Mt 7:1-5

Rozmowa na poszczególne wersety Pisma Świętego.
Awatar użytkownika
Tomaszek
Aktywny komentator
Aktywny komentator
Posty: 625
Rejestracja: 13 wrz 2015
Lokalizacja: Polska
Has thanked: 12 times
Been thanked: 103 times
Kontakt:

Mt 7:1-5

Post autor: Tomaszek » 2018-01-04, 17:39

1 Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni. 2 Bo takim sądem, jakim sądzicie, i was osądzą; i taką miarą, jaką wy mierzycie, wam odmierzą. 3 Czemu to widzisz drzazgę w oku swego brata, a belki we własnym oku nie dostrzegasz? 4 Albo jak możesz mówić swemu bratu: Pozwól, że usunę drzazgę z twego oka, gdy belka [tkwi] w twoim oku? 5 Obłudniku, wyrzuć najpierw belkę ze swego oka, a wtedy przejrzysz, ażeby usunąć drzazgę z oka twego brata.
Powyższy tekst można rozważać na różnych poziomach. Ja jednak ostatnio słuchałem pewnego Jezuity, to były rekolekcje, nawet nie wiem z którego roku. Mam to na płycie i słuchałem w samochodzie. Ale do rzeczy. Powiedział ciekawą rzecz, niby oczywistą, a jednak. Otóż mówił o różnych praktykach dawnych, z czasów średniowiecza i starożytności. Chodziło o praktyki duchowe, religijne związane z pokutą. Powołał się też na jednego z dawnych biskupów i myślicieli, który omawiał niektóre z tych praktyk i nagle zaczął o biczowaniu i oblekaiu woru pokutniczego i tym podobnych. I ten dawny myśliciel mówi: Na temat tych rzeczy się nie wypowiadam, bo ich nigdy nie praktykowałem. I ten Jezuita komentuje to w ten sposób. Jeżeli nie praktykujesz czegoś to się nie wypowiadaj, nie wymądrzaj bo nie wiesz nic na ten temat. I tak mnie ta wypowiedź poruszyła i zdałem sobie sprawę jak człowiek ergo "ja" mało nieraz wie a sądzi, że wie dużo. Ten sam kapłan mówił też o kanapowych rozważaniach Biblii. Podobno Adama Mickiewicza kiedyś przy obiedzie zapytano o jakąś kwestię związaną z religią a poeta na to mówi: przy jedzeniu nie rozmawiam o Bogu. Chodziło o szacunek, o to, że kiedy jesteśmy syci i jest nam dobrze, niezręcznie jest mówić o wyrzeczeniach i ascezie. Taki model zachodni, super obiad - lunch, deser a potem kazanie o Jezusie z Nazaretu. Jakie macie odczucia?
"Aby rozumieć przypowieść i przenośnię, słowa mędrców i ich zagadki."

Abraham45

Re: Mt 7:1-5

Post autor: Abraham45 » 2018-01-04, 21:50

Trudno mówić o wrażeniach. Samo słowo jest bardzo mocne i bez wątpienia osądza nas z tego co czynimy i myślę, że dotyczy to wielu z nas. Ale w końcu każdy z nas jest grzesznikiem. Ważne jest jednak aby się spowiadać z osądzania innych. Ja to robię cały czas, gdyż trudno pozbyć się sądów wobec niektórych ludzi. Z jednej strony to taki grzech częsty i można by powiedzieć powszedni. Jednak warto tez pamiętać, że w ten sposób zabijamy drugiego człowieka w swoim sercu. To bardzo przykre i nie byłbym w stanie się z tego nie spowiadać. Widzimy siebie jako tych lepszych od innych a nie widzimy własnego postępowania, które może być nawet gorsze. Dlatego pisałem - że to słowo nas osądza, otwiera nam oczy na prawdę o nas samych. Kwestia tylko czy jesteśmy w stanie tą prawdę przyjmować, nawet jak nas boli. Ja się sam często zastanawiam jaką muszę być kanalią aby sądzić innych. I jak wiem że osądzałem innych to nie jestem w stanie z tym wytrzymać, muszę się z tego wyspowiadać.

