Nowa i sama.

Jesteś nowy/a na forum? Tutaj możesz się z nami przywitać i siebie nam przedstawić.
Magnolia

Re: Nowa i sama.

Post autor: Magnolia » 2019-08-15, 13:50

Odpuścić jego rozpamiętywanie, to pierwszy krok. Wypełnić myśli czymś dobrym - np cieszyć się dziećmi i ich pasjami, skupić się na ich uśmiechu. Mamy fajny wątek o mottach na każdy dzień, można tam znaleźć dużo pozytywnych myśli. Traktować jak skarbnicę na każdy dzień.
Żeby żal odpuścić, trzeba zmienić myślenie, a to się dzieje małymi krokami. codziennie zauważając coś dobrego wokół. Każde dobro pochodzi od Boga, więc tym samym będziesz się zbliżała do Boga z wdzięcznością, za to co zauważyłaś.
Masz dach nad głową? masz dzieci, masz co jesć? już masz powody do podziękowania Bogu. Masz internet i masz jakiś sprzęt, który Ci umożliwia pisanie na forum, kolejne powody do radości. Chyba nie kazdy ma to wszystko, nie kazdy za to dziękuje Bogu, a jednak do Niego to wszystko należy i od Niego to co dobre pochodzi.
Masz się kim zająć (dzieci), nadaje to sens twojemu życiu, kolejne pozytywy! przyjrzyj się twojej sytuacji i zobacz coś w niej dobrego... tak zmienia się myślenie i wychodzi z dołka.
Człowiek który docenia jak wiele ma dobrego wokół zaczyna powoli zrzuca ciężary i zaczyna się czuć szczęśliwy. Choć ta nauka zmiany myślenia potrwa kilka tygodni czy miesięcy to warto ją podjąć.

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22634
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4213 times

Re: Nowa i sama.

Post autor: Andej » 2019-08-15, 14:56

Nika nikt pisze: 2019-08-15, 13:31 ... Jak poradzić sobie z tym żalem. On jest jak kule Przy nogach.
Jest i będzie. Ale dolegliwość można zmniejszyć, gdy przestanie się skupiać na tym co złe. Brak przebaczenia bierze się z nienawiści. A przyczyną nienawiści jest strach. A każdy się czegoś boi. A najbardziej tego, co może się powtórzyć. Zwłaszcza w większym natężeniu. Dlatego dwie drogi są potrzebne. Jedna to zapobieganie kolejnym sytuacjom sprawiającym ból. A druga to szukanie dobra. Gdy obie drogi połączą się w jedną, będzie łatwiej przebaczyć.
Dwa obrazki, IV i V Tajemnica Bolesna.
IV Jezus idzie ostatkiem sił. Odwodniony, wygłodzony. Stracił wiele krwi. Część ran otwarta, inne dopiero co zaschnięte wraz tuniką odrywają się przy każdym ruchu. Niektóre już ropiejące. Każdy krok to przeszywający ból. A co wokół? Jedni bluzgają na Niego, inni plują, rzucają kamieniami, przeklinają. Kupcy przeganiają, bo tracą klientów. Bo tłuszcza napiera na stragany. Inni wściekli czekają, aby się przedostać na drugą stronę ulicy. Są też obojętni. Których zupełnie nie interesuje, ani widowisko, ani skazańcy. Człowiek w takiej sytuacji nie widziałby niczego poza swoim bólem. Być może odszczekiwałby się resztką sił. A w sercu miałby potężną nienawiść. Do tych, którzy służbowo się znęcają, do tych którzy z nienawiści szkodzą, i do tych, którzy mogli by pomóc, ale maja to gdzieś. Nagle spotyka płaczące niewiasty. Ryzykuje kolejnymi szykanami. Ale zatrzymuje się, bo dostrzega dobro. Dostrzega dobre chęci. Nie oczekuje pomocy, ale sam chce pomagać. Pomimo bólu skupiony jest na tym, co dobre.
V Na Krzyżu. Każde drgniecie, to nieopisany ból. Każdy oddech, nawet najpłytszy, to straszny ból. Jak można to wytrzymać? A wokół gwar. Okrzyki handlarzy, żołnierzy, kapłanów. Szyderstwa, przekleństwa, poniżenia. A On w tym potrafił dosłyszeć skruchę. On zdobył się na słowa przebaczenia i obietnicę. A On dał wyraz miłości do Matki i do ucznia. Wisząc w ogniu cierpienia troszczył się o tych, których kocha. O tych, którzy nie odwrócili się od Niego.

