Co to znaczy być w Kościele?

Jeśli nie wiesz gdzie zamieścić swój temat lub nie psuje on nigdzie indzie to napisz go tutaj.
ODPOWIEDZ
Magnolia

Re: Co to znaczy być w Kościele?

Post autor: Magnolia » 2020-03-08, 23:36

Założyłam osobny watek, ten własnie i piszecie w nim już... chyba że czekasz na Andeja...

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22634
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4213 times

Re: Lęk przed śmiercią

Post autor: Andej » 2020-03-09, 07:48

sądzony pisze: 2020-03-07, 19:12 Dla mnie wszystko zależy od tego czym jest Kościół.
Czy mówimy o kościele Chrystusa czy cesarstwa rzyskiego.
Ja staram się dostrzegać pierwszy w drugim.
Kościół, którego jestem ogniwkiem malutkim, jest społecznością zorganizowaną hierarchicznie obejmującą ogół wiernych począwszy od Chrystusa do ostatniego człowieka, który Mu uwierzył. Jest społecznością zachowującą sukcesję władzy przekazanej przez Chrystusa oraz sukcesję darów przekazanych przez Ducha świętego. Kościół jest kontynuatorem społeczności, która za pośrednictwem Mojżesza, otrzymała 10 punktowy kodeks postępowania, czyli Dekalog.
Kościół jest zawsze chrystusowy, gdyż jest boży. Jest społecznością uformowaną przez Boga w Trójcy świętej (jak wyżej wspomniałem). Kościół jest zawsze ojcowy (to znaczy ukierunkowany na Boga Ojca) jak też duchowy (ukierunkowany na Ducha świętego). Nie ma konfliktu, gdyż nie są to trzy kierunki.
Uważam za błędne określenie chrystocentryczny, dla mnie Kościół jest bogocentryczny. Nie uważam Jezusa za jedynego Boga, ale za Drugą Osobę Trójcy świętej. Ale w ramach Trójcy jest rzeczywiście Jedynym Bogiem. Lepiej nie wytłumaczę, gdyż mój umysł nie jest w stanie zrozumieć istoty Boga w Trójcy świętej. To wiara a nie wiedza.

Kościół jest też drogą. I jest instytucją powołaną przez Jezusa do prowadzenia ludzi do zbawienia.

Kościół jest żywym organizmalizmem. Jako taki zmienia się, ewoluuje, rozwija. Rośnie wraz ze świadomością ludzi. W ostatnich czasach możemy obserwować jak rozkwita wrażliwość Kościoła. I możemy porównać ją z naszą wrażliwością i jej rozwojem. Naszym rozwojem.

Uwaga (co ajkiś czas zwracam na to uwagę): to jest moje zdanie. To nie jest zdanie Kościoła, encyklopedii czy jakiegokolwiek innego opracowania.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

Awatar użytkownika
sądzony
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 13688
Rejestracja: 20 lut 2020
Lokalizacja: zachodniopomorskie
Wyznanie: Chrześcijanin
Has thanked: 2004 times
Been thanked: 2176 times

Re: Co to znaczy być w Kościele?

Post autor: sądzony » 2020-03-09, 08:53

Magnolia pisze: 2020-03-08, 23:36 Założyłam osobny watek, ten własnie i piszecie w nim już... chyba że czekasz na Andeja...
Ja nie czekam. Wypowiedziałem się 7.03.2020 20:45

Wg słownika etymologicznego słowo „kościół” pochodzi od łacińskiego „castelum”, czyli gród, obóz, odcięte (odseparowane) miejsce, zamek, twierdza obrona. Drugie znaczenie pochodzi od „kości” gdyż kiedyś w kościołach oraz ich pobliżu chowano zmarłych.

Biorąc pod uwagę prasłowiański oraz sanskryt wedyjski współczesna polska nazwa kościoła to „bożnica” miejsce Boga. Słowo „bog” wg sanskrytu wedyjskiego to Bóg ale i diabeł. Inne pochodzenie to „bogactwo” (oczywiście duchowe).

