto Matki wierzących.
Zarówno moja Mama, jak i Matka Boska wywarła duży wpływ na moje życie. I obie Matki są ze sobą mocno związane. To przecież moja Mama, jako pierwsza, opowiadała mi o Matce Boskiej. Jednak Matka Boska ma wiele świąt. A moja Mama mniej. Imieniny, urodziny, dzień Matki.
W dniu tym jednak raczej koncentrujemy się na naszych zwykłych mamach. Na osobach wyjątkowych i szczególnych. To one zaspokajały nasze potrzeby na początkowych etapach naszego życia. Zaspokajały totalnie wszystkie potrzeby. Najpierw przez 9 miesięcy niesamodzielnego rozwoju. A potem, gdy rozpoczęliśmy samodzielny byt, też zwykle to one zapewniały na pokarmi i opiekę. Coraz częściej mężczyźnie przejmują obowiązki nad dziećmi. Ale kiedyś cały ciężar spadał ma matki.
W pierwszym okresie życia powstaje szczególna więź. Wszak od pierwszych przejawów świadomości słyszymy ją. Jej bicie serca. Oddech. Głos. Czujemy każdy ruch zespoleni z jej organizmem. To szczególna więź, o jakiej mężczyzna może tylko marzyć. Niestety, biologia nie dała na to szans.
Zapewne dlatego nasze matki są tak ważne dla nas. Są naszymi pierwszymi idolami. Osobami omnipotentnymi. Nieomylnymi. Posiadają boską moc i władzę. Daną im przez Boga, aby nas chronić.
Potem następował rozwój. Nieraz burzliwy. Młodzieńcze bunty raniące matki. Samodzielne decyzje, których skutki leczone były w ramionach matek.
Z czasem matki przestawały być namiastkami Boga. Stawały się ikonami. Ikonami Boga, dobroci. Przypominają o wybaczaniu, o bezinteresownej miłości.
Kierujemy ku naszym matkom wiele pięknych uczuć. Teraz, gdy to one liczą na naszą pomoc, staramy się odwzajemniać tamten miniony czas.
Pamiętamy o nich w naszych modlitwach. Powierzamy je naszej wspólnej Matce.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22634
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4213 times

