Dzień dobry

Jesteś nowy/a na forum? Tutaj możesz się z nami przywitać i siebie nam przedstawić.
Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22636
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4217 times

Re: Dzień dobry

Post autor: Andej » 2018-05-20, 09:16

Kościół Jezusa jest Kościołem grzeszników. Jezus nie przyszedł nawracać świętych. Ale tych, którzy potrzebują pomocy.

Kto jest wzorem? Kto jest Dobrym Pasterzem? Człowiek może być pomocnikiem. Ale słuchamy głosu bożego. Za pośrednictwem ludzi.
Do Boga lepiej iść przez świadectwo wiary innych ludzi, ale nigdy przez religijne cwaniactwo.
Zjawisko to uświadomiłem sobie, gdy czytałem coś na temat wyznawców innej religii. Bowiem łatwiej zauważyć źdźbło w cudzym oku. Kiedyś czytałem o drodze szabatowej w przedwojennej Warszawie. Otóż Żydzi określili mianem domu obszar "ogrodzony" drutami linii tramwajowych. Ten prosty wybieg pozwalał im na swobodne poruszanie się na całym terenie ograniczonym liniami tramwajowymi. Wystarczyło zdefiniować pojęcie domu.
Poznałem człowieka. Siedzieliśmy w restauracji w piątek. Dla grupy zamówiono jedzenie. Poruszyłem temat mięsa. Tenże stwierdził, że kurczak, to nie mięso. Tak go babcia nauczyła. Ale mógł sobie też na żydowski sposób przesunąć czas i stwierdzić, że już jest po zachodzi słońca, jest więc sobota. I już można. Jest bardzo dużo wymówek, wybiegów stosowanych aby ominąć prawo boże. I nie tylko boże. Ale czy wzorem postępowania są dla nas cwaniacy, czy kodeks? My sami decydujemy za siebie. Albo Jezus, albo cwaniactwo. Albo Dekalog i Kodeks, albo odejście od Kościoła i społeczeństwa.
Nie bacz jak ludzie grzeszą, sama dawaj dobry przykład.
Jesteś malutkim trybikiem Kościoła. Niech ten trybik będzie zawsze sprawny, naoliwiony, czyściutki. Niech inny patrzą i biorą z Ciebie przykład. Być może będą Cię równocześnie krytykować, wyśmiewać. Z w skrytości zazdrościć, że Ty potrafisz. Że Tobie się chce.
Już pisałem, ale powtórzę. SZUKAM BOGA. Szukam niemal przez całe swoje życie. I szukać będę do końca moich dni (mam taką nadzieję). Wiem, czuję, że Pan mój i Bóg mój JEST. A ja jak ślepiec obijam się od ściany do ściany starając się złapać Go wyciągniętymi rękoma. Nie mogę Go złapać, ale wciąż się uczę. Każda próba jest nauką. Każde potknięcie jest nauką. Każde wpadniecie na przeszkodę jest nauką.
Proszę Cię, weź swój kompas. Idź według niego. Nie idź jak leming, wyłącznie w stadzie. Bez zadawania pytań. Wytycz azymut. I idź do Pana. Idź z nami. Idź ze mną. Razem idźmy. Do CELU.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