Co do rozmów o Bogu przy jedzeniu to chyba wypada potwierdzić to stwierdzenie aby o Nim nie rozmawiać, bo to człowiekowi może zaszkodzić. I tutaj mogę podeprzeć się przykładem korzystając z tego fragmentu który przytoczyłeś. Wyobraźmy sobie, że siedzimy i jemy np naleśniki i nagle słyszymy od kogoś takie słowa:"Obłudniku, wyrzuć najpierw belkę ze swego oka, a wtedy przejrzysz, ażeby usunąć drzazgę z oka twego brata.". Jaki może być skutek? Naleśnik nam w gardle stanie i może być finał życia. Lepiej uważać o czym się rozmawia. Na trudne tematy lepiej chyba przy jedzonku nie rozmawiać dla naszego lub czyjegoś bezpieczeństwa. Bardziej o czymś przyjemnym.

Benjamin

Re: Mt 7:1-5

Post autor: Benjamin » 2018-01-04, 22:22

Mam takie odczucie, jak ow ksiadz. Z tego co tu przytoczyles, jak najbardziej pokora nam gdzies ucieka.
Pozdrawiam Cie serdecznie i od razu przepraszam za wszelkie moje zachowania, ktore wlasnie wynikly z niedostatku pokory, a ktorymi mogles poczuc sie dotkniety.
Przepraszam, czasem wychodzi gorzej, niz sie zamierzalo.

Abraham45

Re: Mt 7:1-5

Post autor: Abraham45 » 2018-01-04, 22:50

Nie czuję się dotknięty. Otworzyłeś mi oczy na moje złe zachowanie. Nie mam podstaw aby czuć sie dotknięty, tylko wdzięczny. raczej ja mam obowiązek przeproszenia za to galopowanie czy też wracanie do przeszłości. Człowiek często nie zastanawia się nad tym co pisze, żyje czymś co było kiedyś i taka chorą opinię sobie wyrabia o innych, ale to głupota i ty otworzyłeś mi na to oczy. Dlatego dzięki.

Magnolia

Re: Mt 7:1-5

Post autor: Magnolia » 2018-01-05, 07:48

Albowiem Pan jest naszym sędzią,
Pan naszym prawodawcą,
Pan naszym królem!
On nas zbawi!
(Iz 33, 22)

Pan jest Sędzią narodów (Ps 7)

Lecz Pan Zastępów jest sprawiedliwym sędzią,
bada nerki i serce.
Chciałbym zobaczyć Twoją zemstę nad nimi,
albowiem Tobie powierzam moją sprawę.
(Jr 11, 20)

Bóg wskrzesił Go trzeciego dnia i pozwolił Mu ukazać się nie całemu ludowi, ale nam, wybranym uprzednio przez Boga na świadków, którzyśmy z Nim jedli i pili po Jego zmartwychwstaniu. On nam rozkazał ogłosić ludowi i dać świadectwo, że Bóg ustanowił Go sędzią żywych i umarłych. Wszyscy prorocy świadczą o tym, że każdy, kto w Niego wierzy, przez Jego imię otrzymuje odpuszczenie grzechów. (Dz 10, 40 -43)

Sumienie nie wyrzuca mi wprawdzie niczego, ale to mnie jeszcze nie usprawiedliwia. Pan jest moim sędzią. Przeto nie sądźcie przedwcześnie, dopóki nie przyjdzie Pan, który rozjaśni to, co w ciemnościach ukryte, i ujawni zamiary serc. (1 Kor 4, 4-5)


