uzależnienie

Rozmowa na temat upadłego anioła, czyli szatana, jego cel w świecie, początek jego istnienia, itp.
ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
sądzony
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 13756
Rejestracja: 20 lut 2020
Lokalizacja: zachodniopomorskie
Wyznanie: Chrześcijanin
Has thanked: 2019 times
Been thanked: 2195 times

uzależnienie

Post autor: sądzony » 2020-03-16, 23:45

Jestem uzależniony od:
alkoholu
nikotyny
pracy
relacji seksualnych
rozmów o Bogu

co ze sobą zrobić?
nie wiem...
"W owym dniu poznacie, że Ja jestem w Ojcu moim, a wy we Mnie i Ja w was." J 14.20

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22636
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4217 times

Re: uzależnienie

Post autor: Andej » 2020-03-17, 07:23

sądzony pisze: 2020-03-16, 23:45 Jestem uzależniony od:
alkoholu
nikotyny
pracy
relacji seksualnych
rozmów o Bogu ...
Całkowicie zrezygnować z alkoholu.
Ograniczyć palenie tylko do sytuacji, w których pijesz alkohol.
Skoncentrować się w pracy na tym, co twórcze.
Seks skanalizować do relacji małżeńskich i tylko takich, w których obie strony czerpią dobro.
Kontynuować rozmowy o Bogu i zacząć rozmawiać z Bogiem.

Niektóre z tych rad są niewykonalne. Wiem o tym, bo zrealizowałem. Do samego końca. Dlatego napisałem o tym, bo przekonałem się z autopsji, że to możliwe.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

Awatar użytkownika
sądzony
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 13756
Rejestracja: 20 lut 2020
Lokalizacja: zachodniopomorskie
Wyznanie: Chrześcijanin
Has thanked: 2019 times
Been thanked: 2195 times

Re: uzależnienie

Post autor: sądzony » 2020-03-17, 11:49

Andej pisze: 2020-03-17, 07:23
Całkowicie zrezygnować z alkoholu.
Ograniczyć palenie tylko do sytuacji, w których pijesz alkohol.
Skoncentrować się w pracy na tym, co twórcze.
Seks skanalizować do relacji małżeńskich i tylko takich, w których obie strony czerpią dobro.
Kontynuować rozmowy o Bogu i zacząć rozmawiać z Bogiem.

Niektóre z tych rad są niewykonalne. Wiem o tym, bo zrealizowałem. Do samego końca. Dlatego napisałem o tym, bo przekonałem się z autopsji, że to możliwe.
Dzięki.
Ale dlaczego napisałeś: "Niektóre z tych rad są niewykonalne. Wiem o tym, bo zrealizowałem Do samego końca."?
Pomyłka czy świadoma nielogika?
"W owym dniu poznacie, że Ja jestem w Ojcu moim, a wy we Mnie i Ja w was." J 14.20

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22636
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4217 times

Re: uzależnienie

Post autor: Andej » 2020-03-17, 11:59

Świadomie. Dlatego, że większości osób wydaje się, że to zupełnie nierealne. Dopóki się człowiek nie zaprze w sobie. Wtedy to, co niemożliwe, staje się możliwe.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

Awatar użytkownika
sądzony
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 13756
Rejestracja: 20 lut 2020
Lokalizacja: zachodniopomorskie
Wyznanie: Chrześcijanin
Has thanked: 2019 times
Been thanked: 2195 times

Re: uzależnienie

Post autor: sądzony » 2020-03-17, 12:28

Andej pisze: 2020-03-17, 11:59 Świadomie. Dlatego, że większości osób wydaje się, że to zupełnie nierealne. Dopóki się człowiek nie zaprze w sobie. Wtedy to, co niemożliwe, staje się możliwe.
Dla mnie nie jest to nierealne, a bardzo trudne.
I wiem, że to bardziej kwestia mojej słabości (lęku), a ni siły nałogu.
Udało mi się kiedyś nie pić 0,5 roku. Co pokazuje, że jest to możliwe.
Od 9 miesięcy nie korzystam z FB (usunąłem konto, nie twierdze, że FB jest złem; dla mnie był).
Przez kilka lat nie przynosiłem pracy do domu.

Wiem, że te nałogi, grzechy są przykrywką czegoś większego.
"W owym dniu poznacie, że Ja jestem w Ojcu moim, a wy we Mnie i Ja w was." J 14.20

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22636
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4217 times

Re: uzależnienie

Post autor: Andej » 2020-03-17, 12:58

Swiat nie lubi próżni. Rezygnując z czego, warto czymś uzyskany czas wypełnić. Czymś wartościowym. Co daje satysfakcję. CO jest pożyteczne dla ludzi. Wtedy łatwiej, bo tworzy się nową jakość.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

Awatar użytkownika
sądzony
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 13756
Rejestracja: 20 lut 2020
Lokalizacja: zachodniopomorskie
Wyznanie: Chrześcijanin
Has thanked: 2019 times
Been thanked: 2195 times

Re: uzależnienie

Post autor: sądzony » 2020-03-17, 13:35

To fakt. Szkoda tylko, że często wypełniamy (a przynajmniej ja) to innym nałogiem.
U mnie to wszystko się krzyżuje.
Chyba robię coś nie tak ...
By wpuścić Boga muszę zrobić mu miejsce.
Brzmi dość banalnie.
"W owym dniu poznacie, że Ja jestem w Ojcu moim, a wy we Mnie i Ja w was." J 14.20