wędrowiec

Re: Dzień dobry

Post autor: wędrowiec » 2018-05-20, 09:57

chastek pisze: 2018-05-19, 13:17Zaraz, zaraz. Kościół katolicki w którym byłam i jestem ma swoje zasady, mówi co jest dobre, co złe, co grzeszne, co miłe Panu i ludziom.
Oczywiście, te zasady są dość jasno wyłożone w Katechizmach, a także w w Piśmie Świętym, w pismach opatrzonych Imprimatur biskupa, w wypowiedziach Papieża ex catedra. Ucza tych zasad na lekcjach religii, podczas katechez i homilii, na rekolekcjach.
chastek pisze: 2018-05-19, 13:17Są jakieś granice, marginesy gdzie ludzie naciągają zasady pod swój światopogląd ale jednak oczywiste prawdy są. I o to mi chodzi.
Prawdy prawdami, zasady zasadami a naciąganie i podciąganie do siebie jest. O tym napisał Andej.
U mnie to naciąganie dotyczy granicy między grzechem ciężkim i lekkim. No i ponieważ wiem, że zdarzały mi się te naciągnięcia to mam to monitorować czy nie przeginam. Kiedyś dużo o tym czytałem, oczekiwałem, ze Kościół przyniesie wszystkie interpretacje co do wszystkich przypadków, a nie było wtedy jeszcze Katechizmu Kościoła, tego, którym cieszą się katolicy od około 25 lat. I w trakcie studiów nad tym, dowiedziałem się, że był taki kierunek w Kościele, zwany kazuistyką, lecz został odrzucony, bo prowadził do skrupulatyzmu i do błędnych interpretacji, a w konsekwencji do apostazji wiernych na tym tle. Od tamtej pory wiem, że pomijając naciąganie, które jest oczywiście niesłuszne, należy się zawsze kierować głosem intuicji, nazywanej też głosem sumienia.
Moja praca nad sobą polegała więc na kształtowaniu sumienia i słuchania go, a następnie analizowania tego, co ono mówi i wyciąganiu wniosków.
chastek pisze: 2018-05-19, 13:17Bo nie mówię o tym czy uważam, że aborcja może być dopuszczana czy nie, czy przyjmowac uchodźców. Tu nawet kościół jako lud się dzieli.
W Kościele lud się w tych sprawach nie dzieli.
W kościele i owszem.
Dlatego takie ważne jest by słuchać głosu Kościoła, a nie poszczególnych ludzi z kościoła, którzy jak wilki w owczych skórach swoje poglądy jako rzekome zasady Kościoła, wciskają zagubionym ludziom, ciągnąc ich na bezdroża wiary.
chastek pisze: 2018-05-19, 13:17Chodzi mi o moralność, o to, że musimy być dla innych, kochać, akceptować, zgadzać się z Wolą Bożą, spowiadać się, chcieć zmiany, wybaczać... itd itd. #:-s I ja tych podstaw nie potrafię spełniać, ludzi się boję, wstydzę...
I to w sumie utrudnia mi jeśli nie wyklucza z miłości.
W tych sprawach kieruję się następującym drogowskazem:

Nie musimy być dla innych, kochać, akceptować, zgadzać się z Wolą Bożą, spowiadać się, chcieć zmiany, wybaczać... itd itd.
Jesteśmy wolnymi istotami.

Ja chcę być dla ludzi, kochać, akceptować, zgadzać się z Wolą Bożą, spowiadać się, chcieć zmiany, wybaczać... itd itd.

Chcę, bo poznałem te zasady podane ludziom przez Boga i Kościół, zaakceptowałem, bo ten Bóg jest moim kochanym Ojcem, a Kościół moim domem.


No i tak jakoś dreptam. Czasem upadam, jednak to nie zmienia mojego kierunku drogi. Nawigacją na niej jest Eucharystia.

Kiedyś upadałem permanentnie, czyli miałem tak jak piszesz: "Nie potrafię spełniać zasad, boję się ludzi, wstydzę". Takie stany prowadziły mnie nieraz poza Kościół i to czasem na długie lata. Wracałem bo to w Kościele jest zbawienie, a poza nim nie bardzo. A ja kocham Ojca i kocham Jezusa. I ta miłość mnie tu przyprowadza. Czego i Tobie życzę.
Chcę bo zmierzam do Domu Ojca wraz z całym Kościołem i nie chciałbym się zgubić na tej drodze.

Awatar użytkownika
Marek_Piotrowski
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 18854
Rejestracja: 1 cze 2016
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 2600 times
Been thanked: 4596 times
Kontakt:

Re: Dzień dobry

Post autor: Marek_Piotrowski » 2018-05-20, 10:52

Chastku, myślę, że świetnym punktem wyjścia jest to, że uwiera Cię to że, jak mówisz "ja tych podstaw nie potrafię spełniać".
To doskonały punkt. Bóg, jak Go znam, najchętniej pomaga w momencie, kiedy mówię "jestem bezsilny, już nic nie jestem w stanie zrobić".

