apostata pisze: ↑2020-04-01, 08:19
Chce zrozumieć wierzących i dowiedzieć się dlaczego wierzą.
Nie gniewaj się, ale nie widac tego w tej dyskusji.
Ale jeszcze dziś spróbuję.
Otóż w zadnym wypadku - o ile nie myli się wiedzy z oddziaływaniem. Jak przeszukasz forum, to gdzieś tu już to tłumaczyłem.
To jest właśnie pierwsza z tych luk.
No, to jak są takie "luki" to dzieki Bogu, że prawdziwych nie ma
Odsyłam do wyszukiwarki w forum.
Niechęć do odpowiedzi na to pytanie wynika z tego, że my po prostu nie jesteśmy w stanie powiedzieć, co się dzieje z jakimkolwiek człowiekiem po śmierci (wyłączając może świętych, ale to inna trochę sprawa). Nie wiemy np. czy Judasz jest potępiony czy zbawiony, nie wiemy co się stało z Hitlerem czy Stalinem, nie wiemy jakie kryteria (poza tym że są to kryteria sprawiedliwe+) stosuje Bóg do dzieci. Czy gdy umiera niemowlę, Bóg po prostu je zbawia, czy też może wykorzystuje wiedzę ekstrapolującą, co dziecko by zrobiło, gdyby nie umarło (ja osobiście sądzę że to pierwsze, ale pewnosci nie mam).
Jeszcze trudniej z dziecmi starszymi, które już coś w życiu zrobiły. Nie wiemy co się z konkretnym dzieckiem dzieje, choć wiemy, ze w chwili śmierci jest w stanie podjąć decyzję doskonałą, bynajmniej nie ograniczoną jego wiekiem (ani, jeśli już o tym mowa, poziomem inteligencji, ewentualnym kretynizmem itd). Prawdopodobnie niektóre nastolatki mogły wybrać Niebo, inne piekło - dlatego nie da się odpowiedzieć na pytanie co się stało z nimi po śmierci. Prawdopodobnie zależy z kim.
A na koniec jeszcze trzeba powiedzieć, że pierworodni nie musieli być wcale dziećmi. I w tej sytuacji tym bardziej nie da się powiedzieć o wszystkich, że zostali zbawieni lub potępieni. Prawdopodobnie jedni wybrali tak, inni inaczej.
Tu dwa pytania:
Po pierwsze jakie masz oparcie w Biblii na to że będzie coś takiego jak "decyzja doskonała"?
Po pierwsze, nie musze mieć wszystkiego w Biblii - nie wyznaję wymyślonej niedawno (jakies 500 lat temu) koncepcji "sola scriptura".
Po drugie, wynika to z całości.
Widzisz, jestem w sytuacji faceta, któremu ktoś znający tylko podstawową arytmetykę zadał jakieś pytanie szczegółowe o całkę powierzchniową.
Nie jestem w stanie wyłożyć w poście na forum całej "brakującej" mojemu rozmówcy matematyki (pomiędzy dodawaniem a całkami powierzchniowymi).
Po drugie co się stanie że nagle będę w stanie taką decyzję podjąć i czy do dalej będę ja?
To akurat proste pytanie - jak najbardziej to będziesz Ty - bardziej może niż dziś. Opadną ograniczenia doczesności.
Po Twojej rozmowie z Andejem wnoszę, że pojmujesz zbawienie w dość prosty, taki "ludowy" sposób - a to jest bardziej skomplikowane (choć niestety wiele osób wierzących też sądzi). I to nie jest zagadnienie jurydyczne (reguł prawnych) tylko raczej relacyjne. Jesli ktoś zdecyduje być w Niebie (tym kryptonimem obdarzamy stan bycia z Bogiem), to będzie. Jeśli jednak jest - mówiąc potocznie - zły, to nie będzie chciał ani potrafił przebywać z nieskończenie świętym (dobrym) Bogiem - i to jest właśnie "piekło".
W wątku gdzie dawałeś link do pdf-a o piekle oskarżyłem Cię o manipulację i nieuczciwe cytowanie. Nowy Testament wyraźnie straszy płomieniami piekielnymi. Tak też piekło było rozumiane przez wieki i dalej jest przez większość katolików.Oczywiście jeśli ktoś inteligentny to przemyśli to dojdzie do wniosku że cierpienie fizyczne w piekle wykluczałoby wszechdobroć Boga. W związku z tym trzeba zmienić interpretację Biblii aby dalej odpowiadała Waszym wyobrażeniom o Bogu.
To jest dość typowe mniemanie dla wielu ludzi; wydaje im się że nasi przodkowie byli głupcami. Otóż nie byli.
A mimo to przypisuje się im różności - na przykład dosłowną interpretację Księgi Rodzaju (wielu myśli że dostosowano ją dopiero do Księgi Rodzaju), mniemanie iż Ziemia jest płaska itd.
Wystarczy poczytać Ojców Koscioła z pierwszych wieków, żeby zobaczyć jak bardzo owe mniemania są dla nich krzywdzące.
Oczywiście, tradycyjnie mówimy, że poznanie Boga mamy z dwu symbolicznych "Ksiąg". Jedną jest Objawienie Boże, drugą Wielka Księga Przyrody. I one jakoś-tam wzajemnie się tłumaczą i rozjaśniają. Ale dzieje się to w trybie poznawania Prawdy z tych źródeł, a nie wzajemnego modyfikowania.
Pewnie że są ludzie, którym się wydaje, iż np. ewolucja podważa stworzenie (i niekiedy ostro ją zwalczają). No cóż, bywa. Wiedza "powszechna" często bywa inna niż faktyczna. Dotyczy to nawet szkół (np. do dziś jest na poziomie szkoły średniej nauczana dawno obalona teoria, jakoby rozwój osobniczy naśladował rozwój ewolucyjny).
Dlatego tak jest ważne odnosić się (także w krytyce) do autentycznego nauczania Koscioła, a nie "mniemań ludowych".
Im więcej dowiadujemy się o świecie tym więcej zapisów Biblii okazuje się metaforycznych.
O właśnie. To jest mniemanie wynikające z antychrześcijańskich mitów (głównie XIX wiecznych).