Re: MONOLOG

Post autor: Andej » 2017-05-31, 12:57

Religia smoleńska
Nie chcem, ale muszem. Boję się polityki, ale to, czego dowiaduję się na temat pochówków ofiar katastrofy zmusza do refleksji. Mniej interesuje mnie rozliczanie odpowiedzialnych za samą katastrofę i za tuszowanie przyczyn oraz skutków.
Zainteresował mnie "oryginalny" stosunek Rosjan do ciał zmarłych. W szczególności do ciał wyższych oficerów i wyższych duchownych. Ktoś w sieci, kompletowanie ciał nazwał cynicznie puzzle. A było to cholernie ciężkie puzzle. Było to zwykłą pracę dla specjalistów. Wydawać by się mogło, że była to zwykła rutynowa praca.
A jednak nie. Wkrótce po sprowadzeniu ciał dowiedzieliśmy się, że były pomyłki. Takie sytuacje są rozdrapywaniem świeżych ran. Ale w pośpiechu mogło się zdarzyć, że jakaś kartka z jednej trumny, oderwała się, i przypadkowo została umieszczona gdzie indziej. Należałoby przejść nad tym do porządku dziennego. Przeprosić rodziny. Odnieść się do nich z szacunkiem i zrozumieniem. I pozostać z zadumie.
Ale zaczęły docierać informacje na temat protokołów z sekcji, które zawierały sprzeczne informacje. Opisywane były ślady po urazach, których nigdy nie było. Nie zgadzał się wzrost, ani ciężar (to ostatnie akurat zrozumiałe). Także znaki szczególne nie pasowały do poszczególnych osób. To zwiększało niepokój.
Te fakty wyjaśniały przyczynę, dla której nie zezwolono na przeprowadzanie sekcji sprowadzanych ciał. Zbyt wielu ludziom za bardzo zależało, aby cały ten ruski bałagan nie ujrzał światła dziennego.
Ale teraz nastąpiła jakościowa zmiana. To, czego teraz się dowiaduję, to już nie nie efekt bałaganu. To wygląda na zaplanowaną akcję. Na jakiś akt zemsty na Polakach. Na Polakach zajmujących najwyższe stanowiska w Kościele i w wojsku. To ich ciała zbezczeszczono w sposób szczególny. Sądzę, że nie może być przypadkiem to, że najwięcej "pomyłek" jest przy ich ciałach. Jestem przekonany, że włożenie do jednej trumny dwóch połówek rożnych ciał nie mogło być przypadkiem. Albo włożenie połowy ciała i uzupełnienie przypadkowymi fragmentami ciał innych osób. Podobnie nie potrafię sobie wyobrazić, aby przez pomyłkę w jednej trumnie znalazły, np. się trzy kończyny górne wzgl. dolne. Taki błąd nie może wynikać z bałaganu. Tu musiało być celowym działaniem.
Aż trudno mi uwierzyć, że sowieckie władze (wg mnie Putin jest autentycznym sowietem) są tak pamiętliwe. I tak nienawidzą Polaków za to, że jak jedynej nacji udało się na opanować Moskwę, a nawet spowodować przymusowy pobyt cara w Warszawie. Tyle to lat, a sowieci ustanowili wielkie święto "narodowe" dla uczczenia pamięci opuszczenia Moskwy przez Polaków. Czy to właśnie te resentymenty odegrały kluczową rolę?
To wszystko świadczy o tym, że "religia smoleńska" nie jest pozbawiona podstaw. Sądzę, że nigdy nie dowiemy się, czy i ew. jak ktoś pomagał splotom okoliczności. Taka informacja niewiele nam da. Zamiast dociekać co było, warto postanowić, co być ma. Jak należy się zachować. Wobec rodzin tragicznie zmarłych, wobec samych siebie, wobec polityków (tych jednych i tych drugich).
Ale czy mamy prawo domagać się uczciwości od polityków? Czy ma to jakikolwiek sens? Codziennie widzę radykalizację postaw. I skutki tej radykalizacji. Ubolewam. Uznaję, że jedną z przyczyn jest poprawność polityczna, w imię której wypaczany jest sens pojęć, skandale są ukrywane, a osoby publiczne co innego mówią głośno, a co innego prywatnie.
A miało być TAK = TAK i NIE = NIE. Jestem niepoprawny politycznie. I szczycę się tym. Nie lubię pewnych opcji politycznych. Wypowiadam swoją opinię na ich temat. Ale nie gardzę człowiekiem. Ani żywym, ani zmarłym. Do każdego z szacunkiem. Na miarę sytuacji. Bo groteska wcale nie przydaje splendoru.
Zastanawiam się, jak ja sam mogę wpłynąć na rozwój wydarzeń. Jak reagować z szacunkiem dla zmarłych i nie wywoływać przy tym agresji tych, którzy są przeciwni szanowaniu ciał ludzkich?
I jeszcze kołacze się wredne pytanie. Czy dla uniknięcia w przyszłości podobnego traktowania ciał ludzkich nie należy pociągnąć do odpowiedzialności osób winnych tego stanu? Sprawców bezpośrednich i pośrednich. Oraz tych, którzy dla jakichś interesów uczestniczyli (i uczestniczą) w procesie mataczenia, ukrywania faktów oraz torpedowania starań.
Niestety, pisząc na temat ten, nie dało się oderwać od ocen związanych z polityką.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22634
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4213 times

