Potrzeba pomocy
Re: Potrzeba pomocy
Myślę, że państwo nie są małżeństwem, bo nie zawarliście ważnego w Kościele ślubu sakramentalnego i to oznacza dość prostą drogę dla Ciebie.
Przede wszystkim odłączyć się wraz z dzieckiem od męża "cywilnego" i zamieszkać u siostry czy gdzieś kątem. Załatwić Niebieską Kartę na Policji by mąż nie nękał dziecka i pani. Uspokoić się, uspokoić dziecko i czekać.
Czekać na nawrócenie męża i jego wyjście z choroby alkoholowej.
Wyraźnie mu o tym powiedzieć przy dziecku: czekamy aż będziesz zdrowy, bo teraz nie możemy cierpieć wraz z Tobą. Dziecko na to nie zasłużyło, ja też nie.
Czekamy i życzymy Ci odwagi i pomyślności. Gdy skutecznie zakończysz terapię i przestaniesz pić, uporządkujesz swoje życie, spotkamy się znowu, by pomyśleć o dalszym wspólnym życiu rodzinnym.
Tym razem - życiu sakramentalnym, do czego Cię namawiam i na które czekam od dawna.
Kochamy Cię i czekamy.
Przede wszystkim odłączyć się wraz z dzieckiem od męża "cywilnego" i zamieszkać u siostry czy gdzieś kątem. Załatwić Niebieską Kartę na Policji by mąż nie nękał dziecka i pani. Uspokoić się, uspokoić dziecko i czekać.
Czekać na nawrócenie męża i jego wyjście z choroby alkoholowej.
Wyraźnie mu o tym powiedzieć przy dziecku: czekamy aż będziesz zdrowy, bo teraz nie możemy cierpieć wraz z Tobą. Dziecko na to nie zasłużyło, ja też nie.
Czekamy i życzymy Ci odwagi i pomyślności. Gdy skutecznie zakończysz terapię i przestaniesz pić, uporządkujesz swoje życie, spotkamy się znowu, by pomyśleć o dalszym wspólnym życiu rodzinnym.
Tym razem - życiu sakramentalnym, do czego Cię namawiam i na które czekam od dawna.
Kochamy Cię i czekamy.
Re: Potrzeba pomocy
Bardzo jest to dolujace, co wdrodze napisal jako niby porada. Przeprazam, ale ja bym nie sluchal takiego zrzedzenia.
Znam malzenstwo swiadkow Jehowy. Rozstali sie juz kilka lat temu. Maz byl alkoholikiem i nigdy nie potrafil wyjsc z nalogu.
Rodzina rozbita i patologiczna. Corka weszla w jakies zwiazki ze starszymim mezczyznami, syn rowniz naduzywa alkoholu.
Dodam, ze caly czas mowa o swiadkach Jehowy.
Zona zas znalazla sobie kogos innego.
Otrzymalas juz doskonala rade od duchownego. Na co czekasz?
Nie ludz sie ... szkoda czasu na klejenie czegos, co skleic sie nie da, bo brakuje najwazniejszych elementow.
Znam malzenstwo swiadkow Jehowy. Rozstali sie juz kilka lat temu. Maz byl alkoholikiem i nigdy nie potrafil wyjsc z nalogu.
Rodzina rozbita i patologiczna. Corka weszla w jakies zwiazki ze starszymim mezczyznami, syn rowniz naduzywa alkoholu.
Dodam, ze caly czas mowa o swiadkach Jehowy.
Zona zas znalazla sobie kogos innego.
Otrzymalas juz doskonala rade od duchownego. Na co czekasz?
Nie ludz sie ... szkoda czasu na klejenie czegos, co skleic sie nie da, bo brakuje najwazniejszych elementow.
- Andej
- Legendarny komentator
- Posty: 22636
- Rejestracja: 20 lis 2016
- Been thanked: 4218 times
Re: Potrzeba pomocy
I to jest kluczowe zagadnienie. Dobrze, że naświetliłaś problem. Jest skomplikowany. I bardzo trudny. A i rady, które dostałaś są różne. Życzliwe, mędrkowate. Niestety, wszelkie rady internetowe nie zdadzą sie na wiele. Uważam, że konieczna jest pomoc konkretnego człowieka. Pomoc duszpasterska, psychologiczna, materialna. Nie wiemy, gdzie mieszkasz (nie podawaj żadnych szczegółów). Ale gdyś zdradziła miasto, rejon, to może byśmy pomogli Ci znależć kogoś miejscowego, kto będzie w stanie pomóc.