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22636
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4217 times

Re: uzależnienie

Post autor: Andej » 2020-03-17, 17:28

Do zmian zwykle potrzebowałem impulsu. Dobrym był Wielki Post, Adwent. Ale może być uroczystość rodzinna, choroba, jakaś zmiana. Jakiś dodatkowy motyw. Może to być obietnica złożona publicznie.
Dla mnie największym problemem były deklaracje bezterminowe. Natomiast postanowienia miesięczne czy dłuższe ale określone konkretnym terminem lub osiągnięciem jakiegoś poziomu były dużo łatwiejsze do realizacji. Ale to moje doświadczenia. Każdy ma trochę inaczej. Każdy idzie własną ścieżką.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

Kranibus

Re: uzależnienie

Post autor: Kranibus » 2020-03-17, 18:16

sądzony pisze: 2020-03-17, 12:28 Wiem, że te nałogi, grzechy są przykrywką czegoś większego.
Prawdopodobnie odkryłeś nieodkrytą powszechnie zasadę uprawiania (a nie podlegania, czy ulegania) rozmaitych grzechów i słabości przez pewnego rodzaju osoby. Osoby te "wybierają" sobie działania nieodpowiednie i w ich świadomej opinii wstrętne i niedobre. Coś jak niechciany nałóg, który nie jest nałogiem konieczności, a jednak przylepił się do człowieka.

Otóż w podświadomości takich osób jest zakodowany program braku akceptacji samego siebie i konieczność karania siebie z tego powodu.
To nie jest świadome, a bywa, że działa całe życie lub do skutecznego samobójstwa lub śmierci w wyniku rzekomego zbiegu okoliczności, do którego doprowadziło się również podświadomie.

Jak sobie z tym radzić?
1. Głębokie medytacje nad swoją osobą, w których medytuje się swój stan i sytuacje w coraz wcześniejszych okresach.
Nie zatrzymujesz się na dzieciństwie, jeśli nie odkryłeś przyczyny tego wewnętrznego związania do własnej dezintegracji. Idziesz dalej, do okresu płodowego, do etapu zapłodnienia i relacji rodziców zanim zostali twoimi rodzicami i jeszcze wcześniej, jeśli medytacje będą cię dalej ciągnąć w przeszłość.
2. Gdy dotrzesz do przyczyny, uwolnij się od wszystkich emocji jej towarzyszącym. Uświadom sobie, że ta przyczyna dawno minęła, a osoby dramatu, często siedzą dziś już w innej bajce, lub nawet nie żyją.
3. Gdy oczyścisz się z emocji, przyglądaj się tej sytuacji, która Cię zakodowała w Twój szkodliwy program. Oglądaj to z różnych stron pod kątem rozpoznania czy sytuacja MIAŁA PRAWO implikować Ci samounicestwiający program na całe życie.
Bardzo często nie tylko nie miała prawa, ale nawet osoby dramatu nie chciały wywołać u Ciebie takiego straszliwego skutku, stało się tak w wyniku strachu, braku miłości, braku czułości, gdy była potrzebna itp.
Dobrze to rozpoznaj.
4. Teraz mogą być dwa wyjścia, pierwsze, nie byłeś w żadnej mierze winny ani odpowiedzialny za tę sytuację i wtedy odrzucasz całkowicie WSZYSTKIE skutki tego związania.Te co już nastąpiły, też, a przyszłość uwalniasz tu i teraz od tego związania.
Może się okazać, że byłeś czegoś faktycznie winny, co wisi na Twoim sumieniu, chociaż dawno wycofałeś to z świadomości i pamięci. Taką sprawę trzeba wydobyć z podświadomości, oczyścić także z emocji i dobrze rozpoznać, jeśli to możliwe, korzystając z pomocy innych osób, świadków zdarzenia, osób bliskich, psychologów.
Kiedy już wiesz jaki jest ciężar Twojej winy i odpowiedzialności, zastanów się, czy czasem tej winy już nie zmazałeś i nie zadośćuczyniłeś. Bo jeśli tak, to możesz uważać że zrobiłeś co mogłeś. Jeśli nie oddałeś nigdy tego grzechu Jezusowi w sakramencie Pokuty, to jest jeszcze na to czas.
Jednak zazwyczaj sumienie mówi, że skrzywdzeni nie otrzymali zadośćuczynienia. Szczególnie jeśli w wyniku zdarzenia zostali ciężko ranni, zabici lub pozbawieni majątku.
W takim wypadku trzeba koniecznie ustalić kto został skrzywdzony, w jakiej mierze i na ile powinien otrzymać zadość uczynienie. Trzeba w miarę możliwości zadośćuczynienie uczynić. Całą sytuację ze szczegółami zanieść do konfesjonału do sakramentu Pokuty.
Postępować zgodnie ze wskazówkami spowiednika.

Spowiednik zwykle zaleca zwrot wartości materialnych osobie skrzywdzonej, jeśli została ciężko ranna i jest inwalidą to pomoc materialną w jej życiu. Ponadto modlitwa w intencji skrzywdzonych i samego siebie.

Wszędzie tam, gdzie dokopałbyś się faktycznej swojej winy, trzeba wzbudzić żal doskonały z tego powodu. Doskonały żal - to taki, w którym żałujemy, bo obraziliśmy Boga naszym postępowaniem.

Taki proces trwa od kilku dni do czasem kilku lat.
Zależy co tam tkwi u źródła.
Powodzenia.

ODPOWIEDZ