Re: MONOLOG

Post autor: Andej » 2017-06-04, 12:57

Litania Loretańska
Wśród litanii maryjnych, których rozkwit przy?padł zwłaszcza na wiek XV i XVI, na szczególną uwagę zasługuje litania odmawiana w sanktuarium w Loreto, zatwierdzona przez papieża Sykstusa V w 1587 roku. Składa się ona z wezwań nawiązujących do tradycji biblijnej i patrystycznej; w późniejszych wiekach niektórzy papieże dodali nowe wezwania, odpowiadające potrzebom czasu i teologii.
Kyrie, elejson. Chryste, elejson. Kyrie, elejson. (Panie, zmiłuj się, Chryste, zmiłuj się Panie, zmiłuj się)
Chryste, usłysz nas. Chryste, wysłuchaj nas.
Ojcze z nieba, Boże, który stworzyłeś nas - ludzi - zmiłuj się nad nami.
Synu, Odkupicielu świata, Boże, który swoją męką zapewniłeś na zbawienie - zmiłuj się nad nami.
Duchu Święty, Boże, który oświecasz nasze umysły i obdarzasz nas łaską - zmiłuj się nad nami.
Święta Trójco, Jedyny Boże, niepojęty i doskonały - zmiłuj się nad nami.
Święta Maryjo, przenajświętszy wzorze postępowania - módl się za nami.
Święta Boża Rodzicielko, która przyjęłaś ze wszystkimi konsekwencjami wolę bożą- módl się za nami.
Święta Panno nad pannami, wzorze dla wszystkich dziewcząt i pan, oraz wszystkich ludzi- módl się za nami.
Matko Chrystusowa, Matko najwspanialszego Człowieka i Matko najlepsza- módl się za nami.
Matko Kościoła, Matko Założyciela, Jego pierwsza i najbardziej oddana pomocnico- módl się za nami.
Matko łaski Bożej, najpełniej obdarowana i najhojniej ją przekazująca- módl się za nami.
Matko nieskalana, jedyna bez grzechu od początku do końca- módl się za nami.
Matko najczystsza, bez zmazy, bez winy, zawsze kierująca się miłością- módl się za nami.
Matko dziewicza, tajemniczo obdarzona jedynym w swoim rodzaju przywilejem- módl się za nami.
Matko nienaruszona, w łasce bożej chroniona przed wszelką skazą- módl się za nami.
Matko najmilsza, zawsze oczekująca i zawsze pomoc udzielająca- módl się za nami.
Matko przedziwna w swojej nieogarniętej miłości, zawsze oddana swym przybranym dzieciom- módl się za nami.
Matko dobrej rady, udzielającą ich każdemu, kto się do Ciebie zwróci- módl się za nami.
Matko Stworzyciela, która jako jedyna stworzona prze Boga stałaś się Matką Przedwiecznego- módl się za nami.
Matko Zbawiciela i zbawienia, które przez Niego przyszło- módl się za nami.
Panno roztropna, zawsze znajdująca właściwą drogę postępowania- módl się za nami.
Panno czcigodna, dzięki swej postawie wobec Boga i ludzi- módl się za nami.
Panno wsławiona totalnym poświęceniem się woli bożej- módl się za nami.
Panno można, wierzymy, że w każdej sytuacji udzielisz nam wsparcia- módl się za nami.
Panno łaskawa, łaskami obdarzająca, próśb naszych nie odrzucająca- módl się za nami.
Panno wierna, całkowicie oddana swemu posłannictwu na każdym etapie życia- módl się za nami.
Zwierciadło sprawiedliwości, pozwalające nam oceniać nasze czyny porównując się do Twego ideału- módl się za nami.
Stolico mądrości, która podjęłaś najwspanialszą decyzję przyjmując wolę Pana- módl się za nami.
Przyczyno naszej radości, wynikającej z możliwości obcowania z Tobą i powierzania naszych trosk i problemów- módl się za nami.
Przybytku Ducha Świętego, napełniona w sposób szczególny i najdoskonalszy- módl się za nami.
Przybytku chwalebny, jedyna, która byłaś miejscem pobytu Najwyższego- módl się za nami.
Przybytku sławny pobożności, napełniona Duchem Świętym najlepiej z ludzi okazałaś swój stosunek do Boga- módl się za nami.
Różo duchowna, najwspanialszy kwiecie wyrosły na miłości bożej- módl się za nami.
Wieżo Dawidowa, nasza obrono przed zakusami Złego, najlepsze miejsce ochrony najcenniejszego- módl się za nami.
Wieżo z kości słoniowej, którego szlachetne piękno mieści największy skarb- módl się za nami.
Domie złoty, najwspanialsze miejsca dla każdego, kto oddaje się Panu- módl się za nami.
Arko przymierza, zawierająca cały nasz depozyt wiary- módl się za nami.
Bramo niebieska, otwierająca drogę do zbawiania- módl się za nami.
Gwiazdo zaranna, rozpoczynając nasze myśli od wezwania samego Boga- módl się za nami.
Uzdrowienie chorych, najlepsza lekarko naszych dusz- módl się za nami.
Ucieczko grzesznych, którzy chcą wyzwolić się z niewoli grzechu- módl się za nami.
Pocieszycielko strapionych, gotowa zawsze przyjąć nasz zmartwienia, do której można się zawsze wypłakać- módl się za nami.
Wspomożenie wiernych, udzielająca pomocy każdemu, kto się do niej ucieka- módl się za nami.
Królowo Aniołów, Królowa najwspanialszych istot stworzonych przez Pana, która przewyższasz ich swoją doskonałością- módl się za nami.
Królowo Patriarchów, Ideale Patriarchów i Oczekiwanie Patriarchów- módl się za nami.
Królowo Proroków, którzy przez wieki głosili Twą rolę- módl się za nami.
Królowo Apostołów, Królowo wszystkich kochających Jezusa- módl się za nami.
Królowo Męczenników, którzy wzywali Ciebie w godzinie największej próby- módl się za nami.
Królowo Wyznawców idących śladami Twego Syna- módl się za nami.
Królowo Dziewic, naśladujących Ciebie choć w niewielkim stopniu- módl się za nami.
Królowo wszystkich Świętych, najświętsza z ludzi- módl się za nami.
Królowo bez zmazy pierworodnej poczęta, wybrana przez Boga zanim grzech powstał- módl się za nami.
Królowo wniebowzięta, jedyna, która nie miała nic złego na sumieniu- módl się za nami.
Królowo różańca świętego, modlitwy dającej wytchnienie i pogłębiającej przez rozważania naszą wiarę- módl się za nami.
Królowo rodzin, tych najmniejszych, ale też rodzin parafialnych, narodowych i ogólnoludzkiej- módl się za nami.
Królowo pokoju wewnętrznego i zewnętrznego- módl się za nami.
Królowo szkaplerza świętego, małego znaku przynależności do Ciebie- módl się za nami.
Królowo Polski, wybrana przez naród (co potwierdził Jan Kazimierz) - króluj nam zawsze- módl się za nami.
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, przepuść nam, Panie.
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, wysłuchaj nas, Panie.
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, zmiłuj się nad nami
P. Módl się za nami, Święta Boża Rodzicielko.
W. Abyśmy się stali godnymi obietnic Chrystusowych.
Módlmy się:
Panie, nasz Boże, daj nam łaskę naśladownictwa Najświętszej Maryi Panny. Spraw, abyśmy jak Ona roztaczali wokół siebie dobro i chwałę pańską. Pomóż nam oddawać się Tobie, tak Ona to czyniła. I spraw, aby droga, którą idziemy zachęcała innych do dążenia do Nieba. Spraw Panie, aby ludzie, nasi bliscy i obcy, którzy z nami się stykają, wraz z nami trafili do radości niebiańskiej. Amen.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22634
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4213 times