Biorąc pod uwagę powyższe ja wysnułem sobie „kościec”. Kościół jako kościec istnienia.
I tak to czuję.

Dla mnie Kościół to relacja i miłość. Kościół to przynajmniej 2 osoby. Ja i żona, ja i córka, ja córka i żona. Ja, przyjaciel. Ja, przyjaciel, jego żona, moja żona i nasze dzieci. Jeżeli jest w tym miłość czyli Bóg to Kościół.

Kościół to nie miejsce, a relacja. Kościół to życie, bycie, współistnienie.
Nie ma sakramentu, który nieodzownie wymaga kościoła jako miejsca.
Chrzest, ślub, spowiedź, komunię …, każdy sakrament można otrzymać w lesie.

Jezus robił to w domu, na plaży, na górze i w dolinie. Tworzył relacje, miłował.

Kościół jako instytucja. Hmmm.
Jestem poza nim. Choć jestem ochrzczony, mam komunię i bierzmowanie.
Słucham kazań, rozmawiam z księżmi, dogaduję się z nimi, choć nie chodzę regularnie do budynku kościoła.

Kościół instytucjonalny stanowi dla mnie wyzwanie.
Potrzebuję go, choć wiem, że mam mu wiele do zarzucenia.
I właśnie dlatego jeszcze więcej jestem mu winien.
Gdyby nie On (kościół instytucjonalny) nie byłoby mnie tu, nie byłoby mnie w ogóle.

Dodano po 1 minucie 22 sekundach:
Re: Lęk przed śmiercią
Andej pisze: 2020-03-09, 07:48
sądzony pisze: 2020-03-07, 19:12 Dla mnie wszystko zależy od tego czym jest Kościół.
Czy mówimy o kościele Chrystusa czy cesarstwa rzyskiego.
Ja staram się dostrzegać pierwszy w drugim.
Kościół, którego jestem ogniwkiem malutkim, jest społecznością zorganizowaną hierarchicznie obejmującą ogół wiernych począwszy od Chrystusa do ostatniego człowieka, który Mu uwierzył. Jest społecznością zachowującą sukcesję władzy przekazanej przez Chrystusa oraz sukcesję darów przekazanych przez Ducha świętego. Kościół jest kontynuatorem społeczności, która za pośrednictwem Mojżesza, otrzymała 10 punktowy kodeks postępowania, czyli Dekalog.
Kościół jest zawsze chrystusowy, gdyż jest boży. Jest społecznością uformowaną przez Boga w Trójcy świętej (jak wyżej wspomniałem). Kościół jest zawsze ojcowy (to znaczy ukierunkowany na Boga Ojca) jak też duchowy (ukierunkowany na Ducha świętego). Nie ma konfliktu, gdyż nie są to trzy kierunki.
Uważam za błędne określenie chrystocentryczny, dla mnie Kościół jest bogocentryczny. Nie uważam Jezusa za jedynego Boga, ale za Drugą Osobę Trójcy świętej. Ale w ramach Trójcy jest rzeczywiście Jedynym Bogiem. Lepiej nie wytłumaczę, gdyż mój umysł nie jest w stanie zrozumieć istoty Boga w Trójcy świętej. To wiara a nie wiedza.

Kościół jest też drogą. I jest instytucją powołaną przez Jezusa do prowadzenia ludzi do zbawienia.

Kościół jest żywym organizmalizmem. Jako taki zmienia się, ewoluuje, rozwija. Rośnie wraz ze świadomością ludzi. W ostatnich czasach możemy obserwować jak rozkwita wrażliwość Kościoła. I możemy porównać ją z naszą wrażliwością i jej rozwojem. Naszym rozwojem.