Bóg, który zna nasze serce i duszę, ma znacznie lepszy osąd niż ktokolwiek z ludzi. Wprawdzie każdy ma sumienie i w tym sumieniu odpowiada przed Bogiem, to uważam, nie potrafimy ani siebie ani innych dobrze ocenić. "nie sądźcie przedwcześnie"
Skoro nie mamy wzroku Boga, to czy powinniśmy sądzić? Może lepiej zostawić To Jemu. I tak będziemy sądzeni Bożymi oczami a nie naszą miarą

A na tą chwilę może bliżej przyjrzeć się miłosierdziu?
Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią. (Mt 5)
Jeśli chcemy kiedyś otrzymać Boże miłosierdzie, to trzeba dawać miłosierdzie.

Abraham45

Re: Mt 7:1-5

Post autor: Abraham45 » 2018-01-05, 09:04

Boże Miłosierdzie - ten wielki raj dla grzesznych dusz. Cóż byłoby dla nas, gdyby nie Miłosierdzie. Co prawda Jezus umarł za nas abyśmy mogli mieć życie wieczne, ale biorąc pod uwagę fakt, że człowiek nadal grzeszy i bardzo poważnie dopuszczając się bardzo ciężkich grzechów. Jezus więc wyszedł dodatkowo na ratunek dusz i dał im ten wspaniały dar - RATUNEK w postaci BOŻEGO MIŁOSIERDZIA.

I tak jak słusznie zauważyła Magnolia - aby doświadczyć Miłosierdzia trzeba jest też okazywać innym. Bóg działa podobnie jak człowiek: im człowiek więcej ofiarowuje innym tym więc Bóg człowiekowi daje, im człowiek więcej przebacza tym Bóg więcej przebacza człowiekowi a więc im więcej będzie miłosierdzia ze strony człowieka tym więcej będzie go ze strony Boga.

Awatar użytkownika
Tomaszek
Aktywny komentator
Aktywny komentator
Posty: 625
Rejestracja: 13 wrz 2015
Lokalizacja: Polska
Has thanked: 12 times
Been thanked: 103 times
Kontakt:

Re: Mt 7:1-5

Post autor: Tomaszek » 2018-01-06, 11:02

Benjamin pisze: 2018-01-04, 22:22 Mam takie odczucie, jak ow ksiadz. Z tego co tu przytoczyles, jak najbardziej pokora nam gdzies ucieka.
Pozdrawiam Cie serdecznie i od razu przepraszam za wszelkie moje zachowania, ktore wlasnie wynikly z niedostatku pokory, a ktorymi mogles poczuc sie dotkniety.
Przepraszam, czasem wychodzi gorzej, niz sie zamierzalo.
Tak z mojej autoobserwacji to zauważyłem, że człowiek im mniej może tym bardziej staje się pokorny. Mam tu na myśli każdy obszar naszej egzystencji. Jeśli chodzi o mnie, to bardzo cenię Twoje wypowiedzi. A tym starożytnym mistykiem chrześcijańskim, do którego życia i przemyśleń nawiązuje ów Jezuita prowadzący rekolekcje, to Ewagriusz z Pontu. Podoba mi się ten wykład i sposób w jaki jest on zbudowany. Piękne połączenie starożytności z dzisiejszą rzeczywistością, bo przecież ludzie nie zmieniają się, lecz tylko ich pojazdy... :)

I jeszcze taka myśl z tego kazania, tych rekolekcji. Człowiek jest dobry, stworzenie Boże jest dobre, życie jest dobre. Jesteśmy dobrzy tylko nosimy w sobie ranę z przeszłości, złą pamięć. Chodzi o pierwszy grzech i jego skutki. Tak po swojemu parafrazuję tego kapłana wypowiedź.
"Aby rozumieć przypowieść i przenośnię, słowa mędrców i ich zagadki."