Re: MONOLOG

Post autor: Andej » 2017-06-15, 13:12

Ołtarz III, Łk, 14, 15-24
Zaproszeni na ucztę. Kto? W Biblii zaproszenie skierowane było do konkretnych osób. I to zgodnie z ówczesnym zwyczajem było trzykrotne. Najpierw z wielkim wyprzedzeniem. Potem powtórzone na kilka dni wcześniej. I w końcu ostateczne zaproszenie, przypomnienie, krótko przez samą ucztą. Odmowa ówczesnych była przejawem wielkiej arogancji, wyrażeniem totalnego lekceważenia. Stąd oburzenie. Zaprosił innych. A nawet przymuszał. Czemu nie przymusił wcześniej zaproszonych? Tylko obcych, przypadkowych?
I czy można przyjść bez zaproszenia?

Kto dziś jest zaproszony? Kogo Pan dziś zaprasza do swego Stołu? Wydaje się, że każdego. Ale tutaj wróciłbym do trzech zaproszeń. Najpierw tego pierwszego. Sądzę, że to zaproszenie jest skierowane do wszystkich. Ono brzmi (wg mnie): Proszę, zacznij się przygotowywać. Wybierz Drogę. A odpowiedzią na to zaproszenie może być (a nawet powinien) chrzest. Rozpoczęcie drogi. Zaplanowanie życia.Najpierw przez rodziców, opiekunów. Potem samodzielne.

Potem powtórne zaproszenie. Przypomnienie o uczcie. Katecheza. Przykład rodziców. Przygotowanie do Pierwszej Komunii Świętej.

Wreszcie ostatnie zaproszenie. I spowiedź. I wreszcie pierwsza Uczta.

Ale Uczta to nie ostatnia.

Potem wciąż Bóg śle zaproszenia. Na kolejne uczty. I my jesteśmy na nie zaproszeni. Imiennie i zespołowo.
Każdy wybiera sam. Przyjmuje zaproszenie lub je odrzuca. Przygotowuje się do Uczty lub wybiera to, co dla niego ważniejsze.

Najdziwniejsze, że wiele osób niby przyjmuje zaproszenie. Przychodzi w miejsce zaproszenia, ale nie na ucztę. Tacy gapiowie. Czy oni są lepsi od tych, którzy odrzucili zaproszenie? Czy Bóg zapraszając nie oczekuje uczestnictwa w Uczcie?
Dziś Wielki Czwartek. Ustanowienie Eucharystii. Dziś pamiątka ustanowienia Ciała i Krwi. Cudownego przeistoczenia. Wiecznego pokarmu. Jak można stanąć u stołu i nie skosztować? Jak można zlekceważyć Mękę i Zmartwychwstanie? Czy już samo powstrzymanie się od Pokarmu nie jest obrażaniem Jezusa? A przynajmniej Jego lekceważeniem?

Jestem zapraszany. To dla mnie zaszczyt. Chcę być przygotowany. Także wtedy, gdy zaproszenie przyjdzie nagle. Gdy w biegu usłyszę: TERAZ. Być w gotowości. Na każde żądanie Pana. Zawsze, gdy Stół zastawiony, skorzystać z przygotowanych darów.