Uwaga (co ajkiś czas zwracam na to uwagę): to jest moje zdanie. To nie jest zdanie Kościoła, encyklopedii czy jakiegokolwiek innego opracowania.
Rozumiem. To twoje zdanie.
Dla mnie Kościół to Miłość.
Krócej i pełniej nie można tego powiedzieć.
Pozdrawiam
"W owym dniu poznacie, że Ja jestem w Ojcu moim, a wy we Mnie i Ja w was." J 14.20

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22634
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4213 times

Re: Co to znaczy być w Kościele?

Post autor: Andej » 2020-03-09, 09:20

sądzony pisze: 2020-03-09, 08:53 ... Dla mnie Kościół to relacja i miłość. Kościół to przynajmniej 2 osoby. Ja i żona, ja i córka, ja córka i żona. Ja, przyjaciel. Ja, przyjaciel, jego żona, moja żona i nasze dzieci. Jeżeli jest w tym miłość czyli Bóg to Kościół. ...
Bez miłości Kościoła nie ma. Słusznie uważasz rodzinę za Kościół. Bo to rzeczywiście jest element Kościoła. Kościół jest jak piramida. Na szczycie Bóg. Na dole człowiek. Jest miejsce dla rodzin, przyjaciół, narodów ... Dla wszelkich grup społecznych. W Kościele człowiek nigdy nie jest sam. W Kościele nikt nie jest pozbawiony Miłości. W Kościele jest miejsce dla świętych zbawionych, oczyszczających się. A wszystko to w relacjiz Bogiem i człowiekiem. W relacji miłości.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

Awatar użytkownika
sądzony
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 13688
Rejestracja: 20 lut 2020
Lokalizacja: zachodniopomorskie
Wyznanie: Chrześcijanin
Has thanked: 2004 times
Been thanked: 2176 times

Re: Co to znaczy być w Kościele?

Post autor: sądzony » 2020-03-11, 21:03

Więc Kościół rodzi się z miłości, nie odwrotnie.
"W owym dniu poznacie, że Ja jestem w Ojcu moim, a wy we Mnie i Ja w was." J 14.20

Awatar użytkownika
Hildegarda
Super gaduła
Super gaduła
Posty: 1356
Rejestracja: 17 maja 2022
Has thanked: 206 times
Been thanked: 203 times

Re: Katolicy i związki

Post autor: Hildegarda » 2022-07-02, 07:35

Andej pisze: 2022-06-24, 07:34 Nie lubię ślubów. Ani pogrzebów. Bo przeszkadzają mi ludzie. Ludzie, którzy są obecni w kościele, ale nie wiedzą, jak się tam zachować. Na szczęście, część z nich wchodzi tylko na chwilkę. Na początku i pod koniec. A resztę czasu spędza przed kościołem. Z papieroskiem. Na pogaduszkach.
W kościele, wiem, nie powinienem, ale patrzę i widzę. Zachowanie. A właściwie zakłopotanie lub ignorancję. Niektórzy wstają, klękają inni po prostu siedzą i się gapią. Jak ostatnio pani wpatrzona w córeczkę. Siedziała, gdy inni klękali. Może chore kolana? Ale niesprawności w poruszaniu się nie zauważyłem. Rozkojarza mnie to. Przeszkadza.
Ale najważniejsza eucharystia. Gdy jeno wyjątki przystępują do Stołu Pańskiego. Kim są młodzi, weselnicy czy żałobnicy, skoro nie są w stanie ofiarować swojej komunii świętej temu, dla kogo przyszli do kościoła. I nie ma tu na myśli Chrystusa, bo na pewno nie przyszli dla Niego.
Andej w wielu tematach, które poruszamy piszesz podobnie, twierdzisz, że ludzie, którzy mają bardzo powierzchowne podejście do religii, tak naprawdę nie są katolikam i nie przychodzą do Kościoła dla Jezusa. Teraz przypomniało mi się to, w związku z innym tematem o protestantach.
Bo tak prawdę mówiąc do kogo Ty masz o to pretensje, że tak żyją katolicy? Przecież ci ludzie są religijnie indoktrynowani przez KK od czasów niemowlęcych, nic tu nie jest na zasadzie dobrowolnej decyzji, świadomego nawrócenia i świadomego wyboru, więc do kogo masz pretensje, że tak się dzieje? Większość katolików nie zgłębia się szczególnie w religię, nie interesuje się kwestiami teologicznymi, "odklepują" to czego zostali nauczeni, bo tak trzeba i tyle. Tutaj możesz mieć pretensje tylko do KK, bo nikt inny za to nie ponosi odpowiedzialności, taka indoktrynacja ciągnie się z pokolenia na pokolenie.