Abraham45

Re: Mt 7:1-5

Post autor: Abraham45 » 2018-01-06, 13:02

Ten grzech nie wziął się znikąd, Bóg stworzył człowieka jako istotę dobrą, wolną od grzechu. W życie człowieka wkroczył jednak szatan i sprowadził ludzi do grzechu. Ludzie ulegli i stąd te skutki. Człowiek nadal może żyć w jedności z Bogiem - jeśli kiruje się Jego wolą i unika zła.

Magnolia

Re: Mt 7:1-5

Post autor: Magnolia » 2018-01-09, 11:32

Bóg mnie postawił w trudnej sytuacji i miałam okazję sprawdzić siebie w świetle choćby tego, co napisałam powyżej, w świetle Słowa Bożego , że tylko Bóg jest Sędzią Sprawiedliwym i wie wszystko, zna serce każdego człowieka, przenika nas/i innych. A ja nie jestem od sędziowania, wydawania wyroków i oceniania człowieka.

Z powodów zawodowych wysłuchałam historii, która mnie zmroziła. Siedział przede mną człowiek, który przyznał się że ma za sobą sprawę/proces o pedofilię. Twierdził, że oskarżenia były niesłuszne, że żona Go wrabiała. Po chwili przyszedł dorosły syn tegoż Pana, mówił że nie ma zdania co do tej sprawy, On nie ma zastrzeżeń wobec Ojca, ale proces skończył się odebraniem Ojcu praw rodzicielskich wobec młodszej siostry/córki oraz nałożono zakaz zbliżania się do córki.
Słuchałam tego i starałam się opanować zimne dreszcze, byłam pierwszy raz w takiej sytuacji. Mimo, że w głowie kłębiły się rożne myśli, to starałam się myśleć właśnie o tych słowach: Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni. Bo takim sądem, jakim sądzicie, i was osądzą; i taką miarą, jaką wy mierzycie, wam odmierzą.
Nawet jeśli czyjeś złe uczynki (a w tej sytuacji trzeba podkreślić że mowa o domniemaniu złych uczynków) w nas budzą odrazę i wstręt, to człowiekowi należy się szacunek.
W czasie rozmowy widziałam, że Panu zaschło w gardle, że przeżywał duże emocje. Wstałam i podałam Panu szklankę wody. Pamiętając, że : Kto poda kubek świeżej wody do picia jednemu z tych najmniejszych, dlatego że jest uczniem, zaprawdę powiadam wam, nie utraci swojej nagrody». (Mt 10, 42).
Niestety kilka razy przemknęło mi przez głowę "pedofil", ale poprawiałam się, opanowywałam. Ze wszystkich sił starałam się pamiętać co mówi Słowo Boże.

Awatar użytkownika
Marek_Piotrowski
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 18912
Rejestracja: 1 cze 2016
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 2606 times
Been thanked: 4606 times
Kontakt:

Re: Mt 7:1-5

Post autor: Marek_Piotrowski » 2018-01-09, 11:45

Mocne...

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22636
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4218 times

Re: Mt 7:1-5

Post autor: Andej » 2018-01-09, 12:37

Magnolia pisze: 2018-01-09, 11:32 ...
Nawet jeśli czyjeś złe uczynki (a w tej sytuacji trzeba podkreślić że mowa o domniemaniu złych uczynków) w nas budzą odrazę i wstręt, to człowiekowi należy się szacunek.
...
Od stwierdzenia, że czyjeś jest bardzo blisko do oceny człowieka. W opisywanej sytuacji to jest właściwie (niemal) już oskarżeniem człowieka.
Czyn zasługuje na potępienie zawsze. Ale aby przypisać go człowiekowi, trzeba mieć pewność. Udowodnić.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

Abraham45

Re: Mt 7:1-5

Post autor: Abraham45 » 2018-01-09, 16:42

Magnolia pisze: 2018-01-09, 11:32 Bóg mnie postawił w trudnej sytuacji i miałam okazję sprawdzić siebie w świetle choćby tego, co napisałam powyżej, w świetle Słowa Bożego , że tylko Bóg jest Sędzią Sprawiedliwym i wie wszystko, zna serce każdego człowieka, przenika nas/i innych. A ja nie jestem od sędziowania, wydawania wyroków i oceniania człowieka.