Magnolia

Re: Dzień dobry

Post autor: Magnolia » 2018-05-20, 11:42

Marek_Piotrowski pisze: 2018-05-20, 10:52 Chastku, myślę, że świetnym punktem wyjścia jest to, że uwiera Cię to że, jak mówisz "ja tych podstaw nie potrafię spełniać".
To doskonały punkt. Bóg, jak Go znam, najchętniej pomaga w momencie, kiedy mówię "jestem bezsilny, już nic nie jestem w stanie zrobić".
To prawda. Ale powtórzę co napisałam na początku: najpierw wrócić do Boga w modlitwie, a potem gdzieś w perspektywie praca nad grzechami i przestrzeganie przykazań.

Czuję, że więcej muszę o tym napisać. Czy byłaś juz zakochana? Znasz to uczucie?
Generalnie jest tak silne, że człowiekowi wydaje się że wszystko może i wszystko przetrzyma, że ze wszystkim da sobie radę, prawda? Tak samo działa łaska.
Bez zakochania się w Bogu, bez łaski jesteśmy skazani w naszych wysiłkach i staraniach na ...frustrację.
Czyli gdy sama zabierasz/zabieram się za walkę z jakimś grzechem, bo chcesz się spodobać Bogu, chcesz doskoczyć do wymagań, które stawia człowiekowi... to potykasz/potykam się o własną słabość.... to się naprawdę tyczy wszystkiego, każdego grzechu, każdego postanowienia... skończy się na frustracji... że nie masz silnej woli, że nie umiesz... i jak w kawale przytoczonym przez Marka... skończysz na zdziwieniu jak oni potrafią, co inni w tym widzą... efektem frustracji jest : to nie dla mnie...
Dlaczego? bo chciałaś/chciałam sama coś zrobić.

A tu trzeba przyjść do Boga i powiedzieć, że : nic bez Niego nie chcę robić, że stale chcę za rękę, że tylko z Nim, bo w ogóle nie widzę drogi, że proszę o światło, że potrzebuję światła, bo bez Niego jestem ślepa, chroma i głucha. (na marginesie tej modlitwy każdy z nas taki jest, gdy idzie bez Boga).
Raz na pewno trzeba to zrobić... po jakimś czasie sama zobaczysz, że znowu potrzebujesz tego wołania... i potem znowu... na tym polega nawracanie... Ci co juz przeżyli duże nawrócenie, takie o 180 stopni też się nawracają, może nawet codziennie, co tydzień, co rusz... ja też tak nadal wołam, gdy czuję wszechobecną bezradność (czyli ostatnio codziennie) I dopiero potem jestem zdolna do wykonania kroku, bo już nie pójdę w ten dzień, w tą drogę sama.

Kościół ( z dużej litery) to lud grzeszników, wspólnota wierzących, a kościół (z małej litery) to budynek w którym odprawia się msza św.
Kościół jest prowadzony przez Ducha św, tego samego, który jest nam obiecany dziś w Ewangelii.
Bóg obiecał i chce dotrzymać obietnicy, jest WIerny, można Mu wierzyć, zaufać, zawierzyć, zrobić "krok w przepaść" - by "pofrunąć".
Takie zakochanie się w Bogu pozwala dokonywać zmian w sercu, bo Boga trzeba przede wszystkim wpuścić do serca, by je przemieniał, by zrobił w nim porządek, by nauczył kochać, by wlał wiarę i nadzieję.
I nie bać się, Bóg nie skrzywdzi, za to zdumiewa swoją Miłością, Obfitością MIłosierdzia i Hojnością Łask.
Zaopatrzeni w takie oręża można zacząć walczyć ze swoimi grzechami.