Awatar użytkownika
Jozek
Złoty mówca
Złoty mówca
Posty: 7337
Rejestracja: 18 lut 2020
Has thanked: 1181 times
Been thanked: 708 times

Re: Katolicy i związki

Post autor: Jozek » 2022-07-02, 08:13

Czy aby napewno zostali tak nauczeni?
Sama sobie zaprzeczasz twierdzac pierw ze zostali zindoktrynowani, a to znaczylo by ze innaczej niz stanowi taka indoktrynacja, nie powinni byc w stanie postepowac.
Chyba ze blednie rozumiesz pojecie indoktrynacja.
Z drugiej strony, to nikt nie jest zmuszany do bycia w ktorymkolwiek Kosciele, to wolny wybor i wolna wola.
Tak samo jak i czyny, dobre lub zle.
Ostatnio zmieniony 2022-07-02, 08:14 przez Jozek, łącznie zmieniany 1 raz.
Moje wypowiedzi sa nieautoryzowane przez Kosciol.

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22634
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4213 times

Re: Katolicy i związki

Post autor: Andej » 2022-07-02, 09:25

Hildegarda pisze: 2022-07-02, 07:35 Przecież ci ludzie są religijnie indoktrynowani przez KK od czasów niemowlęcych, nic tu nie jest na zasadzie dobrowolnej decyzji, świadomego nawrócenia i świadomego wyboru, więc do kogo masz pretensje, że tak się dzieje?
Tu się różnimy. Głównie w kwestii indoktrynacji.
Przyznaję, że niemal od początku życie byłem indoktrynowany. Od kiedy zacząłem zauważać otaczającą mnie rzeczywistość. Od zawsze był rozdźwięk między prawda a propagandą. Ale, być może, wychowywałem się w jakimś dziwnym środowisku. Bo indoktrynacja była wyłącznie ze strony władzy państwowej. Coraz silniejsza wraz z moim wiekiem.
Na wszelki wypadek przypomnę znaczenie słowa indoktrynacja: systematyczne, natarczywe wpajanie jakichś idei, doktryn, zwłaszcza politycznych lub społecznych; pranie mózgu.
Nigdy ze strony Kościoła. Zawsze ze strony.
I też nigdy nie zetknąłem się z ludźmi zindoktrynowanymi przez Kościół. Natomiast ze zindoktrynowanymi przez PZPR bardzo często. Niejednokrotnie byłem przez ich aktywistów poddawany presji, naciskowi. I niestety, nie raz im się udawało mnie do czegoś zmusić. Np. do pochodu pierwszomajowego. Tzw. prac społecznych (które czasem miały sens).
Przez całe dzieciństwo i młodość obserwowałem indoktrynację odciągająca ludzi od Kościoła. Zniechęcanie, wręcz obrzydzanie Kościoła i ośmieszanie Boga. Masz rację, ze indoktrynacja nie odbywa sie za zgodą indoktrynowanego. Przynajmniej nie od razu.
Na szczęście miałem Kościół i Rodzinę. Już jako dziecko zacząłem zauważać rozdźwięk między indoktrynacją, a życiem. Życiem pełnym wiary (rosnącej z wiekiem, poszukiwanej). Momentem przełomowym był List biskupów polskich do niemieckich. Zmasowany atak na Boga, Kościół, księży i wierzących. Rozprowadzane masowo fałszywki listu. Coś, jak teraz telewizyjna propaganda. Ale wtedy totalnie. W Tygodniku Powszechnym, jedynym ogólnopolskim piśmie katolickim (wtedy okres pozytywny) tekst listu pocięty przez cenzurę. Tylko rozprowadzane w kościołach fotoodbitki listu stanowiły dostęp do treści. Dzięki tej totalnej propagandzie jednoznacznie uświadomiłem sobie swoje miejsce. I od tamtego czasu broniłem się przed indoktrynacją. Na przemian traktowany byłem kijem i marchewką. Straszeniem i obietnicami. To była moja dobrowolna decyzja. W domu nikt nie wywierał presji. Na religię chodziłem (poza krótkim epizodem, gdy religia była w szkole, to chodziłem na katechezę do przykościelnych salek) dobrowolnie i chętnie. Czyniłem tak przez ok. 20 lat. A później chadzałem na dni skupienia, obozy katolickie. Udało mi się też łapać na dwuletnie studium katolickie. Jak oceniam to z obecnej perspektywy, zawsze były to samodzielne i dobrowolne decyzje. Nie raz wbrew otoczeniu.