Z powodów zawodowych wysłuchałam historii, która mnie zmroziła. Siedział przede mną człowiek, który przyznał się że ma za sobą sprawę/proces o pedofilię. Twierdził, że oskarżenia były niesłuszne, że żona Go wrabiała. Po chwili przyszedł dorosły syn tegoż Pana, mówił że nie ma zdania co do tej sprawy, On nie ma zastrzeżeń wobec Ojca, ale proces skończył się odebraniem Ojcu praw rodzicielskich wobec młodszej siostry/córki oraz nałożono zakaz zbliżania się do córki.
Słuchałam tego i starałam się opanować zimne dreszcze, byłam pierwszy raz w takiej sytuacji. Mimo, że w głowie kłębiły się rożne myśli, to starałam się myśleć właśnie o tych słowach: Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni. Bo takim sądem, jakim sądzicie, i was osądzą; i taką miarą, jaką wy mierzycie, wam odmierzą.
Nawet jeśli czyjeś złe uczynki (a w tej sytuacji trzeba podkreślić że mowa o domniemaniu złych uczynków) w nas budzą odrazę i wstręt, to człowiekowi należy się szacunek.
W czasie rozmowy widziałam, że Panu zaschło w gardle, że przeżywał duże emocje. Wstałam i podałam Panu szklankę wody. Pamiętając, że : Kto poda kubek świeżej wody do picia jednemu z tych najmniejszych, dlatego że jest uczniem, zaprawdę powiadam wam, nie utraci swojej nagrody». (Mt 10, 42).
Niestety kilka razy przemknęło mi przez głowę "pedofil", ale poprawiałam się, opanowywałam. Ze wszystkich sił starałam się pamiętać co mówi Słowo Boże.
Nie wykluczone Magnolio, że taki zwykły człowiek nie wierzący w Boga spotykając takiego człowieka jakiego opisałaś mógłby albo dać mu w nos albo powiedzieć, że zasługuje na dożywocie albo na karę śmierci, gdyż słowo pedofil budzi w wielu ogromną odrazę. Nikt jednak nie zastanawia się nad tym czy taki człowiek jest rzeczywiście winny, co czuje będąc posadzonym o taki czyn? Pierwsze wrażenie to "ten człowiek jest obrzydliwy, jest potworem".
Chrześcijanin to człowiek który najpierw bada taką sytuację lub nie osądza nie znając szczegółów, bo czy w tym przypadku który podała Magnolia można jasno powiedzieć, że człowiek jest winny w 100%? Czy należy mu nie wierzyć, bo on się tylko broni? Przecież przypadki fałszywych oskarżeń są częste i potem cierpi niewinna osoba, a co gorsze - taka osoba mogłaby nawet na wiele lat trafić niesłusznie do więzienia.

Postąpiłaś godnie jak na chrześcijankę przystało, chociaż myśli już były niezbyt czyste - "pedofil?" "jest nim czy nie?", ale dobrze, że przychodzą te dobre, że przychodzi pewne opamiętanie, aby nie osądzać, tym bardziej pochopnie, nie znając człowieka.

Trzeba uważać na takie sytuacje, aby nie wpaść w poważne sądy wobec drugiego człowieka, może rzeczywiście niewinnego. Sądy człowieka to śmierć - zabijanie drugiej osoby w swoim sercu a gdy jeszcze powiemy mu o swoich sądach, co myślimy o nim bo tak go widzimy nie znając go dobrze to możemy też zabić człowieka fizycznie.
Psychika ludzka jest słaba - u niektórych potrafi być zabójcza.

Masz zatem Magnolio dobre uczynki na koncie. Brawo.