Magnolia

Re: Dzień dobry

Post autor: Magnolia » 2018-05-20, 20:58

A co mi podpowiada o takiej kolejności - najpierw się zakochać w Bogu, a dopiero potem przykazania?
Słowo Boże:
"Jeśli Mnie kto miłuje, będzie zachowywał moją naukę, a Ojciec mój umiłuje go, i przyjdziemy do niego, i będziemy u niego przebywać" (J 14,23).


Zapraszam Cie jeszcze do przeczytania artykułu: viewtopic.php?f=12&t=861&start=15#p166148

Awatar użytkownika
Marek_Piotrowski
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 18854
Rejestracja: 1 cze 2016
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 2600 times
Been thanked: 4596 times
Kontakt:

Re: Dzień dobry

Post autor: Marek_Piotrowski » 2018-05-20, 21:05

Prawdę mówiąc nie widzę tu jakiejś podpowiedzi do kolejności. Jest naturalne, że uczynki wynikają z umysłu, ale odwrotny kierunek też istnieje - jak mówią "jesli nie żyjesz jak wierzysz, prędko zaczniesz wierzyć jak żyjesz".
Miłość do Boga to nie tyle "zakochanie" co decyzja woli.

W drodze
Gawędziarz
Gawędziarz
Posty: 506
Rejestracja: 11 lut 2017
Has thanked: 7 times
Been thanked: 28 times

Re: Dzień dobry

Post autor: W drodze » 2018-05-21, 07:31

Witaj Justyno.

Co mnie uderzylo to Twoja smialosc ,czyli odwaga , aby tak publicznie mimo bardzo modego wieku wyrazic swoje zatroskanie o tak wazna sprawe jak wiara.
Mnie zajelo to wiele lat.
Do czego doszedlem, to ze zwatpienie jest najlepsza recepra oraz przebudzeniem na sprawy wiary.
Orzymalas tutaj juz garsc porad, wiec masz z czego wybierac.
Nie mnie oceniac, czy te porady sa dobre czy zle, bo kazdy ma swoja Droge do Boga, do ktoergo przez cale zycie zdazamy.
Moja serdeczna porada jest skorzystanie z ksiazek Anthony de Mello, po ktorych nawet ateisci sie nawracaja.Takiego wlasnie przypadku osobiscie doswiadyczylem, polecajac bliskiej mi osobie te pozycje.
Wskazane jest rozpoczecie w odpowiedniej kolejnosci, aby skrocic czas oraz nawet i zniechecenie.
Wiec pierwasz pozycja jaka powinno sie rozpoczac swoj proces "oswiecenia", jest Wezwanie do milosci.

Dodam, ze autor to ksiadz katolicki, wiec nie powinien na poczatek wystraszyc czytelnika, bo z tym bardzo roznie bywa.

Wiec przyjemnej i owocnej lektory zycze.

chastek

Re: Dzień dobry

Post autor: chastek » 2018-05-22, 12:45

Andej pisze: 2018-05-20, 09:16
Proszę Cię, weź swój kompas. Idź według niego. Nie idź jak leming, wyłącznie w stadzie. Bez zadawania pytań. Wytycz azymut. I idź do Pana. Idź z nami. Idź ze mną. Razem idźmy. Do CELU.
Co jeśli ten kompas bedzie prowadził inaczej niż Kościół mówi. Ja chyba chcę sama, nie patrzeć co Kościół mówi. (utrzymuję, że Kościół nie jest w stanie w każdym temacie wypowiedzieć się jasno bo nie ma jednego przedstawiciela, jest nim Jezus a od NIego jasnego zdania na kazdą dzisiejszą sprawę nie uzyskamy).