Nawrócenie. Niestety nie wiem, czy się nawróciłem. Wydaje mi się, że tylko się staram. Bez widocznych efektów. Usiłuję, walczę. Staram się, aby przy okazji każdych świąt, każdych rekolekcji nawracać się. Usiłuję przy każdej eucharystii nawracać się. I mam stale świadomość, że nie potrafię się nawrócić. Ale zaznaczam, że staram się świadomie. I permanentnie.

Pretensje. Pretensje mam do osób, które widzą ogół tzw. katolików z perspektywy przeciętnych ludzkich zachowań. Którzy sami pozbawieni głębszej wiary nie potrafią jej dostrzegać u innych. Widzą tylko fasadowość przejawów religijnych i całkowicie (niemal) pomijają wiarę. Gorzej nawet, mieszają wiarę z religią. Mieszają formę z treścią. Mam pretensje o to, że spłaszczają świat. Że pomawiają ogół wierzących na podstawie obserwacji ludzi, którzy wprawdzie mówią o sobie, że są wierzącymi, ale nimi nie są. Być może nie kłamią świadomie. Być może wierzą, że są wierzącymi.

Uważam, że nie należy nazywać wierzącymi ludzi, którzy nie odrzucili kategorycznie uznawania istnienia Boga. Akceptacja tego, że Bóg jest (lub: być może jest) nie świadczy o wierze. Ale o obojętności do wiary.
O wierze świadczy miłość. I naśladowanie Chrystusa. Obecność w Jego dziele. Uczestnictwo w ustanowionych przez Niego sakramentach. Zycie z Nim. I dla Niego. Niestety mam świadomość jak moje życie odbiega od tego wzorca. Ale cały czas jest nastawiona na zbliżanie się. Na rozbudzanie wiary. Na dążenie do ideału. Niezależnie od tego, jak daleko jestem od tego pożądanego stanu.

Różnimy się. Ty widzisz z zewnątrz. Ja od środka. Ty spostrzegasz formę, ja drążę treść. Ty szukasz materialnych potwierdzeń tego co niematerialne, a ja szukam transcendentnych wyjaśnień materii. Być może patrzymy na ten sam punkt istnienia. Ale z jednej strony jest on zielony, a z drugiej czerwony (celowo nie napisałem, że czarno - biały). To co widzimy troszkę patrzenie w lustro weneckie. Ty widzisz swoje odbicie. A ja przyciemniony świat.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

SynJana
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 386
Rejestracja: 11 kwie 2021
Been thanked: 17 times

Re: Katolicy i związki

Post autor: SynJana » 2022-07-02, 10:53

"Na wszelki wypadek przypomnę znaczenie słowa indoktrynacja: systematyczne, natarczywe wpajanie jakichś idei, doktryn, zwłaszcza politycznych lub społecznych; pranie mózgu."
Idealnie pasuje do tego, co robi KK. Chrzest bez woli dziecka, lekcje religii zanim zacznie rozumieć o co w tym chodzi, rytuały inicjacyjne, narzucanie konkretnych opinii i wyborów. Presja społeczna, jeśli ktoś wyłamie się z grupy.