Jak inaczej mogę okazać wdzięczność?
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22634
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4213 times

Re: MONOLOG

Post autor: Andej » 2017-07-11, 22:34

Kiedy trwoga, to do Boga
Kiedyś zżymałem się na takie stwierdzenie. Zwykle padało ono, gdy ktoś zgnębiony, złamany tragedią zwracał się do Boga. Najczęściej dotyczyło to ludzi dość obojętnych wobec Stwórcy i religii.
Jak to jest? Czy godne potępienia takie zachowanie? Czy źle świadczy o człowieku?
A to przecież normalny odruch. Cóż czyni dziecko, gdy się skaleczy? Biegnie do matki. A ta przytuli, pocałuje. Ojciec, przede wszystkim opatrzyłby ranę i powiedział: Nie płacz. Jedno i drugie potrzebne. Jednak najważniejsze jest to, że zawsze otrzymuje pomoc. Taką czy inną.
Gdym sobie to uświadomił, zacząłem cenić gnanie do Boga po pomoc. A nawet więcej. Zauważyłem, że nie raz jest to początkiem przemiany. Pod wpływem modlitwy w nieszczęściu, człowiek się uspokaja. Rozładowuje. Zauważa wreszcie, że powrót do Boga, jest dobrem. Że każde zbliżenie do Niego daje ukojenie.
Znam osoby, dla których śmierć osoby bliskiej była okazją do nawrócenia. Nagły żal i pustka. Nie ma komu się poskarżyć. Nie ma komu się wypłakać. A Bogu można, jedno i drugie. On cierpliwy jest. Pomoże przejść przez ciężki czas. Nie zlekceważy, nie wyśmieje. Da nadzieję.
A potem przychodzą refleksje. Bo czy tylko gdy trwoga? A gdy spotka coś pięknego? Gdy poczujemy szczęście? Wtedy On też wysłucha. Wysłucha i naszą radość. I naszą wdzięczność.
I tak, powolutku, staje się powiernikiem. A my stajemy się dziećmi. Dziećmi garnącymi się do Ojca. Czasem w milczeniu. W niewerbalnej rozmowie. W poczuciu obecności.
Sądzę, że w ten sposób spełniamy Jego wolę. Nawet wtedy, gdy bezwiednie jak mantrę powtarzamy bez wczuwania się jakąś modlitwę. On słyszy i to. I sądzę, że rozumie nasza pustkę. Wie, że w ten sposób też zbliżamy się do Niego. Bo słowa nie trafiają w pustkę. One docierają do Adresata. A na dodatek, wracają do nas samych. I wtedy znów nabierają treści. Rozkwitają jak podlany kwiat, który dzięki mantrze nie zwiądł całkowicie.
Nie tylko gdy trwoga i radość. Każda emocja, każde zdarzenie może być okazją do modlitwy. Z Nim zawsze można pogadać.
Pora myśleć o spaniu. Lubię piosenkę wieczorną, w której pod koniec są słowa: I tym co zasną raz ostatni, Panienko daj szczęśliwą dobrą noc. Wszystkim daj szczęśliwą moc. I daj też, proszę, owocny dobry dzień.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22634
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4213 times