wędrowiec pisze: 2018-05-20, 09:57
Prawdy prawdami, zasady zasadami a naciąganie i podciąganie do siebie jest. O tym napisał Andej.
U mnie to naciąganie dotyczy granicy między grzechem ciężkim i lekkim.
chastek pisze: 2018-05-19, 13:17Bo nie mówię o tym czy uważam, że aborcja może być dopuszczana czy nie, czy przyjmowac uchodźców. Tu nawet kościół jako lud się dzieli.
W Kościele lud się w tych sprawach nie dzieli.
W kościele i owszem.
Dlatego takie ważne jest by słuchać głosu Kościoła, a nie poszczególnych ludzi z kościoła, którzy jak wilki w owczych skórach swoje poglądy jako rzekome zasady Kościoła, wciskają zagubionym ludziom, ciągnąc ich na bezdroża wiary.
po 1. rozroznianie grzechow na ciezkie i lekkie dla mnie to juz skrupulanctwo. robienie listy grzechow, spowiedz, rozgrzeszenie, grzechy, spowiedzm grzechy. Kosciol tak uczy a dla mnie to rozdrabnianie sie.

po 2. skoro sluchac glosu Kościoła to kogo? Wyczytać coś z PŚ? interpretować pod siebie, słuchać papieża, ktory nie wypowiada się ex cathedra więc jego mysl nie jest zobowiązująca? NIE ROZUMIEM :-s

Magnolia pisze: 2018-05-20, 11:42
Kościół ( z dużej litery) to lud grzeszników, wspólnota wierzących, a kościół (z małej litery) to budynek w którym odprawia się msza św.
Kościół jest prowadzony przez Ducha św, tego samego, który jest nam obiecany dziś w Ewangelii.
Bóg obiecał i chce dotrzymać obietnicy, jest WIerny, można Mu wierzyć, zaufać, zawierzyć, zrobić "krok w przepaść" - by "pofrunąć".
Takie zakochanie się w Bogu pozwala dokonywać zmian w sercu, bo Boga trzeba przede wszystkim wpuścić do serca, by je przemieniał, by zrobił w nim porządek, by nauczył kochać, by wlał wiarę i nadzieję.
I nie bać się, Bóg nie skrzywdzi, za to zdumiewa swoją Miłością, Obfitością MIłosierdzia i Hojnością Łask.
Zaopatrzeni w takie oręża można zacząć walczyć ze swoimi grzechami.
zaufanie zrobić krok w przepaść. nie lubię tracić poczucia bezpieczeństwa, kontroli. to jest paraliżujące ale niestety trzyma się mnie. Powiem: Boze prowadź! ale jestem tak spięta, że w sercu nic się nie dokona... i tak juz miałam w poprzednim podejsciu... :-l :-l :-l

chastek

Re: Dzień dobry

Post autor: chastek » 2018-05-22, 12:47

DZIĘKUJĘ WSZYSTKIM ZA ODZEW.
Czuć chęć pomocy z Waszej strony, znajomość tematu i rozwijającą się wiarę. To bardzo miłe. Choć czasem moge być uparta i ciężka do zniesienia. ;)

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22636
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4217 times

Re: Dzień dobry

Post autor: Andej » 2018-05-22, 13:26

chastek pisze: 2018-05-22, 12:45Co jeśli ten kompas bedzie prowadził inaczej niż Kościół mówi. Ja chyba chcę sama, nie patrzeć co Kościół mówi. (utrzymuję, że Kościół nie jest w stanie w każdym temacie wypowiedzieć się jasno bo nie ma jednego przedstawiciela, jest nim Jezus a od NIego jasnego zdania na kazdą dzisiejszą sprawę nie uzyskamy). ...
Czy Kościół może błądzić? Jako Ciało Chrystusa?

Ludzie mogą błądzić. I czynią to bez wyjątku. Ludzie, ale nie Kościół. Co nie znaczy, że przedstawiciele Kościoła się nigdy nie mylą. Też błądzą. To ludzie. Ale Kościół już nie. Vox populi, vox Dei. Kościół to także Ty. Jesteś jego częścią. Ważnym elementem.

