Dzisiaj wróciłem z sakramentu spowiedzi i od razu udało mi się coś zepsuć

. W rozmowie z koleżanką powiedziałem parę złych słów o swojej p. profesor. To co powiedziałem było prawda i ciągle to utrzymuję, ale mam wrażenie, że była to o obmowa. Wiem, że nie chodziło mi o wywyższenie siebie, albo o zaszkodzenie tej osobie. Po prostu tak wyszło i nawet nie wiem dlaczego, tak jakoś zszedł temat i zacząłem gadać bez sensu. Potem podzieliłem się z koleżanką wątpliwościami, ale wyśmiała mnie. Czuję wyrzuty sumienia, że nie powstrzymałem się w porę, zwłaszcza, że ta pani jest naprawdę okej. Czy był to grzech ciężki i czy trzeba wyznawać go na spowiedzi (rozumie się, że jeśli ciężki to tak)? Będę wdzięczny za każdą odpowiedź
Z Bogiem