Wyobraźmy sobie analogiczną sytuację i oceńcie ją:
Zapisuję swoje niemowlę do partii LGBT. Kilka razy w tygodniu chodzi z innymi dziećmi na spotkania w których opowiadają mu, jak to dobrze jest zmieniać płeć i całować się z chłopakami i dziewczynami jak popadnie. W wieku 8 lat przechodzi inicjację przed Potężnym Gejem a po inicjacji dostaje prezenty. 3 lata później to samo, potem znowu w wieku 16 lat. Inne dzieci patrzą źle na moje dziecko, jeśli powie coś złego na tą partię LGBT. Nawet rodzice dziecka oczekują aby zostało pedałem, no bo co babcia pomyśli, jeśli będzie hetero FUUU.
A i ta partia obiecuje, że po śmierci też będzie tęczowo :D

Awatar użytkownika
Marek_Piotrowski
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 18650
Rejestracja: 1 cze 2016
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 2560 times
Been thanked: 4565 times
Kontakt:

Re: Katolicy i związki

Post autor: Marek_Piotrowski » 2022-07-02, 11:15

To jeszcze nic.
Karmimy dziecko i myjemy, zanim będzie mogło zdecydować.
Uczymy, by postępowało grzecznie wobec starszych i nie wkładało gwoździ do gniazdka, wyraźnie wbrew ich woli.
Posyłamy do zerówki, do szkoły i na angielski.

Awatar użytkownika
Jozek
Złoty mówca
Złoty mówca
Posty: 7337
Rejestracja: 18 lut 2020
Has thanked: 1181 times
Been thanked: 708 times

Re: Katolicy i związki

Post autor: Jozek » 2022-07-02, 11:18

A dziecko i tak wsadzi gwozdzia w gniazdko. ;)
By osobiscie sprawdzic.
Wtedy prad je popiesci, a jak sprawdzi homoseksualizm, to jakis homoseksualista.
Ostatnio zmieniony 2022-07-02, 11:23 przez Jozek, łącznie zmieniany 1 raz.
Moje wypowiedzi sa nieautoryzowane przez Kosciol.

SynJana
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 386
Rejestracja: 11 kwie 2021
Been thanked: 17 times

Re: Katolicy i związki

Post autor: SynJana » 2022-07-02, 11:44

Dostajesz 6 za wykręcenie kotu ogona i zrozumienie tematu.

Chociaż...

Myślę, że rozumiesz, ale głupio powiedzieć, że opieka nad dzieckiem to nie to samo, co indoktrynacja, którą samemu się uprawia.

Awatar użytkownika
Marek_Piotrowski
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 18650
Rejestracja: 1 cze 2016
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 2560 times
Been thanked: 4565 times
Kontakt:

Re: Katolicy i związki

Post autor: Marek_Piotrowski » 2022-07-02, 12:20

SynJana pisze: 2022-07-02, 11:44 Dostajesz 6 za wykręcenie kotu ogona i zrozumienie tematu.
Twojej demagogii z poprzedniego tematu nic nie wyprzedzi :))
Myślę, że rozumiesz, ale głupio powiedzieć, że opieka nad dzieckiem to nie to samo, co indoktrynacja, którą samemu się uprawia.
Owszem, to nie to samo. Dlatego Twoje przyrównanie dawania dziecku, co rodzice mają najcenniejsze do rzekomej "indoktrynacji" jest takie głupie.