Awatar użytkownika
Gor
Początkujący
Początkujący
Posty: 58
Rejestracja: 6 sty 2018
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 36 times
Been thanked: 21 times

Re: Mt 7:1-5

Post autor: Gor » 2018-01-09, 19:23

Magnolia pisze: 2018-01-09, 11:32 Bóg mnie postawił w trudnej sytuacji ...
Życie przynosi wiele sytuacji, w których możemy się sprawdzić, zobaczyć jak panujemy nad sobą. Wiele z nich nas rozczaruje, ale i wiele nas wzmocni, chociaż te co nas rozczarują także mogą nas w przyszłości wzmocnić.

Osądzanie jest na pewno trudnym tematem, ściśle powiązanym ze zrozumieniem, chociaż na pewno często zła myśl będzie szybsza, to jednak czyny są ważniejsze a myśli ulotne.

PS
podobno pismo miało być lekarstwem na niepamięć,

Abraham45

Re: Mt 7:1-5

Post autor: Abraham45 » 2018-01-09, 20:00

Ja raz odczułem taką totalną bezradność wobec ludzkiej podłości i braku szacunku dla osoby chorej - pomyślałem że gdybym był na miejscu to wypadałoby rąbnąć niektórych po głowach. Miałem mieć lekcje i na przerwie stałem na korytarzu przy oknie, które wychodziło na ulicę i główne wejście do szkoły. Przy szkole był murek ogradzający szkołę na którym i przy którym gromadzili się uczniowie. To była szkoła średnia więc byli młodzi w wieku od 16 lat wzwyż. I gdy stałem patrząc się na ten murek to przechodził młody chłopak - chory, miał powykręcane ręcę i trochę nogi, zapewne od upośledzenia. Nagle przewrócił się na chodniku tuż przy tych grupach uczniów. Co było dalej? Chyba można się domyślić- totalny śmiech niektórych i nikt nie podszedł do niego aby mu pomóc. Dopiero przechodzący jakiś starszy chłopak pomógł mu wstać. We mnie się coś zagotowało ze złości, ale nie mogłfm zejść na dół bo czekałem na lekcje. Za nim bym zszedł, ubrał się to byłoby po fakcie. Ale ten widok pokazał mi, że w obliczu takiej sytuacji nie można być biernym. Trzeba pokazać postawę chrześcijańską. Jednak to co mnie szokowało to ta ludzka podłość, ten brak reakcji na upadek chorego człowieka. Jakby to był wielki wstyd. Takie sytuacje uczą ale też są czasmi powodem sądów wobec takich podłych i aroganckich ludzi, bo trudno myśleć dobrze o nich widząc taķą podłość wobec chorej osoby.

Awatar użytkownika
Tomaszek
Aktywny komentator
Aktywny komentator
Posty: 625
Rejestracja: 13 wrz 2015
Lokalizacja: Polska
Has thanked: 12 times
Been thanked: 103 times
Kontakt:

Re: Mt 7:1-5

Post autor: Tomaszek » 2018-01-19, 09:55

Co prawda, rozpoczynając ten wątek, skupiłem uwagę na osądzaniu praktyk. Wspomniałem o praktykach nie zrozumiałych dla współczesnego człowieka, co nie znaczy złych. Jednak nie da się ukryć, że Wasze posty są bardziej na temat od mojego, jeśli przeczytamy zacytowany przeze mnie tekst z Ewangelii.
Najgorsze jest to, że człowiek - mowię teraz o sobie - wydaje osądy o innych, niemal codziennie. Jesteśmy nieraz wciągani w takie rozmowy, nawet jeśli pilnujemy się, żeby nie osądzać innych, jednak to się dzieje. A najgorsze jest to, co zauważyłem u siebie, że im bardziej w czymś czuję się winny, tym łatwiej łapię się na próbie osądzenia innych.
"Aby rozumieć przypowieść i przenośnię, słowa mędrców i ich zagadki."

ODPOWIEDZ