Re: MONOLOG

Post autor: Andej » 2017-07-24, 09:37

Pan mym pasterzem
Setki, a może tysiące, lub więcej razy powtarzałem te słowa. W pieśni, psalmie ... Ale chyba treść nie docierała do mnie. Nie docierała głębia znaczenia. Nie Ośmielam się twierdzić, że doznałem olśnienia. Po prostu uczyniłem kolejny kroczek na swej drodze życia.
Zdałem sobie sprawę nie tylko ze stosunku pasterza do stada, ale i stada do pasterza. Każdej owcy do pasterza. Do tej pory skupiałem się na roli pasterza. Który prowadzi na wody i łąki. Zapewnia potrzeby dnia, zgodnie z prośbą wyrażoną słowami: "chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj". Chroni przez złem, odgania wilki. Szuka zagubione sztuki. Raduje się z jej odnalezienia.
Ale bezpieczeństwo zależy także od stada. Od każdej jego jednostki. Oddalając się od stada, niepomiernie wzrasta ryzyko. Oddalając się od pasterza, oddala się równocześnie od obrońcy.
Ale po co piszę o tym, skoro zainteresowało mnie co innego? Bo to też ważne. Ale to ino jedna strona medalu. Drugą jest rola owcy, czy (nie obrażając nikogo) barana.
"Moje owce słuchają mego głosu ... Idą one za Mną ... Idą z ufnością. Jak dziecko trzymające się matczynej spódnicy. Wierząc bezgranicznie w jej omnipotencję. Owce też. Znają głos. Głos dający poczucie bezpieczeństwa. Obecność pasterza jest polisą bezpieczeństwa. Droga wskazana przez pasterza, jest najlepszą z dróg. Owce nie mają co do tego wątpliwości. Idą za nim jak w dym. Za jego głosem mogą podążać z zamkniętymi oczyma. Wystarczy zaufać. Jak owce. Zaufać Pasterzowi. Nie zbaczać z dróg przez Niego wyznaczonych. Ale zaufać jak owca, jak małe dziecko. Totalnie. Bez ograniczeń. Zagrać va bank. Powierzyć Mu wszystko. Poprosić: Prowadź. I podążać za Pasterzem.
Jak otworzyć swoje serce na Jego głos. Jak wyrażone to w modlitwie Fancoisa Villon: "Jak zmysł każdy chłonie z wiarą Twój ledwie słyszalny głos; Jak wszyscy wierzymy w Ciebie; Nie wiedząc co niesie los."Jak usłyszeć ten głos wyraźnie? Aby zabrzmiał jak dzwon. Aby był jak światło latarni morskiej, wyznaczające drogę do Pasterza.
Wciąż widzę obraz Miłosierdzia Bożego. Czytam słowa nań napisane. Czytam, powtarzam ... I nie potrafię ... Nie potrafię wypowiedzieć tych słów, jak dziecko na rękach matki, jak odnaleziona owca. Wymagam to z błaganiem zmieniając treść, na: Panie, spraw, pomóż, abym potrafił Ci zaufać. Pozwól mi usłyszeć Twój głos. Daj mi wiarę. Naucz mnie podążać bezgraniczną ufnością Twoimi śladami. Spraw, abym ociekając się do Ciebie nie lękał się żadnego zła.
Panie, spraw, abym któregoś dnia potrafił rzec całym sobą, całym swoim istnieniem: Jezu ufam Tobie! Abym potrafił to wykrzyczeć na cały świat. Świat wewnątrz mnie ... i świat zewnętrzny dając przykład ufności.

Panie, wystarczy, abyś powiedział słowo ...
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22634
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4213 times

Re: MONOLOG

Post autor: Andej » 2017-08-20, 14:18

Oburzająca Ewangelia
Jak Jezus mógł porównać kobietę do psa? To straszne. Jak mógł odrzucić osobę proszącą?
Do kogo był posłany? Tylko do Izraela? A jeśli tak, to jak zdefiniować Izrael? A może był wysłany do Narodu Wybranego, to znaczy do tych, którzy Boga chcą poznać i pokochać. Może oni są narodem wybranym?