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22634
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4213 times

Re: Katolicy i związki

Post autor: Andej » 2022-07-02, 12:52

SynJana pisze: 2022-07-02, 10:53 Idealnie pasuje do tego, co robi KK. Chrzest bez woli dziecka, lekcje religii zanim zacznie rozumieć o co w tym chodzi, rytuały inicjacyjne, narzucanie konkretnych opinii i wyborów. Presja społeczna, jeśli ktoś wyłamie się z grupy.
Jeśli chrzest niemowlaka, to już jest sprzeczność z indoktrynacją.
Lekcje religii, jeśli bez zrozumienia, to uważam, że też nie ma indoktrynacji. A jeśli ze zrozumieniem, to rodzinach wierzących, z przekonania. Z potrzeby. Zatem też brak znamion indoktrynacji.
Rytuały inicjacyjne? Np. otrzęsiny? Pasowanie na przedszkolaka? Ucznia?

Narzucanie opinii? Sugerujesz, ze robi to co TVN (zapewne TVP też, ale żona jest fanatyczką TVN)? Jeśli nawet, to tylko lemingom. I to w sposób wielce ograniczony.
Narzucanie wyborów? Tu się mylisz. Wskazywanie właściwych wyborów i uzasadnianie ich nie jest indoktrynacją. Jest pomocą dla tych, którzy chcą się doskonalić. Nie widzę tu żadnych elementów praniu mózgu.

Presja społeczna. Tu masz rację. Ale strzelasz sobie w kolano. Bo rzeczywiście jest wielka presja społeczna. I wielkie pieniądze są przeznaczane na walkę z religią, Bogiem i Kościołem. Przykładem działania prezydenta Warszawy. Promowania na wszelkie sposoby tego, co libero-komunistyczne. I zwalczanie wszystkiego, co związane z wiarą i patriotyzmem.

Obrazek

Także w firmach. Tak, jak w IKEA zwolnili pracownika za to, że nie chciał propagować LGBT. Poprawność polityczna stanowi częste kryterium oceny. Nie wszędzie jej stosowanie można nazwać indoktrynacją.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

Awatar użytkownika
Hildegarda
Super gaduła
Super gaduła
Posty: 1356
Rejestracja: 17 maja 2022
Has thanked: 206 times
Been thanked: 203 times

Re: Katolicy i związki

Post autor: Hildegarda » 2022-07-02, 13:06

Andej pisze: 2022-07-02, 09:25 Uważam, że nie należy nazywać wierzącymi ludzi, którzy nie odrzucili kategorycznie uznawania istnienia Boga. Akceptacja tego, że Bóg jest (lub: być może jest) nie świadczy o wierze. Ale o obojętności do wiary.
O wierze świadczy miłość. I naśladowanie Chrystusa. Obecność w Jego dziele. Uczestnictwo w ustanowionych przez Niego sakramentach. Zycie z Nim. I dla Niego. Niestety mam świadomość jak moje życie odbiega od tego wzorca. Ale cały czas jest nastawiona na zbliżanie się. Na rozbudzanie wiary. Na dążenie do ideału. Niezależnie od tego, jak daleko jestem od tego pożądanego stanu.
Uważać możesz jak chcesz, ale katolikami zostają nieświadome dzieci już przez chrzest, potem przyjmują kolejne sakramenty i uczone są uczynków religijnych, potem jako dorośli ludzie tak postrzegają katolicyzm, bez głębszej duchowości, bez duchowego odrodzenia, bez zrozumienia czym jest zbawienie z łaski itp. To trwa z pokolenia na pokolenia, więc nikt nie ma prawa mieć pretensji, że rodzice owych dzieci też tego wszystkiego nie rozumią, oni wiedzą, że jak nie pójdą w niedziele do Kościoła to mają grzech ciężki z którego się trzeba wyspowiadać, a nie że do Kościoła należy chodzić z miłości do Boga. Takie są realia katolickie, religijność, z bardzo małym naciskiem na duchowość i sam widzisz owoce tego nauczania, bo sam o nich wcześniej pisałeś. Ci ludzie, których Ty nie uznajesz za katolików, to są katolicy, przyłączeni do KK, uczeni religijności katolickiej całe życie, żyjący w KK.

ODPOWIEDZ

Wróć do „Pozostałe Tematy Chrześcijańskie”