Skupienie si,ę na tym co dobre jest kluczem. Jednym z kluczy. Dzieci. Ich dobro, ich rozwój. To jak Ty się zachowujesz rzutuje na dzieci. Cały czas obserwują. Cały czas starają się poszerzyć własne granice. Ciebie czasem doprowadza to do rozpaczy. I winisz tego, kto przyczynił się do bólu. Wszystko sprowadzasz do tamtej sytuacji. Do tamtych zdarzeń, decyzji i ich konsekwencji. I cały czas walczysz. Walczysz przeciw komuś, czemuś. Zamiast walczyć o coś. O coś dobrego.

Osobiście wyrzucam z pamięci ból. Wyrzucam zdarzenie, które bolały. Wyrzucam wciąż. Ale nie potrafię całkowicie zapomnieć. Przebaczyłem i przebaczam. Ale pamięć bólu niestety trwa. Co jakiś czas odbija się czkawką. Ale tylko tyle. Nie życzę zła. Nie oczekuję rewanżu. Nie czekam na przeprosiny. Ani nawet wyjaśnienie. Po prostu staram się postępować tak, jak chciałbym, aby postępowano wobec mnie. Pomimo wyrządzonego zła, staram się dawać dobro. Spokojnie, bez demonstracji, bez wypominania. Bez jakiejkolwiek sugestii. Na zewnątrz całkowicie wykreśliłem zło, którego doświadczyłem. I tak mi lepiej. Nie nakręcam się. Nie marzę o rewanżu.
Ale każdy ma inaczej. Na dodatek na dojście do tego miałem niewiele mniej czasu, niż Ty żyjesz. Wcale nie przyszło łatwo. Nawet nie mam pewności, czy przyszło. Bo wciąż zapomnieć nie potrafię. Bo wciąż przypomina się co jakiś czas. Ale nie dręczy mnie to na co dzień. Nie budzę się z tym bólem, ani nie zasypiam.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

Nika nikt

Re: Nowa i sama.

Post autor: Nika nikt » 2019-08-15, 20:20

To takie z jednej strony proste. Twoje rady są mądre. Zacznę to stosować, myslenie pozytywne jest fajne. Radziłam to nie raz swojej córce. I pomyśleć że ani razu nie zastosowałam to u siebie. Nie pomyślałam żeby to zastosować. Nie docierało to do mnie. Nie brałam pod uwagę żeby samemu zmienić tory myślenia. Spojrzeć z drugiej strony. Dobrze ze tutaj trafiłam. Dziękuję wam wszystkim.

Dodano po 11 minutach 2 sekundach:
Może przestanę się dolowac. Ale tak naprawdę też żal odejdzie. Stanie się mgła gdzieś już za mną. A nie jakimś ciężarem. Zdaje sobie sprawę że w tym wybaczaniu też tragedii nie ma. Owszem boli. I być może spotkanie z siostra po tylu latach musiało być trudne, bo trudna była sytuacja. Skrajna. Pomówienia i oskarżenia zawsze będą trudne do wyczyszczenia. Nie da się pozbierać rozsianych plotek. Ludzie nadal w to wierzą. Nie życzę jej źle. Nigdy nie zyczylam. Chciałam jedynie żeby wszyscy zrozumieli co zrobili. Jakie to mogło mieć skutki. Mogło być gorzej. Wiem że całym tym dobrym aspektem było to że wiedziałam co się świeci. Nie wiedziałam że wyjdzie z tego przyjęcie na które Przyjda moi najbliżsi, których generalnie nigdy nie prosiłam nawet o pomoc. Teraz wiem że jakaś siła wyższa podopwiadala mi co zrobić. Jak zabezpieczyć się przed najazdem policji, donosami, oskarżeniami ciagnacym się latami rozwód em, żeby tylko ugrać odebranie mi dzieci. I nie ponosić konsekwenvji za wyłudzanie pieniędzy.,za przemoc słowna i fizyczna. Przecież wszystko jest w mojej głowie. To ja decyduje kto ma władzę i kontrolę nad moim życiem. Czy są w nim ludzie czy nie. Jestem bardziej gotowa na spotkanie z siostrami. Jestem gotowa spojrzeć w oczy bez strachu. Ale czy temat porusze... Nie. Niewiem czy to coś by wnioslo. Czy jest sens.