Pierwsza sprawa, to pragnienie. Kobieta pragnie dobra. Zapewne wypróbowała wszelkie dostępne sposoby. Gdy usłyszała o Wielkim Cudotwórcy. Niestety, to wróg. Pogarda Żydów do gojów jest powszechnie znana. Ale inni odpłacają im tym samym. Kobieta jest tego świadoma. Domyślam się, że czyni to w tajemnicy przed swoimi pobratymcami z obawy przed odrzuceniem. Najpierw musi przełamać swój wstręt do obcego. Musi się w duchu ukorzyć. Pokonać własną dumę. Dla większego dobra. Czyni to, albo w tajemnicy przed córką, albo wbrew jej woli. Potajemnie. Odszukuje Jezusa i wcale nie liczy na natychmiastowy sukces. Ale jest zdeterminowana. Zdaje sobie sprawę, że może jej się nie udać dotrzeć do Jezusa. Może kilka dni chodziła, aby znaleźć okazję? A może, gdy już udało się dostać w pobliże, nagle brakowało odwagi? A może, ktoś się zbyt przysłuchiwał? Wielokrotnie czytaliśmy, że apostołowie chętnie odganiali natrętów od Nauczyciela. Czekała na sposobność. Na sytuację, w której jej prośba będzie mieć większe szanse na wysłuchanie.
Wreszcie następuje ten oczekiwany moment. Udaje się się wyjawić pragnienie. Jezus odmawia. Chyba nie była tym zdziwiona. Nie uniosła się też dumą. Miała cel. Cel wielki. Cel, dla które warto jest się poświęcić.
...
Dlaczego Jezus odmówił? Chciał sprawić przykrość? Poniżyć? Czy rzeczywiście odprawić? A może czynił to przez wzgląd na przysłuchujących się scenie? Jezus w swej wszechmocy nie musiał sprawdzać tej kobiety. On wiedział.
Sądzę, że celowo rzucał jej kłody pod nogi, aby swoim zachowaniem i determinacją wskazała drogę innym.
...
A ja, jak się zachowuję? Gdy zależy mi na czymś istotnym? Na zdrowiu osoby bliskiej? Na odpuszczeniu grzechów? Czy potrafię wykazać się odpowiednią cierpliwością, zdeterminowaniem? Czy potrafię postawić wszystko na jedna kartę. Czy może wyszukuję sobie wymówek. Owszem, pomodlę się, ale nie teraz. Jutro. Dziś jestem zmęczony, głowa mnie boli, nie potrafię się skupić. Albo idąc do spowiedzi, czy nie przekładam na później. Bo dziś jeszcze się chcę zabawić. Albo skończyć pracę.
A może też szukam okoliczności. Wejdę do kościoła, jeśli akurat będę przechodzić. Teraz, za daleko.
Opisana kobieta wiedziała czego chce. Miała wyraźnie określony cel. I to było najważniejsze.
Dlatego często zadaję sobie (i innym) pytanie z oazowej piosenki: Co jest najważniejsze? Aby uświadomić sobie, co w moim życiu jest najważniejsze. Kto jest dla mnie najważniejszy. Co jestem w stanie poświęcić w celu osiągnięcia tego celu? Jak młodzieniec niemal doskonały, który pytał Jezusa o drogę. Wszystko już spełnił, ale nie potrafił się zdecydować, któremu panu służyć. Bogu czy mamonie.
Z przykrością stwierdzam, że jestem znacznie gorszy od tego młodzieńca. Lenistwo, wygodnictwo, obsesyjna potrzeba zaspokojenia podstaw bytowych rodziny. I nagle Ten, którego uważam za największe Dobro, znajduje się gdzieś na końcu. Najpierw nakarmię szczenięta. A potem, jak starczy czasu ... Wstyd.
...
Znałem osobę, którą jakiś ksiądz obraził. Ona wtedy obraziła się na Kościół. I na Boga. Nie wiem, czym ją obraził. Może najpierw nakarmił szczenięta?
Słyszałem o osobie, która nie dostała rozgrzeszenia. Nie, to nie. Więcej już do spowiedzi nie poszła. Przecież nie będzie prosiła, błagała. I nie ważne, że nie chciała dokonać aktu postanowienia poprawy. Że tkwiła w dalej w stanie grzechu. Więcej, nie widziała w tym grzechu. [Tutaj widzisz brak logiki: chciała się wyspowiadać, z tego, czego nie uważała za grzech.] Raz chodziło o narzeczonych mieszkających razem. Oburzenie, że ksiądz (Kościół) ingeruje w ich sprawy. Przecież nie wie, czy ze sobą sypiają. [Do wielu osób nie dociera, że dawanie złego przykładu, sianie zgorszenia, też jest grzechem.] A oni.mogą przecież (na odczepne) raz czy dwa, odmówić sobie seksu. No, może nie seksu, samego stosunku płciowego. To chyba wystarczy? A tu ksiądz rzuca kłody pod nogi. Może zrezygnować ze ślubu? Ale ta piękna suknia (już kupiona). Zaproszenie przygotowane. Ludzie wiedzą o zamiarze. Głupio by było (przed ludźmi). Szukajcie, a znajdziecie. Znaleźli księdza, który wszystko załatwił. Na czas. Bez zbędnych przeszkód. Czy nie było to świętokradztwem? Zapłacili złą monetą. Ale wykazali się zdecydowaniem. Szkoda, że po cwaniacku, zamiast z wiarą. Ale cel osiągnęli. Swój cel, na swoim poziomie.
... I co z tego wynika?
Najpierw to, że należy określić CEL. A potem to, że należy doń dążyć za wszelką cenę.
Jezus powiedział: Proście, a otrzymacie.
Czyńmy to wytrwale.
Ale Jezus powiedział też: Niech dzieje się Twoja wola, nie moja.
A to oznacza gotowość na przyjęcie wyroków boskich. I niezależnie od tego, czy spełniają one nasze wyobrażenia, czy nie, nie powinniśmy ustawać w staraniach.
Kochani, módlcie się za mnie, abym tak potrafił. Módlcie się, aby wszyscy wierzący tak potrafili. Módlcie się, aby wszyscy ludzie mieli jeden cel, jakim jest osiągnięcie Nieba, i aby wszyscy ludzie wytrwale doń dążyli. I aby wszystkim się to udało. A Bóg ...
Wola boska się spełni. Ale czy w nas? Tak, jeśli Go nie odrzucimy. On wciąż daje nam kolejne szanse. Skorzystajmy z nich.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22634
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4213 times