Radę udania się do konfesjonału uważam za najlepszą. Ale faktem jest, że można nie najlepiej trafić. Jeśli zrazi Cię pierwszy taki kontakkt, to szukaj dalej. Mogę jedynie doradzić, aby spowiednika szukać w zakonach. Dominikanie uchodzą za dobrych. Choc przynam, że jedynie Kasznica był wybitnym spowiednikiem. Jezuici. W kościołach parafialnych szukałbym na samym końcu.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.
- Marek_Piotrowski
- Legendarny komentator
- Posty: 19048
- Rejestracja: 1 cze 2016
- Wyznanie: Katolicyzm
- Has thanked: 2620 times
- Been thanked: 4633 times
- Kontakt:
Re: Potrzeba pomocy
Witaj, Dora.
Inna rzecz, że zachowanie siostry (tym gorzej, jesli otrzymała takie instrukcje od spowiednika) jest... kontrowersyjne. Chyba że są jeszcze jakieś elementy, o których nie wiemy.
Z drugiej strony, kazdy terapeuta od uzależnień Ci powie, że nie ma co liczyć na zmianę alkoholika gdy nie będzie się surowym.
Moja bliska znajoma miała męża alkoholika - zaczął się leczyć dopiero, jak przestała się "litować" i nie wpuściła go do domu, gdy leżał na wycieraczce. Znałem go - przeżył potem jeszcze kilkanaście lat bez alkoholu.
Zgadzam się z Magnolią - nie będzie niczego dobrego ze ślubu w tym stanie rzeczy. Nie będzie też nic dobrego z pozostawania w rozpuście z tym człowiekiem. Masz syndrom współuzależnienia, który utrudnia partnerkom nałogowców wyjście z toksycznego związku.
I jeszcze napiszę coś - wybacz, bo to będzie bardzo nieprzyjemne. Ale miałbym wyrzuty sumienia, gdybym w sytuacji gdy pytasz, o tym nie napisał.
Sytuacja, w której jednocześnie zanosisz skomplikowane modły do Boga, a nadal żyjesz w grzechu, jedt nienormalna.
Przezwycięż grzech, a spojrzysz jaśniej. Przez spowiedź, ale także przez dalsze bezgrzeszne życie...
Myślę, że znakomitej rady udzielił Ci wędrowiec (a jak ja się z Nim zgadzam to już coś, bo zwykle się nie zgadzamy ).
Piszesz, że sytuacja jest skomplikowana. Myślę, że wcale nie. Doskonale wiadomo co nalezy zrobić.
Problem w tym, że niełatwo się na to zdecydować.
Nawet jak jest bardzo źle, człowiek oswaja sytuację i często boi się jej zmiany (mimo że obiektywnie wie, że może ją tylko polepszyć). Pomodlę się o męstwo serca do decyzji dla Ciebie.
Zgadzam się z Dezerterem (ale robię to na podstawie tych bardzo skromnych - w stosunku do wagi sprawie - informacji, jakie mam.Dezerter pisze: ↑2018-07-03, 23:03 Sytuacja jest trudna, ale dobrze, że szukasz pomocy wśród nas , bo dobrze trafiłaś.
Kilka spraw, które są dla mnie oczywiste;
- nie powinnaś w tej sytuacji brać ślubu kościelnego
- powinnaś mocno przemyśleć, czy to jest ten jedyny, którego Bóg/los wybrał dla ciebie, bo ja mam duże wątpliwości
Sorry Dezerter, ale nie wydaje mi się właściwą formą nawracania oszukiwanie męża (zwłaszcza, że takie kłamstwo miałoby krótkie nogi).- jak to przeczytałem to urodził mi się taki plan na nawrócenie męża:
namów go by pojechać razem z siostrom i tobą na jedno ze spotkań - najlepiej jakieś uroczyste, by zobaczył sam i pokazał siostrze, jakie to bezsensowne i jacy z nich oszuści - powiedz mu - ty ich zdemaskujesz i pomożesz siostrze.
Resztę zostaw Duchowi Świętemu i módl się by działał i odmienił wasze życie - On potrafi o wiele więcej.
Jeśli uda ci się namówić męża (może wspólnie z siostrą znajdźcie sposób na niego, by go namówić) - daj znać na forum, to dostaniesz wsparcie modlitewne, by wyjazd był owocny.
Inna rzecz, że zachowanie siostry (tym gorzej, jesli otrzymała takie instrukcje od spowiednika) jest... kontrowersyjne. Chyba że są jeszcze jakieś elementy, o których nie wiemy.
Z drugiej strony, kazdy terapeuta od uzależnień Ci powie, że nie ma co liczyć na zmianę alkoholika gdy nie będzie się surowym.
