Witam z poziomu tego tematu
Jestem, z przerwą na kilka miesięcy rozciągniętą, obecny na Forum już 13 miesiąc, a do tej pory nie zamieściłem powitalnego posta (co zostało mi przypomniane, że taka tu tradycja...).
Zatem, pozwólcie, że się nieco "otworzę"; trochę w moim stylu - dlatego powyżej grafika z tekstem, jaki mi się podoba - bo on taki jest odwrócony od doczesności i osoby (tu: ap. Pawła), a skierowany ku celom wyższym... To piękne motto na życie, tak uważam, i dlatego się nim dzielę
Nie lubię o sobie pisać/mówić, ale odrobinę się chcę przedstawić, bo skoro rok na Forum minął, a jestem tu jeszcze ("znów" - raczej, bo przerwa była), to teraz nie planuję czegoś (jak poprzednio) zepsuć, ale zostać na dłużej...
Lat to mam tyle już, że bliżej mi do setki niż do roczku; a dokładnie połowa z nich upłynęła mi odmiennie od połowy drugiej...
Ta odmienność to sprawa mojego kontaktu z Pismem Świętym: przez połowę 1-szą nie miałem go w ręku (a nawet w domu), a druga połowa (i chce by już na resztę lat, ile mi ich Bóg da) upływa mi w bliskim związku z Bożym Słowem, za co bardzo dziękuję Bogu, że tak się stało, że Biblia jest mi droga...
Jak do tego doszło? Skąd taka zmiana? To było w roku 1992. Wtedy wydano w Polsce wiele książek z nurtu New Age, ale ja nie wiedziałem wtedy, że to coś złego. Byłem zwyczajnym katolikiem na studiach (przedostatni i końcowy rok), i zaciekawiło mnie to, co tam pisano - takie połączenie nauk chrześcijańskich z mistyką Wschodu (prawie, że w reinkarnację uwierzyłem!).
Ale ponieważ zauważyłem, że jedne książki coś tłumacza tak, a inne też ten sam temat, ale inaczej widzą (np. sprawa tego, kiedy następuje ponowna inkarnacja duszy, co już odeszła z tego świata), to zacząłem się modlić - tak ja umiałem - o to, aby poznać prawdę z tej duchowej sfery... (w tych książkach były też poruszane tematy modlitwy; były przykłady modlitw).
Trwało to od zimy do jesieni 92 roku.
W październiku zaczął mi się ostatni rok studiów (w Częstochowie mieszkałem). Zobaczyłem (w drodze na Jasną Górę, bo tam też chodziłem się modlić, ale zawsze w inne miejsce, niż kaplica Obrazu) plakat - na nim repertuar małego kina w III Alei NMP (blisko Jasnej Góry). Na 20 X film "Jezus z Nazaretu" był planowany...
Ten:
Już coś słyszałem o nim; postanowiłem pójść...
I to był początek mojego życiowego zwrotu! Chwała Bogu! - odbieram to jako odpowiedź na moje wielomiesięczne modlitwy o poznanie prawdy (takiej przez duże P)
Na tym seansie poznałem grupę studentów, która się zbierała w akademiku raz/tydzień, aby po prostu czytać/studiować Biblię. Byli w tej grupie rożni ludzie (nie tylko studenci), z różnych denominacji (w tym katolicy). W sumie kilkanaście osób...
Bywał tam też pastor adwentystów.
Miałem bardzo wiele pytań!
Na wszystkie otrzymałem odpowiedzi; wyrzuciłem (na razie do szafy, potem spaliłem w piecu) książki, o których wyżej pisałem, a w zamian zacząłem studiować Biblię, która dopiero wtedy do rąk moich trafiła... Dzięki Bogu! Choć późno, ale zawsze to lepiej, niż wcale!
19 czerwca 93 zawarłem przymierze chrztu świętego poprzez całkowite zanurzenie w wodzie (w takim jeziorku za Jasną Górą); od tamtego czasu jestem denominacyjnie adwentystą dnia siódmego, ale nie traktuje tego jako czegoś najważniejszego, gdzie się należy, aby tylko być przy Bogu, bo organizacja żadna nie zbawia!
Tylko nasza z Bogiem wieź oparta na prawdzie, to fundament na doczesność, z widokiem na wieczność...
To tyle chyba w takim obszernym skrócie.
Mam czas na Forum, bo od 3 lat jestem na rencie rodzinnej po zmarłej żonie, więc jeśli po tym świadectwie nie wyrzucicie mnie stąd, to... do zobaczenia!