Re: MONOLOG

Post autor: Andej » 2017-08-22, 09:33

Spowiedź
Kiedyś jedna pani prowadząca dość bujne życie towarzyskie poszła do spowiedzi. Nie była złą osobą, ani rozwiązłą. Co nie znaczy, że nie miała dość wielu ciemnych plam. I znacznie cięższych zdarzeń.
Ale pani ta prowadziła tzw. dom otwarty. Jej gośćmi była elita. Notable, artyści, wyżsi urzędnicy, wojskowi. Bardzo dbałą o pozory. Miała niemal nienaganną opinię. A wszelkie grzeszki i grzechy skrzętnie skrywała przed otoczeniem. Ksiądz tenże, spowiednik, też bywał goszczony. Należał go grona szacownych obywateli miejscowej społeczności.
Pani uklękła w konfesjonale i dopiero wtedy spostrzegła, kim jest spowiednik. Nie mogła uciec. Gdyby kościół był pusty, może by tak zrobiła. Gdyby ksiądz nie ujrzał jej twarzy ... Niestety, w kościele byli też jej znajomi. A co gorsza, byli tam także ludzie, których ona nie znała, ale którzy ją znali. Cóż to by był za skandal, gdyby uciekła od spowiedzi! Nie miała wyjścia. Wyjawiła wszystkie swoje grzechy. Nawet nieco się popłakała. Otrzymała rozgrzeszenie. Potem przyjęła sakrament Eucharystii. A po mszy świętej podeszłą do tegoż księdza. Trochę skonfundowana spytała: I co teraz ksiądz o mnie myśli?
A on na to: Myślę, że jest pani świętą.
Zaskoczona zamilkła. Po chwili odezwała się: Jak to, po tym, co ksiądz ode mnie usłyszał?
A ksiądz odrzekł: Teraz jest pani bez grzechu, wszystkie zostały odpuszczone. I przyjęła pani Ciało Chrystusa.
...
Czyż to nie oczywiste?
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22634
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4213 times

Re: MONOLOG

Post autor: Andej » 2017-08-29, 10:52

Rozterka
Rozterkę mam, gdzie wstawiać to, com napisał. Wcześnie tu było miejsce. Teraz jest miejsce do blogowania. I tam powoli uczę się coś wpisywać. Jeśli ktoś dysponuje czasem, aby zerknąć, to zapraszam: http://andej.zchrystusem.pl/.
Dlaczego rozterka? Ano dlatego, że gdy w w statystyce odwiedzin i wpisów wciąż pokazane jest 0 i 0, to zniechęca to do kliknięcia. Bo skoro nic nie ma, to po co zerkać?
To problem, gdyż nie mam pojęcia, czy ktokolwiek zauważył, że tam się coś pojawia. Nie wiem, czy da się rozpoznać, że ktoś przynajmniej otwiera moje wypociny?

Rozumiem, że techniczne ograniczenia nie pozwalają na zliczania. Szkoda, trudno. Tym niemniej przeszkadza.

Sprzężenie zwrotne, jakim jest ilość odwiedzin oraz komentarze, dodają skrzydeł. Zachęcają do dalszej pracy.
Tym bardziej teraz, gdy zaapelowałem do odwiedzających tenże blog o wsparcie. O przełamanie bariery.

O ile tutaj, w MONOLOGU apelowałem o ograniczanie komentarzy (z tego powodu, że nie da się ich odróżnić od samego tekstu, a i nie miejsce tu na polemikę), to w blogu są one jak najmilej widziane. Tam są po prostu potrzebne.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22634
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4213 times

Re: MONOLOG

Post autor: Andej » 2017-08-31, 11:17

Krzyżyk na czole
To temat nowego wpisu w blogu.

Krzyżyk, który kreśliłem na czołach moich dzieci od ich niemowlęctwa. Do teraz. Już przed (średnio) 30 lat. Do tej pory tego potrzebują.

Krzyżyk kreślony na czole przez księdza Kapłańskiego z Rodziny Rodzin. Dzieciom, które jeszcze nie mogły przyjmować Hostii. Ustawiały się w kolejce jak do Komunii świętej i tam otrzymywały błogosławieństwo. To czyniło wrażenie na dzieciach.

Po wielu latach widzę, że te krzyżyki głęboko wryły się w pamięć. Stanowią one część fundamentu życiowego.

Zachęcam do takich praktyk. Do błogosławienie dzieci, gdy to możliwe.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

Awatar użytkownika
Dezerter
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 14804
Rejestracja: 24 sie 2015
Lokalizacja: Inowrocław
Has thanked: 4115 times
Been thanked: 2906 times
Kontakt:

Re: MONOLOG

Post autor: Dezerter » 2017-09-13, 22:12

"błogosławcie jedni drugich nie złorzeczcie"
Nie czyńcie tak jak ci przeciw którym występujecie.

podkowa

Re: MONOLOG

Post autor: podkowa » 2017-09-14, 09:18

Jestem tu nowy na forum. Ale chyba Andeju nie pociesze Ciebie za bardzo ... powoli staram sie przebrnac przez teksty ( wartosciowe ... na wiele spraw mam inne troche spojrzenie) ... ale nie cierpie blogow. Przepraszam.

ODPOWIEDZ