Dodano po 1 minucie 23 sekundach:
Miałam przy sobie niewidzialnego opiekuna i nawet tego nie widziałam

Awatar użytkownika
Dezerter
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 14804
Rejestracja: 24 sie 2015
Lokalizacja: Inowrocław
Has thanked: 4115 times
Been thanked: 2906 times
Kontakt:

Re: Nowa i sama.

Post autor: Dezerter » 2019-08-15, 21:12

A ten opiekun, to kto?

Zostaw przeszłość, ale by nie żyć dalej przeszłością musisz wybaczyć
czyli
"Wybaczam wszystkim ludziom (możesz wymienić), którzy mnie skrzywdzili, nie chcę czuć więcej do nich niechęci, chcę zamknąć ten rozdział mojego życia , by nie miał on więcej wpływu na moje życie teraźniejsze, ani przyszłe. Teraz rozpoczynam nowe życie, w którym chcę żyć szczęśliwie i szczęścia życzyć innym"
To tak na początek, bo samemu ciężko
Jak sam chciałem rzucić palenie, to 10 razy wracałem do palenia :(
a jak pomodliłem się i pomodlili się inni o moje uwolnienie od nałogu palenia, to zniknął jak by go nigdy nie było ... :) i już 12 lat nie pale
Nie czyńcie tak jak ci przeciw którym występujecie.

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22634
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4213 times

Re: Nowa i sama.

Post autor: Andej » 2019-08-15, 23:34

Nika nikt pisze: 2019-08-15, 20:20... Chciałam jedynie żeby wszyscy zrozumieli co zrobili. ...
Też kiedyś o tym marzyłem. Teraz też czasem przychodzi myśl, że nareszcie miałbym jakąś satysfakcję. Odganiam. Bo co mi z tego. Może okazać się nową raną. Bo to, usłyszałbym, mogłoby otworzyć stare rany i dodać nowe. Jestem tchórzem, dlatego wolę omijać. Blizna nie boli jak rana. Czasem swędzi.
Dobrze by było, gdyby zrozumieli sami w sobie wewnętrznie. Ale nie wracali do przeszłości. Ale to jest moje subiektywne zdanie.

Czy możesz zdradzić, w jakim wieku masz dzieci?

Teraz jesteś na etapie oswajania się. Rany powoli się goją. Radę dotyczącą spowiedzi oczywiście popieram. Ale nie doradzam pośpiechu. Najpierw, i to nie raz, musisz się wyspowiadać sama przed sobą. I, co wydaje mi się trudne bardzo, musisz polubić samą siebie. Tak jak kochasz dzieci, pokochać samą siebie. I nie porównywać siebie do innych. Tak łatwo jest patrząc z boku oceniać. A jak często na zewnątrz lukrowany obrazek, a w środku męczarnia. Ludzie często, z różnych powodów, udają na zewnątrz, że jest ok.

Piszesz o radach. Znacznie łatwiej jest je dawać, niż realizować. Dużo łatwiej zobaczyć czyjeś potknięcie (zamierzone, przypadkowe czy też celowo przez kogoś sprowokowane) niż własne. Łatwiej komuś podać rękę, niż sobie (bo niby jak?).

Sądzę (i oby tak było) przeszłaś już najgorsze. Teraz pora ułożyć życie. Dla dzieci. Ale, aby dla nich, musisz także dla siebie. Jesteś wzorem. Okazałaś się silna. A teraz musisz dzieciom pokazać dobro. One naśladują. Nawet, gdy czynią odwrotnie. One chłoną Twoja postawę. A pragniesz szczęścia dla nich. Nie chcesz, aby były zgorzkniałe. Uśmiechnij się. Już pisałem, ale powtórzę. Modlę się w Twojej intencji.

Jeśli drażni Cię, coś z tego co napisałem, to daj znać. Mam świadomość, że często nie potrafię wyrazić myśli w sposób właściwy. Nie chcę się wymądrzać. Nie chcę urazić. Ale czuję w Tobie siłę. I dobrą wolę.

A przebaczenie przyjdzie z czasem.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

Magnolia

Re: Nowa i sama.