Odnoszę wrażenie, że pasowałby Ci islam. Ostro wyznaczone granice. Konkretne zasady. Zwolnienie z myślenia i dokonywania wyborów. Guru powiedział, a Ty robisz co każe, lub kęsim. I spokój.
A w Kościele problem. Bo Kościół to zbiór ludzi obdarzonych wolną wolą, rozumem i kreatywnością. I każdy ma sumienie. Swoje własne. I żadne inne sumienie go nie zastąpi. Żaden kaznodzieja nie wytyczy Ci trasy co do milimetra. Jezus wciąż zmuszał do podejmowania wyborów. Nie wywierał presji. Określał warunki, zasady.
Ksiądz może doradzić, wskazać drogę, ale Ty sama podejmujesz wszystkie decyzje. Ksiądz pomoże Ci wyznaczyć azymut. Ale nie wybierze drogi.
Chodziłaś kiedyś na azymut? Wiesz na czym to polega? Jeśli tak czyniłaś, to wiesz, że wcale to nie oznacza wykreślenia prostej linii i upartego podążania nią. Gdy głaz na drodze, to nie wspinasz się, tylko omijasz. (za lewej czy z prawej?) Gdy kilkadziesiąt metrów dalej most, to nie budujesz tratwy.

Kompas nie prowadzi. Kompas wskazuje kierunek do Celu. Drogę wybierasz sama.

Piszesz, że "Choć czasem mogę być uparta i ciężka do zniesienia." Jeśli chcesz dojść do Celu, to jak mówił Jezus musisz się sama siebie zaprzeć. Do tego konieczny upór.
A co do ciężaru, to sądzę, że jest on do zniesienia (zależy z jakiej wysokości i na jaką odległość) dla niejednego mężczyzny z tutejszego grona. Ja od razu deklaruję, że lekarz narzucił mi bardzo rygorystyczne ograniczenia dotyczące wysiłku fizycznego i znosić Cię nie będę. Albowiem sądzę, że ważysz więcej niż wyznaczona mi granica.

A tak poza ty, to upieraj się, walcz o swoje zdanie, przekonuj, rozważaj tezy stawiane przez innych.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

Magnolia

Re: Dzień dobry

Post autor: Magnolia » 2018-05-22, 14:08

chastek pisze: 2018-05-22, 12:47 Choć czasem moge być uparta i ciężka do zniesienia. ;)
Dobre, naprawdę dobre.
Kochana jesteś, że tak myślisz o sobie, ale znowu nie jesteś wyjątkowa, też tak mam :)) :))

Koniec żartów. Do sedna. Naprawdę możemy pomóc (pomagać innym) tylko dlatego, że też mamy tak samo, albo podobnie, albo dlatego że już ten temat przepracowaliśmy, albo że wciąż się z nim zmagamy, ale np jesteśmy krok dalej niż Ty.
Czytam Twoje posty i widzę siebie - czasem naście lat temu, czasem kilka lat temu, a czasem z wczoraj.
Pewne rzeczy daje się przepracować raz, a inne częściej wracają i trzeba się z nimi zmagać.
Dla mnie tez latami było trudno uwierzyć, że droga wytyczona przez Jezusa, a którą nam wskazuje Biblia i Kościół, jest dobra dla mnie. Wiele lat myślałam, że to mnie tylko ogranicza i zakazuje, że nie mogę realizować siebie, marzeń, pragnień i w ogóle wszystkiego, albo że się nie da i jest za trudno.
No i wiedziona tą myślą bardzo pobłądziłam. I jak siedziałam po uszy w bagnie (celowo ograniczam skandaliczne szczegóły, bo dla każdego bagno będzie oznaczało coś innego, więc lepiej napisać ogólnie) wyciągnęłam rękę ku górze, ku Niebu z wołaniem o pomoc. Zostałam wysłuchana. Marek też napisał wyżej, że w takiej chwili na Boga można liczyć, nie odrzuci wołania o pomoc, gdy się jest na dnie.
Mamy fajny wątek ze świadectwami z YT, wiele osób mówi swoje świadectwo na tym schemacie: byłem na dnie i Bóg mnie wyciągnął. Obejrzyj kilka filmów. Zachęcam.
viewtopic.php?f=24&t=920&hilit=piękne
...Minęło kilka lat (intensywnej) pracy nad sobą...
Ale w tej chwili uważam, że tylko w Kościele jest prawdziwa wolność, jest wytyczona bezpieczna droga, jest łaska i błogosławieństwo i poczucie bezpieczeństwa :) Faktycznie trzeba tylko przestać z tym walczyć. Z myślami typu: "Kościół zabiera wolność" - jest dokładnie odwrotnie : Kościół daje wolność w bezpiecznych dla człowieka granicach. A to co człowiek/świat uważa za wolność to najczęściej zniewolenie. Mam nadzieję, że jak kiedyś poczujesz tą różnicę, to zrozumiesz moje dzisiejsze słowa. Domyślam się jednak że dziś ich jeszcze nie rozumiesz. Po prostu musisz przyjąć je takie jakie są, może nawet uwierzyć, że tak ja mam. Zawsze coś jest trudne zanim stanie się łatwe. :) :ymhug:

Pytanie jest, na które nie znam odpowiedzi, czy da się uniknąć tego błądzenia, tych błędów, tego dna, żeby odnaleźć Boga? Nawet ostatnio wysłuchałam w swojej parafii świadectwo księdza, który przyznał się do tego że Bóg u Niego nie był na pierwszym miejscu, ale gdy zachorował i usłyszał "tego się nie operuje" to dopiero jego hierarchia priorytetów wróciła do stanu prawidłowego, czy pierwszy Bóg, potem ja.

Naprawdę każdy ma swoją drogę do Boga, nie bój się sytuacji trudnych, ale pamiętaj by wołać z dna do Nieba.

wędrowiec

Re: Dzień dobry

Post autor: wędrowiec » 2018-05-22, 18:35

chastek pisze: 2018-05-22, 12:45
po 1. rozroznianie grzechow na ciezkie i lekkie dla mnie to juz skrupulanctwo. robienie listy grzechow, spowiedz, rozgrzeszenie, grzechy, spowiedzm grzechy. Kosciol tak uczy a dla mnie to rozdrabnianie sie.

po 2. skoro sluchac glosu Kościoła to kogo? Wyczytać coś z PŚ? interpretować pod siebie, słuchać papieża, ktory nie wypowiada się ex cathedra więc jego mysl nie jest zobowiązująca? NIE ROZUMIEM :-s
po 1. Sama przyznajesz, więc wiesz, że przystępowanie do Sakramentu Pokuty należy do nauki Kościoła. Nie da się być katolikiem, jeśli się z tego sakramentu uporczywie i na siłę nie korzysta. Może nie jesteś gotowa do zaakceptowania tego faktu, jednak skoro chciałabyś być katoliczką to rozważaj ten Sakrament, medytuj o nim, w kontekście nieskończonej miłości Bożej, bo jest on ustanowiony z miłości Boga. Na jakimś etapie wskoczysz w uświadomienie sobie tego, jak bardzo to jest ważny element wiary.

po 2. Nauka Kościoła, zatwierdzona wola i ręką wielu Papieży jest zawarta w skróconej formie, za to z papieską interpretacją, w Katechizmie Kościoła Katolickiego.
Ostatnio zmieniony 2018-05-22, 18:45 przez wędrowiec, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
Marek_Piotrowski
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 18854
Rejestracja: 1 cze 2016
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 2600 times
Been thanked: 4596 times
Kontakt:

Re: Dzień dobry

Post autor: Marek_Piotrowski » 2018-05-23, 09:49

po 1. rozroznianie grzechow na ciezkie i lekkie dla mnie to juz skrupulanctwo. robienie listy grzechow, spowiedz, rozgrzeszenie, grzechy, spowiedzm grzechy. Kosciol tak uczy a dla mnie to rozdrabnianie sie.
Rozróżnienie pochodzi z Pisma Świętego:
1J 5:17 bt5 "Każde bezprawie jest grzechem, są jednak grzechy, które nie sprowadzają śmierci."
Te właśnie "nie sprowadzające śmierci" (śmierć jest w NT synonimem odłączenia od Boga, stąd "grzech śmiertelny") to własnie grzechy powszednie (potocznie zwane lekkimi).