Moja bliska znajoma miała męża alkoholika - zaczął się leczyć dopiero, jak przestała się "litować" i nie wpuściła go do domu, gdy leżał na wycieraczce. Znałem go - przeżył potem jeszcze kilkanaście lat bez alkoholu.
Zgadzam się z Magnolią - nie będzie niczego dobrego ze ślubu w tym stanie rzeczy. Nie będzie też nic dobrego z pozostawania w rozpuście z tym człowiekiem. Masz syndrom współuzależnienia, który utrudnia partnerkom nałogowców wyjście z toksycznego związku.
I jeszcze napiszę coś - wybacz, bo to będzie bardzo nieprzyjemne. Ale miałbym wyrzuty sumienia, gdybym w sytuacji gdy pytasz, o tym nie napisał.
Sytuacja, w której jednocześnie zanosisz skomplikowane modły do Boga, a nadal żyjesz w grzechu, jedt nienormalna.
Przezwycięż grzech, a spojrzysz jaśniej. Przez spowiedź, ale także przez dalsze bezgrzeszne życie...
Myślę, że znakomitej rady udzielił Ci wędrowiec (a jak ja się z Nim zgadzam to już coś, bo zwykle się nie zgadzamy ).
Piszesz, że sytuacja jest skomplikowana. Myślę, że wcale nie. Doskonale wiadomo co nalezy zrobić.
Problem w tym, że niełatwo się na to zdecydować.
Nawet jak jest bardzo źle, człowiek oswaja sytuację i często boi się jej zmiany (mimo że obiektywnie wie, że może ją tylko polepszyć). Pomodlę się o męstwo serca do decyzji dla Ciebie.
Re: Potrzeba pomocy
Witaj Dora oraz pozostali.
Prawie wszyscy udzielili skutecznej, lub mniej skutecznej porady,kazdy na swoje mozliwosci.
Ja stalem obok ,jedynie przygladajac sie rozmowom.
Nie bylo to jednak bierne przygladanie sie.
Serce sie kraje , nawet to chlopskie,kiedy czyta sie takie tragedie, i w dodatku kiedy nic za bardzon nie mozna pomoc.
Bo kazda pomoc w takich sytuacjach, moze poglebic problem, a wtedy obie stony beda poszkodowane.
I dlatego tez nie doradzalem niczego.
Przygladajac sie poradom kazdej z osobna , nie sposob zaprzeczyc, ze sa to calkiem realne porady,jednak jedynie od tych dwoch osob zalezy decyzja.
Moja porada, to ZIMNY PRYSZNIC DLA OBU OSOB, z pierwszenstwem dla Dory.
Bo bedac katoliczka, wplatala sie zbyt daleko w sytuacje prawie bez wyjscia, i nadal w niej brnie.
Nie mozna oszukiwac siebie, meza, a tym bardziej Boga.
Raz na zawsze przerwac ta petle zla, co tez radzi wedrowiec, i rozpoczac zycie , do ktorego masz pelne prawo,czyli zycie u boku innej osoby, ktora bedzie ciebie warta, a rowniez i ze spokojnym, katolickim sumieniem.
Prawie wszyscy udzielili skutecznej, lub mniej skutecznej porady,kazdy na swoje mozliwosci.
Ja stalem obok ,jedynie przygladajac sie rozmowom.
Nie bylo to jednak bierne przygladanie sie.
Serce sie kraje , nawet to chlopskie,kiedy czyta sie takie tragedie, i w dodatku kiedy nic za bardzon nie mozna pomoc.
Bo kazda pomoc w takich sytuacjach, moze poglebic problem, a wtedy obie stony beda poszkodowane.
I dlatego tez nie doradzalem niczego.
Przygladajac sie poradom kazdej z osobna , nie sposob zaprzeczyc, ze sa to calkiem realne porady,jednak jedynie od tych dwoch osob zalezy decyzja.
Moja porada, to ZIMNY PRYSZNIC DLA OBU OSOB, z pierwszenstwem dla Dory.
Bo bedac katoliczka, wplatala sie zbyt daleko w sytuacje prawie bez wyjscia, i nadal w niej brnie.
Nie mozna oszukiwac siebie, meza, a tym bardziej Boga.
Raz na zawsze przerwac ta petle zla, co tez radzi wedrowiec, i rozpoczac zycie , do ktorego masz pelne prawo,czyli zycie u boku innej osoby, ktora bedzie ciebie warta, a rowniez i ze spokojnym, katolickim sumieniem.