Post autor: Magnolia » 2019-08-16, 08:22

To było latami także moje marzenie, aby mama zrozumiała jaka mi krzywdę wyrządza... dlatego próbowałam jej to latami "wyjaśnić", "uświadomić". To była całkowicie ślepa droga, w zasadzie cały czas były kłótnie, które wykańczały psychicznie i emocjonalnie nas obie.
Zmiany zaczyna się od siebie. Ja przestałam jej uświadamiać i walczyć o swoje, po prostu zaczełam żyć nie patrząc na jej zdanie, po swojemu. Ją także zostawiłam samej sobie. Nawet próbowała się leczyć u psychiatry, ale bezskutecznie, na terapii zamiast zająć się sobą "rozwiązywała" problemy innych. Pozbyłam się nadziei na jej poprawę i jakoś tak lżej na sercu się zrobiło. Sprawa w moich oczach jest beznadziejna, ale przeciez Bóg może wszystko, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego modlę się za mamę o nawrócenie, choćby w godzinie śmierci. Ja nie muszę mieć z tego "korzyści" (w sensie że mama się zmieni i zacznie mnie kochać) wystarczy mi by doświadczyła Bożej miłości. Tak realizuję chrześcijańskie wezwanie do miłości nieprzyjaciół. Szkoda że tym największym nieprzyjacielem jest rodzicielka, ale jak pisałam wcześniej, uczy mnie wybaczania jak mało kto. A wybaczanie jest dobre, jest miłe Bogu. Tak Bóg działa w sercu, z każdej krzywdy i zła czyni coś dobrego. Wystarczy otworzyć prze Nim serce i pozwolić Bogu w nim zamieszkać, być Panem Twojego serca.

Nika nikt

Re: Nowa i sama.

Post autor: Nika nikt » 2019-08-16, 10:55

Andej pisze: 2019-08-15, 23:34
Nika nikt pisze: 2019-08-15, 20:20... Chciałam jedynie żeby wszyscy zrozumieli co zrobili. ...
Też kiedyś o tym marzyłem. Teraz też czasem przychodzi myśl, że nareszcie miałbym jakąś satysfakcję. Odganiam. Bo co mi z tego. Może okazać się nową raną. Bo to, usłyszałbym, mogłoby otworzyć stare rany i dodać nowe. Jestem tchórzem, dlatego wolę omijać. Blizna nie boli jak rana. Czasem swędzi.
Dobrze by było, gdyby zrozumieli sami w sobie wewnętrznie. Ale nie wracali do przeszłości. Ale to jest moje subiektywne zdanie.
Czy możesz zdradzić, w jakim wieku masz dzieci?
Córki 12 i 9, syn 7
Piszesz o radach. Znacznie łatwiej jest je dawać, niż realizować. Dużo łatwiej zobaczyć czyjeś potknięcie (zamierzone, przypadkowe czy też celowo przez kogoś sprowokowane) niż własne. Łatwiej komuś podać rękę, niż sobie (bo niby jak?).

Sądzę (i oby tak było) przeszłaś już najgorsze. Teraz pora ułożyć życie. Dla dzieci. Ale, aby dla nich, musisz także dla siebie. Jesteś wzorem. Okazałaś się silna. A teraz musisz dzieciom pokazać dobro. One naśladują. Nawet, gdy czynią odwrotnie. One chłoną Twoja postawę. A pragniesz szczęścia dla nich. Nie chcesz, aby były zgorzkniałe. Uśmiechnij się. Już pisałem, ale powtórzę. Modlę się w Twojej intencji.


Tutaj musiałam zmienić im trochę tory myślenia. Córka szczególnie najstarsza zrobiła sobie ze mnie wycieraczke. Oczywiście pozwoliłam jej na to. Bo na kim miała. Długo miałam być winna. Pozwoliłam na upust gniewu. Jednocześnie pokazując jak było.
Jeśli drażni Cię, coś z tego co napisałem,
Nic mnie nie drażni. Nie napisałeś nic co mogło by być niestosowne.
Ostatnio zmieniony 2019-08-16, 20:12 przez Dezerter, łącznie zmieniany 1 raz.

Nika nikt

Re: Nowa i sama.