Co do listy - jestem przeciw. Rachunek sumienia tak, identyfikacja wszystkich grzechów - tak. Ale pisane listy? Chyba nie o to chodzi i masz dobrą intuicję.
Natomiast spowiedź - no cóż, z pewnoscią znasz te fragmenty:
J 20:22-23 bt5 "(22) Po tych słowach tchnął na nich i powiedział im: Weźmijcie Ducha Świętego! (23) Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane."
1J 1:8-10 bt5 "(8) Jeśli mówimy, że nie mamy grzechu, to samych siebie oszukujemy i nie ma w nas prawdy. (9) Jeżeli wyznajemy nasze grzechy, [Bóg] jako wierny i sprawiedliwy odpuści je nam i oczyści nas z wszelkiej nieprawości. (10) Jeśli mówimy, że nie zgrzeszyliśmy, czynimy Go kłamcą i nie ma w nas Jego nauki."

"Rozdrabnianie się" nie jest potrzebna Kościołowi. Już prędzej spowiednikowi, by mógł mi pomóc. Ale najbardziej potrzebne jest mi, żeby zidentyfikował problemy z grzechami, jakie mam.

Co do tego komu wierzyć... mam wrażenie, że referujesz do konkretnej kwestii, krążąc dookoła niej. Zgadłem? ;)

chastek

Re: Dzień dobry

Post autor: chastek » 2018-05-25, 11:00

Andej pisze: 2018-05-22, 13:26
Czy Kościół może błądzić? Jako Ciało Chrystusa?

Ludzie mogą błądzić. I czynią to bez wyjątku. Ludzie, ale nie Kościół. Co nie znaczy, że przedstawiciele Kościoła się nigdy nie mylą. Też błądzą. To ludzie. Ale Kościół już nie. Vox populi, vox Dei. Kościół to także Ty. Jesteś jego częścią. Ważnym elementem.

Odnoszę wrażenie, że pasowałby Ci islam. Ostro wyznaczone granice. Konkretne zasady. Zwolnienie z myślenia i dokonywania wyborów. Guru powiedział, a Ty robisz co każe, lub kęsim. I spokój.
Kościół może sie mylić skoro składa się z ludzi, którzy nie są nieomylni. Jeśli Kościół nie bładzi, ludzie tak to kto przedstawia ten Kościół. Katechizm, Biblia? zdaje się, że przekłady Biblii były modyfikowane w jakimś mniejszym czy wiekszym stopniu, nie ma mzliwosci ze przetrwaly dokladnie tak jak były spisane, a KKK tym bardziej, spisali go ludzie, którzy żyli w określonej społeczności, w określonych czasach i jest tak ze wszystkim co nawet będzie odnawiane. Gdyby ktoś mi to umiał wytłumaczyć, to byłoby super. Bo w taki sposób ciągle można podwarzać autentyczność Kościoła, który opiera sie o PŚ.
Nie, nie pasowałby mi Islam. z resztą ilu ludzi w ten sposob, jak piszesz, traktuje religię, co ktos powie- trzeba tak robić, myśleć. Z resztą co Kościół mówi? jeśli nie idziesz do Boga, nie wierzysz to spotka Cię potępienie.

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22636
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4217 times

Re: Dzień dobry

Post autor: Andej » 2018-05-25, 11:05

chastek pisze: 2018-05-25, 11:00 Kościół może sie mylić skoro składa się z ludzi ...
Nie. To ludzie Kościoła mogą błądzić. Mogą sprowadzać Kościół z wyznaczonej drogi.

Jeśli wierzysz, że Kościół jest Ciałem Chrystusa, to jak potrafisz to pogodzić z tym, że błądzi? Czy Jezus może błądzić?
Ostatnio zmieniony 2018-05-25, 11:06 przez Andej, łącznie zmieniany 1 raz.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

ODPOWIEDZ