Re: Potrzeba pomocy
Witaj!dora pisze: ↑2018-07-02, 22:26 Problem mam w tym ze w domu maz nie pozwala mi miec nawet krzyza. Wszystko go denerwuje, Bog to dla njego glupota bo co on tam rozumie to jakas bajka dla dzieci zeby baly sie Bozi jak beda niegrzeczne. Ja nie potrafie juz milczec. Denerwuje mnie glosna muzyka, bluznierstwa, mam odraze do seksu, zyjemy w malzenstwie cywilnym, mamy dziecko, maz nie chce slubu koscielnego znaczy chce ale odwleka czyli nie chce. Zycie sie posypalo strasznie. Jest sama zawisc nienawisc gorycz zlosc zle zachowania. Maz nadurzywanalkoholu. Od pewnego czasu dzieja sie dziwne rzeczy. Siostra meza nawrocilabsiw do Boga. Maz to wyśmiewa. Ja tego do końca nie rozumiem ona jest w jakiejś odnowie w duchu świętym Mi MJ trochę o tym było głośno Czatachowa koło Częstochowy. Sama już siebie nie rozumiem. Chcę być szczęśliwa ale już nic mi szczęścia nie daje. A jak pomyśle o Bogu otwiera mi się dziwnie serce. Jak słucham pieśni uwielbienia na YT płacze nie wiem dlaczego. I czuje że Boga oszukuje, przeciagam struna boję się zawierzyć ale coś mnie podświadomie pcha. Tylko jest problem zawsze jak chce do Boga myślę o modlitwie, chce zacząć nowennę pompejanska to się zaczyna. Ostatnio obudziłam się się dwa dni pod rząd w nocy koło 2-3 i pierwsze co to dziwne aż boję się o tym mówić żebyście mnie nie zlinczowali przyszły mi na myśl dziwne słowa wyliczanki z dzieciństwa deus meus kosmateus i poczułam strach. Usnałam potem raano sprawdziłam w Google i się przerazilam. Ja nie wiem o co chodzi może ja zmiksowałam od tych problemow
Choćbyśmy bardzo chcieli to Pana Boga na pewno nie oszukamy, On wie o nas wszystko.
Nazwijmy rzeczy po imieniu. Bez względu na to czy wierzymy czy nie to zawsze będziemy kuszeni przez złego.
Z własnego doświadczenia zauważyłem, że im bliżej chcemy być tym bardziej jesteśmy odciągani.
Nie staraj się oszukiwać siebie samej. Im dłużej będziesz trwać w smutku tym bardziej będziesz czuła się w nim pogrążona. Musisz znaleźć rozwiązanie dla swojej sytuacji. Zły znalazł sobie w waszym życiu Azyl bo wykorzystuje miłość. Jego celem jest utrzymać Twojego męża z dala od Boga oraz sprowadzić Ciebie na tą samą drogę czyli nic nowego jak w życiu każdego człowieka. Nieugięty mąż kuszony przez złego przeciwko kobiecie potrzebującej Boga - będzie ciężko, ale wierzę w to, że dasz radę.
Pamiętaj z Panem Bogiem nie ma rzeczy niemożliwych!
Re: Potrzeba pomocy
Pielęgnuj tę miłość do Pana Boga Mimo trudnej sytuacji proś Jezusa by ci pomógł.
Ja mam trochę podobnie w domu... Codziennie się modlę w domu po cichu nikomu nie wadząc, lubie czytać książki typu Dzienniczek św. Faustyny, ale moja mama sie smieje że zostanę świętą, że mam przestać już się wygłupiać. A ja nigdy nie miałam tak bliskiej relacji z Panem Bogiem, jestem momentami szczęsliwa.
Zartuję w domu że ok to teraz odwrotnie-zacznę pić i palić hihi... oczywiście żartuję, ale nie rozumiem co w tym złego.
Będę się modlić za ciebie. Będzie dobrze:)
Ja mam trochę podobnie w domu... Codziennie się modlę w domu po cichu nikomu nie wadząc, lubie czytać książki typu Dzienniczek św. Faustyny, ale moja mama sie smieje że zostanę świętą, że mam przestać już się wygłupiać. A ja nigdy nie miałam tak bliskiej relacji z Panem Bogiem, jestem momentami szczęsliwa.
Zartuję w domu że ok to teraz odwrotnie-zacznę pić i palić hihi... oczywiście żartuję, ale nie rozumiem co w tym złego.
Będę się modlić za ciebie. Będzie dobrze:)
- Marek_Piotrowski
- Legendarny komentator
- Posty: 19048
- Rejestracja: 1 cze 2016
- Wyznanie: Katolicyzm
- Has thanked: 2620 times
- Been thanked: 4633 times
- Kontakt:
Re: Potrzeba pomocy
nie zerknęłam na date postaMarek_Piotrowski pisze: ↑2020-07-26, 14:37 Obawiam się, że tych osób już z nami nie ma - temat jest sprzed 2 lat...
no nic..miłego dnia wszystkim