Andej pisze: ↑2020-08-06, 07:37
Czy ocenianie człowieka nie jest obrażaniem go? Wszak zawsze jest niedoskonałe, niepełne i stronnicze? Czy nie obrażamy w ten sposób Pana, jeśli wchodzimy w Jego kompetencje, a na dodatek karykaturalnie wypaczamy osąd? Tylko Bóg ma prawo oceniać człowieka. Bo oceniać to znaczy sądzić. A niewłaściwy osąd jest zawsze obrażaniem. Szczególnie gdy zaniżony.
(Na marginesie: co nie znaczy, że nie możemy powtarzać czyichś osądów, deklaracji, ale z zachowaniem bezpiecznego dystansu.)
Wydaje się, że jest to słuszne. Jednakże, skoro pojawia się marginalnie warunek dystansu, dopuszczający osądy , to jaki to jest konkretnie dystans? Co jest jego istotą? W mojej opinii czymś innym jest
osąd, a czymś innym jest
sąd (naturalne odniesienie się do rzeczywistości). O ile nie wolno sądzić (tu, według przyjętej od Was terminologii: oceniać), ponieważ dotyczy to czynów wewnętrznych, które nie są jawne, o tyle jest czymś naturalnym wydawanie sądów o rzeczywistości, czyli sądzenie o czynach zewnętrznych, ponieważ są jawne. Utożsamianie jednego z drugim stało się modnym argumentem, mającym ucinać niewygodne momenty w dyskusjach. Nie można więc nie korzystać z tego, co jest nam dane naturalnie. Wszak inaczej pustym byłoby stwierdzenie:
Strzeżcie się fałszywych proroków, którzy przychodzą do was w owczej skórze, a wewnątrz są drapieżnymi wilkami. Poznacie ich po ich owocach. Czy zbiera się winogrona z ciernia, albo z ostu figi? Tak każde dobre drzewo wydaje dobre owoce, a złe drzewo wydaje złe owoce. Nie może dobre drzewo wydać złych owoców ani złe drzewo wydać dobrych owoców. Każde drzewo, które nie wydaje dobrego owocu, będzie wycięte i w ogień wrzucone. A więc: poznacie ich po ich owocach. (Mt 7, 15-20)
Oczywiście, sprawa relacji pomiędzy czynem wewnętrznym, a zewnętrznym jest też kolejną tajemnicą, nie mniej wydaje się, że powinna być zgodność pomiędzy
actus internus, a
actus externus. Zwróćmy uwagę, że wspomniany fragment biblijny odrzuca prawidło logiki, gdzie z fałszywych przesłanek mogą powstać prawdziwe wnioski. W przypadku praw serca, logika nie ma zastosowania zasadniczego, a jedynie akcydentalne. O tych sprawach pisze ówcześnie
kard. Karol Wojtyła w swej rozprawie habilitacyjnej:
Osoba i czyn. Zachęcam do lektury.
Zauważam jeszcze taki moment w wydarzeniach NT, kiedy to
Jezus strofuje
tłumów ludzkich:
I dlaczego sami z siebie nie rozróżniacie tego, co jest słuszne? (Łk 12, 57)
Jeśli przestalibyśmy odnosić się do owoców pisania naszych adwersarzy, to na czym miałoby polegać życie poznawcze we wspólnocie, skoro świadectw czyjegoś życia nie widzimy, ale tylko o nich czytamy? Nie da się nie ocenić tego, co szturmuje nas całych poprzez treści :
Piec wystawia na próbę naczynia garncarza,
a sprawdzianem człowieka jest jego wypowiedź. (Syr 27, 5).
Z Bożym pozdrowieniem,
exe
+++