Syr 3, 1-16

Rozmowa na poszczególne wersety Pisma Świętego.
ODPOWIEDZ
Abraham45

Syr 3, 1-16

Post autor: Abraham45 » 2018-01-06, 00:11

1 Mnie, ojca, posłuchajcie, dzieci,
i tak postępujcie, abyście były zbawione.
2 Albowiem Pan uczcił ojca przez dzieci,
a prawa matki nad synami utwierdził.
3 Kto czci ojca, zyskuje odpuszczenie grzechów,
4 a kto szanuje matkę, jakby skarby gromadził.
5 Kto czci ojca, radość mieć będzie z dzieci,
a w czasie modlitwy swej będzie wysłuchany.
6 Kto szanuje ojca, długo żyć będzie,
a kto posłuszny jest Panu, da wytchnienie swej matce:
7 jak panom służy tym, co go zrodzili.
8 Czynem i słowem czcij ojca swego,
aby spoczęło na tobie jego błogosławieństwo.
9 Albowiem błogosławieństwo ojca podpiera domy dzieci,
a przekleństwo matki wywraca fundamenty.
10 Nie przechwalaj się niesławą ojca,
albowiem hańba ojca nie jest dla ciebie chwałą.
11 Chwała dla każdego człowieka płynie ze czci ojca,
a matka w niesławie jest ujmą dla dzieci.
12 Synu, wspomagaj swego ojca w starości,
nie zasmucaj go w jego życiu.
13 A jeśliby nawet rozum stracił, miej wyrozumiałość,
nie pogardzaj nim, choć jesteś w pełni sił.
14 Miłosierdzie względem ojca nie pójdzie w zapomnienie,
w miejsce grzechów zamieszka u ciebie1.
15 W dzień utrapienia wspomni się o tobie,
jak szron w piękną pogodę, tak rozpłyną się twoje grzechy.
16 Kto porzuca ojca swego, jest jak bluźnierca,
a przeklęty przez Pana, kto pobudza do gniewu swą matkę.

Syr 3, 1-16

Ten fragment jest dla mnie bardzo ważny i bardzo często posługuję się nim też w stosunku do dzieci - aby zrozumiały jak ważny jest szacunek wobec rodziców. On bardzo mocno ukazuje jakie powinny być relacje między dziećmi a rodzicami. Pokazuje niewyobrażalną mądrość, ale tez - patrząc się na obecne czasy - bardzo mocno osądza wielu ludzi, czasami także i mnie, choć tego poważnego bleu w stosunku do rodziców nie popełniłem.

Gdy czytam ten fragment zastanawiam się nad swoim osobistym stosunkiem do rodziców a w zasadzie już teraz do matki bardziej, bo ojciec od kilku lat nie żyje. Relacje bywają różne i często muszę ranić ją, choć nie chcę, gdy się wtrąca w nasze małżeńskie sprawy. Z jednej strony chce dobrze, ale nie rozumie i nie dociera do niej, że są sprawy, które dotyczą tylko i wyłącznie nas i ona nie może się w nie wtrącać. Ale wiem, że wszelki sprzeciw wobec niej też ją rani i to jest też wielki ciężar dla mnie, bo muszę wybierać między dwiema ważnymi osobami a w takiej sytuacji mimo cierpienia matki muszę wybrać własną żonę i dobro dzieci.

Jeszcze większe cierpienie sprawia matka, gdy skłania mnie do łamania wartości chrześcijańskich a dokładniej szacunku wobec ojca. Mimo tego, że popełniał on karygodne błędy wychowawcze przez co mój brat się rozpił to teraz patrzę na ojca zupełnie inaczej. Zacząłem patrzeć na niego inaczej jeszcze jak byłem we wspólnocie wraz z żoną - tam nas uczono aby patrzeć na drugiego człowieka nie jak na jakąś kanalię, ale jako na grzesznika takiego samego jakim ja jestem, na człowieka słabego, który popełnia błędy. Gdy dodaję do tego fakt, że i mój ojciec nie miał zbyt rozsądnych i wartościowych rodziców a więc też nie był uczony wartości to nie mogę go źle traktować a tym bardziej nie mam prawa oceniać go już jako zmarłego. Teraz mam się troszczyć o jego zbawienie a więc modlić się i zamawiać msze a także odwiedzać jego grób.

Matka jednak skłania mnie do tego aby nie zamawiać mszy na co ja oczywiście jasno i konkretnie się nie godzę co znowu uderza w nią jak grom z jasnego nieba, bo ma do niego wiele pretensji i wyraża swoją nienawiść. Z jednej strony mogę ja rozumieć, ze czuje się przez niego krzywdzona, ale nie mogę w sobie niszczyć tego co wartościowe, co zostało mi przekazane we wspólnocie, mimo jej bólu.

Tak więc ten fragment niesie za sobą bardzo mocne przeżycia i naukę w stosunku do rodziców.

I to co mnie tez boli gdy czytam ten fragment to widok lub informacje o ludziach którzy oddają swoich rodziców do domu starców, opieki społecznej aby mieć większą przestrzeń życiową, nie mieć zbyt wielu problemów czy zmartwień. J mogę zrozumieć jeszcze tych, którzy nie potrafią się zająć bardzo schorowanymi rodzicami, którzy wymagają specjalistycznej opieki a oni jako rodzice muszą pracować aby tez utrzymać własne rodziny lub tych, których rzeczywiście nie stać na utrzymanie rodziców - choć to też nie jest do końca wytłumaczeniem, ale nie jestem w stanie zrozumieć tych, którzy mają możliwości finansowe jak i materialne aby zapewnić rodzicom właściwą opiekę a mimo to oddają ich do takich domów, aby tylko uwolnić się od ich ciężaru. Znam taką rodzinę i teraz matka a zrazem teściowa siedzi sama chora w takim domu podczas gdy jej bliska rodzina korzysta z życia. Odwiedza ją czasami jej syn, który nadużywa alkoholu oraz moja matka, z wyrazu wdzięczności wobec niej i je zmarłego męża za okazaną opiekę gdy była młoda. To jest koszmarny widok i nie mogę pojąć jak można tak postąpić z własnymi rodzicami. Dlatego staram się uczuć dzieci jaki powinien być stosunek dzieci do rodziców. Nie pozwoliłbym na to aby matka trafiła do domu opieki, mimo trudnej sytuacji. Dzieci też wiedzą, że zamawiam msze za ojca wbrew swojej matce, bo szacunek ma być okazywany także zmarłym rodzicom.

Cały tekst to jedno wielkie pouczenie, ale też źródło Bożego błogosławieństwa za okazywany szacunek.

ODPOWIEDZ