Bóg nie zsyła cierpienia. Nie może, bo jest Dobrem, nie ma w Nim skazy. Zawsze pragnie dobra dla człowieka. Jeśli spotkało CIę zło to wina kogoś innego, złego albo innych ludzi, którzy nie zatrzymują swojego skrzywdzenia na sobie, tylko krzywdzą innych. Ale z doświadczenia mojego życia wiem, że z każdego zła i cierpienia, które mnie spotkało, Bóg wyprowadza coś dobrego dla mnie, albo rozwój, albo naukę, albo błogosławieństwo. To można zobaczyć dopiero w perspektywie czasu, czasem po kilku latach.
Czy to doświadczenie z satanizmem już skończyłeś? Miałeś egzorcyzmy? Wróciłeś po tym do sakramentów?
Pytam, bo myślę, że trzeba tą sprawę uporządkować, wyspowiadać się, może będzie potrzeba iść do egzorcysty, by serce oczyścić i pozwolić Bogu działać swoją łaską. Wiara jest łaską o którą można i trzeba się modlić. Ale gdy w sercu ciemność, to gdzie ma się znaleźć miejsce dla wiary, łaski i Boga?
Wydaje mi się, jak w przypowieści o ziarnie, które spada na różne gleby, albo domach zbudowanych na piasku lub skale, że Twoje wcześniejsze doświadczenie wiary było na emocjonalnym fundamencie (dom na piasku). Dlatego przy próbie cierpienia zrzuciłeś "winę" na Boga i poszukiwałeś innych dróg.kimjestem pisze: ↑2019-01-27, 22:58 Nie wiem, czy jest to głód Boga, ale odkąd pamiętam, od jakichś 7-8 lat, wierzyłem w Niego jak nikt inny. Wierzyłem, ale teraz nie umiem, bo skazał mnie na cierpienie od urodzenia.
To nie jest łatwe, nie jest łatwe żyć że świadomością, że nosisz w sobie niewyobrażalnie wielką wiarę, a nic z tego nie masz, nawet szczęścia, gdzie za każdym rogiem widzisz prostych ludzi, cieszących się z każdej najmniejszej głupoty wyprodukowane przez Internet, którym wspaniale się powodzi.
Prawdziwe zjednoczenie z Bogiem daje pokój w sercu i poczucie szczęścia, nawet pomimo przeciwności losu.
Życzę Ci takiej wiary i relacji z Bogiem, by oprzeć się na Nim jak na Skale, z zaufaniem jakie ma dziecko do Ojca.