Post autor: Nika nikt » 2019-08-16, 12:05

Magnolia pisze: 2019-08-16, 08:22 To było latami także moje marzenie, aby mama zrozumiała jaka mi krzywdę wyrządza... dlatego próbowałam jej to latami "wyjaśnić", "uświadomić". To była całkowicie ślepa droga, w zasadzie cały czas były kłótnie, które wykańczały psychicznie i emocjonalnie nas obie.
Zmiany zaczyna się od siebie. Ja przestałam jej uświadamiać i walczyć o swoje, po prostu zaczełam żyć nie patrząc na jej zdanie, po swojemu. Ją także zostawiłam samej sobie. Nawet próbowała się leczyć u psychiatry, ale bezskutecznie, na terapii zamiast zająć się sobą "rozwiązywała" problemy innych. Pozbyłam się nadziei na jej poprawę i jakoś tak lżej na sercu się zrobiło. Sprawa w moich oczach jest beznadziejna, ale przeciez Bóg może wszystko, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego modlę się za mamę o nawrócenie, choćby w godzinie śmierci. Ja nie muszę mieć z tego "korzyści" (w sensie że mama się zmieni i zacznie mnie kochać) wystarczy mi by doświadczyła Bożej miłości. Tak realizuję chrześcijańskie wezwanie do miłości nieprzyjaciół. Szkoda że tym największym nieprzyjacielem jest rodzicielka, ale jak pisałam wcześniej, uczy mnie wybaczania jak mało kto. A wybaczanie jest dobre, jest miłe Bogu. Tak Bóg działa w sercu, z każdej krzywdy i zła czyni coś dobrego. Wystarczy otworzyć prze Nim serce i pozwolić Bogu w nim zamieszkać, być Panem Twojego serca.

Ciężko się od tego odciąć. Ja też probuje. Muszę to zrobić inaczej. Bo to co robiłam do tej pory nie zdawało egzaminu.

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22634
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4213 times

Re: Nowa i sama.

Post autor: Andej » 2019-08-16, 13:35

12 lat to trudny wiek. A dzieci często obarczają rodziców. Zwłaszcza tego, który jest bliżej. Nie wiem, czy masz w okolicy poradnie rodzinna. Psycholog zapewne podsunie kilka rozwiązań. Bardzo trudne zadanie masz przed sobą. Odbudowa autorytetu opartego nie na władczy, ale miłości. I to mądrej miłości. A jak się zorientowałem z tego co piszesz, nie możesz liczyć na współdziałanie eks, ani też rodziny. Teraz tylko prawda i fakty. Ale bez wygrzebywania. One same będą wypływać. I będą konfrontowane przez dzieci z tym, co ktoś naopowiadał. Będą porównywać. I wyrabiać sobie własne zdanie. Młodsze dzieci w wieku, w którym głównym autorytetem jest nauczyciel. Dlatego jest to ważnym polem współpracy.
A katecheta, to też nauczyciel. Ale w wielu szkołach lekceważony. Jeśli tak, to niepewna droga. Jaki stosunek do Boga mają dzieci?
Czy modlisz się z nimi codziennie. Wyobraź sobie, że jak moi trzydziestoparoletni synowie przyjeżdżają do mnie, to tak jak w dawnych czasach wspólnie się modlimy i każdemu robię krzyżyk błogosławieństwa na czole. Dla nich to normalne. A dla mnie wspaniałe. A zacząłem od modlitwy przy łóżeczku niemowlaka.
Poszukaj w swoim miejscu zamieszkania kościoła nieparafialnego, w którym są msze święte dla dzieci. Jeśli kilka takich ośrodków, to powędruj. Gdzie najciekawiej. Gdzie ksiądz potrafi wciągnąć dzieci do współuczestnictwa. Gdzie Twoje dzieci poczują się dobrze. Jak znajdziesz, to porozmawiaj z tym księdzem. Opowiedz o sytuacji swojej i dzieci. Mam nadzieję, że pomoże znaleźć właściwą drogę.
We wszystkim co robisz musisz pamiętać, że verba docent, exempla trahunt. Metoda sprawdza się już od paru tysięcy lat. Dzieci obserwują, krytykują, ale naśladują.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

bambam

Re: Nowa i sama.

Post autor: bambam » 2019-09-13, 00:36

Możesz też spojrzeć na to inaczej, zwrócić uwagę na pozytywy, cieszyć się, że chociaż przez te kilka lat miałaś męża i masz dzieci, bo są ludzie co nigdy nie zaznali nawet ułudy miłości małżeńskiej ani seksu małżeńskiego ani nie usłyszeli słowa "mama"/"tata" od swojego bąbelka.
Takie historie są niestety częste i dramatów rozwodów doświadczają także mężczyźni, nawet częściej to ich dotyka bardziej rozwód.
Ostatnio zmieniony 2019-09-13, 00:38 przez bambam, łącznie zmieniany 2 razy.

ODPOWIEDZ